1949.09.18 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 4:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 44: Linia 44:
Sędzia Sperling był bardzo dobry, jednak zbyt drobiazgowy.
Sędzia Sperling był bardzo dobry, jednak zbyt drobiazgowy.
 +
[[Kategoria:I Liga 1949 (piłka nożna)]]
 +
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1949 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Lechia Gdańsk]]
[[Kategoria:Lechia Gdańsk]]

Wersja z dnia 01:32, 12 sie 2009

1949.09.18, I ligi, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
[[Grafika:|150px]] Gwardia - Wisła Kraków 4:0 (3:0) Lechia Gdańsk [[Grafika:|150px]]
widzów: 10.000
sędzia: Edmund Sperling z Łodzi
Bramki
Józef Kohut 4'
Kazimierz Cisowski 18'
Józef Kohut 22’
Kazimierz Cisowski 86’
1:0
2:0
3:0
4:0
Gwardia - Wisła Kraków
Skład niepełny:
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Jan Wapiennik
Tadeusz Legutko
Adam Wapiennik
Kazimierz Cisowski
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń


trener: Josef Kuchynka
Lechia Gdańsk
3-2-5
Pomorski
Kusz
Lenta(?)
Kokot I
Kamzela
Nierychło
Kokot II
Kupcewicz
Gronowski
Konopek
Wawrzusiak

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje

Przegląd Sportowy nr 75/1949, str. 2:

Gdyby atak Wisły grał skutecznie Lechia przegrałaby więcej niż 0:4

KRAKÓW, 18.9 (tel. wł.) – Gwardia Wisła – Lechia 4:0 (3:0). Bramki zdobyli: Kohut i Cisowski po 2. Sędziował Sperling z Łodzi. Widzów około 10 tys.

Wisła: Jurowicz, Dudek, Flanek, Wapiennik I, Legutko, Wapiennik II, Cisowski, Kohut, Rupa, Mamoń.

Lechia: Pomorski, Kusz, Lenta(?), Kokot I, Kamzela, Nierychło, Kokot II, Kupcewicz, Gronowski, Konopek, Wawrzusiak.

Sam wynik lepiej świadczy o Wiśle, niż jej gra w tym meczu. To prawda, że krakowianie mieli bezwzględną przewagę w II części zawodów, ale jedna jedyna bramka zdobyta w tym okresie nie wystawia dobrego świadectwa zawodnikom Wisły.

Maniera kołowania, tzw. hiperkombinacja, przybiera w napadzie Wisły z meczu na mecz coraz groźniejsze rozmiary. Wygląda to tak, jak gdyby każdy z napastników Wisły usilnie starał się zamienić lepszą pozycje strzałową na gorsza lub wręcz beznadziejną. W niejednym wypadku również zaobserwować można jakąś niezrozumiała nonszalancję i zwykłe lenistwo.

Dotyczy to w głównej mierze Kohuta, który widać uznał, że dwie strzelone bramki są już odrobieniem pracy na cały czas meczu i nie startował do piłek, podawanych mu przez partnerów (Rupa) określała widownia w gwarze krakowskiej ,,na zapalenie płuc”.

O zwycięstwie Wisły zadecydowała więc nie gra jej napadu, ale doskonała gra defensywy i taktyka offsidowych pułapek stosowanych przez Lechię, która naraziła drużynę gdańską na stratę 2-ch bramek. Bramkarz Lechii nie należał przy tym do najmocniejszych punktów zespołu, toteż tym bardziej trzeba się dziwić napastnikom Wisły, że nie wyzyskali tak sprzyjających dla siebie okoliczności, jak zła taktycznie, a przy tym słaba gra obrony przeciwnika i niepewność bramkarza.

Pomoc Lechii ustępowała wiślakom w rutynie i taktyce, ale górowała ambicja i zaciętością. Atak natomiast zarówno jako całość, jak i indywidualnie, przewyższał napad Wisły. Wśród piątki napastników Lechii wyróżnił się doskonały technicznie i szybki Kokot, zgrany z Kupcewiczem, należącym również do jasnych punktów swego zespołu. Że ta dwójka nie uwieńczyła wielu pięknych ataków powodzeniem, to pierwszym rzędzie zasługa Flanka, najlepszego zawodnika na boisku.

Przebieg meczu: w 4 m. Kohut przejął dobre podanie od Legutki i korzystając z wysunięcia się obrony przeciwnika, podprowadził aż do bramki i strzelił obok bezradnego Pomorskiego. W 14 minucie później Cisowski dobił wypuszczony przez Pomorskiego strzał Mamonia. Wisła prowadziła 2:0. W 4 min. później Kohut prawie że w identyczny sposób, jak pierwszą zdobył trzecią bramkę. Przewaga Wisły po przerwie zaznaczyła się 8 niewyzyskanymi kornerami oraz jedną bramką, strzeloną przez Lisowskiego na 4 m. przed końcem gry.

Sędzia Sperling był bardzo dobry, jednak zbyt drobiazgowy.