1949.10.23 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:27, 25 lip 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Przegląd Sportowy nr 85/1949, str. 2:

Zagrożony Ruch dotrzymał kroku mistrzowskiej Gwardii z Krakowa 1:1

KRAKÓW, 23.10 (Tel. wł.) – Gwardia – Ruch 1:1 (1:0). Bramkę dla Wisły zdobył Giergiel, dla Ruchu – Kubicki. Sędziował inż. Brzuchowski z Warszawy. Widzów ponad. 20 tys.

Gwardia: Jurowicz: Dudek – Flanek: Wapiennik I, Legutko, Wapiennik II: Giergiel, Jackowski, Kohut, Rupa, Cisowski.

Ruch: Wyrobek, Gebur, Borys, Suszczyk, Bartyla, Gelong, Przycherka, Cieślik, Alszer, Cebulak, Kubicki.

Ruch ma w Krakowie dobrą markę. Od wielu lat jest najbardziej kasowym przeciwnikiem i choć w meczu dzisiejszym walczył o egzystencję w Lidze, to jednak przedstawił się jako zespół bardziej stylowy od lidera Ligi. Ta ,,stylowość” była przede wszystkim zasługą linii napadu. Akcje napadu śląskiego były przemyślane i miłe dla oka, miały przy tym jeszcze tę zaletę, że padały po nich strzały. Natomiast z celnością było gorzej. Poczynaniami piątki ofensywnej Wisły kierował przypadek i ,,przymus”, nakazywany przez dobrze grającą pomoc.

Legutko w przeciwieństwie do Bartyla pilnującego własnego pola karnego – hasał wybitnie w przodzie, a obaj bracia Wapiennikowi wyręczali słabych skrzydłowych Wisły w dośrodkowaniach, a nawet i w strzałach. Obrona Gwardii, była lepsza od dwóch graczy – Borys i Gebur. Jurowicz był również lepszy od Wyrobka, ale zlekceważył strzał Kubickiego w przekonaniu, że piłka idzie na aut. Tymczasem voley lewoskrzydłowego Ruchu miał tyle fałszu, że piłka zatoczyła w locie łuk i wpadła do bramki.

Ogólną charakterystykę gry napadu trzeba z uwagi na obecność internacjonałów uzupełnić charakterystyką indywidualną. Nikogo to nie zdziwi, że wśród 10 napastników pierwsze miejsce należy się Cieplikowi. Dzięki jego grze napad Ruchu nabierał rumieńców. Zarówno Przycherka, jak i Alszer otrzymywali od Cieślika wykładane piłki. Przyjmowanie piłek przez Cieślika jest wzorowe, jego przeboje szybki i rasowe, a kapitalna główka po centrze Kubickiego tylko dlatego nie znalazła drogi do siatki, że Jurowicz zademonstrował najpiękniejszą paradę, na jaką stać reprezentacyjnego bramkarza. W pewnym oddaleniu za Cieplikiem postawić należy Alszera Kubickiego pozostałą trójkę napastników Ruchu, a dopiero za nimi napad Wisły w tej kolejności: Jackowski, Kohut, Cisowski, Giergiel, Rupa. O pierwszej lokacie Jackowskiego decyduje pełna ambicji i równomierna przez cały ciąg meczu gra, podczas gdy Kohut tylko okresami ,,wkładał serce w grę”.

Tak poziomem, jak i ilością emocjonujących momentów odbiegał mecz Gwardii z Ruchem znacznie od meczu AKS – Gwardia sprzed tygodnia. W pierwszej fazie stroną atakującą byli miejscowi. Zdobyli oni prowadzenie w 20 min. przez Giergiel, który wyszedłszy z piłką na pozycję łącznika, strzelił dołem w róg bramki. Po przerwie nastał krytyczny okres dla gospodarzy. Przez 10 min. nie mogli oni uwolnić się od naporu przeciwnika. Dopiero po kwadransie gra się wyrównała i Gwardia miała wiele szans zdobycia dalszych bramek. Jedną z nich zmarnował Giergiel, nie decydując się na strzał z odległości 5 m, usiłując robinzonadą pod nogi skrzydłowego, zażegnał niebezpieczeństwo. W momentalnym kontrataku zaś omal nie doszło do wyrównania. Padło ono jednak w 25 min., przy czym Jurowiczowi zdarzył się opisany na wstępie ,,casus pascudens(?)”. Od tego momentu gra się zaostrzyła, ale dobry i czujny sędzia umiał utrzymać na wodzy krewkość i temperamenty zawodników.