1949.11.13 Warta Poznań - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

1949.11.13, I ligi, 22. kolejka, Poznań, 12:00, niedziela
Związkowiec Warta 1:0 (0:0) Gwardia Kraków
widzów: 5.000
sędzia: Julian Brzuchowski z Warszawy.
Bramki
Piotr Cybiński (k) 78' 1:0
Związkowiec Warta
3-2-5
Feliks Krystkowiak
Stanisław Pyda
Wacław Staniak
Piotr Cybiński
Kazimierz Groński
Marian Skrzypniak
Dionizy Gierak
Bogdan Kajdasz
Teodor Opitz
Wojciechowski
Jan Melosik

trener:
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Adam Wapiennik
Tadeusz Legutko
Jan WapiennikGrafika:Kontuzja.png
Władysław Giergiel
Zbigniew Jaskowski
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

‎‎‎
‎‎‎

Spis treści

Relacje prasowe

”Piłkarz” z 1949.11.14

Mistrz Polski przegrywa w Poznaniu

Warta – Gwardia 1:0 (0:0)
POZNAŃ (tel. wł.) Wbrew wszelkim przewidywaniom, poznańska Warta pokonała mistrza Polski Gwardię w stosunku l-0 (0:0).

Nikt z widzów na boisku Warty nie przypuszczał, że drużyna poznańska, która ostatnio rozgromiona została pprzez ZZK — potrafi odzyskać w krótkim czasie dobrą formę i pokonać mistrza Polski. Na plus zespołu Warty zapisać należy jego wielką ambicję, jaką wykazał w tym spotkaniu stosując przez cały czas grę otwartą. Odmłodzony zespół Warty, miał na początku gry znaczną przewagę tylko małej rutynie nowicjuszy przypisać należy, że uzyskał tak niskie cyfrowo zwycięstwo. Świetną okazje zaprzepaści w 31 minucie Gierak, kiedy to był sam na sam z Jurowiczem i strzelił w aut. Aczkolwiek gra nie stało na zbyt wysokim poziomie, to jednak była ciekawa, gdyż sytuacje zmieniały się dość często.

W drużynie krakowskiej wszyscy grali przeciętnie. Jedynie Jurowicz i obrońcy stanęli na wysokości zadania. Atak był mniej ruchliwy i za mało strzelał.

(…)

Grę rozpoczęła Warta i z miejsca przygniotła przeciwnika. Gwardia dopiero po kilkunastu minutach otrząsnęła się z przewagi gospodarzy, rozpoczynając systematycznie atakować, przy czym nieźle w tym okresie grają skrzydłowi i Kohut.

Mimo wszystko Warta ma więcej groźniejszych sytuacji, napastnicy jednak w ostatniej chwili zawodzą. Piękny strzał Wojciechowskiego obronił w ładnym stylu bramkarz krakowski.

Doskonałą sytuację marnuje w 20 min. Kajdas strzelając z najbliższej odległości w aut. W tym okresie Warta jest w przewadze. Lecz wynik do pauzy pozostaje 0:0.

Po przerwie już w 7 min. Wapiennik doznaje kontuzji i od tego czasu Gwardia gra w dziesiątkę. W parę minut później również i Jurowicz doznaje kontuzji w zderzeniu z Kajdasem. Gra w tym okresie traci na pięknie, przybiera za to na ostrości. W 31 minucie Gierak, który z piłką znalazł się sam na sam przed Jurowiczem — strzela w aut, tracąc świetną okazje do uzyskania bramki.

Dopiero w 37 minucie w zamieszaniu podbramkowym. obrońca Gwardii, Dudek uderza piłkę ręką. Sędzia dyktuje rzut karny — który pewnie egzekwuje Cybiński, strzelając jedyną bramkę. Robinsonada Jurowicza była niestety bezskuteczna. Widownia przyjęła tę bramkę huraganem oklasków.

Zdopingowana utratą bramki Gwardia. przeprowadza teraz ładne ataki na które i Warta odpowiada podobnymi. Obaj bramkarze mają dużo do roboty lecz mimo obustronnych ataków, wynik nie ulega zmianie.

Sędziował p. Brzuchowski z Warszawy. Widzów zaledwie 5.000.


Anioła najlepszym strzelcem w lidze

Tytuł najlepszego strzelca w lidze zdobył Anioła (Kolejarz), który w tegorocznych spotkaniach uzyskał 21 bramek.

Drugie miejsce zajął Łącz (ŁKS) 18 bramek, trzecie Cieślik (Ruch) — 17 bramek.

Zeszłoroczny „król strzelców" — Kohut uplasował się dopiero na czwartym miejscu mając 16 zdobytych bramek.

Całkowitą tabelą strzelców pierwszej ligi podamy w jednym z najbliższych numerów „Echa".

"Przegląd Sportowy" z 1949, nr. 91

Związkowiec Warta - Gwardia 1:0 (0:0)

Poznań, 13.11. (tel. wł.) Związkowiec Warta - Gwardia 1:0 (0:0). Jedyną bramkę dnia uzyskał w 33 min. po zmianie z rzutu karnego Cybiński.

Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Wapiennik I, Legutko, Wapiennik II, Giergiel, Jaśkowski, Kohut, Rupa, Mamoń.

Zw. Warta: Krystkowiak; Pyda, Staniak, Cybiński, Groński, Skrzypniak, Gierak, Kajdasz, Opitz, Wojciechowski, Melosik.

Warta zakończyła sezon zwycięstwem nad mistrzem Polski, mimo eksperymentalnego składu bez Gandery, Smólskiego i Kaczmarka.

Atak Warty sprawił wszystkim niespodziankę. Przez pierwszą połowę grał jak "na sznurku", wznosząc do gry dużo bojowości i ambicji. - Kwintet ofensywny łatwo przedostawał się na pole karne przeciwnika, jednak w ataku zielonych nie było nikogo, kto zdobył by się na skuteczny strzał. Sposobności do zdobycia w tym okresie kilku bramek nie zabrakło.

W drugiej części młodzi napastnicy co prawda opadli trochę na siłach, jednak nie zaprzestali być groźnymi dla Jurowicza. Przy tak bojowym ataku również pozostałe linie wypadły lepiej. Krystkowiak w bramce bronił kilka razy efektownie, a Pyda zastopował kompletnie Mamonia. Groński tak troskliwie zaopiekował się Kohutem, że ten prawie nie istniał. Nie ustępował Staniak, przez którego prawa strona Gwardii przedostawała się z największymi trudnościami. Z bocznych pomocników tym razem wypadł lepiej Cybiński.

W pierwszej połowie atak Gwardii nie istniał, ograniczając się do 3 wypadów. Okresowa przewaga w drugiej części również nic nie przyniosła, tym bardziej, że i napastnicy krakowscy nie imponowali skutecznością strzałową.

Na wysokości zadania stanął Jurowicz. Wobec celnie wymierzonego rzutu karnego był bezsilny. Również defensywa gości nie popełniła błędów. 45-minutowy huraganowy atak zielonych został skutecznie odparty, a w drugiej części w okresach przewagi doskonale zasilała atak licznymi podaniami. Najlepiej wypadli obaj obrońcy oraz Legutko. Wspomnieć jeszcze wypada, że po przerwie Gwardia utraciła Wapiennika II, na skutek zwichnięcia nogi. - Poziom spotkania w pierwszej części mógł się jeszcze podobać, w drugiej natomiast gra nosiła charakter typowej walki o punkty.


Sport. 1949, nr 92

1949.11.14

WARTA — WISŁA 1:0 (0:0)

Składy drużyn: POZNAN — GWARDIA — Jurowicz, Dudek, Flanek, Wapiennik K, Legutko, Wapiennik A, Giergiel, Jaskowski, Kohut, Rupa, Mamon.

WARTA — Krystkowiak, Pyda Staniak, Cybiński, Groński, Skrzypniak, Gierak, Kajdasz, Opitz, Wojciechowski, Melozik. Sędziował inż. Brzuchowski.

Jedyną bramkę dnia zdobył w 37 minucie z rzutu karnego Cybiński. Widzów 5000.

Poznański mecz przypomniał żywo tak zwane odrabianie pańszczyzny. Obydwie drużyny nie miały w nim nic do stracenia, ani do zarobienia. Odbiło się to na grze, ospałej i nudnej przez całe 90 minut. Wisła grała piękniej dla oka, jej akcje znamionowały chwilami dobrą szkołę zrozumienie dla gry zespołowej 1 pewną myśl. Niestety akcje te kończyły się bardzo szybko w głębi pola daleko od bramki przeciwnika.

Warciarze mieli jedną ambicję — uzyskać jak najlepszy wynik z mistrzem Polski. Ta myśl zagrzewała ich do walki, a ponieważ poznaniacy są „specjalistami“ od drużyn krakowskich więc wystarczyła ta jedyna podnieta by mecz wygrać! W tym meczu bez strzałów, bez pozycji podbramkowych trzeba było rzutu karnego, by padła bramka.

Grę utrudniało beznadziejne boisko „poligon“ poznański zamienił się w błotniste oślizgłe bajoro, na którym dokładne podanie piłki było sztuką nielada. Gospodarze jakoś lepiej dawali sobie radę z tymi naturalnymi przeszkodami i ciężką mokrą piłką.

W drużynie zwycięzców bez zarzutu zagrały formacje defensywne. Krystkowiak w nielicznych momentach podbramkowych interweniował pewnie i spokojnie. Obydwaj obrońcy dość skutecznie zablokowali skrzydła gwardzistów.

Na linii pomocy spoczywał przez dłuższy okres cały ciężar gry, Napad zestawiony został ponownie w sposób eksperymentalny. Najlepiej spisywał się w tej formacji Opitz spełniający tym razem rolę kierownika ofensywy.

Nowy dyrygent napadu poznaniaków nie wykazał wprawdzie w tym kierunku wielkich uzdolnień nie potrafił reszcie kolegów narzucić, ani systemu ani myśli przewodniej, ale dzięki swej ruchliwości, szybkości i zdecydowaniu był groźny dla tyłów Gwardii.

Na lewym skrzydle dobrze zapisał się Melozik, a Kajdasz na łączniku był najniebezpieczniejszym strzelcem.

Gwardziści grający na „półobrotach“ nie wysilali się zbytnio i głównym ich zadaniem było zagradzanie drogi do własnej bramki.

Misja byłaby się udała całkowicie gdyby nie przypadkowa ręka Dud ka w drugiej połowie meczu.

W takiej sytuacji trudno wydać konkretną ocenę krakowian. Wszyscy zagrali poniżej swych możliwości. Jedynie w linii napadu wybijali się Mamon i Kohut. Sekundował im Jaskowski. Obrona dość skutecznie paraliżowała ataki gości, a Jurowicz rzutu karnego nie był w stanie obronić.

Pierwszy kwadrans gry należał do Warty, która zaczęła z wielkim impetem. Napad gospodarzy gubił się jednak we własnych zagraniach, tak że Jurowicz nie mógł narzekać na zbyt poważne zatrudnienie.

Gwardia powoli otrząsnęła się z przewagi gospodarzy i następny kwadrans należy do niej. „Czerwony“ napad popełnia jednak te same błędy co i przeciwnik. Po 30 minutach obydwie drużyny całkiem wyraźnie wyszumiały się i na boisku zaczęła panować nuda, przerywana od czasu do czasu nie groźnymi strzałami Kajdasza i Opitza z jednej strony oraz Mamonia i Jaskowskiego z drugiej.

Po zmianie stron Gwardia coraz częściej przedostaje się na pole karne Warty. Bramka wisi w powietrzu. Gra zaostrza się nieco, co chwilę ktoś opuszcza boisko. Na listę inwalidów wpisują się Jurowicz, Wapiennik i Krystkowiak.

Na 8 minut przed końcem meczu, gdy wydawało się, że wynik bezbramkowy nie ulegnie zmianie, Dudek po akcji Gieraka robi rękę na polu karnym. Sędzia dyktuje rzut karny. Cybiński pięknym plasowanym strzałem umieścił ciężką piłkę w siatce i ustalił wynik dnia na 1:0.

W końcowych minutach Gwardia próbowała odrobić stratę, ale gospodarze z powodzeniem zastosowali system defensywny kończąc ligowy sezon zwycięstwem nad nowokreowanym mistrzem Polski.


Gazeta Krakowska. 1949, nr 270 (14 XI)

Niespodziewana porażka Gwardii

Warta—Gwardia 1:0 (0:0)

POZNAŃ (teł. wł.). Mistrz Polski zgotował swym zwolennikom niezbyt przyjemną niespodziankę tracąc dwa punkty w Poznaniu ze słaba Wartą.

Drużyna krakowska nie miała swego dnia i ustępowała odmłodzonemu zespołowi poznańskiemu. który mógł osiągnąć znacznie wyższe cyfrowo zwycięstwo.

Na usprawiedliwienie drużyny krakowskiej należy zaznaczyć, że grała ona w drugiej połowie w dziesiątkę, bez kontuzjowanego Wapiennika.

Gra była szybka i okresami ostra. Oprócz Wapiennika kontuzji na szczęście niegroźnych doznali obaj bramkarze Krystkowiak i Jurowicz.

Decydująca o . zwycięstwie bramka padła w 38 minucie w drugiej połowie z rzutu karnego egzekwowanego przez Cybińskiego za ręką Dudka na polu karnym.


Sport i Wczasy. R.3, 1949, nr 91

Porażka mistrza z Wartą

GWARDIA: Jurowicz, Dudek, Flanek, Wapiennik I, Legutko, Wapiennik II, Giergiel, Jackowski, Kohut, Rupa, Mamon.

WARTA: Krystkowiak, Pyda, Staniak, Cybiński, Groński, Skrzypniak, Glerak, Opitz, Kajdasz, Wojciechowski, Melosik.

Jedyną bramkę dnia zdobył Cybiński w 78 min. gry z rzutu karnego. Sędziował inż. Brzuchowski z Warszawy. Widzów 5.000.

POZNAN (tel). Odmłodzony zespół Warty odniósł zasłużone zwycięstwo nad mistrzem Polski, Gwardią, mając przez cały czas meczu lekką przewagę. Szczególnie dobrze zagrywali Warciarze w pierwszej połowie meczu, w której Gwardią została zepchnięta do defensywy.

Atak przeprowadzał przemyślane akcje, dając ciągle zatrudnienie Jurowiczowi. Gorzej było z dyspozycją strzałową, dzięki czemu Gwardia nie przegrała w wyższym stosunku. Jedyna bramka dnia, którą zdobył Cybiński, padła z rzutu karnego za rękę obrońcy Dudka.

W Warcie wyróżnili się: Krystkowiak w bramce i Cybiński w pomocy. Reszta zadowoliła, grając na jednakowym poziomie, ambitnie i z wiarą w zwycięstwo.

W drużynie Gwardii jedynie Legutko w pomocy i Mamoń w ataku starali się swych kolegów zachęcić do większego wysiłku. Wszyscy grali, jak gdyby odrabiali pańszczyznę. Dopiero po utracie bramki rozruszali się, było jednak za późno by przechylić zwycięstwo ha ich korzyść.

Mecz toczył się na grząskim boisku, co w dużej mierze utrudniało grę. Do przerwy wybitną przewagę posiadała Warta, nie wykorzystaną jednak cyfrowo. W 25 minucie kontuzjowany był Krystkowiak, którego na parę minut zastąpił Tomiak. Po zmianie stron gra się wyrównała, a ostatni kwadrans należał do Gwardii.


Dziennik Zachodni, 1949, R. 5, nr 314

Mistrz Polski przegrał w Poznaniu z Warta 0:1

POZNAÑ ,tel. wł.) Mistrz polski — krakowska Wisła nie twierdziła swej opinii najlepszej drużyny, przegrywając w Poznaniu z Wartą zupełnie zasłużeni. Sukces Warty jest tym hardzi, cenny, że wystąpiła ona w osłabionym składzie bez Gendery Smólskiego. W pierwszej części gry poznaniacy mieli przewagę, nie umieli jej jednak uwidoczni; cyfrowo. Po przerwie od 26 mi. nuty Wisła gra w 10, w tym czasie bowiem kontuzjonowany został Wapiennik. Jedyna bramka dnia padła w 36 minucie po przy wie z rzutu karnego, którego egzekutorem był Cybiński.



Głos Wielkopolski. 1949.11.15 R.5 nr314

Kuracja odmładzająca pomogła Warcie

Kierownictwa Warty poddało szeregi swej ligowe) jedenastki generalnemu zabiegowi odmładzającemu. Śmiałym cięciem przejechano się w pierwszym rzędzie po kwintecie ofensywnym, gdzie sytuacja istotnie wielkim głosem wołała o radykalne zmiany W bój przeciw Jurowiczowi i jego wiernym komilitonom posłano napad w składzie: Mel osik, Wojciechowski, Opitz, Kajdasz i Gierak. Decyzja ta wywołała przed meczem wiele zastrzeżeń 1 mocno pesymistyczne nastroje na widowni. Mecz wykazał jednak, że nie należało się martwić na zapas.


Odmłodzony kwintet „zielonych" ujawnił wprawdzie wiele jeszcze słabych stron, z których najpoważniejszą był brak dyspozycji strzałowej — ale wniósł również liczne zalety jakich niestety od dawną nie mogliśmy dopatrzeć Warty. Ta zalety to pracowitość i ruchliwość całej piątki, a dalej żywiołowy ciąg na bramkę i gra na szybkie zdobywanie terenu, to wreszcie zdecydowana, nieustępliwa walka o piłkę. Nic dziwnego, że w oparciu o takie walory gra napastników poznańskich sprawiała bardzo dodatnie wrażenie. A przecież nie należy zapominać, że ciężki, błotnisty teren mocno utrudnia! robotę i że defensywa mistrzowskiej drużyny Polski — która choć słabo wczoraj dysponowana — zna się jednak trochę na swoim fachu. Słaba bezsprzecznie strona napastników Warty to — jak już powiedzieliśmy — brak dyspozycji strzałowe;. Był on wynikiem tego, że nie umiano w „gorących" momentach nerwów trzymać na wodzy. Stąd przestrzałki z bardzo dogodnych pozycji, z których przy większym spokoju strzelców można by załadować kilka „baloników" do siatki Jurowicza i— stąd również masowe tańce z piłką, która w końcu stawała się łupem któregoś z obrońców. Nie zamierzamy już teraz analizować sprawy, ale mamy nadzieję, że kierownictwo drużyny raz zdecydowawszy się na przewietrzenie linii napadu, konsekwentnie trzymać się będzie swej polityki i — wyciągając należyte wnioski z wczorajszych obserwacji — zmontuje formację, która przestanie być wreszcie piętą achillesową zespołu. Zastrzyk młode; krwi podziałał zbawiennie na wartość gry tej linii. O tym należy pamiętać, a usunięcie jeszcze istniejących mankamentów jest wdzięcznym zadaniem dla trenera na okres zimowej przerwy. Wróćmy do meczu. Warta wygrała go zasłużenie. Była zespołem bardzie; bojowym i ambitnym, a jako całość bardziej wyrównanym. Wprawdzie goście grali po przerwie w dziesiątkę, kiedy boisko musiał opuścić kontuzjowany Wapiennik II i w tym okresie mieli nawet wiece: z gry, ale przewaga Warty w pierwszej części zawodów była znacznie wyraźnie sza *i gdyby nie indolencja strzałowi napastników, gospodarze mogliby już do przerwy prowadzić różnicą co najmniej dwu bramek. Mistrz Polski rozczarował. W pierwszej połowie zawodów goście grali chaotycznie i bez ducha. Sporadyczne akcje napadu rwały się z reguły dla dobrze usposobionej trójce pomocników poznańskich, a tyły nie umiały utrzymać w szachu przeciwnika, pozwalając jego atakom przeciekać w niebezpieczne pobliże swej bramki, gdzie jedynie Jurewicz i Dudek stanowili mocne i niezawodne punkty obrony. Po zmianie stron pomoc krakowska pomyślała wreszcie o grze ofensywnej i z tym momentem popisy gości nabrały rumieńców. Ale napastnicy Wisły, Ą podobnie, jak ich poznańscy odpowiednicy, cierpieli na wybitny strzałowstręt, topiąc swe szanse w zawiłych kombinacjach. W zespole gospodarzy atak sklasyfikowalibyśmy . w takiej kolejności: Opitz, Kajdasz, Gierak, Wojciechowski, Melosik. Ten ostatni „nadział" się na dobrze dysponowanego Dudka i ginął w jego cieniu. Pomoc miała najsilniejszy punkt w Grońskim. Bardzo podoba! się również opanowany i pracowity Cybiński. Obrona Pyda — Staniak pełniła swe zadanie bez zarzutu. Pyda unieruchomił prawie zupełnie lewą stronę napadu krakowskiego, a Staniak dla Giergiela był przeszkodą nie do przebycia. Krystkowiak bronił pewnie i bez błędów. Kontuzja, jakiej uległ w pierwszej połowie gry, w wyniku zderzenia z Kohutem, okazała się na szczęście niegroźna i „Sztachetka" zniesiony z boiska, mógł po kilku minutach wrócić na swe stanowisko. Gra żywa, chwilami jednak ostra — nie stała na poziomie, jakiego oczekiwaliśmy po spotkaniu z mistrzowską drużyną polską. Przyznać jednak trzeba, że błotnisty teren utrudniał graczom poruszanie się po boisku. Sędziował Brzuchowski z Warszawy niedość zdecydowanie. Widzów około 4.000. Zwycięską bramkę zdobył w 78 minucie gry Cybiński z rzutu karnego za rękę Flanka na polu karnym.

Skład drużyn: Gwardia-Wisła: Jurowicz — Dudek, Flanek — Wapiennik I, Legutko, Wapiennik II — Giergiel, Jackowski, Kohut, Rupa i Mamon. Związkowiec-Warta: Krystkowiak — Pyda, Staniak — Cybiński, Groński, Skrzypniak — Gierak, Kajdasz, Opitz, Wojciechowski i Melosik.