1949.11.27 Wisła Kraków - Lech Poznań 3:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 22:52, 6 maj 2009; Marcel (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1949.10.02, mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły,
[[Grafika:|150px]] Gwardia Kraków 3:2 (1:0) LZS/Bieżanowianka [[Grafika:|150px]]
widzów: 8000
sędzia: Stanisław Bartyzel z Krakowa
Bramki
Kazimierz Cisowski 10'
Józef Kohut 68'
Kazimierz Cisowski 71'
1:0
2:0
3:0
3:1
3:2
79' Tadeusz Kołtuniak
80' Teodor Anioła
Gwardia Kraków
2-3-5
Jerzy Jurowicz Grafika:Zmiana.PNG (Piekło)
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Adam Wapiennik
Tadeusz Legutko
Notkowski
Kazimierz Cisowski
Zbigniew Jaskowski
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka
LZS/Bieżanowianka
2-3-5
Konrad Tomiak Grafika:Zmiana.PNG (Mieczysław Gołębiowski)
Władysław Sobkowiak
Ryszard Wojciechowski
Mieczysław Chudziak
Mieczysław Tarka
Zygfryd Słoma
Mieczysław Gogolewski
Teodor Anioła
Henryk Czapczyk
Edmund Białas
Tadeusz Kołtuniak

trener: Antoni Böttcher

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje

Przegląd Sportowy nr 95/1949 str. 5:

Wynik mówi o równości sił i sugeruje, że gra była wyrównana. Tymczasem Gwardia przeważała zdecydowanie. Chwila nieuwagi pod koniec zawodów (gdy wynik był 3:0), złe ustawienie rezerwowego bramkarza Gwardii, kosztowało ją utratę dwóch bramek w ciągu dwóch minut. Przy tych dwóch strzałach pokazali bombardierzy poznańscy, że umieją strzelać. Gdyby sztuka ta, nie była obca Gwardzistom, wygrali by oni wysoko.

Cisowski i Kohut pudłowali fatalnie w dziecinnie łatwych sytuacjach. Bramki, jakie zdobyli Cisowski i Kohut, należały do rzędu "przymusowych", gdyż uzyskane zostały po minięciu bramkarza. Był to efekt offseidowych pułapek, z których wiele popłaciło, ze względu na bezmyślność napastników Gwardii - ale 3 nie udały się.

Udało się natomiast Tomiakowi i Gołębiewskiemu odparować kilka celnych strzałów na bramkę, zwłaszcza przed przerwą w okresie, gdy Jurowicz był tylko raz jeden zatrudniony. Zasługa w tym głównie Flanka najlepszego zawodnika na boisku, któremu starali się dorównać Legutko, Wapiennik, Notkowski, filary defensywy drużyny. W napadzie grającym dobrze w polu, lecz zawodzącym pod bramką, wyróżnili się Cisowski i ruchliwy tym razem Kohut.

O napadzie poznańskim powiedzieć można tyle, że zginął w cieniu dobrej gry defensywy gospodarzy. Wśród pozostałych wybili się na plan pierwszy obaj bramkarze Sobkowiak i Słoma. Tarka, pilnujący Kohuta przegrał szpetnie kilka pojedynków solowych.