1952.06.14 Kraków - Ujpest-Dozsa 2:1

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Jurowicz, Snopkowski, Szczurek, Flanek, Jaskowski,Mordarski, Kohut.

Relacje: 2

Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1952, nr 137 (9 VI) nr 1145

W sobotę, 14 bm. gościć będzie w Krakowie drużyna węgierska DOZSA, która rozegra spotkanie piłkarskie z miejscową- Gwardią. W związku z tym ZS Gwardia zawiadamia, że zamówienia na bilety dla zakładów pracy przyjmuje sekretariat Zrzeszenia przy ul. Retoryka 1 — do wtorku, tj. 10 bm. Należność za zamówione bilety należy wpłacać dopiero przy ich odbiorze. Indywidualnych zamówień sekretariat przyjmować nie będzie.


Gazeta Krakowska. 1952, nr 143 (16 VI) nr 1151

‎‎

SKŁADY DRUŻYN

Dozsa: Gublas, Balogh II, Kiss II, Kovacs, Farsang, Varhidi, Egressi, Yiragh, Deak (Leber), Szusza, Toth.

Kraków: Jurowicz, Snopkowski, Szczurek, Flanek, Mazur (Kolasa), Kalus, Kroczek, Jaskowski (Więcek), Kohut (Piechaczek), Mordarski.

Sędziował ob. Cober z Katowic. Widzów około 30 tysięcy.

Piąte spotkanie piłkarzy Dozsa w Polsce zakończyło się ich czwartą porażką. Dlaczego? To bardzo proste; widać było, że poprzednie mecze debrze czują w kościach. Czy Kraków wygrał zasłużenie? Bezsprzecznie tak. Drużyna nasza grała ambitnie., nie bawiła się w zawiłe kombinacje I wykorzystała niemal wszystkie sytuacje. Bo chociaż goście mieli cały szereg ładnych zagrań (szczególnie prawa strona ataku Egressi i Viragh oraz Deak do przerwy), to jednak bardziej bojowym zespołem była drużyna krakowska.

W drużynie gości bardzo dobrze bronił zastępca Hanniego Gubiaś. Stoper Kiss II był inicjatorem kilku niebezpiecznych dla Jurowicza zagrań węgierskiego ataku, przerzucając szybko grę pod naszą bramkę. W liniach defensywnych Węgrów podobał się również Farsang. Najlepiej zagrał napad Dozsy a szczególnie wymienieni już poprzednio zawodnicy. Jednakże napotkał on w defensywie Krakowa, a szczególnie w Flanku, Szczurku i Snopkowskim mocną zaporę. Dzięki tej trójce Jurewicz nie miał zbyt dużego pola do popisu. Napad Krakowa w pierwszej połowie zawodów dobrze grał tylko mniej więcej do 20 minuty.

Na specjalne wyróżnienie w tym okresie zasłużył Kohut, który dyrygował całą ofensywą, stwarzając kilka niebezpiecznych sytuacjach pod bramką Węgrów. Później zawodnik ten opadł na siłach I tym samym gra całego napadu ograniczyła się właściwie do indywidualnych wypadów Mordarskiego, Kroczka, Piechaczka czy Więcka. Tak więc w sumie geście mieli lepszy napad, a reprezentacja Krakowa silniejszą, twardszą defensywę, ale...

Tak, mamy jedno „ale", o którym wspomnieliśmy na wstępie. Otóż spotkanie to Kraków wygrał, bo zawodnicy Dozsa byli zmęczeni. W innych warunkach o wygranej trudno było by mówić, bo:

PO PIERWSZE: Węgrzy grają szybko mimo że stosują raczej krótkie podania. Ich podania są dokładne, zawodnicy nie przytrzymują długo piłki i co najważniejsze piłka ta „trzyma się" ich nóg.

PO DRUGIE: Napastnicy podczas ataku w kierunku bramki przeciwnika ustawiają się tak, że cała szerokość boiska jest przez nich pilnowana (o tym — nawiasem mówiąc bardzo często zapominają nasi zawodnicy).

PO TRZECIE: Takiej gry ciałem, jaką stosują Węgrzy, my niestety na naszych boiskach nie widzimy.

Chodzi tu tak o zastawianie ciałem, jak i o zwody, w czym szczególnym przykładem może być dla nas Egressi.

PRZEBIEG GRY

Już w pierwszej i drugiej minucie widzieliśmy 2 ładne zagrania krakowian. W 2 minucie bijemy 2 rzuty rożne, a w chwilę później jeden. Mamy więc przewagę i czekamy na bramkę. Jest! W 13 minucie zamieszanie pod bramką gości, strzela Jaśkowski, piłka odbija się od obrońcy i Kohut strzela w róg. 1:0, ale niestety niedługo. Węgrzy zaczynają grę, podchodzą pod bramkę Jurowicza. Strzał Deaka, ręka Szczurka, rzut karny egzekwowany przez Viragha i jest 1:1.

Jeszcze kilka minut i gra przestaje być tak emocjonująca. Obie drużyny zaczynają grać spokojnie. W 27 min.

zdawało Się, że Węgrzy zdobędą prowadzenie. ale Mazur przytomnie wybił piłkę z linii bramkowej. W 36 minucie dwa ładne strzały Deaka tuż obok słupka i na tym kończą się właściwie ciekawsze momenty pierwszej połowy meczu.

W 49 minucie po kilku ładnych atakach węgierskich Szusza oddaje piękny strzał, który przytomnie wyłapuje Jurowicz. Znowu kilka ładnych zagrań ataku Dozsy i w 52 min. Kohut otrzymuje piłkę na pozycji spalonej i strzela, ale sędzia słusznie bramki nie uznaje. Boisko jest śliskie i nic tak łatwo prowadzić piłkę. Toteż Kohut w 61 min. otrzymawszy piłkę z pomocy oddaje ją, nie namyślając się, Kroczkowi, a ten strzela drugą bramkę. 2:1 dla Krakowa. Dość szybkie tempo gry utrzymuje się mniej Więcej do 75 minuty. Później następuje jeszcze kilka obustronnych ładnych zagrań i sędzia odgwizduje koniec meczu.