1952.11.02 Górnik Radlin - Wisła Kraków 0:0
Z Historia Wisły
Linia 41: | Linia 41: | ||
Defensywa krakowska z nierównego pojedynku przeciw całej niemal drużynie górników wyszła obronną ręką. Obok wspomnianego Mamonia, Flanek, a przede wszystkim Szczurek stał się bohaterem spotkania. | Defensywa krakowska z nierównego pojedynku przeciw całej niemal drużynie górników wyszła obronną ręką. Obok wspomnianego Mamonia, Flanek, a przede wszystkim Szczurek stał się bohaterem spotkania. | ||
+ | [[Kategoria:I Liga 1952 (piłka nożna)]] | ||
+ | [[Kategoria:Wszystkie mecze 1952 (piłka nożna)]] | ||
[[Kategoria:Górnik Radlin]] | [[Kategoria:Górnik Radlin]] |
Wersja z dnia 09:13, 14 sie 2009
[[Grafika:|150px]] | Górnik Radlin | 0:0 | Gwardia Kraków | [[Grafika:|150px]] | ||||||
widzów: 7.000 | ||||||||||
sędzia: Czapski z Wrocławia | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Przegląd sportowy, rok 1952/ nr.91/ 3 listopada/ str.2:
Szczęśliwy remis Gwardii Kraków z radlińskim Górnikiem
KATOWICE. Górnik Radlin - Gwardia Kraków 0:0 (0:0)
Górnik: Budny, Pytlik, Grzegoszczyk, Franke, Zdrzałek, Dybała, Szleger, Bożek, Warzecha (Maj), Wiśniowski.
Gwardia: Jurowicz, Snopkowski, Szczurek, Flanek, Ślizowski, Mamoń, Kotaba, Patkolo, (Rogoza), Jaśkowski, Rogoza (Gamaj), Mordarski (Patkolo). Sędziował Czapski z Wrocławia. Widzów ponad 7 tys. Olbrzymi ciężar gatunkowy meczu wpłynął na to, że na boisko Górnika przybył komplet widzów. Spadek z ekstraklasy oraz szanse na zdobycie mistrzostwa - oto nie była stawka meczu. I dlatego zaraz na początku należy podkreślić, że mimo tego wielkiego ładunku nerwowego zawartego w spotkaniu, mecz toczył się w prawdziwie sportowej atmosferze. Obie drużyny, mimo że walczyły zacięcie o każdą piłkę - grały bardzo czysto. Słowa pochwały należą się również radlińskiej publiczności, która ze zrozumiałych względów gorąco dopinguje swoją drużynę - obiektywnie oceniała grę oraz słuszne werdykty sędziego.
Wywiezienie jednego punktu z Radlina muszą gwardziści zapisać na konto wielkiego szczęścia. Od początku gwizdka, aż do końca, gra toczyła się pod znakiem zdecydowanej przewagi górników. Przez 60 min. piłka znajdowała się na połowie Gwardii, a mecz przypominał trening na jedną bramkę. Górnicy zagrali to spotkanie z olbrzymią ambicją i dynamiką. Ich napad wspierany przez całą defensywę parł jak burza raz po raz do przodu, ale pod bramką załamywał się na krakowskiej obronie lub strzelał obok słupka, albo wprost w ręce Jurowicza.
W linii ofensywnej Górnika pełnowartościowym napastnikiem, operującym szybkością, techniką i strzałem był Wiśniowski.
W defensywie Grzegoszczyk i Kurzeja w zupełności dawali sobie radę z prawą flanką gwardzistów, lewa od 15 minuty, kiedy Mordarski odniósł kontuzję kolana - praktycznie nie istniała.
W drużynie krakowskiej zawiódł atak. Nie pomogła szybkość ani wyszkolenie techniczne - w ofensywie Gwardii nie kleiło się nic. Akcje rwały się daleko przed linią pola karnego. Pomoc zaabsorbowana obroną własnej bramki nie wspomagała kolegów z ofensywy i w efekcie piłka raz stracona przepadała na długo. Lukę tą próbował początkowo wypełnić jak zwykle pracowity Mamoń, lecz wobec braku zrozumienia wśród kolegów nastawił się również prawie wyłącznie na obronę własnej bramki. Defensywa krakowska z nierównego pojedynku przeciw całej niemal drużynie górników wyszła obronną ręką. Obok wspomnianego Mamonia, Flanek, a przede wszystkim Szczurek stał się bohaterem spotkania.