1958.03.23 Wisła Kraków - Polonia Bytom 1:4

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 20: Linia 20:
[[Grafika:1958.03.23 Polonia Bytom.jpg|thumb|300px|Afisz zapowiadający mecz]]
[[Grafika:1958.03.23 Polonia Bytom.jpg|thumb|300px|Afisz zapowiadający mecz]]
 +
==Relacje prasowe==
 +
===Przegląd Sportowy” z 1958.03.24===
 +
http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1958/nr047/directory.djvu
 +
 +
KRAKÓW, 23.3 (tel. wł.) Wisła Kraków — Polonia Bytom 1:4 (1:1). Bramkę dla Wisły zdobył w 42 min. Machowski, dla Polonii Kempny w 13 i 74 min.. Pilot w 58 i Liberda w 66. Od przerwy Wisła grała w dziesiątkę po stracie kontuzjowanego Leśniaka, a Polonia od 75 min. bez kontuzjowanego Kempnego. Sędzia Buśkiewicz z Warszawy. Widzów ok. 20 tys.
 +
 +
WISŁA: Leśniak (Kawula), Ogiela, Kawula, Budka. Michel. Morek, Machowski, Kotaba, Rogoza, Adamczyk, Maniacki.
 +
 +
POLONIA: Szymkowiak, Dymarczyk, Olejniczak, Widawski, Kohut, Wieczorek, Sąsiadek, Krasuckl, Kempny, Liberda, Pilot.
 +
 +
Jeden z najwierniejszych zwolenników Polonii, opuszczając stadion po tym meczu powiedział. To zwycięstwo nie może cieszyć i dać satysfakcji. Bo też uzyskała je Polonia w okolicznościach, którym trzeba poświęcić wstępny rozdział.
 +
Na krótko przed przerwą, przy stanie 1:1 wybiegł Leśniak do kozłującej piłki. W tym momencie Kempny wszedł w bramkarza Wisły — jak to mówi się po piłkarsku „z kopyta" i Leśniak runął jak kłoda na ziemię. Kiedy go odniesiono, już z daleka widać było groźnej kontuzji, a podczas przerwy w szatni wyszło na jaw, że bramkarz Wisły doznał poważnego szoku nerwowego. Przepisy są surowe i Wisła musiała stanąć do gry w dziesiątkę. Stanowisko bramkarza powierzono środkowemu obrońcy Kawuli.
 +
Odtąd sytuacja na boisku uległa radykalnej zmianie. Polonia, która do przerwy nie mogła oprzeć się przewadze gospodarzy, stawała się coraz bardziej panem sytuacji. Wprawdzie wiślacy potrafili jeszcze przez pewien czas utrzymać otwartą grę i wynik remisowy, ale kiedy niegroźny strzał Pilota znalazł drogę do siatki, dając Polonii prowadzenie 2:1. załamali się pozwalając polonistom w krótkich odstępach czasu strzelić dalsze dwie bramki.
 +
O przewadze, jaką miała Wisła w pierwszej części meczu świadczą następujące cyfry: Szymkowiak interweniował w tym czasie 19 razy, a Leśniak tylko 2. Wisła zdobyła do przerwy 4 kornery, bez straty żadnego. Pod bramka Polonii wydeptane zostało pole gry aż do błota, natomiast pod bramką Wisły była niemal idealna płyta śnieżna.
 +
 +
Blisko 20 tys. widzów przybyłych na spotkanie świadczy najwymowniej o zainteresowaniu, jaki wzbudził w Krakowie występ rewelacji sezonu i pierwszego lidera ligi. Wśród tych widzów znajdowało się jak zawsze, wielu wiernych zwolenników Polonii.
 +
Pierwsze „surmy" kibiców bytomskich odezwały się dopiero w 13 min. kiedy to silny wykop Widawskiego trafił pod nogi Morka. Pomocnik Wisły niepotrzebnie wdał się w zabawę z Krasickim, stracił piłkę, którą przejął Sąsiadek. Żywiołowy bieg prawoskrzydłowego Polonii, wzorowe dośrodkowanie i Kempny stojący o 5 m przed bramką Leśniaka pakuje główkę do siatki.
 +
Niepotrzebna zabawa Morka, będąca w dużej mierze przyczyną utraty bramki tym bardziej zasługuje na wytknięcie, ponieważ Morek był zdecydowanie najsłabszym zawodnikiem gospodarzy i poziomem gry daleko odbiegał od wszystkich kolegów, z których na szczególne pochwały zasłużyli Kawula, Rogoza, Adamczyk.
 +
 +
Wynik 4:1 sugeruje, że najtrudniej byłoby sklasyfikować bramkarza Polonii. Skoro zaś była już o tym mowa, że Szymkowiak nie należał do bezrobotnych, to trzeba postawić go w czołówce piłkarzy zwycięskiego zespołu. Popisał się on wieloma odważnymi i ofiarnymi interwencjami, zwłaszcza w momencie, kiedy rzucił się pod nogi Adamczyka, w sytuacji, która wydawała się już beznadziejna, oraz w wielu innych, kiedy w prawdziwie tygrysich wyskokach zdecydowanie wkraczał w akcję na przedpolu.
 +
Doskonale taktycznie zagrali obrońcy Polonii, zwalniając grę w okresie naporu Wisły, a przyśpieszając ją wtedy, kiedy przeciwnik był „groggy". W pomocy Wieczorek był lepszy w akcjach ofensywnych, natomiast Kohut świetnie spisywał się jako „rozbijacz" ataków. Atak Polonii demonstrował bogaty repertuar zagrań i wysoka dojrzałość taktyczną. Pierwsze skrzypce w nim dzierżyli Sąsiadek i Pilot.
 +
 +
St. Habzda
 +
 +
===Dziennik Polski” z 1958.03.25===
 +
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8556
 +
 +
Półgodzinna absencja Leśniaka w bramce kosztowała Wisłę przegraną z Polonią
 +
<br>WISŁA - POLONIA BYTOM 1:4 (1:1)
 +
 +
Wprawdzie Polonia Bytom jest drużyną, której nie można odmówić wysokich kwalifikacji piłkarskich a tacy gracze Jak Szymkowiak, Dymarczyk, Wieczorek, Sąsiadek, Kempny czy Liberda reprezentują bardzo dobry poziom, to jednak drużyna bytomska wcale nie musiała w niedzielę zejść z boiska Wisły jako zwycięzca meczu.
 +
 +
Do przerwy kiedy wynik brzmiał 1:1 bynajmniej nie widać było jakiejś różnicy klasy pomiędzy Polonią a Wisłą. Wprawdzie akcje gości były płynniejsze ( bardziej przemyślane od zagrań krakowian, ale więcej gry w polu miała Wisła, która potrafiła też nieraz stworzyć niebezpieczne sytuacje pod bramką Szymkowiaka. Że bramki nie padały, to jest jedyną zasługą obrońców Polonii i świetnie dysponowanego naszego reprezentacyjnego bramkarza. Jednak i on musiał skapitulować w 42 minucie kiedy to po pilnym strzale Adamczyka Szymkowiakowi udało się sparować ostry strzał, ale piłka wypadła mu z rąk i nadbiegający Machowski postał ją do siatki. Pierwszą bramkę dla Polonii zdobył ładną ,,główką" Kempny po dośrodkowaniu Sąsiadka.
 +
 +
I kto wie czy wynik remisowy nie utrzymałby się do końca meczu, gdyby nie pechowa kontuzja bramkarza Wisły Leśniaka w zderzeniu z jednym z napastników Polonii na kilka minut przed przerwą. Po pauzie Wisła wyszła na boisko tylko w „dziesiątkę", bez Leśniaka, którego z konieczności zastąpił Kawula. Oczywiście nie mógł on stanowić silnego punktu w bramce krakowian i chociaż początkowo spisywał się nieźle, to jednak skapitulował 3 razy przed celnymi strzałami Pilota w 57, Libery w 63 i Kempnego w 70 minucie. Przy czwartej bramce środkowy napastnik Polonii doznał kontuzji i w ostatnim kwadransie roje się zmieniły. Polonia grała do końca meczu w ,,dziesiątkę", a Wisła znów w pełnym składzie z Leśniakiem, który powrócił do bramki gospodarzy. Silny napór krakowian w ostatniej fazie meczu nie przyniósł jednak zmiany wyniku, chociaż atak Wisły miał kilka razy doskonałe pozycje do zdobycia gola. Najlepszą okazję zmarnował na kilka minut przed końcem Adamczyk, ,,urywając" się przed pustą bramką Polonii.
 +
 +
Wisła ma jeszcze duże zaległości w odzyskaniu zeszłorocznej formy (zawłaszcza w linii ataku), ale jeśli weźmie się teraz do solidnego treningu i będzie grał z większą niż dotychczas ambicją może już wnet "złapać" formę i co za tym idzie zdobywać punkty ligowe.
 +
Czekają na nie z niecierpliwością jej zwolennicy, którzy w nledzielę opuszczali stadion Wisły rozżaleni niepotrzebną i pechową porażką. (z.)
[[Kategoria:I Liga 1958 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:I Liga 1958 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1958 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1958 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Polonia Bytom]]
[[Kategoria:Polonia Bytom]]

Wersja z dnia 08:24, 29 mar 2011

1958.03.23, I liga, 2. kolejka, Kraków,Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:4 (1:1) Polonia Bytom
widzów: ok. 20.000
sędzia: Buśkiewicz z Warszawy
Bramki
Marian Machowski 42' -:-
-:-
2:1
3:1
4:1
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak grafika:zmiana.PNG (46' Kawula)
Zbigniew Ogiela
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Marian Morek
Marian Machowski
Zbigniew Kotaba
Antoni Rogoza
Stanisław Adamczyk
Józef Maniecki

trener Josef Kuchynka
Polonia Bytom
3-2-5
Wisła od 46' grała w 10, w bramce stanął wówczas W. Kawula

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy” z 1958.03.24

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1958/nr047/directory.djvu

KRAKÓW, 23.3 (tel. wł.) Wisła Kraków — Polonia Bytom 1:4 (1:1). Bramkę dla Wisły zdobył w 42 min. Machowski, dla Polonii Kempny w 13 i 74 min.. Pilot w 58 i Liberda w 66. Od przerwy Wisła grała w dziesiątkę po stracie kontuzjowanego Leśniaka, a Polonia od 75 min. bez kontuzjowanego Kempnego. Sędzia Buśkiewicz z Warszawy. Widzów ok. 20 tys.

WISŁA: Leśniak (Kawula), Ogiela, Kawula, Budka. Michel. Morek, Machowski, Kotaba, Rogoza, Adamczyk, Maniacki.

POLONIA: Szymkowiak, Dymarczyk, Olejniczak, Widawski, Kohut, Wieczorek, Sąsiadek, Krasuckl, Kempny, Liberda, Pilot.

Jeden z najwierniejszych zwolenników Polonii, opuszczając stadion po tym meczu powiedział. To zwycięstwo nie może cieszyć i dać satysfakcji. Bo też uzyskała je Polonia w okolicznościach, którym trzeba poświęcić wstępny rozdział. Na krótko przed przerwą, przy stanie 1:1 wybiegł Leśniak do kozłującej piłki. W tym momencie Kempny wszedł w bramkarza Wisły — jak to mówi się po piłkarsku „z kopyta" i Leśniak runął jak kłoda na ziemię. Kiedy go odniesiono, już z daleka widać było groźnej kontuzji, a podczas przerwy w szatni wyszło na jaw, że bramkarz Wisły doznał poważnego szoku nerwowego. Przepisy są surowe i Wisła musiała stanąć do gry w dziesiątkę. Stanowisko bramkarza powierzono środkowemu obrońcy Kawuli. Odtąd sytuacja na boisku uległa radykalnej zmianie. Polonia, która do przerwy nie mogła oprzeć się przewadze gospodarzy, stawała się coraz bardziej panem sytuacji. Wprawdzie wiślacy potrafili jeszcze przez pewien czas utrzymać otwartą grę i wynik remisowy, ale kiedy niegroźny strzał Pilota znalazł drogę do siatki, dając Polonii prowadzenie 2:1. załamali się pozwalając polonistom w krótkich odstępach czasu strzelić dalsze dwie bramki. O przewadze, jaką miała Wisła w pierwszej części meczu świadczą następujące cyfry: Szymkowiak interweniował w tym czasie 19 razy, a Leśniak tylko 2. Wisła zdobyła do przerwy 4 kornery, bez straty żadnego. Pod bramka Polonii wydeptane zostało pole gry aż do błota, natomiast pod bramką Wisły była niemal idealna płyta śnieżna.

Blisko 20 tys. widzów przybyłych na spotkanie świadczy najwymowniej o zainteresowaniu, jaki wzbudził w Krakowie występ rewelacji sezonu i pierwszego lidera ligi. Wśród tych widzów znajdowało się jak zawsze, wielu wiernych zwolenników Polonii. Pierwsze „surmy" kibiców bytomskich odezwały się dopiero w 13 min. kiedy to silny wykop Widawskiego trafił pod nogi Morka. Pomocnik Wisły niepotrzebnie wdał się w zabawę z Krasickim, stracił piłkę, którą przejął Sąsiadek. Żywiołowy bieg prawoskrzydłowego Polonii, wzorowe dośrodkowanie i Kempny stojący o 5 m przed bramką Leśniaka pakuje główkę do siatki. Niepotrzebna zabawa Morka, będąca w dużej mierze przyczyną utraty bramki tym bardziej zasługuje na wytknięcie, ponieważ Morek był zdecydowanie najsłabszym zawodnikiem gospodarzy i poziomem gry daleko odbiegał od wszystkich kolegów, z których na szczególne pochwały zasłużyli Kawula, Rogoza, Adamczyk.

Wynik 4:1 sugeruje, że najtrudniej byłoby sklasyfikować bramkarza Polonii. Skoro zaś była już o tym mowa, że Szymkowiak nie należał do bezrobotnych, to trzeba postawić go w czołówce piłkarzy zwycięskiego zespołu. Popisał się on wieloma odważnymi i ofiarnymi interwencjami, zwłaszcza w momencie, kiedy rzucił się pod nogi Adamczyka, w sytuacji, która wydawała się już beznadziejna, oraz w wielu innych, kiedy w prawdziwie tygrysich wyskokach zdecydowanie wkraczał w akcję na przedpolu. Doskonale taktycznie zagrali obrońcy Polonii, zwalniając grę w okresie naporu Wisły, a przyśpieszając ją wtedy, kiedy przeciwnik był „groggy". W pomocy Wieczorek był lepszy w akcjach ofensywnych, natomiast Kohut świetnie spisywał się jako „rozbijacz" ataków. Atak Polonii demonstrował bogaty repertuar zagrań i wysoka dojrzałość taktyczną. Pierwsze skrzypce w nim dzierżyli Sąsiadek i Pilot.

St. Habzda

Dziennik Polski” z 1958.03.25

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8556

Półgodzinna absencja Leśniaka w bramce kosztowała Wisłę przegraną z Polonią
WISŁA - POLONIA BYTOM 1:4 (1:1)

Wprawdzie Polonia Bytom jest drużyną, której nie można odmówić wysokich kwalifikacji piłkarskich a tacy gracze Jak Szymkowiak, Dymarczyk, Wieczorek, Sąsiadek, Kempny czy Liberda reprezentują bardzo dobry poziom, to jednak drużyna bytomska wcale nie musiała w niedzielę zejść z boiska Wisły jako zwycięzca meczu.

Do przerwy kiedy wynik brzmiał 1:1 bynajmniej nie widać było jakiejś różnicy klasy pomiędzy Polonią a Wisłą. Wprawdzie akcje gości były płynniejsze ( bardziej przemyślane od zagrań krakowian, ale więcej gry w polu miała Wisła, która potrafiła też nieraz stworzyć niebezpieczne sytuacje pod bramką Szymkowiaka. Że bramki nie padały, to jest jedyną zasługą obrońców Polonii i świetnie dysponowanego naszego reprezentacyjnego bramkarza. Jednak i on musiał skapitulować w 42 minucie kiedy to po pilnym strzale Adamczyka Szymkowiakowi udało się sparować ostry strzał, ale piłka wypadła mu z rąk i nadbiegający Machowski postał ją do siatki. Pierwszą bramkę dla Polonii zdobył ładną ,,główką" Kempny po dośrodkowaniu Sąsiadka.

I kto wie czy wynik remisowy nie utrzymałby się do końca meczu, gdyby nie pechowa kontuzja bramkarza Wisły Leśniaka w zderzeniu z jednym z napastników Polonii na kilka minut przed przerwą. Po pauzie Wisła wyszła na boisko tylko w „dziesiątkę", bez Leśniaka, którego z konieczności zastąpił Kawula. Oczywiście nie mógł on stanowić silnego punktu w bramce krakowian i chociaż początkowo spisywał się nieźle, to jednak skapitulował 3 razy przed celnymi strzałami Pilota w 57, Libery w 63 i Kempnego w 70 minucie. Przy czwartej bramce środkowy napastnik Polonii doznał kontuzji i w ostatnim kwadransie roje się zmieniły. Polonia grała do końca meczu w ,,dziesiątkę", a Wisła znów w pełnym składzie z Leśniakiem, który powrócił do bramki gospodarzy. Silny napór krakowian w ostatniej fazie meczu nie przyniósł jednak zmiany wyniku, chociaż atak Wisły miał kilka razy doskonałe pozycje do zdobycia gola. Najlepszą okazję zmarnował na kilka minut przed końcem Adamczyk, ,,urywając" się przed pustą bramką Polonii.

Wisła ma jeszcze duże zaległości w odzyskaniu zeszłorocznej formy (zawłaszcza w linii ataku), ale jeśli weźmie się teraz do solidnego treningu i będzie grał z większą niż dotychczas ambicją może już wnet "złapać" formę i co za tym idzie zdobywać punkty ligowe. Czekają na nie z niecierpliwością jej zwolennicy, którzy w nledzielę opuszczali stadion Wisły rozżaleni niepotrzebną i pechową porażką. (z.)