1958.04.27 Gwardia Warszawa - Wisła Kraków 4:2

Z Historia Wisły

1958.04.27, I liga, 6. kolejka, warszawa, Stadion Gwardii,
Gwardia Warszawa 4:2 (2:2) Wisła Kraków
widzów: 12-15.000
sędzia: Wiktor Koczy z Katowic
Bramki
3' Stanisław Adamczyk
12' (k) Marian Machowski
Gwardia Warszawa
3-2-5
Stefaniszyn
Woźniak. Matuszkiewicz
Hodyra
Wiśniewski
E. Szarzyński
Gawroński
Brzozowski
Hachorek
Zb. Szarzyński
Baszkiewicz
Wisła Kraków
3-2-5
Błażej Karczewski
Zbigniew Ogiela
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Zbigniew Kotaba
Leszek Snopkowski
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Antoni Rogoza
Stanisław Adamczyk
Józef Maniecki

trener Josef Kuchynka
Debiut ligowy Błażeja Karczewskiego

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

"Przegląd Sportowy” z 1958.04.28

WARSZAWA, 27.4 Gwardia W-wa — Wisła Kraków 4:2 (2:2). Bramki zdobyli: dla Gwardii — Baszkiewicz 2, Brzozowski i Hachorek po 1: dla Wisły — Adamczyk i Machowski z karnego. Sędziował Koczy z Katowic. Widzów ok. 15 tys.

GWARDIA: Stefaniszyn, Woźniak. Matuszkiewicz, Hodyra, Wiśniewski, E. Szarzyński, Gawroński, Brzozowski, Hachorek, Zb. Szarzyński, Baszkiewicz.

WISŁA: Karczewski, Ogiela, Kawula, Budka, Kotaba, Snopkowski, Machowski, Kościelny II, Rogoża, Adamczyk, Maniecki.

Przez blisko 80 min. zanosiło się na sensację. Przez blisko 80 minut nerwy ponosiły najspokojniejszych nawet kibiców, setki totkowiczów, obserwatorów z PZPN i... trenera Forysia. Tylko garstka krakusów uśmiechała się lekko pod wąsem, a trener Kuchynka od czasu do czasu zacierał z radości ręce. Jego drużyna utrzymywała bowien do 77 min. wynik remisowy 2:2. Były więc nadzieje na urwanie jednego punktu zdecydowanemu faworytowi. Złudne nadzieje rozwiał Jednak Krzysztof Baszkiewicz. W 77 min. strzelił spoza pola karnego fantastyczną bramkę w samo okienko i Gwardia prowadziła 3:2. Za moment ostateczna pieczątkę pzyłożył Machorek. Tym samym Gwardia zdobyła dwa kolejne mistrzowskie punkty.

Ciężka i długa była droga do tego sukcesu. Ba, były nawet momenty zupełnego zwątpienia w możliwość wygranej. W pierwszym bowiem kwadransie działy się na Stadionie Dziesięciolecia rzeczy wprost niesamowite. W tym okresie gry, po strzałach Adamczyka i Machowskiego Wisła prowadziła 2:0 A stało się to tak. Znów zbyt pewni siebie gwardziści rozpoczęli grę nonszalancko. Wydawało się, że przeciwnik dla nich nie istnieje. W ich mniemaniu bramki mogli zdobywać tylko Hachorek, Baszkiewicz, względnie Szarzyński. Wyjmowanie piłki z siatki Stefaniszyna nie mieściło się nikomu w głowie. Aż stało się w 3 min. Wiśniewski nie nadąża za atakującym Adamczykiem daje krakowianinowi za wypraną, pozostawiając mu wolne pole do strzału. Niezbyt silnie i niezbyt efektownie bita piłka z samego rogu lewej strony pola karnego ląduje w przeciwległym rogu bramki Stefaniszyna.

Gol ten wyzwolił z Wisły dodatkową porcję energii. Piłkarze z biała gwiazdą na piersiach z młodzieńczą werwą zaczęli szturmować bramkę gospodarzy. Gwardia nie miała w tym okresie nic do powiedzenia. rezultat? W 12 min. było już 2:0. Najpierw Rogoża znajduje się w sytuacji sam na sam ze Stefaniszynem, za chwilę odbitą przez Tomka piłkę chwyta Kościelny. Kilka metrów za nim podąża. Emil Szarzyński:. Jedynm wyjściem z tej sytuacji było podcięcie przeciwnika. To też czyni pomocnik Gwardii. A że wydarzenie to miało miejsce na polu karnym, sędzia zarządził „Jedenastkę". Pewnym egzekutorem był Machowski. Jeszcze kilka minut trwały ofensywnej zapędy Wisły. W 15 min. przygasił je jednak Baszkiewicz. Podekscytowana niepowodzeniem Gwardia rzuca wszystko na jedną szalę, prawą stroną rwie do przodu Gawróński. Jego centrę przerzuca na lewą stronę Machorek. Piłka trafia pod nogi Baszkiewicza, niezwykle silny strzał z 20 metrów i piłka, wpada w okienko bramki Karczewskiego. Wynik meczu 2:1.

Po zmianie stron Gwardia grała nadal ospale. Jakoś żadnemu z zawodników nie chciało się zabrać solidnie do roboty. Toteż przez kwadrans Wisła grała jak równy ż równym. Z czasem zabawy się skończyły. Gwardia przycisnęła. Było to jednak już nieco za późno. Wisła wzmocniła defensywę i niemal do 80 min broniła się bardzo skutecznie. Lepszemu sprzyja jednak w decydującym momencie szczęście. W 77 min., po umiejętnym zagraniu Szarzyńskiego, wychodzi Baszkiewiczowi strzał, jaki się zdarza raz na sto. Z lewej strony idącą piłkę przejmuje „Baśka" niemal na szpic lewej nogi i strzela z „Fałszem" idąca piłka wpada do siatki obok spojenia słupka z poprzeczką, ponad bezradnym Karczewskim. W minutę później kolejną bramkę strzela Brzozowski. Był to najprawidłowiej w świecie -zdobyty gol. Gwardzista otrzymał podanie do tyłu i strzelił niemal pod samą poprzeczkę. Sędzia Koczy tego gola jednak nie uznał. Z jakiej przyczyny, trudno doprawdy powiedzieć, żadnego bowiem, przewinienia nikt tutaj nie mógł dopatrzeć. W dwie minuty później sprawiedliwości stało się zadość. Na prawej stronie udaną akcję rozegrał Brzozowski. Tuż przed linią, posłał płasko piłkę do wybiegającego na pozycję . Machorka, strzał i bramka

Tak więc wygrała Gwardia 4:2. Pozornie jest ona w porządku. W rzeczywistości jednak w spotkaniu tym zawiodła.

Lech

Dziennik Polski” z 1958.04.29

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8586

Mimo prowadzenia 2:0 Wisła przegrała w Warszawie

Mecz zapowiadał się niezwykle emocjonująco, już w 12 min. Wisła prowadziła 2:0, nie potrafiła jednak utrzymać tego korzystnego dla siebie wyniku do końca spotkania. Gwardziści z Warszawy byli drużyną przewyższającą Wisłę pod wieloma względami, byli zespołem bojowym, lepszym technicznie a kondycji wystarczyło im na pełne 90 minut.

Gra Wisły, mimo porażki, podobała się, krakowianie przegrali po ładnej i na dość dobrym poziomie stojącej grze.