1958.08.17 Wisła Kraków - Gwardia Warszawa 3:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 3:0 (2:0) | Gwardia Warszawa | ||||||||
widzów: ok. 15.000 | ||||||||||
sędzia: Marszol z Katowic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
”Przegląd Sportowy” z 1958.08.18
http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1958/nr130/directory.djvu
KRAKÓW, 17.8 (tel. wł.). Wisła — Gwardia 3:0 (2:0). Bramki pobyli. Gamaj w 21 min. Maniewski w 23. Adamczyk w 56 min. Sędzia Marszol z Katowic. Widzów ponad 10 tys.
WISŁA: Leśniak, Snopkowski, Kawula, Budka, Kotaba, Michel, Macnowski, Kościelny II, Adamczyk, Gamaj., Maniewski.
GWARDIA: Stefaniszyn, Woźniak, Maruszkiewicz, Hodyra, Brzozowski, Szarzyński I, Gawroński, Lewandowski, Hachorek, Szarzyński II, Baszkiewicz.
Atmosfera wielkiego święta Wisły z racji jej pięćsetnego meczu ligowego, zachęciła druzynę krakowską do gry, która wprawiła w zachwyt tysięczne rzesze jej sympatyków i podobała się całej widowni. Wisła zagrała bardzo dobrze a okresami wprost popisowo. Defensywa stanowiła tym razem monolit, o którego skruszenie bezskutecznie trudzili się Baszkiewicz. Hachorek i ich koledzy. Pomoc grała przez cały czas na równych pełnych obrotach, podobnie jak i napad.
Gwardia uchodziła dotąd w Krakowie za zespół, którego najsilniejszą bronią jest wyszkolenie techniczne, szybkość i wyrównanie zespołu. Piłkarze warszawscy wyraźnie ustępowali przeciwnikowi właśnie w szybkości, a i wyrównanie zespołu pozostawiało wiele do życzenia. Stefaniszyn, Hachorek i Baszkiewicz grali naprawdę dobrze, natomiast Hodyra, Woźniak i Brzozowski wyraźnie od nich odstawali.
Woźniak dał się ogrywać jednemu z najbardziej surowych technicznie piłkarzy Wisły Madejskiemu, Hodyra przegrywał pojedynki nawet z Kościelnym, nie grzeszącym ani szybkością ani pomysłowością w grze, a Brzozowski zdobywszy piłkę ani nie rozejrzał się po boisku, aby zbadać dokąd ją zaadresować.
Szalejący jak zwykle na całym boisku Hachorek i Baszkiewicz nie znajdowali zupełnie zrozumienia a swoich partnerów, wyraźnie unikających odpowiedzialności za strzał z dalszej odległości. Inna rzecz, że Baszkiewicz i Hachorek zepsuli w 4 i 16 min. piłki, których internacjonałom psuć nie wolno.
W 21 min. Gamaj, który świetnie wyszedł na pozycję, a poczuwszy na sobie oddech Maruszkiewicza, strzelił sprzed linii pola karnego w dolny róg bramki, zdobył prowadzenie dla Wisły. Potem podobnej sztuki dokonał Maniewski, a wreszcie Adamczyk kapitalną główką ustalił wynik na 3:0.
St. Habzda
Dziennik Polski” z 1958.08.19
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8778
Niedzielne boje naszych I i II ligowców zaczynają doprowadzać atmosferę zaciekawienia do białości. Wszystkie zespoły walczą zacięcie i nie ustępliwie Drużyny dają ze siebie wszystko, aby odsunąć od siebie widmo spadku, a w górach tabeli czołówka konsekwentnie powiększa swój dorobek punktowy. Ostatnie spotkania ligowe zakończyły się niestety tylko połowicznym sukcesem drużyn krakowskich. Wprawdzie dobrej klasy zwycięstwo Wisły nad warszawską Gwardią pozwala czerwonym na spokojniejszą grę w szeregach ekstraklasy. Zwłaszcza, że było ono pięknym efektem wielkiego święta „wiślaków", którzy w spotkaniu z Gwardią obchodzili w kraju uroczystość rozegrania 500 meczów w I lidze. Sam mecz rozegrała Wisła z wielkim impetem i wolą zwycięstwa, które tylko dzięki świetnej postawie Stefaniszyna nie zakończyło się klęską zespołu warszawskiego.