1958.10.26 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 3:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 3:0 (0:0) | Ruch Chorzów | ||||||||
widzów: 15.000 | ||||||||||
sędzia: Marcinkowski z Łodzi | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
”Przegląd Sportowy” z 1958.10.27
http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1958/nr171/directory.djvu
Uchem przy głośniku, oczami na boisku, sercem przy Wiśle
Kraków, 26.10. (tel. wł.) Wisła Kraków — Ruch Chorzów 3:0 (0:0) Bramki zdobyli Rogoża w 56 i 83 min. oraz Adamczyk w 64 min. Sędziował Marcinkowski (Ł). Widzów ok. 20 tys.
Wisła: Leśniak, Szymeczko, Kawula; Snopkowski, Michel, Morek, Machowski, Kościelny II, Adamczyk, Rogoża, Maniecki
Ruch: Wyrobek, Pohl, Siekiera, Pala, Suszczyk, Pieda, Bochenek, Gasz, Lerch, Cieślik, Piechaczek.
Październikowe, słoneczne południe. Tysięczne rzesze widzów na stadionie Wisły śledzą z zapartym tchem przebieg spotkania, a jednocześnie każdy z nich łowi chciwie z fal eteru radiowe meldunki z boisk w Sosnowcu, Bytomiu, Warszawie. Drużyna Wisły od pierwszych chwil wywalcz sobie przewagę nad zespołem Cieślika i Suszczyka, ale jej odwiecznej rywalce nie wiedzie się w Sosnowcu. Pierwszy meldunek z meczu Cracovia — Stal głosi, że sosnowiczanie prowadzą 1:0.
W takim układzie sytuacja Wisły jest w pewnym sensie bezpieczniejsza. Niemniej jednak ambicja wiślaków jest „żyć własnym kosztem”. Szturmują oni zaciekle przedpole bramki Wyrobka. Popularny „Kaziu" (Kościelny) wali dwukrotnie zza lini pola karnego obok słupka. Za trzecim razem trafia o tyle, że piłka uderza w kant słupka poprzeczki. Adamczyk dwukrotnie z bliska główkuje w ręce Wyrobka. Maniecki i Machowski w ciągu 45 minut wykonują dziewięć rzutów rożnych, ale Wyrobek ma raz jeden tylko do czynienia z prawdziwym strzałem. Oddaje go Machowski w pełnym biegu — bramkarz Ruchu robinsonując w sam róg bramki, wybija piłkę na korner.
Po przerwie wiatr staje się sprzymierzeńcem Wisły. Płyną minuty, a na tablicy wynikowej w dalszym ciągu tak pod napisem gospodarze jak i goście widnieją dwie identyczne cyfry: zero.
Nadchodzi wreszcie 56 minuta. Michel wyciąga piłkę spod własnej bramki, podaje ją do Rogoży, a ten przedłuża do Adamczyka i sam wychodzi w uliczkę. Adamczyk z powrotem oddaje piłkę łącznikowi, który w biegu strzela ostro w dolny róg bramki. Wisła prowadzi 1:0. Ten sukces gospodarzy przyjmuje widownia rzęsistymi oklaskami, które potęgują się w momencie kiedy dzięki falom eteru dowiadują się widzowie na stadionie Wisły, że w Sosnowcu sytuacja uległa radykalnej zmianie i Cracovia prowadzi 2:1. Wisła nadal nile dopuszcza Ruchu do głosu. Cieślik i Gasz muszą często przychodzić, z pomocą swoim kolegom w defensywie, którzy zwijają się jak w ukropie, ale nie są w stanie zażegnać niebezpieczeństwa utraty dalszej bramki. Oto Maniecki ucieka wzdłuż linii autowej, centruje miękko do środka, piłkę przejmuje na głowę Machowski i podaje do Adamczyka, który z najbliższej odległości załatwia resztę.
Na 7 minut przed końcem meczu Rogoża znajduje się z piłką na polu karnym Ruchu. Defensorzy drużyny chorzowskiej przerywają na moment grę, oczekując gwizdka sędziego na spalony. Ten moment bierności wykorzystuje Rogoża i strzela trzecią bramkę, w kilka minut później sędzia daje znak na zakończenie gry, a jednocześnie megafon głosi, że w Sosnowcu zwyciężyli biało-czerwoni również różnicą trzech bramek, co wobec wyników innych meczów, a zwłaszcza meczu Polonia Bytom — Budowlani, zapewnia obu krakowskim zespołom pobyt w ekstraklasie.
W Wiśle na najwyższe pochwały zasłużyły linie defensywne, a wśród nich Snopkowski, Michel, Kawula i młody Szymeczko. W Ruchu oprócz Cieślika i Suszczyka najlepiej grali Pohl, Gasz i Bochenek.
St. Habzda
Dziennik Polski” z 1958.10.28
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8916
3:0 Wisły w Krakowie
W niedzielę po raz ostatni jedenastka Wisły wybiegła na zieloną murawę, aby zakończyć pracowity sezon piłkarski. Należy nadmienić, że zakończenie to wypadło bardzo efektownie. Wisła odniosła nad Ruchem zasłużenie zwycięstwo. Była na pewno drużyną groźniejszą od Ruchu grającego okresami bardzo dobrze. Jeżeli by można było porównać umiejętności obu zespołów, to trzeba powiedzieć otwarcie, że tak Ruch jak i Wisła znają kunszt piłkarski i w normalnych warunkach (gdy nie będzie chodziło o ligowy byt) stać ich na grę, która może się podobać. W niedzielnym spotkaniu, pomimo dużej woli zwycięstwa ze strony Wiślaków, trzeba im wytknąć elementarny błąd, polegający na uporczywym rozgrywaniu piłki środkiem boiska, przy zupełnej rezygnacji z gry skrzydłami.
Odnosi się wrażenie, że w niektórych fazach meczu, właśnie Ruch dał pewne popisowe przykłady zrozumienia w grze zespołowej, polegającej na tak podstawowych warunkach, jak wyjście na pozycje i dokładne oddawanie piłki. Niezależnie od tego, Wisła zwycięstwem nad Ruchem udowodniła, że w decydujących meczach potrafi się skoncentrować i pokonać zespół dobrej klasy. (AP)