1963.10.27 Stal Rzeszów - Wisła Kraków 2:2
Z Historia Wisły
Stal Rzeszów | 2:2 (2:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: ok. 8.000 | ||||||||||
sędzia: Jan Pawlik z Sosnowca | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1963, nr 253 (28 X) nr 5684
Remis Wisły ze Stalą w Rzeszowie 2:2 (Telefonem z Rzeszowa) STAL RZESZÓW—WISŁA Kraków 2:2 (2:0). Bramki zdobyli: dla Stali — Marciniak w 24 i 34 min., dla Wisły— Horba w 72 i 81 min. gry. Sędziował p. Pawlik z Sosnowca. Widzów ok. 8 tysięcy.
STAL: Majcher — Janiak, Szalacha, Skiba— Kohut, Winiarski — Matysiak, Poświat (Kruk), Marciniak, Krupa, Stawarz.
WISŁA: Leśniak ~ Budka (Wójcik), Kawula, Wójcik (Budka) — Płachta, Studnicki — Sykta, Gach, Kmiecik, Skupnik, Lach (Horba).
Halo czy to numer543-58?
Tak, łączę więc Rzeszów numer 45-92. — Tu stadion Stali. Kto mówi? — „Echo Krakowa”; prosimy do telefonu kierownika drużyny Wisły kapitana Jacka Sitarza.
— Mecz jeszcze trwa. Do. końca ok. 5 minut i wynik 2:2.
— Dziękuję za dobrą wiadomość i zaczekam do końca.
Po kilku minutach słyszymy >w słuchawce kpt. Jacka Sitarza.
Oddajemy mu głoś: A więc nareszcie zaczyna się coś kleić w naszej drużynie. Inna sprawa, że przed wyjazdem do Rzeszowa wierzyłem w połowiczny sukces. Ale zacznę od początku. Przez pierwsze 20 min. gra była niezwykle żywa i szybka.
Nasz zespół często atakował i był bliski uzyskania bramki.. Tymczasem w 24 min. błąd Płachty wykorzystuje Marciniak/ i przy aplauzie widowni, uzyskuje dla Stali prowadzenie. Utrata gola wyraźnie speszyła naszą drużynę.
Nic więc dziwnego, że w 10 min. później ten sam zawodnik wykorzystuje nieuwagę arbitra liniowego i z pozycji spalonej podwyższył wynik na 2:0.
— Oooo, zanosiło się na wysoką porażkę...
— Na szczęście, po przerwie, znów zaczęliśmy atakować. Po zmianie Łacha na Horbę kwintet ofensywny rozegrał się na dobre.
W pewnym momencie Gach podał piłkę Horbie i ten „główką” zmusił Majchra do kapitulacji po raz pierwszy. Na 9 min. przed końcem meczu, Gach ostro strzelił, piłkę wybił w pole bramkarz Stali, ale przejął ją nadbiegający Horba i ulokował w siatce. 2:2 i wynik meczu nie uległ już zmianie.
— Gratulujemy więc pierwszego remisu od wielu tygodni. Wreszcie macie poza sobą feralną siódemkę i teraz dorobek punktowy zamyka się cyfrą 8. Mamy nadzieję, że do końca jesiennej rundy powiększycie go co najmniej o 2—3 punkty. Ale jeszcze jedno, jak Pan ocenia grę poszczególnych zawodników! Nie chciałbym nikogo specjalnie wyróżniać. Wszyscy bowiem walczyli ambitnie — o co apelowaliście w „Echu”.
Dziękujemy za informacje z „pierwszej ręki” i do zobaczenia.
Rozmawiał; (JF)
Echo Krakowa. 1963, nr 254 (29 X) nr 5685
Ostatnia kolejka spotkań w porównaniu z poprzednią niedzielą Wypadła dla krakowskich drużyn ligowych o wiele korzystniej. Ucieszył przede wszystkim cenny remis Wisły, która w spotkaniu ze Stalą zremisowała 2:2 Rzeszowianie prowadzili 2:8, jednak „wiślacy” nie załamali się, wykrzesali z siebie odpowiedni zasób ambicji, a atak zdobył się na strzelenie przeciwnikom dwóch bramek, doprowadzając do wyrównania Wyniku i zdobycia jednego punktu.
Echo Krakowa. 1963, nr 255 (30 X) nr 5686
KIEDY podczas przerwy w meczu Stal Rzeszów — Wisła piłkarze obydwu drużyn schodził do szatni, gospodarze zbierali zasłużone brawa (prowadzili 2:0) od swych sympatyków. Natomiast pod adresem krakowian wykrzykiwano: „Jesteście najstarsi ligowcy, ustąpcie miejsca młodszym”. Kto wie, może te okrzyki zmobilizowały wiślaków do lepszej i ambitniejszej gry. Bowiem po przerwie „zagrali z zębem” i zdołali wywalczyć cenny remis
Gazeta Krakowska. 1963, nr 254 (26/27 X) nr 4784
Wisła wyjeżdża do Rzeszowa, gdzie przyjdzie jej zmierzyć siły z tamtejszą Stalą. Rzeszowianie na swoim boisku są groźni nawet dla najlepszych. Szanse Wisły — rozważając teoretycznie — są znikome. W praktyce może jednak okazać się, że chłopcy z „białą gwiazdą” na piersi wywiozą nawet 2 punkty z rzeszowskiego boiska. Liczymy zresztą na pełną mobilizację sił w Wiśle. Trener Kolsky i cały zespół zdają sobie chyba dokładnie sprawę z aktualnej — niewesołej sytuacji. Stal wobec nieugiętej, ambitnej postawy „wiślaków” może szybko się rozhartować. Nie prezentuje przecież jakiejś wysokiej klasy. Większość dotychczasowych sukcesów — szczerze mówiąc -rzeszowianie zawdzięczają w poważnej części szczęściu
Gazeta Krakowska. 1963, nr 255 (28 X) nr 4785
Po niesławnym zeszłotygodniowym laniu, miło nam jest odnotować, że krakowskie zespoły ligowe spisały się w ubiegłą niedzielę całkiem dobrze. Na osiem możliwych punktów do zdobycia krakowianie wywalczyli pięć. Wygrały swoje pojedynki Cracovia, Wawel, zremisowała Wisła, a jedynie Garbarnia doznała porażki we Wrocławiu z tamtejszym Śląskiem. Prawdę mówiąc, to niewielu było optymistów, którzy dawali większe szanse zespołowi z Ludwinowa. Porażka w stosunku 0:1 z silnym zespołem, aktualnym liderem tabeli nie przynosi ujmy.
Najbardziej cieszy nas zwycięstwo krakowskiego Wawelu. Wydaje się, że wojskowi przełamali wreszcie złą passę, i że będą odnosić w dalszych pojedynkach zwycięstwa. Cracovia mimo sukcesu nie odzyskała utraconej pozycji leadera II ligi. Na „drugim froncie” nadal najlepszy jest wrocławski Śląsk.
W I lidze Legia Warszawa odparła atak rywali na swoją pozycję i po zwycięstwie. w Bytomiu udowodniła, że zalicza się w tym sezonie do najlepszych zespołów ekstraklasy. Wisła dzięki zdobytemu i punktowi i, porażce Ruchu Chorzów z ŁKS wywindowała się jedno miejsce w tabeli. Dwie ostatnie pozycje zajmują zespoły szczecińskie Arconia i Pogoń. W I lidze niespodzianką dużego kalibru była porażka Zagłębia Sosnowiec z warszawską Gwardią. W ogóle, zespoły które występowały ostatnio na zagranicznych boiskach wydają się przemęczone i mało odporne w pojedynkach z krajowymi rywalami.
Horba strzelcem dwa bramek
Stal — Wisła 2:2 (2:0)
Mecz rzeszowskiej Stali z Wisłą można podzielić na trzy fazy. Pierwsza to trwająca niemal przez cały pierwszy kwadrans ofensywa krakowian, która tylko wskutek niezdecydowania napastników nie przyniosła im bramki. Druga faza: stalowcy opanowują sytuację, a ich przeciwnatarcia kończą się w 25 min. bramką zdobytą przez Marciniaka (dobitka strzału Krupy). W 9 minut potem ten sam zawodnik podwyższa wynik na 2:0.
Wiślacy jednak nie załamują się. Do przerwy w utrzymaniu tej tylko dwubramkowej przewagi Stali pomaga im szczęście oraz dobra gra Leśniaka i Kawuli. Później zaś w „trzeciej fazie” tj. po przerwie „sprzymierzeńcami są sami rzeszowianie, którzy upojeni sukcesem, przestali się wysilać na lepszą grę. Zresztą i w ataku Wisły nastąpiła zmiana — jak się okazało — nadzwyczaj korzystna: Lacha zastąpił Horba. On inicjował ataki, on strzelał i on zdobył obie bramki. Pierwszą w 71 min z centry Sykty, drugą w 80 min. po odbiciu piłki przez bramkarza Majchra.
Końcowy zryw stalowców nie zdał się już na nic — krakowianie grali uważnie.
Wyróżnił się u nich Leśniak i Kawula w defensywie, Skupnik i Horba w ataku. W Stali — Marciniak, Winiarski i grający do przerwy, a nie był fortunnie ~ zastąpiony przez Krupę. Poświat.
Wisła wystąpiła w dosyć eksperymentalnym składzie: Leśniak, Budka, Kawula, Wójcik, Płachta, Studnicki, Sykta, Gach (pozyskany z Mikołowa), Kmiecik, Skupnik, Lach (Horba)