1966.05.28 Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 1:2
Z Historia Wisły
Zagłębie Sosnowiec | 1:2 (0:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 5-15.000 | ||||||||||
sędzia: Stanisław Eksztajn z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1966, nr 126 (30 V) nr 6474
Niespodzianka w Sosnowcu
Piłkarze Wisły wygrywają z Zagłębiem 2:1
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC — WISŁA KRAKÓW 1:2 (0:0). Bramki zdobyli dla gospodarzy — Gzel w 81 min., dla gości Śpiewak i Bazan (z samobójczych strzałów). — Sędziował p. Eksztajn z Warszawy. Widzów ok. 15 tys.
WISŁA: Stroniarz, Monica, Kawula, Budka, Kotlarczyk, Wójcik, Lendzion, Gach, Sykta, Zalman, Skupnik.
ZAGŁĘBIE: Szyguła, Grenda, Bazan, Śpiewak, Strzałkowski, Wąs, Szmidt, Gzel, Myga, Gałeczka, Piecyk.
Piłkarze Wisły rozegrali dobry mecz, wybijając Zagłębie „z uderzenia” i kontratakując groźnymi wypadami. Atak gospodarzy natrafił na rozsądną i skuteczną postawę obrony Wisły oraz na dobry dzień Stroniarza. W efekcie krakowianie sprawili wielką niespodziankę, wygrywając spotkanie i zwiększając swe szanse na zdobycie wicemistrzostwa Polski.
— Drużyna nasza zasługuje na duże uznanie — stwierdził trener Cz. Skoraczyński. Plan taktyczny wykonała z nadwyżką, ponieważ jechaliśmy po remis. Mam tylko zastrzeżenia do arbitra, który nie widział przewinień gospodarzy a ponadto przedłużył mecz o kilka minut.
Pierwsza połowa spotkania zakończyła się wynikiem 0:0. W 43 miii, padła pierwsza bramka dla Wisły. Po rzucie wolnym Kawuli piłka odbiła się od Śpiewaka i ugrzęzła w siatce bramki. Zagłębia. W 60 min. było już 2:0 dla krakowian, gdyż po strzale Gacha piłkę przejął niefortunnie Bazan i ulokował w bramce. Szyguły. Dopiero w 86 min. Gzel zdobył dla Zagłębią bramkę. W końcówce gospodarze walczyli desperacko, chcąc uzyskać wyrównanie, ale doskonała postawa obrońców Wisły i Stroniarza stanęły temu na przeszkodzie. Warto jeszcze dodać, że w 57 min. Stronian w starciu z Gzelem doznał kontuzji, ale nie opuścił boiska i wytrwał ambitnie do końcowego gwizdka sędziego.