1966.06.14 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 0:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:1 (0:0) | Śląsk Wrocław | ||||||||
widzów: 10.000 | ||||||||||
sędzia: Łazowski | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1966, nr 137 (13 VI) nr 6485
Wisła Śląsk Wrocław
JUTRO (tj. we wtorek) rozegrane zostanie w Krakowie pierwszoligowe spotkanie piłkarskie, pomiędzy Wisłę a Śląskiem Wrocław. Przypominamy, że w pierwszym meczu obecnych mistrzostw krakowianie zremisowali we Wrocławiu 1:1. Obecnie, wiślacy walczą o wicemistrzostwo Polski i nie stać ich na luksus straty punktu. Nie oznacza to jednak, że Śląsk nie ma w tym meczu szans. Gości znamy z ofiarności w grze, i z pewnością zechcą z jak najlepszej strony zaprezentować się krakowskiej publiczności. Początek meczu o godz. 17.30.
Echo Krakowa. 1966, nr 139 (15 VI) nr 6487
Za wcześnie spakowano walizki
Kompromitująca gra wiślaków i porażka ze Śląskiem 0:1
WISŁA — SLĄSK WROCŁAW 0:1 <0:0>. Jedyną zdobył Śpiewok w 55 min. gry. Sędziował słabo p. Łozowski z Warszawy. Widzów ok. 10 tys.
WISŁA: Stroniarz, Monica, Kawula, Budka, Zalman (Studnicki), Wójcik, Lendzion, Gach,. Sykta, Studnicki (Rusinek), Skupnik.
SLĄSK: Masseli, Kapciński, Siegert, Z. Blaut, Ćmikiewicz, Czarnecki, Zmuda (Duda), Bon, Weis, Śpiewok, Skowronek.
Piłkarze Wisły mieli już spakowane walizki przed podróżą do Keiserslautern (NRF), gdzie w sobotę mają rozegrać swój inaugurujący mecz w Pucharze Lata i wyszli na boisko pewni zwycięstwa nad Śląskiem. Zresztą po pierwszych piłkach można było snuć takie przewidywanie, ponieważ niemal bez przerwy gra toczyła się na połowie boiska gości.
Ale w miarę upływu czasu okazało, się, że obrona Śląska gra uważnie a szybkością przewyższa niemal wszystkich napastników (wyjątek: Sykta) krakowskich.
Ci natomiast, mimo korzystnego wiatru zamiast strzelać z daleka, bawili się z piłką nawet w obrębie pola karnego.
Kiedy w drugiej części meczu za bezproduktywnie grającego Zalmana wszedł na boisko Rusinek, znów można się było łudzić, że ten ostatni w jakiś sprytny sposób wymanewruje obronę przeciwnika i wyrobi sobie, bądź współpartnerom dogodną pozycję do zdobycia bramki. Ale nic z tego, Rusinek biegał, ale bez efektu. Wszystko więc wskazywało, że Śląsk wywiezie ostatecznie z Krakowa cenny punkt, co przed meczem było szczytem pragnień trenera wrocławian — Kurdziela. Tymczasem w 55 min. wytworzyła się (z winy krakowian a szczególnie Monicy) korzystniejsza sytuacja. Weis wygrał pojedynek z prawym obrońcą wiślaków i z ostrego kąta podał piłkę nadbiegającemu Spiewokowi, który zaskoczył Kawulę i Stroniarza, lokując z bliska piłkę w siatce.
Baa, gospodarze „stracili głowę” i jeszcze w 79 min. spreparowali sytuację, z której tylko cudem nie padła 2 bramka dla gości, gdyż Skowronek mając obok ...