1967.03.12 Wisła Kraków - GKS Katowice 1:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 1:0 (0:0) | GKS Katowice | ||||||||
widzów: ok. 10.000-12.000 | ||||||||||
sędzia: S. Eksztajn z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1967, nr 60 (11/12 III) nr 6715
WISŁA — GKS.
W Krakowie, meczem Wisła — GKS Katowice zainaugurowany zostanie sezon ligowy. Jeszcze przed tygodniem gospodarze nie byliby faworytami w tym spotkaniu, ale po ostatnim zwycięstwie nad Legią i zademonstrowanej formie, mamy prawo oczekiwać, że wystartują pomyślnie.
Inna sprawa, że katowiczanie są, naszym skromnym zdaniem, groźniejszym zespołem niż legioniści.
Przede wszystkim grają szybko, nie bawią się w system tysiąca podań i chociaż z techniką nie jest u nich najlepiej, to jednak dużo i silnie strzelają. Na szczęście wiślacy wystąpią już w swym najsilniejszym składzie z Kawulą na stoperze, co powinno mieć duże znaczenie i wpływ na końcowy rezultat meczu.
Przypomnijmy, iż jesienią w Katowicach Wisła zremisowała 0:0.
Echo Krakowa. 1967, nr 61 (13 III) nr 6716
Inauguracja bez oklasków.
Skromne 1:0 Wisły z GKS Katowice WISŁA Kraków- GKS Katowice 1:0 (0:0). Jedyną bramkę zdobył Polak w 48 min. gry. Sędziował p. Eksztajn z Warszawy — bardzo słabo. Widzów ok. 12 tys.
WISŁA: Stroniarz, Monica, Kawula, Budka, Kotlarczyk, Wójcik, Lendzion (Gach), Sykta, Polak, Studnicki, Skupnik.
GKS: Czaja, Wraży, Piecyk, Geschlecht, Morcińczyk, Z. Szmidt, Strzelczyk, Rother, Zuzok, Anczok, Mrowiec (Gluck). Piłkarze Wisły stanowili cień drużyny, która tak efektownie Spisała się przed tygodniem w meczu pucharowym z Legią.
Zwycięstwo nad górnikami z Katowic, dodajmy skromne zwycięstwo, jest wręcz szczęśliwe, gdyż na dobrą sprawę z dwóch chaotycznie poczynających sobie zespołów więcej pozycji podbramkowych mieli goście. Sygnalizowaliśmy przed meczem, że GKS Katowice jest groźniejszy niż Legia, gdyż zawodnicy grają szybko i zdecydowanie. I tak było rzeczywiście. Nie przypuszczaliśmy jednak, że wiślacy będą również: bezmyślnie przeprowadzać akcje?.
W sumie było to mierne, obfitujące chwilami w brutalną grę widowisko. Dostroił się do niego arbiter, a kto wie, czy nawet sam nie przyczynił się do tego iż zawodniczy nie przebierali w środkach. Tylu błędnych decyzji co podjął p. Eksztajn już dawno nie oglądaliśmy w jednym meczu.
Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnych, szybkich, lecz nieprzemyślanych ataków, Bramkarze mieli więc pełne ręce pracy z której wywiązali się na czwórkę z plusem. Najbardziej groźne strzały oddali na bramkę gości w 21 min. Sykta a na bramkę gospodarzy w 23 min. Rother. Poza tym nic godnego uwagi nie zdołaliśmy odnotować.
Po zmianie stron w obydwu jedenastkach nastąpiły zmiany (za Lendziona — Gach a za Mrowca — Gluck), które niestety nie wpłynęły na poprawę gry. Jedynie przybrała ona na ostrości.
W 48 min. po rogu egzekwowanym przez Skupnika zakotłowało się pod bramką Czai aż w końcu Polak przejął piłkę na nogę i ulokował ją w bramce.
1:0 dla Wisły zdopingowało tylko gości do jeszcze energiczniejszych poczynań. Uzyskali też okresową przewagę i dwukrotnie byli bliscy wyrównania.
W zespole zwycięzców tylko Stroniarz i Sykta zasłużyli na pochwałę. W GKS-sie najlepszym zawodnikiem był Z. Szmidt.