1974.03.23 Wisła Kraków – Legia Warszawa 88:84

Z Historia Wisły

1974.03.23, I liga, Kraków, hala Wisły,
Wisła Kraków 88:84 Legia Warszawa
I:
II: 52:43
III:
IV:
Sędziowie: Kwiatkowski i Sołtysiak Komisarz: Widzów:
Wisła Kraków:
Piotr Langosz 18, Marek Ładniak 25, Andrzej Seweryn 18, Adam Gardzina 8, Stanisław Matelak 4, Włodzimierz Wojtala 3, Maciej Pietrzyk 2,Dariusz Kwiatkowski 10
Trener:
Jerzy Bętkowski

Legia Warszawa:
Frołow 20, Dolczewski 19, Wielgosz 12, Lewandowski 12, Kozak 11, Glac 10
Trener:



Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1974, nr 65 (18 III) nr 8858


Teraz czekają wiślaków dwa mecze w Krakowie z Legią i na zakończenie gier wyjazdowe spotkania z Lublinianką. O ile dość spokojnie oczekujemy meczów z drużyną warszawską o tyle wyjazd do Lublina będzie dla „Wawelskich Smoków” ogromnie trudny. Wprawdzie Lublinianka to jedna z ostatnich drużyn ligowej tabeli, ale zespół broniący się zacięcie i z determinacją przed spadkiem z ekstraklasy. Zespół, który w końcowej fazie gier budzi prawdziwy postrach wśród przeciwników.

A więc zapowiada się doprawdy pasjonujący finisz ligowej batalii.

Wracając do rzeszowskich występów wiślaków, obserwatorzy podkreślają ogromną nerwowość krakowian, co spowodowało, iż akcję ich, rwały, się, strzały były niecelne. Dało to dodatkowe szanse gospodarzom, którzy wykorzystali je w 100 procentach.

I teraz z napięciem oczekiwać będą potknięcia wiślaków w którymś z pozostałych spotkań.


Echo Krakowa. 1974, nr 70 (23/24 III) nr 8863

ROZGRYWKI ekstraklasy koszykarzy zbliżają się szybkimi krokami do końca. Dziś i jutro przedostatnia seria gier, za tydzień poznamy nowego mistrza Polski, wyłonionego spomiędzy dwójki Wisła —. Resovia.

Krakowianie grają dziś i jutro u siebie z warszawską Legią. Mecze na pewno trudne, przeciwnik mający w swych szeregach wielu wysokiej klasy zawodników. Wiślacy, którzy marzą o mistrzowskim tytule, nie mogą pozwolić sobie na porażkę ani w spotkaniach z Legią, ani za tydzień w meczach z Lublinianką.

Dwie ostatnie przegrane w Rzeszowie zniwelowały bowiem ich przewagę do 1 punktu i jest to minimum, które „Wawelskie Smoki” muszą utrzymać do końca, gdyż w wypadku równej ilości punktów z rzeszowianami tytuł przypadłe Resovii, która w bezpośrednich spotkaniach z “Wisłą przy równej ilości zwycięstw (po dwa) ma lepszy stosunek małych punktów.

A więc tylko cztery zwycięstwa satysfakcjonują krakowian i ich kibiców, tylko komplet punktów przywróci wiślakom mistrzowski tytuł.

Mamy nadzieję, że podopieczni J. Bętkowskiego nie zaprzepaszczą szansy, że w meczach z Legią a za tydzień w Lublinie udokumentują swą wyższość, słuszność mistrzowskich aspiracji.



Echo Krakowa. 1974, nr 71 (25 III) nr 8864

Ekstraklasa koszykarzy sypie niespodziankami. Outsiderzy wygrywają z zespołami czołówki, broniąc się zacięcie przed degradacją. Na szczycie tabeli walkę o mistrzowski tytuł toczą „Wawelskie Smoki” z Resovią. Rzeszowianie wygrali dwa wyjazdowe mecze z Lechem, i w ostatniej rundzie grać będą u siebie z Wybrzeżem. Wiślacy po zwycięstwach nad Legią jadą do Lublina, gdzie będzie im bardzo trudno zdobyć komplet punktów, warunkujących uzyskanie mistrzostwa. Podopieczni J. Bętkowskiego przechodzą na finiszu rozgrywek kryzys formy, czego potwierdzeniem były mecze z warszawiakami.

WISŁA — LEGIA 88:84(52:43).

Najwięcej punktów strzelili dla Wisły — Ładniak 25, Seweryn i Langosz po 18, dla Legii — Frołow 20 i Dolczewski Sporo strachu przeżyli kibice „Smoków”, gdy pod koniec gry ich pupile jakby stanęli w miejscu. Przez kilka minut nie oddali celnego rzutu do kosza i legioniści szybko zaczęli odrabiać straty, wynoszące 15 pkt. Na szczęście, po denerwującej i pełnej napięcia końcowej fazie gry, krakowianie zdołali zapewnić sobie minimalne zwycięstwo. W grze wiślaków dało się zauważyć brak bojowości, świeżości. Przeprowadzali akcje wolno, grali statycznie, niecelnie strzelali. Dobrze, że przeciwnicy też zaprezentowali koszykówkę w nie najlepszym wydaniu, gdyż inaczej szanse na mistrzostwo mogłyby zostać już w sobotę pogrzebane.

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=56469 s.10