1975.12.21 Wisła Kraków – Resovia Rzeszów 96:95

Z Historia Wisły

1975.12.21, I liga, Kraków, hala Wisły,
Wisła Kraków 96:95 Resovia Rzeszów
I:
II: 52:45
III:
IV:
Sędziowie: Jarzębiński i Snopiński Komisarz: Widzów:
Wisła Kraków:
Marek Ładniak 27, Piotr Langosz 27, Andrzej Seweryn 18, Jacek Dolczewski 10, Adam Gardzina 9, Waldemar Wiśniewski 5
Trener:
Jerzy Bętkowski

Resovia:
Pasiorowski 31, Ignaczak 25, Niemiec 21, Klee 4, Zając 2, Smolnicki 4, Dejworek 8
Trener:
Mieczysław Raba


Relacje prasowe

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=57199 s.6

Echo Krakowa. 1975, nr 279 (19 XII) nr 9374

KOSZYKARZE I ligi rozegrają w nadchodzącą niedzielą ostatnią przed świętami kolejkę spotkań ligowych i będą mieli po dwóch miesiącach zaciętych bojów blisko 5 tygodni przerwy. Przyda się ona naszym zawodnikom, wielu bowiem koszykarzy w zaciętych zmaganiach doznało mniej lub bardziej groźnych kontuzji, na których spokojne wyleczenie nie było czasu. Klubowi lekarze mieli pełne ręce roboty, stosowali doraźne środki, by zawodnik mógł grać, ale dopiero teraz będą mieli czas na dokładne wykurowanie swych podopiecznych. Na debrą sprawę nie ma w I lidze drużyny, której gracze nie odczuwaliby takich czy innych dolegliwości, wszyscy więc marzą o tym, by odetchnąć, dojść do pełni sil i zdrowia tak aby w ostatniej fazie gier nie zmarnować istniejących jeszcze szans.

Zanim jednak koszykarze wezmą rozbrat z piłką, czeka ich tzw. „derbowa” kolejka to jest spotkania pomiędzy zespołami poszczególnych par. W Krakowie będziemy więc oglądać sensacyjne spotkanie wicemistrzów Polski, aktualnego przodownika ligowej tabeli— Wisły z broniącym tytułu zespołem Resovii, Ostatnia kolejka spotkań przyniosła obu drużynom solidarne potknięcia: Wisła uległa w Łodzi ŁKS-owi, Resovia przegrała we Wrocławiu ze Śląskiem i na szczycie tabeli utrzymano, status quo, Wisła prowadzi z 1-punktową przewagą nad rzeszowianami.

Mecz krakowski ma dla koszykarzy obydwóch drużyn kolosalne znaczenie. ? Zwycięstwo gospodarzy poważnie Zmniejsza szanse Resovii na obronę tytułu, wygrana gości wysuwa ich na pozycję lidera tabeli i daje ogromne szanse utrzymania miana drużyny nr 1 w ekstraklasie.

Stawka spotkania więc ogromna, jeżeli gra zawodników będzie równą wadze pojedynku winniśmy zobaczyć doprawdy świetny mecz.

W ostatnich spotkaniach krakowianie grali bez Dariusza Kwiatkowskiego, który jest kontuzjowany, rzeszowianie występowali bez Zdzisława Myrdy, a ostatni mecz obydwóch drużyn, rozegrany 9 listopada w Rzeszowie przyniósł wygraną mistrzom Polski 93:84 (krakowianie grali wówczas bez kontuzjowanego Seweryna). Jak będzie tym razem? Niezwykle trudno wytypować zwycięzcę, szanse są bowiem wyrównane i dużo będzie zależeć od psychicznej wytrzymałości zawodników. Kto zagra, spokojniej, komu trema i zdenerwowanie bardziej usztywnią ręce, jak wreszcie wyglądać będzie walka o piłkę pod tablicami? Pytań wiele, Odpowiedź poznamy dopiero w trakcie gry, która rozpocznie się w niedzielę o godz. 18. Resovia nawet jeżeli nie wystąpiłby Myrda, ma w swych szeregach wielu dobrych graczy: Pasiorowskiego, Niemca, Kleć, Ignaczaka, Zająca, koszykarzy bojowych, ambitnych, którzy z pewnością rzucą na szalę wszystkie siły, będą chcieli powtórzyć w Krakowie rezultat sprzed roku kiedy to zwyciężyli wiślaków na ich terenie. Ale przecież „Wawelskie Smoki” też zapowiadają walkę do upadłego, drużynie także nie brak ambicji, woli walki, umiejętność. Powracający do wysokiej formy: Langosz, Ładniak, Seweryn, Dolczewski, Gardzina, Matelak, Wiśniewski to gracze, którym nie są obce arkana basketballu. A więc wielki, ciekawy mecz.


Echo Krakowa. 1975, nr 281 (22 XII) nr 9376

W OSTATNIM I-ligowym spotkaniu przed miesięczną przerwą świąteczną w ekstraklasie koszykarzy Wisła pokonała Resovię 96:95 (52:45).. Sędziowali pp. Jarzębiński i Snopiński z Warszawy, zbyt mało zdecydowanie. Najwięcej punktów zdobyli: dla Wisły — Langosz i Ładniak po 27, Seweryn 18, dla Resovii — Pasiorowski 31, Ignaczak 25 i Niemiec 21.

Na ten mecz kibice „Wawelskich Smoków” oczekiwali już od początku rozgrywek. Nic więc dziwnego, że już na długo przed godziną rozpoczęcia meczu hala była wypełniona po brzegi, a przed wejściem kotłował się tłum tych dla których zabrakło biletów.

Atmosfera nerwowego oczekiwania towarzyszyła występowi rzeszowian od długiego czasu, nie wytrzymał jej trener J.

Bętkowski, który rozchorował się i musiał zostać w domu. Jego obowiązki pełnił Zdzisław Kassyk i szczęśliwie doprowadził drużynę do zwycięstwa.

Mecz nie stał na wysokim poziomie — to stwierdzenie generalne. Zbyt bowiem, jak na pojedynek dwóch czołowych drużyn kraju, było w nim niedokładnych podań, niecelnych rzutów, chaotycznych akcji, zbyt wiele fauli. Sprawiły to bez wątpienia nerwy, które odmawiały posłuszeństwa tak zawodnikom jednej jak i drugiej strony. Trener Resovii Raba zrywał się co chwila ze swego miejsca, wbiegał na boisko, pod koniec gry w jego ślady poszedł Kassyk.

Zawodnicy faulowali się złośliwie, kilkakrotnie brutalnie i na dobrą sprawę tak Matelak z Wisły jak i Smoleński z Resovii winni byli zostać usunięci z boiska, a kilku innym graczom z całą pewnością należały się przewinienia „techniczne” za dyskusje z sędziami i niewłaściwe zachowanie się. Dużą winę w takim obrazie widowiska mają niestety arbitrzy, którzy początkowo zbyt tolerancyjnie patrzyli na zachowanie się koszykarzy, a pod koniec gry, kiedy temperatura meczu zbliżała się do stanu wrzenia, nie potrafili już narzucić zawodnikom wymaganej dyscypliny. Tyle mankamentów spotkania, które miało oprócz tego jednak swoje niezaprzeczalne atuty. Było niesłychanie zacięte i emocjonujące a dramatyczny przebieg, szale zwycięstwa przechylające się raz na jedną raz na drugą stronę dały widzom doprawdy niezwykle rzadkie, w sumie, przeżycia.

Wisła wygrała szczęśliwie, bo na 45 sek. przed końcem meczu Resovia prowadziła 1 punktem i była w posiadaniu piłki, ale świetne wychwycenie piłki przez Seweryna dało początek akcji, która skończyła się brutalnym faulem Smoleńskiego na tym zawodniku i przyniosła zmianę wyniku, bo kapitan Wisły wykorzystał dwa rzuty wolne i zapewnił swej drużynie prowadzenie, które nie uległo już zmianie do końca gry. Wygrana krakowian oprócz tego, że była szczęśliwa, chyba im się należała, przez większą część spotkania prowadzili oni bowiem chwilami nawet i różnicą ponad 10 pkt.

W zwycięskim zespole najwyższe noty należą się tercetowi: Ładniak — Seweryn — Langosz, dobre momenty mieli Gardzina i Dolczewski. Kwiatkowski, po kontuzji jeszcze nie był w pełni sił a Matelak, Międzik i Wiśniewski raczej grali nieco poniżej oczekiwań. W Resovii kapitalnie grał Niemiec, a skutecznością strzałów imponowali Pasiorowski oraz Ignaczak.