1977.01.15 Wisła Kraków – Polonia Warszawa 110:88

Z Historia Wisły

1977.01.15, I liga, Kraków, hala Wisły,
Wisła Kraków 110:88 Polonia Warszawa
I:
II: 53:41
III:
IV:
Sędziowie: Komisarz: Widzów:
Wisła Kraków:
Piotr Langosz 25, Andrzej Seweryn 22, Jacek Dolczewski 17, Dariusz Kwiatkowski 18, Marek Ładniak 14, Piotr Wielebnowski 8, Jacek Międzik 4, Adam Gardzina 2

Polonia Warszawa:
Gula 21, Pasiorowski 16



Relacje prasowe

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=61244 s.6


Echo Krakowa. 1977, nr 11 (15/16 I) nr 9688

PO SWIĄTECZNO-NOWOROCZNEJ przerwie koszykarze ekstraklasy wznawiają rozgrywki rundy rewanżowej. Dzisiaj i jutro dojdzie w Krakowie do nader atrakcyjnych pojedynków pomiędzy Wisłą a warszawską Polonią, Stawką ich będzie utrzymanie się w ścisłej czołówce I ligi. Aktualnie krakowianie ustępują liderowi tabeli, wrocławskiemu Śląskowi o 3 pkt (Polonia o 5) i jeśli chcą powtórzyć ubiegłoroczny sukces i sięgnąć po kolejny tytuł mistrzów Polski, nie mogą pozwolić sobie na luksus porażki.

A zdobyć na „Czarnych Koszulach” komplet punktów, to mimo atutu własnego boiska, zadanie niełatwe. Pojedynki obu zespołów mają ustaloną markę i gwarantują niemal maksimum emocji. W I rundzie, w Warszawie na Konwiktorskiej, poloniści po dramatycznej walce do ostatnich sekund odnieśli minimalne zwycięstwa 78:76 i 88:87.

Jak będzie w Krakowie? Okres przerwy w rozgrywkach wykorzystali koszykarze obu zespołów startując w tradycyjnych turniejach, o Puchar Wyzwolenia — Polonia w stolicy, a Wisłą w Krakowie, przy czym warszawski turniej miał znacznie silniejszą obsadę niż krakowski. Poloniści spisali się bardzo dobrze zajmując drugą lokatę, a Pasiorowski, Gula, Nowicki, Wypych i powołani ostatnio do kadry, Kwasiborski i Raczek otrzymali za swe występy wiele pochlebnych recenzji.

Znacznie słabiej wypadli koszykarze „Wawelskich Smoków” — przegrali nieoczekiwanie w finale z Koroną i tylko Seweryn i Langosz zagrali na swym normalnym poziomie. Pewnym usprawiedliwieniem słabszej postawy wiślaków była absencja kilku zawodników, na szczęście trener J. Bętkowski ma aktualnie do dyspozycji wszystkich koszykarzy, wrócili z Warszawy Międzik i. Kudłacz, a kontuzjowani Dolczewski i Wielebnowski wznowili treningi. W tej sytuacji mecze zapowiadają się niezwykle ciekawie.


Echo Krakowa. 1977, nr 12 (17 I) nr 9689

NA DOBRYM poziomie stały sobotnio-niedzielne spotkania dwóch czołowych drużyn naszej ekstraklasy — Wisły i Polonii, zespołów, które w minionym sezonie zdobyły dwa pierwsze miejsca w kraju. Mecze pierwszej rundy, rozegrane w Warszawie przyniosły komplet punktów Polonii, tym razem pełny rewanż wzięli wiślacy.

WISŁA — POLONIA 110:88 (53:41). Najwięcej punktów: dla Wisły — Langosz 25, Seweryn 22 i Kwiatkowski 18, dla Polonii — Pasiorowski i Raczek po 16.

Przez cały mecz utrzymywała się przewaga drużyny gospodarzy, która lepiej radziła sobie w walce pod tablicami, celniej od przeciwników strzelana do kosza. Bardzo dobrą partię rozegrał w zespole krakowskim Marek Ładniak, jak zwykle niezawodny był kierujący grą całej drużyny Andrzej Seweryn, a dużą skuteczność wykazał Piotr Langosz. Polonia nieco rozczarowała Zarówno jej kadrowicze — Raczek i Kwasiborski, jak też rutynowani Pasiorowski, Nowak czy Wypych ustępowali wyraźnie krakowianom.

WISŁA — POLONIA 104:94 (57:48). Najwięcej punktów: dla Wisły — Seweryn 22, Langosz 20, Ładniak 16, dla Polonii — Gula 26, Kwasiborski 22, Pasiorowski 18.

Niedzielny męcz był bardziej wyrównany i zacięty. Lepiej zaprezentowała się Polonia, demonstrując szybszą, bardziej dynamiczną grę niż dzień wcześniej. Krakowianie musieli więcej się napracować na ten sukces, przeżywali w czasie meczu trudne chwile. Po zmianie stron warszawiacy ruszyli bowiem do dynamicznego ataku, a w drużynie Wisły nastąpił okres kryzysu. Nie udawały się rzuty do koszą, popełniano błędy w obronie, niecelnie podawano. Polonia wyrównała i objęła prowadzenie 67:65, na szczęście dla gospodarzy na krótko. Wprowadzenie na boisko ponownie Ładniaka pozwoliło krakowianom odzyskać prowadzenie i wygrać mecz. W sumie najlepsi w zespole gospodarzy byli podobnie jak i w sobotę Seweryn, Ładniak i Langosz oraz Wielebnowski, który powoli zaczyna spełniać pokładane w nim nadzieje.