1979.05.09 Wisła Kraków - Arka Gdynia 1:2

Z Historia Wisły

9 May 1979, Lublin, Motor Stadium

Arka Gdynia - Wisła Kraków 2:1 (0:1)

0:1 Kmiecik 18, 1:1 Kupcewicz 50, 2:1 Krystyniak 59 p

Ref: Jarguz (Suwałki), att. 15000

Arka: Żemojtel, Pietrzykowski, Bieliński, Bochentyn, Musiał, Dybicz, Kupcewicz, Kurzepa, Kwiatkowski, Zawiślan (Krystyniak), Bikiewicz (Nowacki). Coach: Czesław Boguszewicz.

Wisła: Gonet, Motyka, Maculewicz, Płaszewski, Lipka (79 Targosz), Kapka, Nawałka (79 J. Jałocha), Krupiński, Kmiecik, Wróbel. Coach: Orest Lenczyk,


rsssf

Puchar Polski: Czas na zemstę

31. March 2008, 20:45

Wisła Kraków w swojej historii tylko czterokrotnie wywalczyła Puchar Polski. Spoglądając wstecz, wydaje się, że mogła uczynić to jeszcze kilka razy. Najbliżej sięgnięcia po to drugie pod względem ważności trofeum w naszym kraju była w roku 1954, kiedy to grała w finale z Gwardią Warszawa, oraz w roku 1979, gdy zmierzyła się w decydującej rozgrywce z Arką Gdynia. Przypomnijmy sobie drugi ze wspomnianych meczów.

Rzecz działa się w Lublinie w dniu 9 maja 1979 roku. Nasi zawodnicy byli niezwykle zmotywowani, gdyż zdobycie Pucharu Polski było na ten dzień ostatnią możliwością zakwalifikowania się do rozgrywek o europejskie puchary (po sezonie zaświtała na to jeszcze jedna szansa). Wisła przystąpiła do meczu w najsilniejszym składzie. Pogoda i boisko były tego dnia fatalne, co mogło w jakimś sensie premiować potencjalnie słabszą drużynę Arki. Nic z tych rzeczy – chciało się powiedzieć – oglądając pierwszą połowę spotkania. Co prawda początek był dosyć wyrównany, lecz wiślacy od jakiejś piętnastej minuty przejęli inicjatywę na boisku. Efekt przyszedł bardzo szybko. W 18 minucie Nawałka pięknie dośrodkował do Kmiecika, który strzałem z woleja trafił w samo okienko gdyńskiej bramki. Tak więc 1:0. Od tego momentu Biała Gwiazda zdominowała wydarzenia boiskowe w sposób niepodlegający żadnej dyskusji. Sytuacje w polu karnym Arki mnożyły się jedna po drugiej i gdyby do przerwy było co najmniej 2:0, nikt nie mógłby mieć o to pretensji. Skończyło się jednak na minimalnej, jednobramkowej przewadze.

W to, czego świadkami byliśmy przez pierwszy kwadrans drugiej połowy, trudno było uwierzyć wszystkim, którzy obserwowali ten mecz. Piłkarze Arki rzucili się bowiem na wiślaków jak wygłodniałe wilki. Nasi, jakby nie mogąc w to uwierzyć, oddali całkowicie pole rywalowi. Konsekwencje? W 50 minucie Kupcewicz strzałem z rzutu wolnego wyrównuje. Wiślacy są w szoku. Nie potrafią wyjść z piłką z własnej połowy! 59 minuta. Rzut karny dla Arki na gola zamienia Krystyniak. Widząc co dzieje się na murawie można by rzec: po meczu. Biała Gwiazda podejmuje jednak rękawicę. Otrząsa się z przewagi gdynian. Czy aby nie za późno? Niestety, za późno.

Do końca pojedynku wiślacy ambitnie atakują, jednakże bez efektu. Mecz kończy się wynikiem 1:2 i Puchar Polski odjeżdża nad morze. A kibice Wisły zastanawiają się - „już gdzieś to chyba było?”. Tak, niecałe dwa miesiące wcześniej w podobnych okolicznościach szwedzki potop w Malmoe wyrzucił nas za burtę Pucharu Europy. Cóż, taka jest piłka. Daje ona jednak zazwyczaj możliwość wzięcia srogiego rewanżu. W odniesieniu do Malmoe sztuka ta nam się nie powiodła (porażki w Pucharze UEFA w roku 1981). W stosunku do Arki, jeśli idzie o Puchar Polski, na razie także nie (w roku 2003 wyeliminowała nas już w 1/16 rozgrywek). Teraz jednak - mocno w to wierzę - nadszedł czas zemsty. Co prawda, jeszcze nie na Szwedów, natomiast na Arkę - jak najbardziej.

Czekamy na to już 29 lat. I wystarczy.

wislakrakow.com (Dariusz Zastawny, TS Wisła)