1989.06.21 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 4:1

Z Historia Wisły

1989.06.21, I Liga, 30. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 4:1 (3:0) ŁKS Łódź
widzów: 8.000-10.000
sędzia: W. Rudy z Katowic
Bramki
Leszek Lipka 15’
Kazimierz Moskal 24’
Zenon Małek 42’

Marek Świerczewski (g) 83’
1:0
2:0
3:0
3:1
4:1



82' (sam.) Zenon Małek

Wisła Kraków
4-4-2
Robert Gaszyński
Marcin Jałocha
Zenon Małek
Grzegorz Lewandowski
Jarosław Giszka
Kazimierz Moskal
Leszek Lipka
Dariusz Wójtowicz
Tomasz Dziubiński
Marek Świerczewski
Mateusz Jelonek grafika: Zmiana.PNG (88’ Zbigniew Klaja)

trener: Adam Musiał
ŁKS Łódź
4-4-2
Dziuba Grafika:zmiana.PNG (57' Braikowski)
Bendkowski
Gajewski
Wenclewski
Leszczyński
Traczyk
Soczyński Grafika:zmiana.PNG (46' Pawlak)
Wieszczycki
Ogrodowicz Grafika:Zk.jpg
stefański
Ziober

trener:
Pierwszy mecz Zbigniewa Woźniaka jako masażysty Wisły

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 144 anons, 145, 146 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1989, nr 120 (21 VI) nr 12929

NIE MA innej alternatywy, z układu tabeli jednoznacznie wynika, że piłkarze Wisły aby w stu procentach zapewnić sobie dalszy pobyt w ekstraklasie dzisiejszy mecz z ŁKS-em muszą wygrać za trzy punkty. W przeciwnym wypadku teoretyczne szanse wyprzedzenia krakowian będzie miała jeszcze Pogoń, którą oprócz środowego spotkania z Szombierkami czeka jeszcze, w najbliższą sobotę w Szczecinie, zaległa potyczka ze Śląskiem Wrocław.

Z informacji jakich udzielił nam trener wiślaków Adam Musiał Wynika, że praktycznie wszyscy zawodnicy, są zdrowi. W ostatnich meczach przeciwko Szombierkom i GKS-owi Kato wice wykazali zwyżkę formy, ogromną bojowość i ambicje. Wysokie zwycięstwo nad ŁKS leży więc w zakresie ich możliwości zwłaszcza iż... dla łodzian dzisiejszy mecz nie ma już żadnego znaczenia Początek o godz. 17, spotkanie poprowadzi Wojciech Rudy z Katowic.


Echo Krakowa. 1989, nr 121 (22 VI) nr 12930

Piłkarze Wisły nadal w I lidze

Ledwie zdążyli na mecz

WSZYSTKO jasne. Sobotni, zaległy mecz pomiędzy Pogonią Szczecin a Śląskiem. Wrocław nie będzie miał już żadnego znaczenia. Rozstrzygnięcia zapadły bowiem już wczoraj. Tytuł mistrza Polski wywalczył beniaminek rozgrywek, chorzowski Ruch, detronizując Górnika Zabrze, który razem z GKS-em Katowice wystąpi w Pucharze UEFA. Piłkarską ekstraklasę opuszczają: Szombierki Bytom i Górnik Wałbrzych. Pogoń i GKS Jastrzębie oczekują natomiast jeszcze barażowe spotkania z Zawiszą Bydgoszcz i Motorem Lublin. „Królem” strzelców został zawodnik Ruchu, Krzysztof Warzycha, zdobywca 24 goli.

Wisła utrzymała się w I lidze, głównie dzięki skutecznemu finiszowi. I to jest najważniejsze, bo gra krakowian w ciągu całego sezonu pozostawia bardzo wiele do życzenia. Jedno jest pewne. Skład drużyny wymaga istotnych korekt, konieczne są wzmocnienia. W przeciwnym wypadku krakowscy kibice krótko będą się cieszyć ekstraklasą.

Przebieg ligowej rywalizacji unaocznił po raz kolejny, że polski futbol przeżywa głęboki kryzys. Malejąca frekwencja na stadionach, wyniki reprezentacji, klubów w europejskich pucharach są tego dobitnym potwierdzeniem. Co najgorsze nic nie wskazuje na poprawę tego stanu rzeczy. Walny zjazd PZPN przerodził się w farsę, w środowisku piłkarskim kwitnie korupcja. Z ligowym futbolem żegnamy się więc bez żalu, ale z nadzieją, że jednak będzie lepiej. (tek) WISŁA — ŁKS 4:1 (3:0). Bramki zdobyli: dla zwycięzców — Lipka (15 min.), Moskal (24 min.), Małek (41 min.) i Świerczewski (82 min.), dla pokonanych — Małek (81 min., samobójcza). Sędziował Wojciech Rudy (Katowice). Żółta kartka — Ogrodowicz (ŁKS).

WISŁA: Gaszyński — Jałocha, Małek, Lewandowski, Giszką — Lipka, Jelonek (88 min. Klaja), Wojtowicz, Dziubiński — Moskal, Świerczewski.

Niewiele brakowało, aby piłkarze Wisły spóźnili się wczoraj na ostatnie w tym sezonie spotkanie I ligi. Przed tą ważną dla nich próbą przebywali w Mogilanach, skąd mieli przyjechać na stadion klubowym autokarem. O ustalonej godzinie autobusu jednak nie podstawiono. Cała ekipa dotarła do Krakowa... taksówkami.

Mecz rozpoczął się punktualnie i przebiegał według scenariusza wymarzonego przez zawodników i kibiców „Białej gwiazdy”. Już w 15 min. po prostopadłym podaniu piłki przez Dariusza Wojtowicza, Leszek Lipka znalazł się sam przed bramkarzem ŁKS-u, minął go i uzyskał dla gospodarzy prowadzenie W pierwszej połowie Robert Dziuba, który zastąpił reprezentanta kraju Jarosława Bako, pertraktującego wczoraj w Łodzi z wysłannika­ mi Zagłębia Lubin, jeszcze dwa razy skapitulował. Szczególnie wolej Zenona Małka z lewej nogi wywołał aplauz na widowni.

Gdy wszystkim wydawało się, że 3 punkty mają krakowianie „w kieszeni”, piłka po dośrodkowaniu Ogrodowicza odbiła się przypadkowo od Małka i wpadła do siatki. Nie bez winy był w tym przypadku Robert Gaszyński.

Natychmiastowa riposta wiślaków, zakończona golem Marka Świerczewskiego pozwoliła jednak wykonać założony plan. Inna sprawa, że łodzianie nie przeszkadzali swym rywalom w realizacji przedmeczowych założeń.

Nie przywiązywali wagi do końcowego rezultatu. Tylko Jacek Ziober sporadycznie przypominał obrońcom Wisły o ich podstawowym obowiązku bronienia dostępu do własnego pola karnego.

W zwycięskim zespole, występującym bez zawieszonego za kartki Marka Motyki wyróżnił się Leszek Lipka, często do akcji ofensywnych włączał się Zenon Małek. Tak więc I ligę mamy nadal w Krakowie. Ale co dalej?


Echo Krakowa. 1989, nr 122 (23/25 VI) nr 12931

CIESZĘ się, że piłkarze Wisły zostali w ekstraklasie. Radość ta jest jednak niepełna.

Przyćmiewa ją zaskakująco łatwe i wysokie zwycięstwo nad ŁKS-em, w ostatniej kolejce gier. Wygrana za trzy punkty. Taka jaka była niezbędna, aby stuprocentowo zapewnić sobie pozostanie w lidze. W ciągu całego sezonu, w 29 wcześniejszych zawodach wiślacy strzelili 35 goli. Przeciętnie więc jednego gola z niewielkim ułamkiem na mecz.

Teraz, w ciągu niespełna 45 minut, uzyskali trzy trafienia.

Tyle ile było potrzeba! Gdy, w drugiej pławie Małek strzelił bramkę tzw. samobójczą i wygrana za trzy punkty była zagrożona, natychmiast, w tej samej minucie jeszcze, łodzianie pozwolili sobie strzelić czwartego gola...

Wniosek nasuwa się sam.

Wynik był ustalony wcześniej! Zresztą wypowiedzi przedwieczorne z obu stron wskazywały na to wyraźnie. Trener Wisły mówił, że muszą wygrać za 3 punkty, trener ŁKS-u, że jego podopiecznym nie chce się już grać, więc pewnie Wisła wygra za trzy punkty.

Podobnie jak wielu krakowian chcę cieszyć się grą Wisły w ekstraklasie, chcę przeżywać jej sukcesy, zwycięstwa. Ale nie w takiej aurze, nie w taki sposób! Zadowolony jestem — powtarzam — że Kraków będzie miał swego przedstawiciela w piłkarskiej I lidze, że będziemy mogli naocznie oglądać najlepsze zespoły i najlepszych naszych piłkarzy.

Zadowolenie jest jednak niepełne. Inne niestety być nie może. Szkoda.