1998.07.26 Wisła Kraków - Odra Wodzisław 2:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 40: Linia 40:
Andrzej Skowroński
Andrzej Skowroński
 +
[[Grafika:Tempo 1998 07 27c.JPG|right|thumb]]
 +
'''Trenerski dwugłos'''
 +
FRANCISZEK SMUDA (trener Wisły):
 +
 +
Wygrana o tyle cieszy, że to przełamanie złej passy w meczach z Odrą. Zwycięstwo mogliśmy przypieczętować w pierwszej, lub na początku drugiej połowy i wtedy to inaczej by wyglądało. Ale Kulawik i Kaliciak to pomocnicy, a Dubicki też nie jest jakimś rasowym napastnikiem. Wszystkie gole zatem strzelamy z tyłu i z zaskoczenia. Trzeba się zastanowić poważnie nad ściągnięciem napastnika. Może to będzie kolega Sunday'a z Nigeńi... Były w dzisiejszym meczu momenty zadowalające, było trochę pressingu i forczekingu, gry z pierwszej piłki, ale to o wiele za mało. Ja to zupełnie inaczej widzę, niż to poprzednio było robione. To nie może być kontynuowane. Nie podobało mi się, że kibice skandowali nazwisko Wojciecha Łazarka. Ja go stąd nie wypędzałem, ani się tu nie napraszałem, a skoro przyszedłem - to staram się pracować jak najlepiej. Gdy piłkarze podeszli do sektora kibiców, to ci się odwrócili i wychodzili... Nieładnie... Myślę jednak, że kibice Wisły okażą się równie dobrzy, jak ci z innych klubów.
 +
 +
ALBIN MIKULSKI (trener Odry):
 +
 +
W przebiegu całego spotkania Wisła okazała się zespołem dojrzalszym i lepszym, w końcówce jednak zarysowała się przewaga Odry Wypracowaliśmy sobie dwie dogodne sytuacje do strzelenia gola i mogliśmy wyrównać. Oczywiście Wisła wcześniej miała też dobre sytuacje i mogła strzelić więcej goli, ale nieskuteczność napastników i dobra postawa Marka Bębna w bramce nie pozwoliły na to. Być może będziemy już w przyszłym tygodniu wzmocnieni przez Ryszarda Stańka, bo negocjacje w sprawie jego transferu chyba dobiegają końca. (asko)

Wersja z dnia 20:38, 19 sty 2011

1998.07.26, I Liga, 1. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 2:1 (1:0) Odra Wodzisław
widzów: 9.000
sędzia: Andrzej Szczełkun z Jeleniej Góry
Bramki
Grzegorz Pater 34’
Tomasz Kulawik 55’

1:0
2:0
2:1


77' Mirosław Staniek
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Bogdan Zając
Marek Zając
Radosław Kałużny grafika: Zmiana.PNG (14’ Jacek Matyja)
Kazimierz Węgrzyn
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (88’ Paweł Adamczyk)
Ryszard Czerwiec
Sunday Ibrahim
Tomasz Kulawik
Grafika:Zk.jpg Grzegorz Kaliciak
Grafika:Zk.jpg Daniel Dubicki grafika: Zmiana.PNG (84’ Paweł Nowak)

trener: Franciszek Smuda
Odra Wodzisław
Marek Bęben
Mirosław Staniek
Marcin Malinowski Grafika:Zk.jpg
Piotr Sowisz
Janusz Nylec grafika: Zmiana.PNG (77’ Grzegorz Wisełka)
Piotr Jegor
Adam Kryger Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (46’ Paweł Sibik)
Roman Skorupa grafika: Zmiana.PNG (63’ Marcin Pawłowski)
Jan Woś
Sławomir Paluch Grafika:Zk.jpg
Mariusz Nosal

trener: Albin Mikulski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

"Tempo" z 1998.07.27

WISŁA - ODRA 2-1 (1-0)
1-0 Pater (34), 2-0 Kulawik (55), 2-1 M. Staniek (77 - głową)
Sędziowali: Andrzej Szczełkun - nota 4 oraz Krzysztof Krawiec i Mirosław Kocuła (Jelenia Góra).
Żółte kartki: Kaliciak (27 - zagranie ręką), Kryger (32 - faul), Paluch (34 - niesportowe zachowanie), Malinowski (35 - niesportowe zachowanie), Dubicki (83 - faul).

Widzów 9000.

Kibicowskie frustracje

Po nieszczególnym występie Wisły w pierwszym spotkaniu rundy przedwstępnej PUEFA inauguracja rozgrywek ligowych dawała krakowianom szansę rehabilitacji. Zadanie było jednak o tyle trudne, że Odra zdecydowanie „nie leży" wiślakom, a w dodatku było oczywiste, że goście będą grać wzmocnioną defensywą, zatem gospodarze - z konieczności - atakiem pozycyjnym, którego nie lubią. Tak się też stało: wodzisławianie atakowali rywali już w środku pola, starali się skracać pole gry, a na własnym przedpolu zagęszczali obronę bardzo mocno. Wobec czego stanęła przed Wisłą konieczność szybkiego zdobycia gola, co powinno skłonić gości do ataku, a zatem i rozluźnienia szyków. Jakoż bardzo szybko zdarzyła się znakomita okazja, jednak Grzegorz Kaliciak stojący sam przed Markiem Bębnem po prostu spatałaszył wielką szansę na ustawienie gry.

Musieli zatem gospodarze męczyć atak pozycyjny i szło im jak po grudzie. Mecz momentami przypominał środowe spotkanie z Newtown, tyle że sobotni rywal Wisły był o wiele groźniejszy w ataku i
krakowianie nie mogli sobie pozwolić ani na chwilę dekoncentracji. Odra grała bardzo twardo, do przerwy nawet zbyt ostro, na co pozwalał będący w zdecydowanie marnej formie arbiter. W tej sytuacji gospodarze długo nie bardzo potrafili wypracować sobie rzeczywiście dobrą pozycję strzelecką. Gola wprawdzie wreszcie zdobyli, ale przecież nie po jakiejś przemyślanej akcji.

Odra - wbrew oczekiwaniom - bynajmniej nie ruszyła do szturmu. Goście nadal grali rozważnie w obronie, czyhając na okazję do kontry. Wisła zatem ciągle ćwiczyła atak pozycyjny, ale bez większych osiągnięć, co wiązało się z walecznością gości. Było już jasne, że mamy do czynienia z tzw. meczem walki, czyli ścisłym kryciem i wynikającą zeń sporą ilością obustronnych strat piłki. Dla krakowian będących tuż po i tuż przed meczem pucharowym - był to z pewnością scenariusz bardzo niedogodny. By móc trochę oszczędzić sił - trzeba było zdobyć wyraźne prowadzenie, by później kontrolować grę. Nic takiego jednak się nie zdarzyło. Wprawdzie wiślacy zdobyli drugą bramkę, ale było to za mało, by z waleczną Odrą móc grać na pół gwizdka.
Zwłaszcza że wodzisławianie ruszyli teraz do ataku i kilkakrotnie stworzyli groźne sytuacje pod bramką Artura Sarnata. Wisła wprawdzie starała się kontrować, ale były to kontry dosyć anemiczne. Okazało się przy tym - podobnie jak w poprzednim meczu tych zespołów w Wodzisławiu - że Odrze nie wolno pozwolić na grę do przodu, na złapanie rytmu w ofensywie. Wiosną Wisła straciła zwycięstwo w ostatniej minucie, bez powodu pozwoliwszy gospodarzom grać, a wczoraj scenariusz omal nie powtórzył się, gdy krakowianie w zapamiętałym wyczekiwaniu na kontrę dopuścili wodzisławian pod własną bramkę. Szybko padł gol kontaktowy, a w samej końcówce goście omal nie wyrównali.

Zdegustowani nieciekawą grą wiślaków fani z X sektora zaczęli tuż przed końcem meczu skandować: „Baryła", „Baryła". Z pewnością był to po prostu przejaw frustracji. Ale też - przynajmniej na razie - powody do niej chyba są...

Andrzej Skowroński

Trenerski dwugłos

FRANCISZEK SMUDA (trener Wisły):

Wygrana o tyle cieszy, że to przełamanie złej passy w meczach z Odrą. Zwycięstwo mogliśmy przypieczętować w pierwszej, lub na początku drugiej połowy i wtedy to inaczej by wyglądało. Ale Kulawik i Kaliciak to pomocnicy, a Dubicki też nie jest jakimś rasowym napastnikiem. Wszystkie gole zatem strzelamy z tyłu i z zaskoczenia. Trzeba się zastanowić poważnie nad ściągnięciem napastnika. Może to będzie kolega Sunday'a z Nigeńi... Były w dzisiejszym meczu momenty zadowalające, było trochę pressingu i forczekingu, gry z pierwszej piłki, ale to o wiele za mało. Ja to zupełnie inaczej widzę, niż to poprzednio było robione. To nie może być kontynuowane. Nie podobało mi się, że kibice skandowali nazwisko Wojciecha Łazarka. Ja go stąd nie wypędzałem, ani się tu nie napraszałem, a skoro przyszedłem - to staram się pracować jak najlepiej. Gdy piłkarze podeszli do sektora kibiców, to ci się odwrócili i wychodzili... Nieładnie... Myślę jednak, że kibice Wisły okażą się równie dobrzy, jak ci z innych klubów.

ALBIN MIKULSKI (trener Odry):

W przebiegu całego spotkania Wisła okazała się zespołem dojrzalszym i lepszym, w końcówce jednak zarysowała się przewaga Odry Wypracowaliśmy sobie dwie dogodne sytuacje do strzelenia gola i mogliśmy wyrównać. Oczywiście Wisła wcześniej miała też dobre sytuacje i mogła strzelić więcej goli, ale nieskuteczność napastników i dobra postawa Marka Bębna w bramce nie pozwoliły na to. Być może będziemy już w przyszłym tygodniu wzmocnieni przez Ryszarda Stańka, bo negocjacje w sprawie jego transferu chyba dobiegają końca. (asko)