Tomasz Kulawik

Z Historia Wisły

Tomasz Kulawik
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Kula
urodzony 4 maja 1969, Olkusz
wzost/waga 174 cm / 69 kg
pozycja pomocnik
sukcesy Mistrz Polski: 1999, 2001
Puchar Polski: 2002
Puchar Ligi: 2001
Superpuchar Polski: 2001
Reprezentacja
Lata Drużyna Mecze Gole
1998 Polska 2 0
Drużyny juniorskie
Lata Drużyna
1982–1988 Bolesław Bukowno
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1988/89 (j) Górnik Wojkowice (wyp.)
1988/89 (w) Zagłębie Sosnowiec 1 0
1989/90 Zagłębie Sosnowiec 20 2
1990/91 (j) Zagłębie Sosnowiec 0 0
1990/91 (w) Wisła Kraków 11 2
1991/92 Wisła Kraków 29 (30) 2
1992/93 Wisła Kraków 12 (13) 2 (3)
1993/94 Wisła Kraków 28 (29) 2
1994/95 Wisła Kraków 34 12
1995/96 Wisła Kraków 34 (36) 14 (15)
1996/97 Wisła Kraków 34 (38) 5
1997/98 Wisła Kraków 34 (35) 10
1998/99 Wisła Kraków 28 (37) 9 (18)
1999/00 Wisła Kraków 28 (38) 3
2000/01 Wisła Kraków 14 (26) 0 (1)
2001/02 (j) Wisła Kraków 4 (8) 0
2001/02 (j) Zagłębie Sosnowiec (wyp.) 11 1
2001/02 (w) Wisła Kraków 5 (12) 0 (2)
2002/03 Ruch Chorzów 10 0
2003/04 Bolesław Bukowno
2004/05 (j) Bolesław Bukowno
2006/07 Bolesław Bukowno
2007/08 Bolesław Bukowno
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Tomasz Kulawik (ur. 4 maja 1969 roku w Olkuszu) – piłkarz i trener, wieloletni kapitan Wisły Kraków. Środkowy pomocnik, choć grywał także jako boczny obrońca (incydentalnie jako stoper), boczny pomocnik i w ataku. Absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie.

Statystyki ligowe
Statystyki ligowe

Spis treści

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1990/1991 Ekstraklasa 11 8   3 2    
1991/1992 Ekstraklasa 29 15 6 8 2    
1991/1992 Puchar Polski 1 1          
1992/1993 Ekstraklasa 12 5 2 5 2    
1992/1993 Puchar Polski 1 1     1    
1993/1994 Ekstraklasa 28 22 6   2 1  
1993/1994 Puchar Polski 1 1          
1994/1995 II Liga 34 29 4 1 12 3  
1995/1996 II Liga 34 30 4   14 2  
1995/1996 Puchar Polski 2 2     1    
1996/1997 Ekstraklasa 34 31 1 2 5 3  
1996/1997 Puchar Polski 4 4          
1997/1998 Ekstraklasa 34 33   1 10 1  
1997/1998 Puchar Polski 1 1       1  
1998/1999 Ekstraklasa 28 23 4 1 9 1  
1998/1999 Puchar UEFA 7 6 1   8 1  
1998/1999 Puchar Polski 2 1   1 1    
1999/2000 Ekstraklasa 28 17 10 1 3 1  
1999/2000 Puchar Polski 6 3 3     1  
1999/2000 Puchar Ligi 4 4          
2000/2001 Ekstraklasa 14 6 3 5      
2000/2001 Puchar UEFA 6 2 2 2   1  
2000/2001 Puchar Ligi 5 2 2 1 1 1  
2000/2001 Puchar Polski 1     1      
2000/2001 Superpuchar Polski 1     1      
2001/2002 Ekstraklasa 9 2   7      
2001/2002 Puchar Ligi 6 2 2 2 2 1  
2001/2002 Liga Mistrzów 3     3      
2001/2002 Puchar Polski 2     2      
Razem Ekstraklasa (I) 227 162 32 33 35 7  
II Liga (II) 68 59 8 1 26 5  
Puchar Polski (PP) 21 14 3 4 3 2  
Puchar Ligi (PL) 15 8 4 3 3 2  
Puchar UEFA (PU) 13 8 3 2 8 2  
Liga Mistrzów (LM) 3     3      
Superpuchar Polski (SP) 1     1      
RAZEM 348 251 50 47 75 18  

Trenerska kariera

Zdjęcie z roku 2005.
Zdjęcie z roku 2005.

45 dni Kulawika

24 października był prawdopodobnie najważniejszym dniem w dotychczasowej trenerskiej karierze byłego pomocnika Wisły, Tomasza Kulawika. Właśnie tego dnia zwolniony z posady szkoleniowca pierwszego zespołu zwolniony został Jerzy Engel.

Tego samego dnia Kulawik dowiedział się, że poprowadzi zespół w najbliższych spotkaniach. Dwa dni później Kulawik po raz pierwszy samodzielnie poprowadził zespół. Drużyna pewnie pokonała w meczu Pucharu Polski, trzecioligowe Tłoki Gorzyce.

Wydawało się, że przygoda Kulawika nie potrwa zbyt długo, bowiem działacze Wisły rozpoczęli negocjacje w sprawie powrotu do klubu Henryka Kasperczaka. Przeciągające się rozmowy spowodowały, że Kulawikowi przyszło poprowadzić zespół także w ligowym spotkaniu z Amiką Wronki. W kolejnym tygodniu okazało się, że klub nie dojdzie do porozumienia z Kasperczakiem i piłkarze Wisły przez dłuższy czas będą musieli pracować pod okiem niedoświadczonego Kulawika.

W kolejnych spotkaniach w grze Wisły nie było widać poprawy. Pierwszym zimnym prysznicem dla Kulawika była ligowa porażka z beniaminkiem ligi Arką Gdynia. Mecz ten nie napawał kibiców optymizmem przed kolejnymi arcyważnymi spotkaniami z Cracovią oraz warszawską Legią. Ostatecznie "Biała Gwiazda" zdobyła w tych spotkaniach cztery punkty i Kulawik mógł z ulgą odetchnąć.

Przed dwoma tygodniami Kulawik ponownie musiał schodzić razem z piłkarzami Wisły pokonany. Tym razem porażka była znacznie bardziej dotkliwa, bowiem Zagłębie Lubin eliminując Wisłę z rozgrywek o Puchar Polski, zakończyło marzenia o zdobyciu w przyszłym roku dubletu. W ostatnim spotkaniu "Biała Gwiazda" zmierzyła się ze słabo grającym w tym sezonie Górnikiem Łęczna. Po raz kolejny drużynę przed stratą punktów uratował Radosław Sobolewski.

Największym problemem drużyny prowadzonej przez Tomasza Kulawika była skuteczność pod bramką przeciwnika. Wisła potrafiła stwarzać sobie sytuacje podbramkowe, jednak żaden z napastników nie potrafił przełożyć ich na zdobycze bramkowe. Kulawik w ataku próbował kilku zawodników, jednak żaden z nich nie zmienił sytuacji.

Dotychczas Tomasz Kulawik poprowadził zespół Wisły w dziewięciu spotkaniach. Bilans tych spotkań nie jest najlepszy, bowiem "Biała Gwiazda" tylko cztery z tych meczów kończyła zwycięsko. Na koncie Kulawika są także trzy remisy oraz dwie porażki. Wisła w tych spotkaniach zdobyła dziewięć bramek, a straciła trzy.

W najbliższa sobotę Kulawik po raz ostatni poprowadzi Wisłę. Jej rywalem będzie GKS Bełchatów.

(maaarcin)

Kulawik podsumowuje

Dokładnie 45 dni trenerem Wisły był Tomasz Kulawik. W wywiadzie dla "Dziennika Polskiego" przyznaje, że było to dla niego niezwykła przygoda. Kulawik nie podjął jeszcze decyzji w sprawie oferty poprowadzenia juniorskiego zespołu Wisły.

- Czy ekstraklasa smakuje tak samo, gdy jest się trenerem?

- Na pewno dodaje adrenaliny w życiu. Człowiek musi być przez cały czas skoncentrowany i być przygotowany na wszystko.

- Po zdymisjonowaniu Jerzego Engela został Pan - razem z kolegą z boiska Kazimierzem Moskalem - wrzucony na bardzo głęboką wodę. Od razu przyszło Wam prowadzić profesjonalny zespół, który jest mistrzem Polski. Miał być krótki epizod, a zrobiło się z tego prawie dwa miesiące. W dodatku oczekiwano od Was utrzymania pierwszego miejsca w tabeli.

- To, że oddano nam drużynę na trochę dłuższy okres, może świadczyć, że po trzech tygodniach działacze uwierzyli, że możemy spokojnie doprowadzić zespół do końca tegorocznych rozgrywek. Rundę jesienną skończyliśmy na pierwszej pozycji, po dwóch meczach awansem z rundy wiosennej mamy nawet punkt przewagi nad Legią. Uważam, że wykonaliśmy zadanie.

- Było ciężko?

- Od strony czysto merytorycznej było ciekawie, dobrze. Chłopcy pomagali nam podczas treningów, byli skupieni i zaangażowani w stu procentach. Przede wszystkim chcieli solidnie ćwiczyć. Uwierzyli też w to, że możemy ich poprowadzić i że z naszej współpracy będą wyniki. Starali się realizować przedmeczowe plany. W siedmiu ligowych meczach straciliśmy tylko jedną bramkę. Fakt, że przegraliśmy 0-1 z Arką w Gdyni, ale w ciągu kilku tygodni Wisła poprawiła grę defensywną. Gdybyśmy wykorzystali tylko część znakomitych sytuacji strzeleckich, mielibyśmy dużo większą przewagę nad Legią. Nie traciliśmy już "głupich" goli, lepiej radziliśmy sobie przy stałych fragmentach gry. Jest to jakiś wykładnik umiejętności tych zawodników.

- Podczas konferencji z Danem Petrescu, prezes TS Wisła i wiceprzewodniczący rady nadzorczej Wisły SSA, Ludwik Miętta Mikołajewicz podziękował Panu i Kazimierzowi Moskalowi za kilka tygodni odpowiedzialnej pracy z piłkarzami, ale jednocześnie wyraził niewiarę w Wasze kwalifikacje, wskazując na brak licencji PZPN. Czy licencja to rzeczywiście wielki problem? Może bardziej chodziło prezesowi o to, że nie dacie sobie rady z przygotowaniem drużyny do wiosennych rozgrywek?

- Przypuszczaliśmy, że w klubie będą zmiany. Nikt nam bowiem wcześniej nie powiedział, żebyśmy organizowali okres przygotowawczy w zimie. Mogliśmy się spodziewać, że po ostatnim w tym roku meczu ktoś inny przejmie zespół. Tak też się stało. Został zatrudniony Dan Petrescu.

- Czyli nie jest Pan rozczarowany sytuacją, w jakiej się Pan znalazł?

- Nikt nie dawał mi nadziei, nie miałem więc żadnych złudzeń, że zostanę.

- Klub nie chce się jednak z Panem rozstawać.

- Muszę się nad tym zastanowić.

- Wcześniej szkolenie juniorów Wisły oferowano Markowi Wleciałowskiemu. Po pierwszoligowych doświadczeniach zdobytych w Górniku Zabrze zajął się seniorami Ruchu Chorzów. Czy Pan nie potraktuje takiej propozycji podobnie?

- Rozważę to bez zbytniego pośpiechu. Mam na to trochę czasu.

- Nie liczy Pan na to, że zgłosi się wkrótce kontrahent z ofertą prowadzenia ligowej jedenastki?

- Najpierw muszę zrobić licencję, zebrać materiały i odczekać pół roku. O licencję mogę starać się w czerwcu. Dopiero wtedy zastanowię się, co dalej. W tej chwili nie chcę mówić, co będę robił, a czego nie zrobię. Na razie trzeba odpocząć od tego wszystkiego. Praca w ostatnich miesiącach dała mi popalić. Mam dwa tygodnie na podjęcie decyzji.

- Jak będzie następować przekazywanie zespołu Danowi Petrescu?

- Nic o tym nie wiem. Nikt tego ode mnie nie żądał. Normalnie tak chyba powinno być.

- Nie zazdrości Pan Kazimierzowi Moskalowi, że to on został w sztabie trenerskim, w którym przyjdzie mu pracować z trzema Rumunami i Włochem?

- Absolutnie nie. Kazio był asystentem Wernera Liczki i Jerzego Engela, potem mnie pomagał. Takie rozwiązanie, aby znalazł się u boku Dana Petrescu, jest najbardziej logiczne.

- A nie ma Pan żalu?

- Broń Boże, nie.

- Jakie było Pana największe rozczarowanie w pracy z piłkarzami Wisły?

- Chyba porażka u siebie 0-1 z Zagłębiem Lubin i wyeliminowanie z Pucharu Polski. Bramkę straciliśmy przecież w przedostatniej minucie, a remis 0-0 nas urządzał. Mam też pretensje o niekonsekwencję w przegranym 0-1 meczu ligowym z Arką w Gdyni. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trzy dni później pokonaliśmy w derbach Cracovię.

- To derbowe efektowne zwycięstwo 3-0 zapewne ucieszyło Pana najbardziej?

- Miałem ogromną satysfakcję, że zawodnicy tak się zmobilizowali i wysoko wygrali.

Dziennik Polski

Trenowane kluby

Klub Lata Kraj
Bolesław Bukowno 2003–2004 Polska
Wisła Kraków - II trener 2005 Polska
Wisła Kraków 2005 Polska
Wisła Kraków - juniorzy 2006 Polska
Wisła Kraków - rezerwy 2007 Polska
Wisła Kraków ME 2007–2012 Polska
Wisła Kraków 2012–2013 Polska
AP Przebój Wolbrom 2014–2015 Polska
Okocimski Brzesko 2015 Polska
Przebój Wolbrom 2016–2017 Polska
Olimpia Zambrów 2017 Polska
NKP Podhale Nowy Targ 2017 Polska
MKS Kluczbork 2017 Polska
Przemsza Klucze 2019– Polska

Uwagi:

  • Od 6 do 23 sierpnia 2010 roku, Kulawik (tymczasowo) pełnił funkcję trenera pierwszego zespołu Wisły.

Sukcesy

Trenerskie:

  • 2007/2008 - Mistrzostwo Młodej Ekstraklasy z Wisłą ME
  • 2008/2009 - Wicemistrzostwo Młodej Ekstraklasy z Wisłą ME

Mecze w Reprezentacji Polski

Tomasz Kulawik wystąpił w dwóch meczach Reprezentacji Polski (w obu jako Wiślak), łącznie grał przez około 40 minut. Nie zdobył gola, nie otrzymał również kartki.

Pogrubiono występy Kulawika jako Wiślaka.

Artykuły, wywiady

Pożegnanie Kulawika (w statystyce)

Z odejsciem Tomka Kulawika kończy się pewna era w krakowskiej Wiśle. Tomek był kapitanem i piłkarzem zespołu, który z ligowego średniaka (przez dwa sezony nawet w 2 lidze) stał się potentatem POLSKIEJ LIGI. Kulawik pamietał biedę w klubie gdy nie było nawet na wodę mineralną (słowa A.Sarnata).

Poznał smak spadku do 2 ligi; grę w niej przez dwa sezony; awans do ekstraklasy; walkę przed spadkiem z niej, aż w końcu sukcesy. Tomasz Kulawik ma na koncie: 2 tytuły mistrza POLSKI 1999, 2001 jest tryumfatorem PUCHARU LIGI 2001 i PUCHARU POLSKI 2002.

W barwach Wisły wystepował przez 12 sezonów rozgrywając w niej 348 spotkań i strzelając 75 bramki. Daje mu to w wiślackim klubie 300 wysokie VII miejsce.

Może nie był legendą naszego klubu ale piłkarzem zawsze solidnym, dajacym na boisku z siebie wszystko. Zawsze będziemy Tomka KULAWIKA pamiętać i zawsze będzie serdecznie przyjmowany na wiślackim stadionie. W końcu będzie przybywał do domu. Dziękujemy KULA!!!

(rucior)

Tomasz Kulawik: To jest moja przyszłość

28-02-2008

Swoją przygodę z piłką rozpoczął mając 17 lat, a o tym, że będzie to najważniejsza część jego życia, zdecydował zaraz po maturze. Chciał wtedy przede wszystkim dobrze grać w piłkę. Oto krótka historia byłego kapitana Wisły Kraków, a obecnie trenera Młodej Wisły - Tomasza Kulawika.

Ten materiał ukazał się w czwartkowym, 51. numerze newslettera Białej Gwiazdy.

Jak zaczęła się Pana przygoda z piłką?

Można powiedzieć, że piłka była w moim życiu od dziecka, gdyż grając na podwórkach czy na boiskach szkolnych miało się cały czas kontakt z piłką. Piłka klubowa zaczęła się, gdy miałem 17 lat. Wtedy trafiłem do klubu z Bukowna, gdzie miałem pierwszy kontakt z treningiem i z trenerem, który ustalał taktykę i podpowiadał. Wtedy zdecydowałem, że będę grał w piłkę, ale było to stosunkowo późno.

W którym momencie zdecydował Pan, że piłka będzie dla Pana czymś więcej niż tylko rozrywką?

To było po maturze, kiedy w juniorach w Bukownie rozegrałem kilka dobrych meczów i zdobyłem tytuł króla strzelców ligi. Mając kilka dobrych ofert podjąłem decyzję, że będę grał w piłkę zawodowo.

Jakie wtedy były Pana piłkarskie marzenia?

Przede wszystkim chciałem dobrze grać w piłkę i utrzymać z tego rodzinę. Wiadomo, że były wtedy ciężkie czasy, nie kręciły się tak duże pieniądze wokół piłki i inaczej to było postrzegane. Wiadomo było, że jest to zawód, który da utrzymanie, ale nie aż taki, żeby były z tego duże profity.

W czasie bogatej kariery uczestniczył Pan w wielu sportowych wydarzeniach. Które z nich najbardziej utkwiło Panu w pamięci?

Myślę, że najbardziej zapadło mi w pamięć spotkanie z papieżem. Gdy byliśmy na obozie, mieliśmy umówioną audiencję i to jest chyba wydarzenie, które utkwi w pamięci i w sercu.

Czy w Pana karierze były momenty, że myślał Pan o tym, by wyjechać zagranicę?

Było tak po dobrej grze w pucharach, gdzie przychodził nawet trener Smuda i mówił, że są propozycje z zagranicy, ale ja się wtedy dopiero rozwijałem, rozkręcałem. Fakt, że to „już” było kiedy miałem 28 lat, bo wcześniej powiedziałem, że nie interesuje mnie zagranica. Mówiłem, że lepiej jest grać tutaj dalej i zakończyć karierę. Myślę, że dobrze wybrałem i nie żałuję.

Po zakończeniu piłkarskiej kariery został Pan trenerem. Przygotowywał się Pan wcześniej do tej roli?

Zamierzenia były takie, żeby być trenerem, a kwestia gdzie, to już zupełnie co innego. Prawda jest taka, że zaczynałem jako trener – zawodnik i jako trener w Bukownie. Dopiero mniej więcej po półtora roku pracy w IV lidze trafiłem do Wisły. Wiadomo jest, że grając przez ponad jedenaście lat w Wiśle, chciałem być trenerem w Wiśle i to nie podlega żadnej dyskusji.

Miał Pan również epizod jako trener pierwszej drużyny. Łatwiej było grać z zawodnikami, czy ich trenować?

Zawsze jest łatwiej być piłkarzem, bo odpowiada się tylko za swoją formę. Jak są jakieś błędy, to ty – pojedyncza osoba odpowiadasz za to, bo wiesz, co źle zrobiłeś. Jako trener odpowiada się za 25 osób i to ich przygotowuje się do zawodów. Teraz jest taka kwestia, że każdy organizm jest inny, każdy człowiek jest inny i każdy inaczej podchodzi do pewnych problemów. I teraz zrobić z tego drużynę – tu jest największy problem, dlatego łatwiej było być piłkarzem niż trenerem.

Wraz z trenerem Moskalem był Pan trenerem pierwszej drużyny. Jakie były wtedy Pana relacje z piłkarzami i z trenerem Moskalem?

Uważam, że kontakty między nami były bardzo dobre. To nie było tak, że zawodnicy odbierali nas jakby się nas bali, albo że za bardzo się spoufalali. To co mieli do zrobienia, to zrobili i było to na stopie takiej, że oni też nam pomagali w tej pracy, bo wtedy łatwiejsza jest rozmowa i rozwiązywanie problemów. Uważam, że to była dobra współpraca.

Czego nauczył się Pan od trenerów, będąc ich asystentem?

Powiem, że wiele nauczyłem się od każdego trenera będąc nawet zawodnikiem. Podglądało się, jaki trener ma warsztat, co preferuje. Człowiek zawsze się uczy i od każdego można coś wyciągnąć. Myślę, że każdy z nich dołożył mi coś do mojej pracy.

Czy tą zdobytą wiedzę da się wykorzystać trenując Młodą Wisłę Kraków?

Da się, tylko to wszystko idzie do przodu. Sama piłka, jak i to, co dzieje się wokół piłki ciągle się zmienia. Wszystko idzie z dnia na dzień coraz szybszym tempem i tylko trzeba umieć to wykorzystać. Prawda po części jest i taka, że zawodnicy już ponad sto lat grają w piłkę i teraz jakby nie patrzeć, co by nie wymyślać, to ludzie już to dawno zrobili. To jest tylko kwestia tego, żeby umieć wykorzystać te ćwiczenia i zajęcia, żeby tej drużynie, którą się prowadzi dało dużo dobrego, a nie skrzywdziło jej.

A jak według Pana wygląda podejście młodych zawodników do treningów i kariery na przestrzeni ostatnich lat?

Teraz to już jest chyba pójście w kierunku, że zagrałem jeden dobry mecz i „mnie się należy”, „ja muszę być ustawiony na całe życie”. To jest najgorsze. Nie dba się o takie drobne rzeczy jak technika. Uważam, że jednak wcześniej zawodnicy byli lepiej przygotowani technicznie aniżeli piłkarze, którzy dzisiaj przychodzą do pierwszej bądź drugiej ligi.

Za nami pierwsza runda w Młodej Ekstraklasie. Jak podoba się Panu idea stworzenia takich rozgrywek?

Bardzo mi się podoba, bo jednak jest to wysoki poziom rozgrywek. W każdej drużynie grał zawodnik, który zaistniał w pierwszej lidze i można powiedzieć, że oglądając go i mając jako przeciwnika, czy nawet jako partnera – bo w Wiśle też grało paru takich zawodników, którzy już w lidze grali – można dużo zobaczyć. Można zobaczyć zachowanie, poruszanie się po boisku tego gracza, jak przygotowuje się do meczu, czy jest skoncentrowany, czy nie. I taką wiedzę, taką lekcję ci młodzi zawodnicy też muszą dostać.

Czy mógłby Pan podsumować pierwszą rundę w wykonaniu Pana zawodników?

Uważam, że tą rundę zagrali ekstra, bo fakt, że są na drugim miejscu coś o nich świadczy. Przygotowywali się do tych meczów, te założenia, które mieli do zrobienia, przekładali na boisko, a przede wszystkim najważniejszą rzeczą jest to, że wielu z tych chłopaków wychodziło i grało w Pucharze Ekstraklasy i dawało dobre wyniki, bo takim jest awans do kolejnej rundy.

Niektórzy zawodnicy z Pana zespołu otrzymali szansę od trenera Skorży na grę w Pucharze Ekstraklasy. Jak Pan myśli, którzy z nich wykorzystali tę szansę?

Chyba najbardziej wykorzystali ją Krzysiek Mączyński, Przemek Rygielski i Przemek Szabat, którzy zostali przy pierwszej drużynie. Przyjedzie też czas na innych zawodników, bo to nie jest tak, że powie się do młodzieży, że ty już się nie nadajesz. Trzeba im dać czas. Właśnie po to jest ta Młoda Ekstraklasa, żeby oni dorośli do tej wielkiej piłki. Na przykład Artur Rado, który po dwóch latach przerwy od piłki, bo był na rehabilitacji i na zajęciach bez piłki, a teraz od roku jest ze mną i coraz lepiej wygląda. Na badaniach szybkościowych z pierwszą drużyną miał najlepsze wyniki. To też o czymś świadczy. Pozbierał się po tak ciężkiej kontuzji i doprowadziliśmy go do takiego stanu, że już dość ciekawie wygląda. Trzeba mu dać jeszcze czas, żeby móc mu się przyjrzeć.

Czy to oznacza, że pierwsza drużyna ma silne zaplecze w postaci młodszych zawodników?

Tak mi się wydaje, bo nawet sam trener Skorża powtarzał w wywiadach, że ci zawodnicy, którzy przechodzili do pierwszej drużyny i grali w Pucharze Ekstraklasy, nie odstawali, a wręcz przeciwnie, byli osobami, które prowadziły, kreowały grę i decydowały o wyniku. To są dla nich ważne rzeczy, bo oni czytając gazetę będą widzieli o tym, że ktoś się interesuje i popiera ich pracę.

Podczas meczów jest Pan spokojny i opanowany. Czy był jakiś mecz w ciągu Pana trenerskiej kariery, który przysporzył Panu nerwów?

Najbardziej zdenerwowany podszedłem do spotkania, które graliśmy w juniorach przeciwko Cracovii. To było za pierwszym razem, kiedy prowadziłem juniorów i jednocześnie były to pierwsze derby. Przegrywając 1-0, doprowadziliśmy do stanu 1-1 i w tej samej minucie, zaraz od rozpoczęcia gry ze środka boiska, strzelili nam bramkę na 1-2. I znowu było gonienie tego wyniku, ale udało nam się i wygraliśmy ten mecz 3-2.

A które spotkanie w Młodej Ekstraklasie uważa Pan za najważniejsze, przełomowe?

Z Kolporterem. Po przegranej u siebie z Zagłębiem Lubin pojechaliśmy do Kielc i tam wygraliśmy z liderem 2-0. Uważam, że sami zawodnicy uwierzyli – nawet ci, co nie grali w tym meczu – bo jadąc tam mówili, że będzie raczej ciężko. Widziałem po nich, że wtedy uwierzyli, że mogą wszystko zmienić.

Jaka jest według Pana różnica w trenowaniu młodych zawodników, którzy dopiero wchodzą w dorosłą piłkę, a piłkarzy już ukształtowanymi?

Zawodnik ukształtowany już wie, czego chce. Przede wszystkim wie, dlaczego pracuje - ma dobry kontrakt i wie, jak będzie wyglądała jego najbliższa przyszłość. W Młodej Ekstraklasie chłopak pracuje dopiero na to, żeby mieć tą przyszłość zagwarantowaną, bo żaden z nich nie ma lukratywnych kontraktów, na razie mają umowę z Wisłą. Raczej pracuje się pod tym kierunkiem, żeby przygotowywać ich do gry, podpowiadać i ustawiać. Jesteśmy bardziej nastawieni na nauczanie tych rzeczy – taktyki, poruszania się po boisku, czy nauczanie nawet prostych elementów. Nieraz tego, który przyjdzie z trampkarzy, juniorów, czy przede wszystkim z innego klubu, trzeba nauczyć jak skleić piłkę, żeby to on miał z tego korzyści, a nie przeciwnik. A ta osoba, która gra już w lidze, z reguły już to potrafi i nie zajmuje się drobnymi rzeczami, które tutaj, w Młodej, trzeba jeszcze poprawiać.

Współpracuje Pan z dwoma legendami naszego klubu: trenerami Kazimierzem Kmiecikiem i Januszem Adamczykiem. Jak wygląda Wasza współpraca?

Współpracuje nam się bardzo dobrze. Najlepiej pokazały to wydarzenia na obozie, kiedy byłem chory i miałem 40 stopni gorączki. Wtedy, przez te trzy dni, z trenerem Kmiecikiem bez problemów rozmawiałem i ustalałem zajęcia, dałem mu pod opiekę chłopaków i wiedziałem, że to będzie zrobione tak, jak powinno to być zrobione, jakbym sam tam był. Zawodnicy wiedzą, że będzie to od nich egzekwowane i to, co powie trener Adamczyk i trener Kmiecik to tak, jakbym to ja podjął taką decyzję i oni też o tym wiedzą.

Czy zobaczymy w takim razie jakieś nowe twarze?

Na razie mamy Dawida Nabiałka, a zobaczymy resztę, bo to też nie polega na tym, żeby wziąć i decydować o pieniądzach za zawodnika do Młodej Ekstraklasy. Teraz jest kwestia, czy Wisła da takie pieniądze, czy jego klub puści go za darmo, żeby miał szansę na zaistnienie. Bo tak jak mówiłem, przyjęliśmy sobie taką zasadę, że w Młodej Ekstraklasie nastawiamy się na współpracę z klubami.

Kiedy młodzi Wiślacy zaczynają nową rundę?

Mecze w Ekstraklasie zaczynamy 9 marca. Mieliśmy zacząć 24 lutego, ale cała liga jest o dwa tygodnie przesunięta.

Jak Pan widzi przyszłość Młodej Wisły i swoją?

Oj... to już będzie kwestia tego, jaka zostanie podjęta decyzja w PZPN-ie - czy nadal będzie Młoda Ekstraklasa, czy nadal będą dawać szansę na to, żeby młodzi piłkarze się rozwijali. Jest też kwestia, czy będą chcieli mieć w PZPN-ie kontrolę – bo jakby nie było, to lepiej mieć zawodników w Koronie Kielce, Ruchu Chorzów czy w Zagłębiu Lubin, niż po czwartych ligach ze względu na to, że ma się ich pod kontrolą. Każdy z tych klubów przeprowadza badania i testy. Nawet trener do lat 19, 20, czy 21 może zadzwonić i zapytać, jak zawodnik danej grupy wiekowej wygląda, jakie ma wyniki i nie musi już tracić na to czasu, tylko dostaje taką wiadomość. U klubów z niższej ligi ciężko jest to wyegzekwować.

Moja przyszłość to już jest inna rzecz. Uważam, że ma na to wpływ to, jak będą wyglądali zawodnicy i ile tych osób wyjdzie wyżej, ile będzie w ogóle miało szansę wyjść. Jak z grupy stu osób będzie jeden diament, to wystarczy go dobrze wyszlifować. I to jest wtedy moja przyszłość.

Czyli walczymy w tym sezonie o mistrza w Młodej Ekstraklasie?

Oczywiście, że tak. Zawsze walczymy o wygraną, bo przecież nikt nie lubi przegrywać. Ja przynajmniej nie znam takich osób.

Czy ma Pan jakieś założenia na 2008 rok?

To już mamy 2008 rok? (śmiech). Nie, nie...nigdy nie podejmuję takich decyzji, że przychodzi nowy rok i mam zrobić to, to i to. Wiadomo, że życie nas jeszcze zweryfikuje. A najważniejsze jest to, żeby zawodnicy przychodzili na trening z uśmiechem na ustach, żeby ten trening realizowali i żeby mieli z tego jak najwięcej korzyści. To jest dla mnie najważniejszą rzeczą i taka jest moja praca. Po to się tutaj uczymy, żeby z tego czerpała korzyści Wisła – to raz, a dwa – sami zawodnicy.

Dziękujemy bardzo za rozmowę.

Dziekuję.

Katarzyna Jeleń, Marta Strączek
Współpracował Michał Pudlik
Biuro Prasowe Wisła Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Gwiazdy Białej Gwiazdy #35: Kapitan, opiekun, król strzelców Pucharu UEFA - Tomasz Kulawik

Data publikacji: 23-02-2018 10:45


Wielofunkcyjny zawodnik, który z powodzeniem mógł grać nie tylko w pomocy, lecz także w ataku i obronie. Król strzelców Pucharu UEFA w sezonie 1998/1999, dwukrotny mistrz Polski z Białą Gwiazdą, piłkarz, który spędził przy Reymonta 11 lat jako zawodnik i dobrych parę sezonów jako trener. Panteon Gwiazd Białej Gwiazdy uzupełnia dziś „Kula” - Tomasz Kulawik.


Tomasz Kulawik urodził się 4 maja 1969 roku w Olkuszu. Jako junior „Kula” reprezentował barwy Bolesława Bukowno, z którego w wieku 19 lat przeniósł się do Zagłębia Sosnowiec. Co ciekawe, o tym, by profesjonalnie postawić na piłkę młodzieżowiec zdecydował tuż po maturze. Doskonałe wyniki strzeleckie w Bolesławie Bukowno sprawiły, że Kulawikiem zainteresowały się kluby pierwszo- i drugoligowe, a potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Sosnowiczanie w pierwszej rundzie Kulawika awansowali do I ligi, dzięki czemu ten już w wieku 20 lat mógł „otrzaskać się” na najwyższym szczeblu ligowym. „Chłopcy znad Brynicy” utrzymali się na 14. miejscu również dzięki młodzieżowcowi, który w 21 spotkaniach zdobył 2 bramki. Po premierowym sezonie w Zagłębiu Kulawik stracił jednak miejsce w składzie. Okazję na zakontraktowanie pomocnika wykorzystała Wisła, która szybko przejęła wychowanka Bolesława Bukowno. „Kula” zadebiutował 6 kwietnia 1991 roku, zmieniając Dariusza Wójtowicza w starciu wyjazdowym ze Śląskiem Wrocław. Na pierwszego gola nowy Wiślak czekał jeszcze pięć spotkań - a piękny gol głową wyprowadził Białą Gwiazdę na prowadzenie w starciu z Igloopolem Dębica. Wysiłek ofensywnego pomocnika doceniła krakowska prasa.

Pierwszy skład dzięki prasie!

„Dotychczas będący rezerwowym Kulawik, wystąpił w podstawowym składzie i spisał się wyśmienicie. Ten chłopak nie na darmo studiuje na AWF. Wie już sporo o taktyce, gra na całej długości boiska, widać go pod obiema bramkami. Zdobył cudowną bramkę głową, w kilku akcjach obronnych spisał się równie skutecznie” - pisali dziennikarze „Tempa”, którzy już po szóstym spotkaniu 22-latka w Wiśle apelowali o „Pełen etat dla Kulawika”. Prośby zostały wysłuchane i do końca sezonu to Kulawik stanowił o sile Białej Gwiazdy, która zajęła dość niespodziewane trzecie miejsce w lidze.

Tylko na początku kolejnych rozgrywek Tomasz Kulawik musiał jeszcze udowodnić swoją przydatność Adamowi Musiałowi. Gdy już jednak zaczął grać od pierwszych minut, na niemal dekadę zadomowił się w wyjściowej jedenastce i wraz z Wisłą przeżywał i lepsze, i gorsze chwile. W sezonie 1992/1993 Biała Gwiazda uplasowała się na 7. miejscu, rok później na 9, by zaznać goryczy spadku w rozgrywkach 1994/1995. „Kulę” chciało wówczas wyciągnąć z Wisły wiele ekip, ale ten wiernie pozostał przy Reymonta i stał się kluczowym w kontekście powrotu do Ekstraklasy zawodnikiem.

Ze średniaka po mistrza!

12 goli w pierwszym sezonie na zapleczu rozgrywek nie przyniosło jeszcze awansu, gdyż promocję do wyższej ligi w szemranych okolicznościach uzyskała Amica Wronki, która dzięki porażce Wisły ze Ślęzą Wrocław w przedostatniej kolejce urwała się drużynie dowodzonej przez Lucjana Franczaka i nie dała sobie wydrzeć awansu. Rok później Wiślacy dopięli swego i wydatnie przyczyniło się do tego 14 bramek Kulawika, który w niektórych spotkaniach pełnił już rolę kapitana Białej Gwiazdy.

Wydawać by się mogło, że „Kula” będzie wyprowadzał Wiślaków na walkę o utrzymanie w ówczesnej ekstraklasie. Po 12. miejscu beniaminka w przerwie zimowej kolejnych rozgrywek do klubu przyszedł jednak Bogusław Cupiał, który zainwestował pieniądze i sprowadził wielu graczy mających podnieść poziom Wisły. Znaczna większość ówcześnie reprezentujących Białą Gwiazdę zawodników musiała szukać sobie nowych zespołów - ale zupełnie inaczej było w przypadku Tomasza Kulawika. Ten nie dość, że nie opuścił ani jednego spotkania - to jeszcze walnie przyczynił się do zdobycia drugiego podium za jego czasów w Wiśle. Rok później było jeszcze lepiej - Wisła znokautowała ligowych rywali i z przewagą 16 oczek nad drugim Widzewem zdobyła szóste w historii Mistrzostwo Polski. Słynący z charakterystycznej, kędzierzawej grzywy „Kula” w lidze ukąsił dziewięciokrotnie, co było bardzo dobrym wynikiem, głośno zrobiło się zaś o nim w Pucharze UEFA. To właśnie Tomasz Kulawik został wówczas królem strzelców tych rozgrywek! Pomocnik Wisły zanotował cztery bramki z Trabzonsporem, dołożył dwa gole z walijskim Newtown oraz wpisał się na listę strzelców w spotkaniach z Mariborem Branik i AC Parmą, dzięki ex aequo z takimi sławami jak Darko Kovaceviciem oraz Enrico Chiesą uplasował się na szczycie tabeli strzeleckiej.

Trener na czarną godzinę

W kolejnym sezonie Tomasz Kulawik wystąpił jeszcze 28-krotnie, po czym powoli zaczął tracić miejsce w pierwszej jedenastce. W XXI wieku „Kula” strzelał już tylko w Pucharze Ligi, a jego licznik występów w Wiśle zatrzymał się na 348 występach, w których uzbierał aż 75 trafień. Jak na pomocnika był to niesamowity rezultat! Po dekadzie pod Wawelem 33-letni już zawodnik przeniósł się do Ruchu Chorzów, po czym ponownie zasilił Bolesława Bukowno, w którym zakończył sportową karierę. Zebrane na pierwszoligowych boiskach doświadczenie zaprocentowało tym, iż w 2005 roku „Kuli” powierzono opiekę nad rezerwami Białej Gwiazdy.

Dwukrotny reprezentant kraju po chwili został tymczasowym szkoleniowcem pierwszej ekipy, która pod jego wodzą zdobyła 10 punktów w 5 meczach. Pięć lat później Kulawik ponownie został „strażakiem” na trzy spotkania - i w nich Wisła zdobyła średnio dwa oczka na spotkanie. W rozgrywkach 2012/2013 były kapitan Białej Gwiazdy doprowadził zaś swój ukochany klub w środku stawki. W kolejnych latach Kulawik podejmował pracę w Okocimskim Brzesko, Przeboju Wolbrom, Olimpii Zambrów czy Podhala Nowy Targ. Do niedawna też piastował funkcję pierwszego trenera MKS-u Kluczbork. Obecnie Tomasz Kulawik pozostaje bez klubu. Gwieździe Białej Gwiazdy życzymy zmiany tego stanu rzeczy i pięknych chwil jak za czasów gry w Wisełce!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Wrzutka Wiślaka: Tomasz Kulawik

W Wiśle Kraków występował przez 12 sezonów. W tym czasie udało mu się zostać m.in. najskuteczniejszym strzelcem w jednej z edycji Pucharu UEFA. Po zakończeniu piłkarskiej kariery został trenerem, a wśród prowadzonych przez niego drużyn znajduje się krakowska Wisła. Zapraszamy na rozmowę z Tomaszem Kulawikiem!


07.05.2020r.

Arek Warchał

W. Sierakowski


Nie mogę nie zacząć tej rozmowy inaczej niż od pytania o Pańskie zdrowie. Jak się Pan czuje i jak mija Panu ten czas?

Czuję się bardzo dobrze. Przeniosłem pracę do domu, czyli de facto dalej można powiedzieć, że funkcjonujemy w pracy, z tą różnicą, że nie jesteśmy w biurze. Każdy pracuje mobilnie, a ja na razie nie narzekam.

Śledzi Pan regularnie rozgrywki najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce?

Oczywiście, że śledzę, jednak od pewnego czasu to niestety nie ma czego śledzić. Obserwuję to, czy rozgrywki ruszą i przede wszystkim kiedy. Oby jak najszybciej.

Jakby Pan ocenił obecną formę Wiślaków?

W ostatnim czasie naprawdę fajnie to wyglądało. W momencie, kiedy rozpoczęliśmy nową rundę, zaczęliśmy zbierać punkty. Jeśli chodzi o sytuację Wisły, to jestem spokojny o to, że bez problemu się utrzyma.

Wracając do Pana. W Wiśle Kraków występował Pan łącznie przez 12 sezonów. Który z meczów rozegranych w barwach Białej Gwiazdy wspomina Pan najlepiej?

Były dwa takie mecze, oba w europejskich rozgrywkach, bowiem starcia pucharowe dawały nam szansę na to, by się wybić i pokazać w Europie. To były spotkania z Parmą i Trabzonsporem. Z tureckim klubem z tego względu, że strzeliłem trzy bramki u siebie, natomiast z Parmą z tego powodu, że włoski klub był naszpikowany klasowymi zawodnikami, którzy później grali w reprezentacjach, a ponadto wygrali cały turniej. Myślę, że te dwa mecze są dla mnie najlepsze.

W sezonie 1998/1999 został Pan królem strzelców Pucharu UEFA, mimo że najczęściej występował Pan w linii pomocy. To bardzo duże osiągnięcie.

Cały czas występowałem w formacji pomocy, grając jako ofensywny pomocnik. Do tego wyróżnienia przyczynił się mecz z Trabzonem, w którym strzeliłem trzy bramki, które dały możliwość zdobycia przez nas punktów.

75 bramek strzelonych w 348 spotkaniach podczas swojej przygody z krakowską Wisłą to jak na piłkarza grającego w drugiej linii naprawdę dobry wynik...

Cieszę się, ale zdarzały się także mecze, w których grałem na stoperze. Na przykład w 1994 roku, kiedy spadaliśmy z ligi.

Gdyby miał Pan podsumować swoją karierę w Wiśle Kraków, to z czego byłby Pan najbardziej zadowolony, a co Pana zdaniem nie do końca się udało?

Jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że przez te dwanaście lat byłem podstawowym zawodnikiem. Byłem także kapitanem, przedstawicielem drużyny. A co się nie udało? Myślę, że końcówka, z tego względu, że przypadkowe wejście na Widzewie, można powiedzieć, że skończyło moją przygodę z piłką nożną, z graniem na wyższym poziomie. Mając 30 kilka lat trudno jest wrócić do formy po złamaniu.

Po zakończeniu piłkarskiej kariery pozostał Pan przy sporcie, trenując różne kluby – w tym Wisłę Kraków. Gdyby miał Pan wybrać, to gdzie czuje się Pan lepiej – na ławce trenerskiej czy na boisku?

Myślę, że jednak na boisku. Z tego względu, że na murawie decydowałeś sam za siebie. Jako trener trzeba dużą uwagę skupić na tym, by każdego przeczytać, o każdego zadbać, a to nie zawsze wychodzi dobrze. Jako zawodnik jest na pewno mniej stresu.

Miał Pan możliwość trenowania zarówno seniorów, jak i zawodników np. w Młodej Ekstraklasie. Z którą grupą pracuje się Panu lepiej – z młodymi czy z doświadczonymi piłkarzami?

Każdy etap ma swoje dobre i złe chwile. Dobre momenty były z obiema grupami, tak, jak np. wtedy, gdy wygrywaliśmy z chłopakami Młodą Ekstraklasę. Potem wielu tych zawodników zaczęło grać na wyższym poziomie. To jest duży plus pracy z młodzieżą – można obserwować ich rozwój i to, w jaki sposób pną się w górę.


Źródło: wisla.krakow.pl

Kącik poetycki

Na Tomasza K.


Gdy sukces się z rąk czasem zaczynał wymykać
Wiarę przywracała gra Tomka Kulawika

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Jedenastka stulecia

Tomasz Kulawik został wybrany do rezerwowej jedenastki stulecia Wisły Kraków w plebiscycie zorganizowanym w 2005 roku. Zobacz więcej

Galeria


Poprzednik Okres pracy:
24.10.2005 - 7.12.2005
Następca
. .Jerzy Engel Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Dan Petrescu. .


Poprzednik Okres pracy:
6.08.2010 - 23.08.2010
Następca
. .Henryk Kasperczak Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Robert Maaskant. .


Poprzednik Okres pracy:
3.10.2012 - 11.06.2013
Następca
. .Michał Probierz Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Franciszek Smuda. .