2003.03.19 Wisła Kraków - Szczakowianka Jaworzno 2:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 00:36, 19 lis 2008; ROBSQN (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

=== Źródło: The White Star Division

=

Niespodziewane emocje 19. March 2003, 19:59

- Nie spodziewałem się, że ten mecz będzie tak emocjonujący - mówił po meczu trener gości, Marek Motyka. Faktycznie, kto mógł spodziewać się, że mecz ze Szczakowianką przyniesie tyle wrażen i że o choćby jeden punkt trzeba będzie walczyć do samego końca. Wisła - Szczakowianka 2:2.

Trener Henryk Kasperczak niespodziewanie, w stosunku do meczu w Chorzowie, zmienił obu środkowych pomocników. Nie było to lekceważenie przeciwnika, lecz, jak zapewniał trener, chęć wprowadzenia rotacji składu. Czy teraz żałuje swojej decyzji? Nie wiadomo, lecz jasne jest, że Wisła raczej straciła dwa punkty, niż zyskała jeden.

Mecz zaczął się od mocnego uderzenia. Jeszcze nie wszyscy kibice zdążyli skupić się na wydarzebniach boiskowych, a już goście objęli prowadzenie. Zastępujący Stolarczyka Kaliciak sprowadził do parteru Wolańskiego, a sędzia bez wahania wskazał na wapno. Rzut karny wykorzystał Mile Knezevic. Chwilę później historia powtórzyła się z drugiej strony boiska. Hosić sfaulował wybiegającego na pozycję Żurawskiego, sędzia gwizdnął, a "Żuraw" płaskim strzałem w prawy róg doprowadził z rzutu karnego do wyrównania. Mecz zaczynał się od nowa...

W 11 minucie sędzia Zdunek mógł gwizdnąć po raz kolejny, lecz nie zauważył zagrania ręką Wolańskiego w polu karnym Szczakowianki. 8 minut później kibice mieli już jasność, że dziś Wisła nie funkcjonowała tak jak powinna. Kneżević łatwo zwiódł Szymkowiaka i ostro strzelił - Hugues z trudem sparował piłkę na róg. Wisła nie radziła sobie z wybieganą i niespodziewanie ofensywnie usposobioną Szczakowianką. - Naszą bronią miał być atak - mówił po meczu Motyka.

Po 25 minutach gry znów radość nastała w sektorze gości. Długą piłkę otrzymał Bykowski, dwukrotnie zaatakował go ścigający Głowacki, a sędzia za drugim wślizgiem wskazał na "wapno". Do piłki ponownie podszedł Kneżevic i strzałem, tym razem w drugi róg, pokonał Huguesa. Jednak najgorsze dopiero miało nadejść.

Po jednej z akcji Marcin Kuźba uderzył w twarz Kneżevica, co wychwycił sędzia liniowy. Pan Zdunek po konsultacji z asystentem, wyjął z kieszonki czerwony kartonik. - Jeśli rzeczywiście go uderzył, to nieładnie - komentował Kasperczak na konferencji prasowej. Czerwona kartka oznacza, że Marcin nie zagra przynajmniej w dwóch meczach (z Zagłębiem i Groclinem). To był prawdziwy cios - słabo grająca Wisła została pozbawiona jednego zawodnika.

Mało brakowało, a prowadzenie gości do przerwy byłoby okazalsze, lecz w 35 minucie Hugues szczęśliwie obronił strzał Iwańskiego, a dobitka Zadylaka trafiła w boczną siatkę.

W przerwie Kasperczak dokonał dwóch zmian - zeszli narzekający na urazy Baszczyński i Moskal, a w ich miejsce do boju posłał Patera i Cantoro. Tym samym chciał też wzmocnić ofensywę - Wisła w drugiej połowie po raz pierwszy za kadencji Kasperczaka miała grać trójką w obronie.

Taki styl gry początkowo wychodził Wiśle... fatalnie, jednak wraz z upływem czasu rozkręcała się i zaczynała grać na miarę oczekiwań, choć gra na krawędzi ryzyka przyprawiała kibiców o szybsze bicie serca. W 60 minucie Szczakowianka wyprowadziła kontrę czterech na trzech i tylko cud sprawił, że nie strzeliła trzeciej bramki. Chwilę wcześniej po świetnej akcji Uche w idealnej pozycji fatalnie zachował sie Kosowski, który zamiast strzelać... wyjechał z piłką za linię końcową. Mógł się poprawić dwie minuty później, lecz jego mocny strzał przeszedł metr obok słupka.

W 64 minucie sam Henryk Kasperczak machnął z rezygnacją ręką - sytuacja stawała się dramatyczna. Kontuzji doznał Arkadiusz Głowacki. Gdy był opatrywany za linią boczną goście ostro zaatakowali i tylko rozregulowanemu celownikowi Salami'ego zawdzięczamy, że nie strzelili bramki. W jego miejsce pojawił się Jacek Paszulewicz - obrona grała nie dość, że tylko w trzyosobowym składzie to jescze w całkowicie eksperymentalnym ustawieniu: Paszulewicz - Jop - Kaliciak.

A jednak Wisła grała coraz lepiej, dużo wniósł aktywny Mauro Cantoro. W 67 minucie Kosowski dośrodkował, a strzał Uche z pięciu metrów na samej linii obronił Bledzewski. Trzy minuty później przedwczesna radość na stadionie - po akcji Cantoro strzelał Kosowski - piłka przeszła tuż obok słupka, za chwilę Paszulewicz w świetnej pozycji trafił z dwóch metrów wprost w bramkarza.

Wisła grała coraz ofensywniej - rolę stopera przejął Hugues. Szkoda, że sędzia nie zauważył jak po jednej z akcji, łokciem trafił go Wolański. Szkoda także, że sędzia dawał się nabierać na teatralne sztuczki piłkarzy gości, które pozwalały im zarobić kilka cennych sekund.

Na 8 minut przed końcem liczba piłkarzy obu drużyn została wyrównana. Górak, który przed chwilą pojawił się na murawie brutalnie zaatakował w środku pola Szymkowiaka, za co otrzymał czerwony kartonik. Chwilę później frontalne ataki Wisły wreszcie dały bramkowy rezultat. Z rzutu wolnego zagrał Szymkowiak, Uche nie dał się upilnować obrońcom i z bliska wepchnął piłkę do siatki.

Bledzewskiego próbowali jeszcze pokonać Cantoro, Kosowski i Paszulewicz, lecz bez powodzenia. Sporo kontrowersji wzbudziła sytuacja z 93 minuty meczu, gdy po starciu Żurawskiego z Bledzewskim sędzia podyktował rzut wolny dla gości. Wydaje się, że słusznie, gdyż bramkarz złapał piłkę.

(mat19)