2003.05.07 Wisła Kraków – Wisła Płock 0:1

Z Historia Wisły

=== Źródło: The White Star Division

=

Zadyszka w finale 7. May 2003, 19:52 skomentuj komentarze (1) drukuj wyślij


Piłkarze Wisły słabo zaprezentowali się w dzisiejszym meczu finałowym o Puchar Polski. Goście z Płocka wygrali 1:0 prezentując przede wszystkim lepsze wybieganie i świeżość. Wisła Płock ma więc lepszą sytuację wyjściową przed rewanżem, który zostanie rozegrany za tydzień w Płocku.

Nasi piłkarze rozpoczęli niemrawo, choć już w 6 minucie Mirosław Szymkowiak uderzył z 30 metrów prosto w poprzeczkę. Tymczasem od 10 minuty goście coraz groźniej kontratakowali. Przyniosło to powodzenie w 15 minucie, gdy po ładnej akcji Romuzgi piłkę otrzymał Ireneusz Jeleń i strzałem w lewy róg bramki Piekutowskiego zdobył prowadzenie dla gości. Szybko próbował odpowiedzieć Maciej Żurawski, jego mocny strzał złapał Kapsa.

Krakowianie wraz z utratą bramki stracili większą chęć do gry, zaś goście kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Jednak w 25 minucie niezłą akcję przeprowadził Mariusz Jop z Kamilem Kosowskim, obrońca Wisły dośrodkował ale sytuacji nie zdołał sfinalizować skutecznym wślizgiem Marcin Kuźba. Nie wiele natomiast brakowało by płocczanie podwyższyli prowadzenie w 32 minucie, gdy dośrodkowujący z 40 metrów Romuzga przelobował Adama Piekutowskiego - bramkarz gospodarzy poradził sobie jednak. Chwilę później wzorowo do tej pory dopingujący kibice zwyzywali sędziego liniowego, gdy po kontrze wiślaków niesłusznie zasygnalizował on pozycję spaloną Marcina Kuźby.

W 36 minucie groźny strzał w lewy róg z dystansu oddał Mauro Cantoro, ale na posterunku był Paweł Kapsa. Trzy minuty później z rzutu wolnego uderzył Mirosław Szymkowiak, spowolniona przez stojących w murze płockich obrońców piłka doturlała się do Jopa, który z kilkunastu metrów strzelił obok prawego słupka. Mimo tych sytuacji trzeba stwierdzić, że akcje "Białej Gwiazdy" były głównie dziełem przypadku, znacznie więcej myśli taktycznej było widać w poczynaniach rywali z Płocka.

Po przerwie za Macieja Żurawskiego pojawił się Tomasz Frankowski, który już w 50 minucie miał niezłą okazję do wyrównania, ale nie opanował piłki na 15. metrze po podaniu Cantoro. Trzy minuty później z rzutu wolnego próbował Mirosław Szymkowiak. Jego uderzeniu, jak i atakom Wisły Kraków wogóle, brakowało przede wszystkim precyzji i zdecydowania. Krakowianie nie mogli sobie poradzić z uważnie broniącymi i skutecznie wybijającymi z uderzenia rywalami.

Znakomitą szansę na podwyższenie prowadzenia mieli goście w 55 minucie po indywidualnej akcji Mikulenasa, którego strzał zablokował Adam Piekutowski. Gospodarze odpowiedzieli strzałem Cantoro, wybronionym przez Kapsę. W 60 minucie przewracany w polu karnym przez Jurkowskiego był Tomasz Frankowski, ale arbiter nie podyktował jedenastki dla "Białej Gwiazdy". Tymczasem trener Kasperczak postanowił wzmocnić ofensywę za Baszczyńskiego wprowadzając Daniela Dubickiego.

W 77 minucie po błędzie obrońców piłkę na ósmym metrze otrzymał Frankowski, ale przeniósł ją nad poprzeczką. Wysoko nad bramką uderzył też w 85 minucie z rzutu wolnego Kamil Kosowski. Gospodarze do końca meczu nie mogli znaleźć recepty na uważną i zdecydowaną grę rywala. Jeszcze w doliczonym czasie gry po źle wykonanym rzucie wolnym przez Szymkowiaka i szybkiej kontrze płocczan przed szansą stanęli Nazaruk z Mikulenasem, dośrodkowanie tego pierwszego zatrzymał Piekutowski.

Ostatecznie Wisła Płock zasłużenie wygrała w Krakowie 1:0 i ta drużyna jest bliższa zdobycia Pucharu Polski.

(rav)





Pomeczowa konferencja 7. May 2003, 20:01 skomentuj komentarze (0) drukuj wyślij


Po takim występie jak dzisiejszy z Wisłą Płock trener Kasperczak nie mógł pochwalić swoich piłkarzy. Zwracał on uwagę przede wszystkim na kłopoty zdrowotne wiślaków, które powodują brak ich świeżości i szybkości.

Dariusz Janowski (trener Wisły Płock): - Zwycięstwo bardzo nas cieszy, to wynik dający nam komfortową sytuację przed rewanżem. W drugim meczu zadycyduje się kto zdobędzie trofeum. Gratuluję moim zawodnikom, bo zagrali na tyle na ile ich stać i należą im się słowa uznania. Jeleń miał w zeszłym tygodniu drobne dolegliwości zdrowotne, dlatego zmieniłem go na Nazaruka, natomiast Romuzga zszedł z powodu bólu łydki.

Henryk Kasperczak: - Nie jestem zadowolony z wyniku i gry. Problemem jest to, że zawodnicy wracają po różnych problemach zdrowotnych, nie mogą grać w optymalnej dyspozycji, brakuje im świeżości. Rozgrywamy teraz bardzo wiele meczy. Myślę, że zawodnicy wrócą do pełni dyspozycji a wtedy będą grali lepiej. Nie można dramatyzować, bo jesteśmy jeszcze w dobrej sytuacji, choć czekają nas trudne mecze. Musimy dostosowac sie do kalendarza. Nasi zawodnicy grają w kadrze, są często kontuzjowani. Problemy zdrowotne cały czas mają ostatnio Żurawski, Kuźba, Frankowski i Szymkowiak... Żeby pracować w strefie bazowej trzeba mieć więcej zdrowia. To nie przemęczenie, a powroty po kontuzjach i brak świeżości. Akurat w tym meczu postawiłem na najlepszy skład, muszę stawiać jednak na zawodników, którzy mają wrócić do formy, oni muszą przede wszystkim grać.

(rav)





Dariusz Romuzga: 70% szans dla krakowian 7. May 2003, 23:34 skomentuj komentarze (0) drukuj wyślij


Wychowanek krakowskiego Hutnika cieszył się, że udało mu się wygrać, jak mówił, może nie do końca "na swoich śmieciach", ale w mieście, które dobrze zna. Przyznał także iż rajd, taki jak dziś, zdarza się tylko raz w życiu.

- Jak oceniasz szanse przed rewanżem?

- Myślę, że 30% dla nas i 70% dla Wisły Kraków, ale gramy i walczymy za tydzień, wtedy się wszystko rozstrzygnie.

- Co zaważyło o waszym sukcesie?

- Dobra gra w obronie, trener dobrze ustawił nas taktycznie, no i ta ładna akcja, po której strzeliliśmy i zdobyliśmy bramkę.

- Co więc zawiodło w ustawieniu gospodarzy?

- Widać, że Wiśle Kraków nie leży to boisko. Śmialiśmy się, że musimy u nas na rewanż przygotować takie.

- Bedziecie więc walczyć o korzystny wynik na własnym stadionie..?

- Na pewno, bardzo chcielibyśmy zdobyć trofeum, byłaby to duża satysfakcja, nikt z nas nie otrzymał wcześniej takiej możliwości. Ponadto miło byłoby zagrać na koniec w europejskich pucharach.

- Często zdarza się taki rajd jak dzisiaj?

- Raz w życiu! (śmiech) Taki rajd zdarza się naprawdę bardzo rzadko, i taki rajd i taki strzał.

- Mogliście wyjechać z wyższym zwycięstwem, niż to skromne 1:0, dlaczego nie wykorzystaliście okazji?

- Od początku drugiej połowy cofneliśmy się do głębokiej defensywy, widoczna była wtedy przewaga Wisły. Z czasem coraz lepiej wychodziły nam kontry i szkoda, że nie udało się zakończyć którejś z nich bramką. Byłaby to dobra zaliczka przed rewanżem.

- Pokonaliście Groclin, teraz Wisłę..

- Tak, obecnie jesteśmy na dobrej drodze, to mnie cieszy, całą drużynę oczywiście również.

- Na koniec.. Puchar pojedzie do Płocka?

- Byłoby to spełnieniem naszych marzeń. U nas boisko podobne jest do tutejszego. Teraz cieszymy się z dzisiejszego meczu, narazie nie myślimy o rewanżu. Przed nami ciężki mecz z Legią, ale, jak mówię, w Płocku ucieszylibyśmy się z pucharu ogromnie.

(nikol)






Baszczyński: Sędzia się na mnie uwziął 7. May 2003, 23:52 skomentuj komentarze (0) drukuj wyślij


Jednym z zawodników, który próbował znaleźć przyczyny porażki w meczu z Wisłą Płock był Marcin Baszczyński. - Jak się nie biega, to się meczu nie wygra, po prostu - wypalił zaraz po wyjściu z szatni. Stwierdził także, że sędzia zawodów wyraźnie na niego się uwziął.

- Czego brakowało wam w porównaniu z meczami, w których jesteście w normalnej, wysokiej dyspozycji?

Jak się nie biega, to się meczu nie wygra, po prostu. Pocieszam się, że to był najgorszy mecz w tej rundzie i już mamy go za sobą.

- A to boisko? Już powinniście się przyzwyczaić, bo chyba do końca sezonu będzie ono takie..

Niestety musimy przyzwyczaić się, ale drużynom, które się bronią jest łatwiej, bo jest większe zagęszczenie i nie mają tyle swobody co napastnicy przeciwnej drużyny, którzy dostają piłkę, ona odskoczy i jest łatwiej wybić, przerwać akcję. Ciężko, trzeba się przwyczaić. Może będzie lało teraz mocniej, może lepiej jak jest błoto, zobaczymy. Ciężko się tłumaczyć z boiska.

- Mówisz, że gdy się nie biega, to się nie wygrywa. Dlaczego nie biegacie? Czego brakuje, coś siedzi w głowie, czy może siły nie macie?

Trudno powiedzieć, ostatnio trochę nie realizujemy schematów, które mieliśmy opracowane i to jest główny problem. Tworzą się luki między obroną, a pomocą i atakiem. Ta nasza najsilniejsza broń, gra skrzydłami, też nam nie wychodzi, trzeba to sobie przywrócić w głowie i grać tak samo, jak graliśmy do tej pory.

- Ta żółta kartka chyba była dziś Ci niepotrzebna.. Nie za faul, tylko za pretensje do sędziego?

Ja miałem pretensje do siebie, ja się odwróciłem, nawet tych pretensji nie kierowałem do sędziego, byłem odwrócony zupełnie w drugą stronę. Byłem zły na siebie, sędzia zareagował inaczej, ale tak przeklinał sobie już wcześniej na mnie, i sobie już mnie upatrzył chyba wcześniej. Tak samo, jak przy okazji, kiedy Mikulenas blokował wznowienie naszej gry, to nie wiem dlaczego sędzia miał akurat do mnie największe pretensje, a nie do niego. Dziwna to była taka decyzja, żałuję, że dostałem tą kartkę na szczęście nie pauzuję jeszcze i muszę się teraz pilnować

- Co będzie dla was ważniejsze, ewentualne zwycięstwo z Odrą, czy odrobienie strat w Płocku?

Wszystko. Do końca. Musimy zmazać tą plamę, musimy wygrać z Odrą i musimy zdobyć ten puchar

- Czy taka porażka pozwala na sportową złość na siebie?

Na pewno po meczu jest to przybicie, jest analizowanie, rozmowy i ciężko się śpi. Na pewno każdy z nas zaśnie dopiero o trzeciej w nocy najwcześniej, ale trzeba to przeboleć, wziąć się w garść, bo mamy za dużo do stracenia.

- Brakuje wam trochę świeżości, szybkości, tego nie odbudowuje się w 2-3 dni, a tyle zostało do meczu z Odrą, który jest może nawet ważniejszy niż ten dzisiejszy..

Nie powiedziałbym, że brakuje świeżości, szybkości, bo jak już, to bardziej takiego ciągłego biegania niż szybkości, ale głównie szwankuje to, że nie wykonujemy zadań taktycznych.

(mat19 & nikol)