2003.11.09 Polonia Warszawa - Wisła Kraków 2:5

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:16, 8 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://www.wislaportal.pl


Polonia Warszawa - Wisła Kraków 2:5

• Wisła pewnie pokonała w Warszawie Polonię 5:2, ale brawa należą się naszym piłkarzom tylko za I połowę meczu, po której prowadziliśmy aż 4:0. Po przerwie wiślacy odpoczywali po wycieczce do Oslo i nie tylko stracili dwie zupełnie niepotrzebne bramki, ale też złapali równie niepotrzebne żółte kartki...

Nie zmienia to faktu, że na kolejkę przed końcem rundy jesiennej Wisła jest samodzielnym liderem ekstraklasy!

XII kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Warszawa, ul. Konwiktorska, 9 listopada 2003 r., godz. 18:10

Widzów: 2500, sędziował: Robert Małek (Katowice)


Polonia Warszawa - Wisła Kraków 2:5

Bramki:

0:1 Stolarczyk (11.)

0:2 Paweł Brożek (23.)

0:3 Żurawski (29.)

0:4 Żurawski (36. - k.)

1:4 Szymanek (63.)

1:5 Cantoro (89.)

2:5 Mazurkiewicz (90.)


Składy:

Kieszek

Drajer

Szwed

Szymanek

Michniewicz

Plewnia (46. Mazurkiewicz)

Stokowiec

Łukasiewicz

Bąk (74. Głowacki)

Tarachulski

Jarosiewicz (63. Nuckowski)


Piekutowski Stolarczyk

Głowacki

Jop

Baszczyński

Gorawski

Cantoro

Szymkowiak

Pater (72. Ouadja)

Paweł Brożek (59. Dubicki)

Żurawski

Piłkarz meczu:

Maciej Stolarczyk


Niesamowitą skutecznością popisali się dzisiaj wiślacy w Warszawie. Cztery bramki zdobyte w ciągu pierwszych 36. minut meczu bardzo szybko załatwiły sprawę. W tym miejscu po cichu wnioskuję o przyznanie Orderu uśmiechu lub Pucharu optymizmu kibicom Czarnych Koszul, którzy jeszcze na początku II połowy (przy stanie 4:0) wołali Kto dziś wygra?, odpowiadając Polonia. Zresztą na 10 minut przed końcem (przy stanie 4:1) robili to również.

Taki poziom optymizmu mógł im się udzielić, ale tylko w 5. minucie, kiedy Arek Głowacki zablokował plecami groźny strzał Jarosiewicza. Po kolejnych dwóch minutach pierwsza dynamiczna akcja Maćka Żurawskiego, ale kończy się ona na aucie dla gospodarzy. Jednak w minucie 11. jest już 1:0 dla Białej Gwiazdy. Rzut wolny z narożnika pola karnego egzekwuje Mirek Szymkowiak, wrzuca na krótki słupek, do kozłującej piłki dochodzi Żuraw, uderza, bramkarz Polonii Kieszek końcami palców wybija, ale wprost na lewą nogę Maćka Stolarczyka, który mocnym strzałem pakuje piłkę do siatki! W 17. minucie groźnie pod naszą bramką, ale znów Adama Piekutowskiego wyręczył Głowa, wybijając piłkę sprzed bramki po strzale Tarachulskiego. W 21. minucie zupełnie niepotrzeny faul Gorawskiego, za który ogląda on 7. żółtą kartkę w tym sezonie (6 w lidze, 1 w rezerwach) i dla Damiana zakończeniem rundy będą już tylko ewentualne występy w kadrze narodowej, gdyż w Wiśle - z powodu nadmiaru kartek - jesienią już nie zagra.

W 23. minucie wiślacy zadają kolejny cios polonistom. Kapitalnym dośrodkowaniem popisuje się Stolarczyk, do piłki dynamicznie wychodzi Paweł Brożek i świetnym strzałem głową zdobywa drugiego gola dla Wisły. Po kolejnych 6. minutach jest 3:0. Z szybką akcją wychodzą wiślacy, z prawej strony dośrodkowuje Grzegorz Pater, a Maciejowi Żurawskiemu nie pozostaje nic innego jak tylko dołożyć nogę! Regularność Wisły jest piorunująca, gdyż mija kolejne 6 minut i jest 4:0. Do prostopadłej piłki wyszedł Paweł Brożek, a mijając bramkarza zostaje przez niego podcięty. Decyzja sędziego może być tylko jedna - rzut karny! Tego pewnym strzałem na gola zamienia Maciej Żurawski, ustalając tym samym wynik do przerwy i strzelając 12. bramkę w tej rundzie!

Na II połowę Wisła wychodzi totalnie rozluźniona. Wprawdzie w 46. minucie Paweł Brożek mógł podwyższyć na 5:0, ale nie udało mu się minąć bramkarza Polonii, udając przy tym faul. Sędzia daje się nabrać, a że starcie miało miejsce przed polem karnym dyktuje rzut wolny. Tyle tylko, że w takim przypadku powinien Kieszkowi podziękować za grę, wyrzucając go z boiska (bramkarz Polonii miał już na swoim koncie żółtą kartkę), jednak tego nie robi. Zresztą Paweł schodząc z boiska udziela krótkiego wywiadu dla Telewizji Canal+, w którym przyznaje, że faulu nie było. A ze wspomnianego wolnego, Szymek strzela wprost w mur.

Jeszcze w 51. min. sam na sam z Kieszkiem jest Żuraw, ale nie udaje mu się opanować na tyle piłki, aby pokonać bramkarza Polonii. W 54. min. groźnie strzela Tarachulski, broni Piekutowski, jednak 8 minut później jest już bezradny. Dośrodkowanie strzałem głową na bramkę zamienia Szymanek i jest 4:1 (pomagał mu przy tym Arek Głowacki...).

Strata gola nie podziałała jakoś specjalnie mobilizująco na wiślaków, choć mogli oni podwyższyć znów wynik w minucie 69. gdy Stolarczyk z najbliższej odległości nie był w stanie pokonać Kieszka, a dobitka głową Mariusza Jopa była niecelna.

Gra stała się monotonna, gdyż Wisła nie specjalnie kwapiła się pogrążać Polonię, a i gospodarze nie są w stanie zbyt wiele zdziałać, choć walczą ambitnie i próbują zdobyć kolejne gole. M.in. w 71. minucie przed polem karnym Jop blokuje Nuckowskiego i ciężko powiedzieć czy zrobił to zgodnie z przepisami... gwizdek sędziego jednak milczał. W odpowiedzi wzdłuż bramki Polonii przechodzi piłka po zagraniu Żurawia, ale z nim nie zrozumiał się Daniel Dubicki i szansa przepadła. Co się odwlecze... W 89. minucie - nie po raz pierwszy - pod bramkę Polonii zapędził się Stolarczyk, wyłożył piłkę do Mauro Cantoro, któremu pozostało tylko przyłożyć nogę i skierować piłkę do pustej już bramki! Wisła prowadziła więc 5:1 i był to zasłużony wynik dla Mistrzów Polski. Niestety w doliczonym czasie gry, naszym piłkarzom znów zabrakło koncentracji i Nuckowski, strzałem głową - przy biernej postawie naszych obrońców i takiej samej Piekutowskiego - ustalił wynik meczu na 5:2.

Zwycięstwo Wisły na Konwiktorskiej nie pozostawiło nikomu złudzeń, choć szkoda, że brak koncentracji kosztował nas utratę aż dwóch goli z tak słabym rywalem.

• Dodał: Piotr (2003-11-09 20:14:06)


Pomeczowy komentarz

• Miło, łatwo i przyjemnie wygrała Wisła na Konwiktorskiej z Polonią, ale tego spodziewał się każdy. Choć nasi piłkarze nie błyszczą w tej rundzie w meczach wyjazdowych, to o wynik w Warszawie wszyscy byli spokojni. Polonia to ligowy słabeusz, kandydat do spadku, do tego grający bez trzech podstawowych piłkarzy, których wyeliminowały kontuzje. Patrząc jednak na spokojnie na przebieg meczu, to wynik 5:2 jest i tak... korzystny dla Czarnych Koszul.

Po wiślakach, mimo czwartkowego meczu w pucharach z Vålerengą w Oslo, nie było widać specjalnie trudów dalekiej podróży, bo o trudach pucharowego meczu mówić ciężko (sic!). Poloniści natomiast - jak mówił ich szkoleniowiec - wierzyli w osiągnięcie korzystnego rezultatu, może remisu, co było jednak marzeniem ściętej głowy.

Wprawdzie trener Kasperczak znów musiał eksperymentować ze składem z powodu kolejnych absencji zdrowotnych, ale braki załatał wystarczająco, aby ze stolicy 3 punkty wywieźć. Kontuzja i choroba, odpowiednio: Brasilii i Piotra Brożka spowodowały, że na lewej pomocy wystąpić musiał Damian Gorawski, który wprawdzie nie zagrał wielkiego meczu, oglądając przy tym 7. żółtą kartkę w sezonie (nie licząc pucharów), ale zaraz potem otrzymał... swoje pierwsze powołanie do reprezentacji! Chorego Tomka Frankowskiego zastąpił z powodzeniem Paweł Brożek, strzelając piękną bramkę, a przy okazji wypracowując rzut karny. Paweł był o tyle pozytywnym bohaterem na Konwiktorskiej, że przyznał otwarcie, iż w jednej z kontrowersyjnych sytuacji nie był faulowany, jak niesłusznie uznał sędzia.

Wiślacy strzelając pierwsze 4 gole (w niewiele ponad 30 minut), szybko załatwili sprawę, przy okazji wykazując się ogromną skutecznością w I połowie, i takim samym minimalizmem w II. Słaba Polonia potrafiąca trafić celnie do bramki Adama Piekutowskiego aż dwa razy?! To na pewno chwały wiślakom nie przyniosło, ale... zwycięzców osądzać nie wypada. Zwłaszcza gdy zwycięstwo dało nam pierwsze miejsce w ligowej tabeli.

Na szczególne słowa uznania zasłużył, gracz meczu - Maciej Stolarczyk, który nie tylko otworzył wynik, ale też świetnie asystował przy dwóch kolejnych bramkach!

Dwa gole, do swojej kolekcji, dorzucił w Warszawie Żuraw, choć widać już po nim zmęczenie sezonem i dużą ochotę na odpocznięcie od piłki. Jednak już za niespełna półtorej tygodnia Maciek będzie musiał sporo się napracować, gdyż na Reymonta przyjeżdża jego Lech, z Piotrem Reissem w składzie, z którym to nasz najlepszy strzelec rywalizuje. Na razie grywali tylko pojedynki korespondencyjne i sms-owe, teraz przyjdzie czas na konfrontację na boisku, a dla wielu kibiców będzie to ligowy szlagier jesieni. Wygrana da Wiśle mistrzostwo jesieni i świetną pozycję wyjściową do walki o obronę mistrzostwa na wiosnę... Potem jeszcze tylko rywalizacja z Norwegami i witaj... zimo!