2005.04.10 Polonia Azbud Warszawa - Platinum Wisła Kraków 77:62

Z Historia Wisły

2005.04.10, PLK, Warszawa, 12:30
Polonia Azbud Warszawa 77:62 Platinum Wisła Kraków
I: 14:21
II: 18:16
III: 23:13
IV: 22:12
Sędziowie: Grzegorz Ziemblicki, Dariusz Szczerba, Leszek Pujdak Komisarz: Jarosław Nowak Widzów:
Polonia Azbud Warszawa:
Hill 24, Koszarek 14 (2), Nordgaard 9, Taylor 8, Elliott 7 (1) oraz Karwowski 9 (1), Roszyk 4, Zonbergs 2, Lerić 0

Platinum Wisła Kraków:
Michael Ansley 14, Piotr Szybilski 8, Paweł Szcześniak 8 (2), Mujo Tuljković 7 (1), Willie Anderson 7 oraz Lewis Lofton 8, Wojciech Żurawski 7, Jacek Olejniczak 3, Jacek Sulowski 0


Relacje prasowe

2:0 dla Polonii

Bez zwycięstwa wrócili koszykarze Platinum Wisły Kraków z wyjazdu do Polonii Warszawa. Oba mecze ćwierćfinałowe Era Basket Ligi wygrali gospodarze, ale w obu "Wawelskie Smoki" napędziły "Czarnym Koszulom" sporo strachu. W środę, a w przypadku zwycięstwa Wisły i w czwartek, oba zespoły spotkają się w Krakowie.

Platinum Wisła pokazała, że trzeba poważnie się namęczyć także w ćwierćfinale. Krakowianie w oba dni prowadzili po pierwszych połowach, ale ostatecznie przegrali - w sobotę 83:92, a w niedzielę 62:77.

Sobota: mecz Elliotta

- Niestety, nie udało się wygrać. Gramy dalej - tylko tyle w sobotę na pomeczowej konferencji miał do powiedzenia trener krakowian Jarosław Zyskowski. Trudno się dziwić, że nie był w dobrym nastroju - jego zespół zaprzepaścił ogromną szansę na zwycięstwo. Polonia przez pierwsze 20 min grała tak, jakby ten mecz nie decydował o niczym - statycznie, czytelnie, bez zaangażowania. Jedynym wyjątkiem był Eric Taylor, który był wszędzie tam, gdzie akurat Michael Ansley obrócił głowę. Przez to najlepszy strzelec krakowian po kilku dyskusjach z sędziami bezsilny usiadł na ławce już po pierwszych pięciu minutach.

Energii Taylorowi starczyło też na grę w ataku, gdzie w akrobatyczny sposób kończył akcję, starając się za wszelką cenę ominąć stojącego niczym dąb pod koszem krakowian Piotra Szybilskiego. Paradoksalnie jednak bez swojego lidera krakowianie grali lepiej, a seria pięciu rzutów za trzy (w tym po dwa Szybilskiego i Mujo Tuljkovicia) sprawiła, że Platinum w drugiej kwarcie prowadziło już kilkunastoma punktami i mimo pojedynczych zrywów warszawian, do przerwy zanosiło się na sensację.

- Jest 1:0. To się liczy, o meczu chcemy zapomnieć - mówił po spotkaniu Eric Elliott. Gdyby nie jego gra, to spotkanie mogłoby długo pozostać w pamięci warszawskich koszykarzy. Amerykański rozgrywający po przerwie zdobył 22 punkty (4/5 za trzy) i właściwie sam najpierw odrobił straty, a potem wyprowadził Polonię na prowadzenie. Gdy sam nie mógł rzucić, oddawał do Łukasza Koszarka. A ten imponował spokojem - kilka razy kozłował niemal do ostatniej sekundy, by podać tak, że Hillowi czy Karwowskiemu nie pozostawało nic innego, jak zdobyć punkty równo z syreną.

Mimo to koszykarze Platinum, głównie dzięki momentom dobrej gry Ansleya i Szybilskiego, wciąż utrzymywali kilkupunktowy dystans, a walka wrzała pod obiema tablicami. Dość niespodziewanie o wyniku spotkania przesądził Hill, który przez trzy kwarty ze zmiennym powodzeniem przepychał się pod koszami. Amerykanin najpierw zdobył ważne punkty, a w decydującym momencie popisał się fenomenalną obroną - na 40 s przed końcem dwa razy uratował Polonię (która wygrywała wtedy czterema punktami) od straty kosza. Środkowy "Czarnych Koszul" najpierw efektownie zablokował Ansleya, aby sekundę potem wybić piłkę z rąk Szybilskiemu.

Niedziela: Koszarek do Hilla i kosz!

W niedzielę mecz wyglądał niemal dokładnie tak samo, choć toczył się chyba w jeszcze wolniejszym tempie. W pierwszej połowie wiślacy - tym razem grający z kontuzjowanymi Pawłem Szcześniakiem i Lewisem Loftonem (wystąpili na własną prośbę) - wykorzystywali swoje przewagi pod koszem i pewnie prowadzili. Było 4:16 w szóstej minucie i 16:26 w 13. Bardzo dobre zmiany dali Jacek Olejniczak i Wojciech Żurawski. W Polonii długo słabo grał Hill, a niewidoczny był Elliott.

Jednak - znów tak jak w sobotę - w drugiej połowie Platinum zagrało kompletnie bez wiary w sukces. 25 pkt zdobytych w dwóch ostatnich kwartach mówi wszystko. Ochotę do gry krakowianom odbierały znakomite akcje dwójkowe Koszarka z Hillem. Ten pierwszy znów zagrał świetnie, mijając swoich obrońców, a potem znajdując perfekcyjnymi podaniami wolnego pod koszem Hilla. Amerykanin w trzeciej kwarcie zdobył aż 15 pkt, dzięki czemu Polonia objęła prowadzenie. W czwartej części długo siedział na ławce Michael Ansley, który w pewnym momencie miał już tyle ochoty do gry, że dopominał się swojego powrotu na boisko nawet u siedzącego za ławką prezesa klubu Marcina Falla. Trener Zyskowski wpuścił najlepszego strzelca na parkiet dopiero niecałe cztery minuty przed końcem, ale i Ansley nic nie mógł pomóc na zespołową i skuteczną grę Polonii.

- Grał słabo, a i tak zagrał ponad 32 min - skomentował tę sytuację trener Wisły Jarosław Zyskowski. - W ataku nie graliśmy tego, co powinniśmy. Jesteśmy skoncentrowani na początku meczów, a później z każdą minutą koncentracja spada. Gramy za wolno, za mało jest ruchu. 13 i 12 pkt w dwóch ostatnich kwartach ma swoją wymowę - dodał były trener Polonii.

Warszawski szkoleniowiec Wojciech Kamiński widział przejrzyście przyczyny słabszej gry w pierwszej połowie. - Kiedy ograniczamy straty, gramy lepiej. Dzisiaj w pierwszej połowie mieliśmy ich osiem, a w drugiej tylko dwie - mówił.

Kolejny mecz w środę w Krakowie. Jeśli rywalizacja się nie zakończy, kolejne spotkania odbędą się w czwartek w Krakowie i niedzielę w Warszawie.

Niedziela: Polonia - Platinum-Wisła 77:62 (14:21, 18:16, 23:13, 22:12)

Polonia: Hill 24, Koszarek 14 (2), Nordgaard 9, Taylor 8, Elliott 7 (1) oraz Karwowski 9 (1), Roszyk 4, Zonbergs 2, Lerić 0.

Platinum: Ansley 14, Szybilski 8, Szcześniak 8 (2), Tuljković 7 (1), Anderson 7 oraz Lofton 8, Żurawski 7, Olejniczak 3, Sulowski 0.

Źródło: http://tswisla.pl

Unia/Wisła:

Willie Anderson 7
Michael Ansley 14
Wojciech Żurawski 7
Paweł Szcześniak 8
Lewis Lofton 8
Mujo Tuljković 7
Jacek Olejniczak 3
Piotr Szybilski 8
Jacek Sulowski 0