2005.09.24 Wisła Kraków – Lech Poznań 5:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:32, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Wisła Kraków - Lech Poznań 5:1

• - Przyjechaliśmy do Krakowa, aby zdetronizować Wisłę - mówili przed tym meczem piłkarze Lecha... Po nim miny już mieli niewesołe! Pij Tyskie graj jak Wisła - wywieszali transparenty kibice z Poznania... A wiślacy po prostu "zagrali" i rozgromili butnych poznaniaków aż 5:1, pokazując im miejsce w szyku! Trzy gole zdobył Paweł Brożek, po jednym dorzucili: Marek Zieńczuk, który sprawił sobie tym samym niezły urodzinowy prezent, a także ambitny-walczak Marek Penksa! Żeby tak teraz z Vitórią w czwartek!

VIII kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 24. września 2005 r., godz. 20:00

Widzów: 12 500, sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom)

Wisła Kraków - Lech Poznań 5:1

Bramki:

1:0 Paweł Brożek (14.)

2:0 Paweł Brożek (31.)

3:0 Paweł Brożek (62.)

4:0 Zieńczuk (65.)

4:1 Gajtkowski (74.)

5:1 Penksa (87.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Dudka

Penksa

Cantoro

Sobolewski

Zieńczuk (83. Piotr Brożek)

Paweł Brożek (77. Gołoś)

Kryszałowicz (63. Kuźba)


Kotorowski

Wójcik

Anderson

Mowlik

Telichowski

Zakrzewski

(67. Topolski)

Świerczewski

Scherfchen (60. Nawrocik)

Samba Ba (56. Iwan)

Reiss

Gajtkowski


Piłkarz meczu:

Paweł Brożek

• Taką Wisłę, jak tą z dzisiejszego wieczora, chyba każdy mógłby oglądać zawsze. Walecznie, ambitnie, a do tego z pomysłem i z polotem – zagrała „Biała Gwiazda” przeciwko wiceliderowi z Poznania, który kompletnie – na tle rozpędzonych wiślaków – rozczarował. Wprawdzie to goście jako pierwsi mieli szanse na zdobycie gola, ale w 4. min. Gajtkowski nie trafił bramkę. Piłkę lecącą obok słupka i tak zresztą złapał Radek Majdan. Chwilę później ze… złej strony pokazał się wychwalany w Poznaniu "pod niebiosa" Senegalczyk Pape Samba Ba, który brutalnie sfaulował Marka Peksę, za co nie zobaczył - o dziwo - żółtej kartki. Wspomniany zaś Słowak wyszedł dzisiaj po raz pierwszy w ligowym meczu w podstawowym składzie Wisły, zagrał na prawej pomocy, i spisywał się bardzo dobrze.

Lech miał prostą receptę na grę wiślaków – utrudnianie, utrudnianie i utrudnianie. Skupili się zresztą piłkarze gości na „wyłączeniu z gry” Marka Zieńczuka i to w pewnym stopniu im się udawało, grała przez to Wisła - zwłaszcza w I połowie - częściej... z prawej strony boiska. Podstawowym jednak sposobem na Wisłę były częste faule. I właśnie po jednym z nich Tomek Kłos próbował pokonać z wolnego bardzo niepewnego Kotorowskiego, ale nieznacznie się pomylił. W 11. min. ze skrzydła ładnie do środka zszedł Penksa, strzelił jednak tak, że piłka minęła bramkę Lecha.

13. minuta mogła i zresztą powinna być pechowa dla Wisły. Obrońcy „przysnęli”, piłkę w polu karnym dostał Reiss, ale nie zachował się tym razem jak wytrawny snajper, strzelił bowiem w środek bramki i tak, że Radek Majdan bez problemu obronił.

Niewykorzystane okazje się mszczą? A jakże! Długa piłka od Baszczyńskiego trafia pod nogi Pawła Brożka, który wpada w pole karne i pięknym strzałem w krótki róg nie daje szans na skuteczną obronę zdziwionemu Komorowskiemu! 1:0 dla Wisły!

„Biała Gwiazda” idzie za ciosem! W 18. min. obrońcy blokują uderzenie Sobolewskiego (bardzo dobry mecz!). Po kolejnych trzech minutach świetna akcja Wisły, wyłożenie Brożka, szkoda tylko, że Zieńczuk zamiast przyjmować nie uderzył z „pierwszej piłki”.

W 31. min. znów obrońcy blokują Sobola, jednak po chwili nie są w stanie nic zrobić z rozpędzonym Pawłem Brożkiem, który świetnie wykorzystuje podanie właśnie Sobolewskiego, wpada w pole karne, mija Kotorowskiego, jednak za daleko wypuszcza sobie piłkę i gdy wszyscy byli już przekonani, że tym razem się nie uda, Brożek dopadł jeszcze do futbolowki i z „zerowego kąta” zmieścił ją w bramce gości! 2:0 i uzasadniona radość tak piłkarzy, jak i kibiców!

Wiśle jest jednak mało – i znów atakuje. W 35. min. kapitalna akcja Brożka, który oddał do Zieńczuka, ten strzela, jednak tym razem Kotorowskiemu udało się piłkę odbić nogami. Jeszcze lobować próbował Brożinho, ale nie trafił w bramkę. Powinno być 3:0, zwłaszcza po strzale Zienia! Pod koniec I połowy fatalnie pogubił się sędzia Gilewski, czyli jedyny przedstawiciel Polski w Lidze Mistrzów. Faulowany był Zieńczuk, który upadł na murawę, gracze Lecha, a konkretnie Pape Samba Ba nie wybił piłki na aut i wyszedł a kontrą. Po niej Tomasz Kłos sfaulował Piotr Reissa, na granicy pola karnego… Jeżeli sędzia dopatrzył się faulu, a tak właśnie było, powinien ukarać wiślaka co najmniej żółta kartką. Na boisku dochodzi do przepychanek, wiślacy mają pretensje do Senegalczyka Samby, że ten nie wybił piłki, niesamowite zamieszanie kończy się ostatecznie… jedynie wolnym dla Lecha. Z niego Reiss strzela jednak źle.

Wisła odpowiada kolejną akcją Brożka, który wrzuca w pole karne, niestety nieporozumienie Zieńczuka z Kryszałowiczem powoduje, że wynik nie ulega zmianie.

Lech ma jeszcze jeden rzut wolny, po którym żywo protestuje publiczność, znów jednak Reiss strzela fatalnie.

Jeszcze w doliczonym czasie gry dochodzi do kolejnego spięcia Cantoro z Pape Samba Ba, i w końcu sędzia kończy I połowę, która w końcówce przerodziła się w totalne pasmo sędziowskich nieporozumień.

II część meczu zaczyna się od natychmiastowej akcji Wisły, kolejne dośrodkowanie Brożka, piłki głową nie sięga jednak Sobolewski, ta trafia jednak pod nogi Zieńczuka, strzał jubilata blokuje obrońca Lecha. Kończy się więc tylko na rzucie rożnym. Po nim głową nad bramką uderza Kryszałowicz. W 50. min. kolejną szansę ma Sobol, jednak jego uderzenie znów nogami odbija Kotorowski. Po kolejnych pięciu minutach znów niecelnie strzela Zieńczuk…

Jak widać z tego opisu – „parowóz” o nazwie Lech, był tylko tłem dla wiślaków, nic więc dziwnego, że padła trzecia bramka! I znów jej strzelcem jest Paweł Brożek. Mamy 62. minutę, na lewym skrzydle świetnie przyjmuje, a następnie zagrywa Paweł Kryszałowicz, a Brożinho będąc sam na sam z Kotorowskim nie daje mu najmniejszych szans na skuteczną interwencję! 3:0!

Jeszcze dobrze lechici nie otrząsnęli się po tej stracie, gdy padła czwarta bramka! Jest 65. min. – zagranie Brożka, uderzenie wprowadzonego chwilę wcześniej Kuźby jest zablokowane, najszybszy przy piłce jest jednak Zieniu, który spokojnie lokuje piłkę w siatce! Prawdziwy pogrom!

Wreszcie na chwilę otrząsa się Lech, ale strzał Gajtkowskiego z 30. metrów był niecelny. O wiele groźniej jest natomiast po drugiej stronie, Zieniu zagrywa do Kuźby, ten strzela bez namysłu, jednak tym razem Kotorowskiemu dopisuje szczęście, odbija bowiem piłkę, instynktownie, nogami. Mogło być 5:0…

… a zrobiło się 4:1. Rzut różny dla gości, strzał głową Gajkowskiego i honorowe trafienie dla Lecha staje się faktem. Po strzeleniu bramki „Gajtek” prowokuje wiślacką publiczność, która… nie zapomina mu tego już do końca meczu.

A pod koniec znów „zaczęło się dziać”.

Niby Lech, po zdobyciu gola, próbuje zaatakować, ale nic z tego nie wynika. W 82. min. z kontra wychodzi natomiast Wisła, kończy ją faulem Świerczewski, który nieprzepisowo zatrzymał Kuźbę. Były reprezentant Polski ogląda drugą żółtą kartkę, po niej czerwoną więc musi opuścić murawę. Grający w „10” Lech na boisku już nie istnieje, co Wisła potwierdza… piątym golem! W 87. min. po rzucie rożnym najmniejszy piłkarz na boisku (ale chyba najambitniejszy), Marek Penksa, jest w polu karnym „najsprytniejszy” – i ku zdumieniu obrońców gości pakuje piłkę do siatki! 5:1 i salta radosnego Słowaka, który po chwili triumfuje, wywoływany gromko przez kibiców! W końcówce swoje okazje mieli jeszcze Piotr Brożek i ponownie Peknsa, ale szóstego gola już nie było… pięć wystarczy, choć posłanie Lecha do domu z „sześciopakiem” wcale nie byłoby dla nich niesprawiedliwym wymiarem „piłkarskiej kary”!

Tym meczem wiślacy udowodnili, że mimo zmian kadrowych – nadal POTRAFIĄ! A skoro tak, to o „ligę” martwić się nie musimy, zaś w pucharach można będzie jeszcze powalczyć. Jeżeli wiślacy zagrają z takim zaangażowaniem w rewanżu z Vitórią w czwartek, a do tego dorzucą skuteczność i szczęście – wszystko może się zdarzyć!

Za dzisiejszy występ wielkie brawa panowie! • Dodał: Piotr (2005-09-24 22:23:02)