2005.11.05 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:43, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:1

• Wisła dzięki wygranej w Zabrzu przełamała złą passę - trzech meczów bez wygranej. Wprawdzie nasi pupile nie zagrali "wielkiego meczu", ale też chyba tylko najwięksi optymiści mogli na to liczyć. Bramkę na wagę wygranej, w 40. minucie spotkania, zdobył Radosław Sobolewski. Przed nami mecz w PP z Zagłębiem i przerwa na zgrupowanie kadry. Choć trenerowi Kulawikowi odpadnie kilku powołanych graczy, to będzie miał teraz prawie dwa tygodnie, aby w większym spokoju przygotować się do finiszu ligi.

XIII kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Zabrze, ul. Roosevelta, 5. listopada 2005 r., godz. 18:00

Widzów: 5000, sędziował: Leszek Gawron (Mielec)

Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:1

Bramki:

0:1 Sobolewski (40.)


Składy:

Lech

Felipe

Wiśniewski

Prokop

Radler

Siedlarz

Stoimenow (75. Wójcik)

Bukalski

Goncerz (69. Radawiec)

Aleksander

Król (80. Dudziński)


Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Dudka

Penksa (72. Piotr Brożek)

Sobolewski

Paulista (60. Barreto)

Zieńczuk

Kuźba

Paweł Brożek (82. Kryszałowicz)


Piłkarz meczu:

Radosław Sobolewski

• Mecz nie obfitował w zbyt wiele emocjonujących widarzeń i odgadli to już wcześniej kibice obydwu drużyn... Sami urządzili sobie - jeszcze przed rozpoczęciem gry... dodatkowe atrakcje. Polewaczka i strzały z broni gładkolufowej ostudziło zapędy fanów. Można jednak powiedzieć, że wizytom kibiców Wisły na Śląsku niemal zawsze towarzyszą takie "atrakcje".

Wisła rozpoczęła w ofensywnym ustawieniu, z Jeanem Paulistą i Markiem Penksą w linii pomocy, ale obydwaj nie pokazali się z dobrej strony. Do “przodu” zagrał też Górnik, który z nowym trenerem, byłym wiślakiem Markiem Motyką, chciał wykorzystać kiepską ostatnio dyspozycję naszych piłkarzy i rozpocząć pracę w Zabrzu od wygranej.

Początek spotkania należał jednak do mistrzów Polski, ale po po kolejnych akcjach naszych pupili gole nie padły. W 2. minucie rzut wolny bił Arek Głowacki, piłka minęła jednak nieznacznie bramkę gospodarzy. Po kwadransie gry Piotra Lecha przetestował Radosław Sobolewski, ale zaraz potem najlepszą okazję znarnował Paweł Brożek, który z rutynowanej bramkarzem zabrzan był w sytuacji sam na sam. Zaraz potem Lech wyłapał ładne uderzenie z wolnego Marka Zieńczuka.

Co nie udało się Wiśle, udać mogło się jednak gospodarzom. W 23. minucie minimalnie niecelnie uderza Aleksander, a po kolejnych pięciu minutach Bułgar Stoimenow trafia w słupek! Nie mija nawet pięć minut, a swymi umiejętnościami musi wykazać się Radek Majdan, broniąc strzał z wolnego Prokopa.

Kiedy wydawało się, że I połowa zakończy się remisem, błąd defensywy gospodarzy bez skrupułów wykorzystał Radosław Sobolewski. Jego strzał z 40. minuty w długi róg bramki Lecha był bezbłędny i Wisła prowadziła 1-0!

Chwilę później mogło być 2-0, ale w dogodnej sytuacji w bramkę znów nie trafił Paweł Brożek. Co nie udało się Wiśle, udać mogło się Górnikowi, na nasze jednak szczęście Król także nie trafił w bramkę i do przerwy to “Biała Gwiazda” prowadziła.

W drugiej części gry Wisła zmienia taktykę, szanowanie piłki, długie jej rozgrywanie, zwalnianie tempa, nie przynosi może chluby, ale dzisiaj najważniejsze były punkty, a dzięki takiej postawie te pojechały do Krakowa.

Górnik próbował zmienić losy meczu, ale był jeszcze bardziej niedokładny od Wisły. Mecz stał się więc koszmarnie “bezbarwny”, a ciekawych akcji praktycznie nie stwierdzono.

Majdana zaniepokoili wprawdzie Wiśniewski i Radawiec, ale uderzenie tego pierwszego Radek obronił (56. min.), a ten drugi minimalnie chybił (58. min.).

Wiślacy, głównie za sprawą rozregulowanego celownika Marcina Kuźby, ostatecznie nie zdobywają drugiej bramki, która przypieczętowałaby wygraną. Blisko strzelenia pierwszego gola dla “Białej Gwiazdy”, i zmiany wyniku, był jednak Paweł Kryszałowicz (w końcówce zastąpił Pawła Brożka), trafił jednak (w 87. min.) w słupek! O wiele gorzej spisał się jednak wspomniany Kuźba, który tuż przed końcowym gwizdkiem fatalnie spudłował stojąc już niemal w polu bramkowym...

Ta wygrana, choć “wymęczona”, pozwoli wiślakom trochę odsapnąć, no i najważniejsze dała ważne trzy punkty, które utrzymały nas na pozycji lidera Orange Ekstraklasy.

Czekając na powrót Mauro Cantoro pozostaje nam teraz liczyć na spokojniejsze dni trenera Tomasza Kulawika, bo zaraz potem spokojnie nie będzie. Wszak przed nami jeszcze wyjazd do Gdyni, Derby Krakowa no i mecz z odradzającą się Legią. W międzyczasie zaś “uczeń” pojedzie do “mistrza”, czyli walka o ¼ finału PP w konfrontacji z Zagłębiem Lubin Franciszka Smudy... • Dodał: Piotr (2005-11-05 18:47:22)