2005.11.08 Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:45, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 1:1

• W pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu Polski Wisła zremisowała w Lubinie z Zagłębiem 1:1. Pierwsi gola zdobyli gospodarze (w 64. min.), wiślacy odpowiedzieli jednak już dwie minuty później - skutecznym uderzeniem popisał się Marcin Kuźba. Remis jest wynikiem sprawiedliwym i nie krzywdzi żadnej ze stron. O awansie do ćwierćfinału PP zadecyduje więc rewanż, który 29. listopada rozegrany zostanie w Krakowie.

1/8 finału Pucharu Polski, sezon 2005/2006

Lubin, ul. Marii Skłodowskiej-Curie, 8. listopada 2005 r., godz. 20:00

Widzów: 4000, sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom)

Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 1:1

Bramki:

1:0 Chałbiński (64.)

1:1 Kuźba (66.)


Składy:

Liberda

Kłos

Stasiak

Pokorný

Kalousek

Łobodziński

Szczypkowski

Jackiewicz (77. Bartczak)

Iwański

Plizga (81. Piszczek)

Chałbiński (76. Mierzejewski)


Majdan

Baszczyński

Głowacki

Stolarczyk

Dudka

Penksa (66. Błaszczykowski)

Sobolewski

Gołoś

Zieńczuk

Kuźba (88. Paulista)

Kryszałowicz (73. Paweł Brożek)


Piłkarz meczu:

Maciej Iwański

• Dzisiejszy mecz nie mógł zachwycić kibiców „Białej Gwiazdy”, bo ta wtapia się coraz bardziej w siermiężną grę, jaką dotychczas oglądano na ligowych stadionach w naszym kraju. Wiślacy wprawdzie osiągnęli – jak na pucharową potyczkę – wynik „zadowalający”, ale styl gry podopiecznych Tomasza Kulawika pozostawia bardzo wiele do życzenia.

Nasi pupile wyszli na to spotkanie dziwnie rozkojarzeni, co już w 23. sekundzie (!) mogło zakończyć się golem dla gospodarzy. Błędy Baszczyńskiego (niepewnie zagrywał piłkę), i Majdana (przepuścił ją miedzy nogami), skończyły się jednak jedynie rzutem rożnym.

Zagłębie pierwszą część meczu zagrało cofnięte, a mecz wyglądał tak, jakby to „Biała Gwiazda” grała u siebie, a lubinianie na wyjeździe. Ci ostatni czyhali na kontry, ale niezbyt im się to udawało. Inicjatywę zaczęła więc przejmować Wisła i już w 6. minucie mogliśmy prowadzić. Dośrodkowanie Marka Zieńczuka na gola nie potrafił jednak zamienić Konrad Gołoś, który uderzył piłkę głową ale nad bramką Liberdy.

W 11. min. międzynarodowy sędzia, mający za sobą debiut w Lidze Mistrzów, pan Gilewski z Radomia nie zauważa, że wychodzący z głębi pola Michał Chałbiński nie był na spalonym i jawnie krzywdzi gospodarzy.

Ci więcej pretensji do arbitra mają jednak już minutę później. W polu karnym przewraca się Marcin Kuźba, a rozjemca dyktuje jedenastkę… Marcin był pociągany za rękę przez obrońcę gospodarzy, ale czy na pewno należało się „wapno”? Kibice Wisły powiedzą, że tak, kibice Zagłębia, że nie… Do jedenastki podchodzi niespodziewanie Arkadiusz Głowacki, strzela mocno, ale trafia w poprzeczkę… Szkoda.

Podrażnieni lubinianie szybko wychodzą z ładną akcją, odegranie przed pole karne do Jackiewicza jest ciekawe, ale ten ostatni strzela nad bramką Radka Majdana.

W odpowiedzi, z narożnika pola karnego przymierza Kuźba, ale piłka o metr mija bramkę gospodarzy. Jest 21. min. i kolejna akcja Wisły, piłka trafia do grającego niespodziewanie od początku Pawła Kryszyłowicza, ten „nawija” obrońcę gospodarzy i stojąc może sześć, może siedem metrów od bramki Liberdy uderza czubkiem buta, a piłka przelatuje obok słupka… Konsternacja… bo z takiej okazji sztuką było nie trafić. Lubinianie znów mają jednak pretensję do sędziego, uważając że akcja wiślaków powinna być przerwana, gdyż ich zdaniem był spalony. Do tych pretensji ciężko się jednak obiektywnie odnieść, bo telewizyjne powtórki niewiele nam pokazały.

Na tym kończy się wyraźniejsza przewaga „Białej Gwiazdy”, do głosu coraz częściej dochodzą za to gospodarze. Już w 29. mogło być niewesoło, na szczęście Iwański strzela z dystansu obok słupka. Wisła odpowiada jeszcze indywidualną akcją Zieńczuka (30. min.), który przewraca się w polu karnym, domagając się kolejnego karnego, ale nie ma racji – interwencja obrońcy była czysta; fatalnym strzałem Gołosia (38. min.) oraz ładnym i soczystym strzałem "Zienia" (43. min.), po podaniu "Kryszała", dobrze jednak sparowanym przez Liberdę.

Lubinianie odgryzają się za to akcją, po której Kalousek strzela nad bramką. Widać, że czeskiemu obrońcy Zagłębia „spodobało się” strzelanie na bramkę Wisły – wszak to on zdobył jedną z nich, w przegranym niedawno przez nas w Lubinie meczu ligowym.

Do przerwy jest więc 0-0, choć to „Biała Gwiazda” mogła i powinna prowadzić!

II połowa to już zupełnie inny obraz gry. Zagłębie od początku zdecydowało się śmielej zaatakować i niewiele brakowało, a wiślacy wracaliby do Krakowa „na tarczy”. Już w 48. minucie ładnie z 17. metra przymierzył Iwański – zdecydowanie najśmielej poczynający sobie piłkarz na murawie – tyle, że pomocnik gospodarzy minimalnie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Na kolejną ciekawą akcję czekaliśmy do minuty 60. I znów „zaszalał” Iwański – strzelił ostro z ponad 30 metrów, piłkę czubkami palców na słupek odbił Radosław Majdan, sam w niego uderzając. Rozcięta głowa naszego bramkarza, i chwile grozy, czy nie stało się nic poważniejszego. Na szczęście Radek ofiarną interwencją ratuje nas od straty gola i może wrócić do gry. Po chwili jednak znów naciera Zagłebie, spore zamieszanie ratujemy wybiciem na oślep. Lubinianie chcą widać skorzystać z kontuzji Majdana i znów naciskają, jest 64. minuta, piłkę z 30. metra zagrywa jeden z pomocników, blokuje ją Głowacki, ale ta przechodzi dalej, trafiając pod nogi wychodzącego za obrońców napastnika gospodarzy… Dziewięciu na dziesięciu sędziów odgwizdałoby pewnie w tej sytuacji pozycję spaloną, ale Gilewski miał rację, lubinianie wyszli dobrze w tempo ("zaspał" Dudka) i o spalonym nie mogło być mowy (w przeciwieństwie też do tego, co pisałem o tej sytuacji na gorąco, tuż po meczu, do czego przyznaję się szczerze po dokładnym obejrzeniu powtórek - mój przyp.)! Akcja Zagłębia nie została więc słusznie przerwana, kończy się jeszcze na dokładnym podaniu do będącego na lepszej pozycji Chałbińskiego, który strzela celnie do siatki… Na nic zdają się protesty wiślaków, jest 1-0 dla gospodarzy…

Stracona bramka podrażniła wiślaków i osłabiła czujność obrońców… 66. minuta, grający słabo Marek Penksa raz jeden zabłysnął, świetnie podając prostopadle do Marcina Kuźby, a ten w stylu "Franka" przerzuca piłkę nad Liberdą… jest 1-1…

Jeszcze w 68. minucie niecelnie strzela Gołoś i na tym… kończą się popisy wiślaków. Niemal do końca trwa już typowa kopanina, jakich wiele. Wiślacy nie kwapią się do śmielszych ataków, widać że bramkowy remis ich satysfakcjonuje, w przeciwieństwie do gospodarzy. Ci jednak przynajmniej do końcówki meczu nie mają pomysłu na sforsowanie wiślackiej, dziurawej, defensywy. Pierwszy sygnał do ataku daje znów Maciej Iwański, jest już jednak 81. min. Jego groźne dośrodkowanie ładnie łapie Majdan.

To co stało się jednak w minucie 86. może śnić się jednak piłkarzom z Lubina po nocach. Piłka wędrowała jak po sznurku pomiędzy Iwańskim i Mierzejewskim, w końcu ten ostatni odgrywa na środek do wprowadzonego chwilę wcześniej Piszczka, który uderza bez namysłu, trafiając w poprzeczkę! Mogło być 2-1…

Wisła w końcówce wywalczyła jeszcze rzut rożny, ale tego elementu gry widać nasi pupile nie ćwiczą… Sędzia dolicza trzy minuty i kończy to spotkanie.

Choć obydwie drużyny stworzyły kilka okazji, to fani Wisły do takich meczów przyzwyczajeni nie są. Jak już wspomniałem remis jest wynikiem sprawiedliwym, ale też przed rokiem, z Lubina, wyjeżdżaliśmy w innych nastrojach.

Widać trzeba się od takich jak najszybciej odzwyczaić…

Wspomnieć jeszcze wypada powrót do pierwszej drużyny Kuby Błaszczykowskiego, który w II połowie zmienił Marka Penksę. • Dodał: Piotr (2005-11-08 20:02:37)