2005.11.27 Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:50, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0

• W meczu na szczycie Orange Ekstraklasy Wisła zremisowała z warszawską Legią 0-0. "Biała Gwiazda" nie zagrała tym razem aż tak agresywnie, jak w wtorkowych derbach, ale też na taką grę nie do końca pozwolili ambitnie usposobieni goście. Wiślacy przeprowadzili więcej akcji, ale zabrakło tym razem skuteczności. Szkoda tylko, że do prowadzenie takich meczów nie dorósł sędzia, który odgwizdał wiele kontrowersyjnych sytuacji... Wisła tym remisem zdobyła mistrzostwo jesieni 2005, ale wiosna zapowiada się bardzo ciekawie!

XV kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 27. listopada 2005 r., godz. 20:00

Widzów: 15 000, sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)


Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0

Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Stolarczyk

Dudka

Błaszczykowski

Barreto (85. Gołoś)

Cantoro

Piotr Brożek (46. Zieńczuk)

Kuźba

Paweł Brożek (64. Kryszałowicz)


Fabiański

Szala

Choto

Ouattara

Rosłoń

Kiełbowicz

Szałachowski

Đoković (45. Rzeźniczak)

Burkhardt (90. Vuković)

Sokołowski

Włodarczyk (79. Janczyk)


Piłkarze meczu:

Cantoro, Kłos, Majdan


Legia zapowiadała, że w Krakowie powalczy o zwycięstwo, a to zdaniem warszawiaków oznaczało grę... jednym tylko napastnikiem, którym był Piotr Włodarczyk. W Wiśle od pierwszych minut zagrał Piotr Brożek, a Marek Zieńczuk musiał zająć miejsce na ławce rezerwowych.

Początek meczu należał do Wisły, która szybko chciała uzyskać prowadzenie. Szybko też – podobnie jak w meczu z Cracovią – wiślak obejrzał żółtą kartkę. Już od 2. minuty uważniej grać musiał Maciej Stolarczyk.

Po raz pierwszy pod bramką Legii zakotłowało się w 4. minucie gry, jednak dośrodkowanie Piotra Brożka w ostatniej chwili na róg wybił jeden z czarnoskórych obrońców Legii. Wisła ma dwa kolejne kornery, ale nic – poza zamieszaniem – z nich nie wynikło.

W 10. minucie na granicy pola karnego przewracany jest Kuźba, ale gwizdek sędziego milczy - jak się okazało, nie pierwszy raz w tym spotkaniu i nie ostatni!

Pechowa dla warszawiaków mogła być minuta 13., ale żaden z naszych napastników nie zdążył do kapitalnego dośrodkowania Kuby Błaszczykowskiego.

Legia po raz pierwszy groźniej przedostaje się pod naszą bramkę w minucie 16., to tak ucieszyło Sokołowskiego, że próbował strzelać na bramkę Radka Majdana, trafił jednak w stojącego metr od niego Włodarczyka, co wywołało salwy śmiechu na trybunach. Mniej śmiesznie mogło być jednak dwie minuty później, gdy po błędzie Stolarczyka Legia szybko wykonała wyrzut z autu, i po zagraniu Burkhardta do Sokołowskiego ten ostatni strzelił jednak słabo i Majdan spokojnie obronił. Choć to Wisła częściej jest przy piłce, to jednak Legia próbuje znów zagrozić kolejną kontrą naszej bramce. W 25. min. przy piłce Włodarczyk, Maciej Stolarczyk ubiega jednak rywala i kończy się to rzutem rożnym. Była to jednak groźna akcja gości.

W końcówce I połowy to jednak wiślacy znów zagrażali bramce strzeżonej przez Fabiańskiego, jednak uderzenie z dystansu Barreto (33. min.) przeleciało nad bramką, a strzał Pawła Brożka (37. min.) broni Fabiański.

Na II połowę Wisła wychodzi z jedną zmianą, Piotra Brożka zastępuje Marek Zieńczuk. Wiślacy zaczynają też grać składniej, odważniej, atakują większą ilością zawodników. Mimo to, pierwsi groźnie zaatakowali goście. W 50. min. po dośrodkowaniu Sokołowskiego w "piątce" faulowany jest Majdan, który wypuszcza piłkę z rąk, na nasze szczęście faulujący Włodarczyk nie zorientował się w sytuacji i futbolówkę złapał nasz bramkarz...

Wisła szybko odpowiada silnym, lecz niecelnym, strzałem Kuźby.

W 57. min. na uderzenie z dystansu decyduje się Barreto, a że padający przez cały mecz deszcz solidnie zmoczył murawę, więc Fabiański ma sporo kłopotów z obroną tego uderzenia, choć "na raty", to jednak łapie piłkę.

W 60. min. kolejna błyskotliwa akcja Kuby Błaszczykowskiego, którego dośrodkowanie w ostatniej chwili wybija Ouattara. Nie mijają kolejne dwie minuty, a tylko wyjściu Fabiańskiego zawdzięcza Legia, że nie przegrywa po ładnej akcji Pawła Brożka.

Przewaga Wisły jest bardzo duża, ale Legia też nie próżnuje i próbuje groźnie kontratakować, wykorzystują zwłaszcza swoje prawe skrzydło i fakt, że Dariusz Dudka zbyt często schodził do środka naszej obrony, zostawiając legionistom sporo miejsca. I właśnie w 65. min. na akcję po skrzydle zdecydował się Szałachowski, a że chciał zostać bohaterem swojej drużyny, więc zamiast podać, strzelał – trafił jednak tylko w boczną siatkę.

W 70. minucie – nie po raz pierwszy – najwięcej pretensji można mieć do sędziego, który (nie bójmy się tego stwierdzenia) solidnie faworyzował gości! Po rzucie rożnym i strzale Kłosa piłkę ręką (!) zablokował Ouattara, sędzia z Białegostoku nie dyktuje jednak jedenastki, wszak trzeba "pilnować wyniku"! Dwie minuty nie mijają, a sędzia znów daje swoisty popis. Z piłka w pole karne wbiega Zieńczuk, przewraca się po wejściu obrońcy, sędzia gwiżdże... wszyscy spodziewają się "jedenastki", ale nasze niedoczekanie... Arbiter pokazuje żółtą kartkę Markowi, za próbę wymuszenia karnego (?), ale dlaczego w takim razie zagwizdał?! Skoro "Zieniu" przewrócił się "symulując", to akcję się "puszcza", wszak wiślacy nadal byli przy piłce! Bardzo kontrowersyjna sytuacja! Dwie kolejne akcje Wisły to nieskuteczne próby Marcina Kuźby.

W końcu mamy 77. minutę gry i najlepsza okazja gości! W nasze pole karne zagrywa Sokołowski, do piłki wyskakuje Włodarczyk, strzela, a Radek Majdan popisuje się kapitalną interwencją, broniąc strzał legionisty! Mogło być naprawdę niewesoło...

Do końca meczu trwają nieskuteczne próby wiślaków. Na nic zdają się prostopadłe podania, na nic wrzutki. Świetnie gra para czarnoskórych stoperów Legii, którym w ich faulach solidnie pobłaża sędzia. Kibice na stadionie Wisły licytowali się w ogóle, ile fauli musi popełnić Choto, aby sędzia dał mu wreszcie żółtą kartkę. Nie mówiąc już o faulach Ouattary. W końcówce najbliższy pokonania Fabiańskiego był Stolarczyk, szkoda tylko, że po jego wślizgu piłka zatrzymała się w zalegającym przez deszcz błocie i bramkarz Legii mógł złapać piłkę.

Tak kończy się ten mecz na szczycie, w którym remis na pewno bardziej satysfakcjonuje Legię. Tym bardziej, że przed nami cała runda rewanżowa, szereg "korespondencyjnych pojedynków" i na koniec sezonu mecz Legia – Wisła w Warszawie. Zaliczka 0-0 to lepsza pozycja wyjściowa dla naszego rywala. Czy o mistrzostwie zadecyduje właśnie ten ostatni mecz? Oby nie... zwłaszcza po tym co pokazał sędzia Siejewicz...

Wiślacy nie zagrali dzisiaj z aż takim "zębem" jak we wtorek, ale też widać było po nich, że derby mają "w nogach". Walki było dzisiaj także co niemiara i naprawdę szkoda, że najwięcej – poza padającym deszczem, a później śniegiem – piłkarzom przeszkadzał (pomagał – niepotrzebne skreślić) właśnie sędzia.

Wisła jest mistrzem jesieni, a piłkarska wiosna zaczyna się już za... tydzień. W najbliższą sobotę "Biała Gwiazda" podejmuje Górnik Łęczna i będzie to pierwszy, wspomniany, "korespondencyjny pojedynek" o mistrzostwo. Parze Wisła – Legia w tym sezonie chyba już nikt nie pokrzyżuje planów walki o mistrzowską paterę! Na razie jest "na remis"! • Dodał: Piotr (2005-11-27 22:23:53)