2005.12.11 GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0
Z Historia Wisły
GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0=
• Wisła Kraków tylko zremisowała 0-0 z GKS-em Bełchatów w ostatnim meczu, jaki rozegrany został w tym roku. Było to kolejne spotkanie niewykorzystanych szans, udowadniające że naszej drużynie brakuje przede wszystkim snajperów. Oby oglądający ten mecz Dan Petrescu potrafił wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski. Mimo zdobycia tylko jednego punktu, Wisła umacnia się na pozycji lidera Orange Ekstraklasy, gdyż warszawska Legia sensacyjnie przegrała na własnym stadionie z Górnikiem Łęczna!
XVII kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006
Bełchatów, ul. Sportowa, 11. grudnia 2005 r., godz. 14:30
Widzów: 4500, sędziował: Piotr Siedlecki (Szczecin)
GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0
Składy:
Sapela
Fonfara
Pietrasiak
Cecot
Berliński
Chi-Fon (67. Janković)
Garguła
Kuranty
Dziedzic
Ujek (87. Popek)
Matusiak
Majdan
Baszczyński
Dudka
Kłos
Piotr Brożek
Błaszczykowski (73. Paulista)
Cantoro
Sobolewski
Zieńczuk (85. Kuźba)
Kryszałowicz
Paweł Brożek (79. Dawidowski)
Piłkarz meczu:
-
Na pożegnanie z trenerską ławką I drużyny Wisły Tomasz Kulawik zaskoczył składem. Niespodziewanie bowiem na lewej stronie obrony postawił na Piotra Brożka, w środku obrony zagrał natomiast Tomasz Kłos z Dariuszem Dudką. W ataku pojawiła się arcynieskuteczna ostatnio para Pawłów: Brożek z Kryszyłowiczem i już sam ten fakt mógł oznaczać, że o bramki będzie ciężko. Tak też i było.
Początek gry to asekuracyjna gra Wisły, która nie chciała zbytnio forsować tempa na bardzo trudnej murawie. To spowodowało, że jako pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze, którzy już w 9. minucie powinni prowadzić! Garguła znalazł się sam na sam z Radkiem Majdanem, próbował lobować, co udało mu się w 200%, przelobował bowiem i bramkarza i... bramkę.
Kolejne akcje to strzały z dystansu grających bez kompleksów gospodarzy, ale nie przynosiły one większego zagrożenia naszej bramce, z drugiej strony Wisła zagrażała głównie po stałych fragmentach gry, ale poza kolejnymi zamieszaniami nie dawały one wymiernych efektów.
Po 30 minutach mogło być jednak 1-0 dla Wisły, najpierw strzelał Kłos, a po chwili piłkę z linii bramkowej wybił Berliński. Jakby tego było mało, w jednej z kolejnych akcji obrońcami zakręcił Kryszałowicz, szkoda tylko, że nie oddał strzału na bramkę, wyłożył za to do nadbiegającego Sobolewskiego, ale uderzenie tego ostatniego dobrze sparował Sapela.
Podobnie było z ładnym strzałem głową Kłosa, które także obronił bramkarz gospodarzy. W końcówce I połowy wiślacy domagali się jeszcze podyktowania "jedenastki" za zagranie ręką jednego z obrońców GKS-u, ale sędzia nie ugiął się presji naszych piłkarzy.
II część gry ładnie zaczęli gospodarze, ale najpierw Ujek z dogodnej sytuacji przestrzelił, a chwilę później w ślady kolegi poszedł często próbujący szczęścia w swoich strzałach Matusiak. Mimo groźnego początku w wykonaniu beniaminka z Bełchatowa, to Wisła powinna zadać decydujący cios. Losy meczu, w 67. min., rozstrzygnąć powinien bowiem Paweł Brożek, który miał więcej niż 100% okazję do strzelenia gola. Uderzył jednak źle, po rękach Sapeli, i tak, że stojący na linii bramkowej Berliński zdołał piłkę wybić... po raz drugi ratując w taki sposób swój zespół.
Wisła rusza do ataków jeszcze w samej końcówce gry, ale ani Kłos z rzutu wolnego, ani kolejne uderzenia Kryszyłowicza, czy Sobolewskiego nie dają powodzenia...
Kończy się więc bezbramkowym remisem, który w kontekście porażki Legii nie jest złym wynikiem. Bardziej z punktu cieszyli się jednak gospodarze, a teraz już tylko... czekanie na piłkarską wiosnę, która zacznie się za ponad 2,5 miesiąca. • Dodał: Piotr (2005-12-11 15:23:06)