2006.02.25 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 2:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 08:15, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

• W próbie generalnej przed piłkarską wiosną 2006 r. krakowska Wisła pokonała GKS Bełchatów 2:0, ale swoją grą nie rozpieściła zbytnio kibiców. Obydwa gole dla "Białej Gwiazdy" zdobył Paweł Brożek w końcówce meczu, tj. w 80. i 84. minucie gry. Mecz ten był debiutem trenera Dana Petrescu przed krakowską publicznością, ale nie tylko. W barwach Wisły po raz pierwszy fanom "Białej Gwiazdy" pokazali się Mariusz Pawełek i Norbert Varga.

Wisła Kraków - GKS Bełchatów 2:0 (0:0)

1-0 Paweł Brożek (80.)

2-0 Paweł Brożek (84.)

Wisła Kraków: Pawełek (46. Majdan) - Baszczyński, Kłos (76. Penksa), Stolarczyk (55. Mijailović), Dudka - Błaszczykowski (66. Paweł Brożek), Cantoro (67. Sobolewski), Gołoś (46. Varga), Zieńczuk - Paulista (80. Piotr Brożek), Kuźba (46. Kryszałowicz).

GKS Bełchatów: Lech (46. Sapela) - Fonfara, Strąk, Pietrasiak, Popek - Dziedzic (69. Cieciura), Janković (80. Kuranty), Garguła (80. Cecot), Klepczarek (83. Chi-Fon) - Matusiak (82. Nowak), Ujek (69. Omeonu).

Widzów: 10 000.

Przez cały dzisiejszy mecz stroną przeważającą była Wisła, jednak gra naszych piłkarzy nie do końca kleiła się tak jakby można było tego oczekiwać. Za dużo było bowiem chaosu w poczynaniach wiślaków. Brylował w tym zwłaszcza Konrad Gołoś, dla którego samo ciężkie przepracowanie przygotowań do wiosny nie wystarczy.

Aktywny w przodzie był za to Jean Rodrigues Paulista, który już w 5. minucie, po dośrodkowaniu Marka Zieńczuka, strzałem głową próbował pokonać nowego bramkarza GKS-u Piotra Lecha. Brazylijczyk uderzył jednak minimalnie nad poprzeczką. Siedem minut później lecącą w stronę bramki piłkę, właśnie po strzale Jeana, wybił obrońca. W min. 19. po kolejnej akcji "Jaśka" skończyło się tylko na rzucie rożnym i strachu gości.

Choć wiślacy starali się wciąż atakować, to czynili to nieporadnie, bo poza wspomnianymi akcjami Paulisty niewiele udało się im zdziałać.

W 27. minucie mogło być jednak 1:0 dla Wisły, tyle że kunsztem bramkarskim wykazał się Piotr Lech przenosząc nad poprzeczką ładny strzał głową Macieja Stolarczyka.

Goście zagrozili naszej bramce dopiero w 33. minucie, tyle tylko że po rzucie wolnym piłka przeleciała nad bramką. Chwilę później bełchatowianie wprawdzie zdobyli gola, ale słusznie nieuznanego przez sędziego, z powodu spalonego.

W I połowie kibiców ożywił jeszcze tylko strzał głową Kuźby, ale był on zbyt lekki, aby mógł sprawić kłopot dobrze broniącemu Lechowi.

W II połowie przewaga Wisły jeszcze bardziej wzrosła. Dokonane przez Dana Petrescu zmiany wniosły sporo dobrego do gry Wisły. Lepiej od Gołosia prezentował się bowiem Norbert Varga, który zaczął swoją grę na środku pomocy, skończył zaś na pozycji stopera. Grał jednak bardzo ciekawie i z optymizmem można patrzyć na jego dalsze występy. Także w ataku lepiej od Marcina Kuźby prezentował się... Paweł Kryszałowicz, który choć gola nie zdobył, to jednak starał się i całkiem ambitnie walczył o kolejne podawane w jego kierunku piłki.

Pierwszy strzał wiślaków w tej części gry miał miejsce w 54. min., wtedy to nieźle z dystansu przymierzył Dariusz Dudka, bramkarz gości z najwyższym trudem przeniósł piłkę na rzut rożny. W 72. ładnie z klepki pograł "Kryszał" z wprowadzonym niespodziewanie do gry rekonwalescentem Pawłem Brożkiem, szkoda tylko że zamiary wiślaków ubiegł golkiper gości.

Do gry wszedł także Radek Sobolewski, również wnosząc wiele ożywienia w poczynania Wisły. Kiedy powoli wydawało się, że goli w tym meczu nie będzie dwukrotnie obrońcom Bełchatowa uciekł Paweł Brożek, i tyleż razy pokonał on bramkarza gości, sprawiając tym samym mnóstwo radości... Danowi Petrescu, który żywiołowo cieszył się przy linii bocznej z trafień "Brożinho".

Wisła wygrała zasłużenie, ale też wielkiego optymizmu w wiślackim obozie po tym meczu być nie może. I choć nie pamiętam, aby już pierwsze mecze każdej wiosny "Biała Gwiazda" rozpoczynała z "wysokiego C", to jednak ofensywna gra naszej drużyny pozostawia jeszcze wiele do życzenia...