2006.04.21 Korona Kielce - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:50, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Korona Kielce - Wisła Kraków 1:0

• Po ciekawej i wyrównanej pierwszej części meczu, zakończonej bezbramkowym remisem, można było być optymistą i wierzyć, że po przerwie piłkarze "Białej Gwiazdy" będą w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, grali bowiem całkiem nieźle. Niestety, już pierwsza akcja w drugiej połowie dała bramkę gospodarzom. Gol ustawił dalszą część gry, w której wiślacy nie byli w stanie pokonać świetnie dysponowanego bramkarza Korony, Macieja Mielcarza. Po tej porażce bieżący sezon można poniekąd uznać za... zakończony. Niestety...

XXVI kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kielce, Stadion Piłkarski, 21. kwietnia 2006 r., godz. 20:00

Widzów: 14 525, sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)

Korona Kielce - Wisła Kraków1:0

Bramka:

1:0 Gajtkowski (46.)


Składy:

Mielcarz

Golański

Drzymont

(21. Szyndrowski)

Hernani

Bednarek

Bonin (81. Piątkowski)

Hermes

Zganiacz

Sasin

Gajtkowski (85. Robak)

Piechna


Majdan

Baszczyński

Kłos

Dudka

Mijailović

Błaszczykowski (53. Penksa)

Burns (53 Gołoś)

Sobolewski

Zieńczuk (72. Piotr Brożek)

Kryszałowicz

Paweł Brożek


Piłkarz meczu: Maciej Mielcarz

• Piękny stadion, wypełniony po brzegi. Do gry fajna pogoda, nawet zwykle skupiony i poważny Dan Petrescu uśmiechał się do telewizyjnych kamer... Sam mecz także mógł się podobać, zwłaszcza w I połowie, choć już końcowy jego wynik w żaden sposób nie zadowala fanów „Białej Gwiazdy”... Trzy wyjazdowe mecze: z Cracovią, Lechem i Koroną zadecydowały o tym, że w 100-lecie istnienia Wisła nie obroni już mistrzowskiego tytułu. Można było po cichu liczyć, że legioniści jakimś cudem zgubią jeszcze punkty. Można było liczyć, że nasi piłkarze wygrają potem na Łazienkowskiej. Po kolejnej naszej porażce, raczej ciężko wierzyć, że w najbliższych czterech meczach Legia aż dwa przegra. Sprawa mistrzostwa została praktycznie przesądzona... Szanse są tylko - jak to mówi Petrescu - matematyczne, ale kto zna naszą ligę i obserwuje dokładnie rundę wiosenną, może przestać się łudzić...

Wiślacy nie zaczęli źle meczu w Kielcach. Graliśmy bowiem to co umiemy najlepiej, a więc szybkiej wymiany podań oraz pressing, który mógł zrobić na rywalu wrażenie. Już w 4. minucie mogło być zresztą 1-0 dla Wisły, kiedy to Kuba Błaszczykowski minął Hermesa, ale strzał, po rękach bramkarza, przeszedł obok słupka. Sędzia nawet nie dopatrzył się odbicia piłki, i rzutu rożnego nie podyktował.

Korona wyszła swoją obroną wysoko i nadziała się na kolejne dwie akcje Wisły. Znów nie mieliśmy jednak szczęścia do decyzji arbitra, bo tak w 9. min. Błaszczykowski, jak i w 10. Kryszałowicz nie byli na pozycjach spalonych! Po chwili sędzia nie odgwizduje nam kolejnego rzutu rożnego... Wisła gra z polotem, nasi piłkarze starają się rozmontować obronę gospodarzy, i choć mecz można uznać za wyrównany, to na pewno ze wskazaniem na „Białą Gwiazdę”.

Trzy niecelne zagrania Darka Dudki powodują wprawdzie trochę zamieszania w szeregach wiślaków, ale o wiele większe sprawia kontratak, po którym pechowo piłka odbija się od głowy Radka Sobolewskiego, a miał on szansę wyjść sam na sam z bramkarzem...

W 25. min. obronę Korony rozrywa „Kryszał”, który niezłym dryblingiem wpada między defensorów beniaminka ligi, jeszcze próbuje strzału „Błaszczu”, ale i to nie daje skutecznego rezultatu. Po dwóch kwadransach - choć mecz musi się podobać - nie mamy z obydwu stron nawet celnego strzału w światło bramki. Na taki, w 28. min., mógł pokusić się Paweł Brożek, który dostał świetne podanie głową od Kryszałowicza, ale dzisiejszego jubilata (23 lata) bardzo dobrze powstrzymał Golański.

Po pół godzinie po raz pierwszy groźniej za to pod naszą bramką. Aktywny Sasin podaje z lewej strony do Gajtkowskiego, a ten z 14. metra strzela na wiwat.

W 32. min. pierwszy celny strzał na bramkę. Jego autorem Hermes, ale uderzenie w środek bramki, choć po koźle, spokojnie łapie Majdan.

O wiele szybciej zabiły za to serca kibicom Korony w 36. min. Wtedy zza pola karnego kropnął „Sobol”, i choć w bramkę nie trafił, to uderzenie mogło się podobać.

Minutę później Paweł Kryszałowicz powinien jednak lepiej przyjąć piłkę w polu karnym, ta bowiem odskoczyła wiślakowi na tyle, że Mielcarz spokojnie wyszedł i wygarnął piłkę Pawłowi. Szkoda. Jeszcze w 42. min. z dystansu próbuje Sasin, Majdan broni, i w końcu mamy minutę 45. Znów świetne zgranie Pawła Kryszałowicza do Pawła Brożka, jednak ten ostatni, naciskany przez obrońcę, nie strzela na tyle precyzyjnie, aby pokonać Mielcarza. Bramkarz Korony odbija strzał wiślaka nogą i kończy się tylko na rzucie rożnym! Była to na pewno najlepsza okazja do zdobycia gola w I połowie! Po wspomnianym rzucie rożnym próbuje jeszcze Błaszczykowski, ale strzał odbija się od obrońcy.

Tak kończy się I połowa. Na pewno ciekawa, na pewno emocjonująca, mogąca się podobać. Choć zabrakło w niej bramek...

Nie wiem jak na II część gry wyszli wiślacy, ale na pewno nie tak powinien grać mistrz Polski i pretendent do kolejnego tytułu!

Rozluźnienie? A może jeszcze coś innego, ciężko powiedzieć...

Jeszcze dobrze kibice nie zasiedli na trybunach, a było 1-0 dla Korony...

Lot górnej piłki źle obliczył Kłos, którego ubiegł Gajtkowski. Podciągnął pod „szesnastkę” i bez namysłu strzelił w stronę bramki. Po drodze futbolówkę podbił Darek Dudka, czym zmylił Majdana, jak Głowacki w Atenach – chciałoby się powiedzieć, i to Korona objęła prowadzenie. Co gorsze nie oddała go już aż do końca meczu.

Gol ustawił grę. Korona cofnęła się na własną połowę, ale broniła się mądrze, próbując przy okazji kontrataków.

Wisła grała za to źle. Jednym pomysłem były wrzutki i granie długich piłek, które nie przynosiły żadnego efektu. Drugim było holowanie piłki aż pod pole karne, gdzie wiślacy czekali na faule, które dawały rzuty wolne. Te jednak bite były bądź niecelnie, bądź padły łupem świetnie broniącego Mielcarza.

Dan Petrescu próbuje zmienić coś w grze Wisły. Wprowadza Penksę i Gołosia, ale niewiele to daje. Dwójka nowych, plus później Piotr Brożek nie odmienili dzisiaj gry... A ta wiślakom już się nie ułożyła.

Wprawdzie w 58. min. na rajd zdecydował się Sobolewski (nie pierwszy dzisiaj), ale skończyło się tylko na faulu. Z wolnego Nikola Mijailović strzela metr od bramki. Dwie minuty później Gołoś odgrywa do Sobolewskiego, a ten z 18. metra nie trafia w bramkę. Znów mijają 2 minuty i znów faul na „Sobolu”. Tym razem przymierza Zieńczuk, ale Mielcarz piłkę odbija. Po zamieszaniu wpada ona jeszcze pod nogi „Zienia”, ale kolejny jego strzał Mielcarz pewnie broni! Na kolejną akcję Wisły czekać musimy aż do 78. min. Znów kończy się na rzucie wolnym, którego tym razem egzekwuje Kłos. Mielcarz nie daje się pokonać.

Wiślacy nie mają już pomysłu na rozmontowanie obrony gospodarzy, a Ci choć próbują kontr, nie potrafią podwyższyć wyniku. Dobrze grają w defensywie zwłaszcza Mijailović i Baszczyński. Szkoda, że do ich poziomu nie dostosowała się reszta wiślaków...

Zrezygnowani piłkarze Wisły pozwalają jeszcze oddać groźny strzał Sasinowi (88 min.), ale Majdan nie ma z nim problemów.

Jeszcze w 90. min. z dystansu nie trafia Gołoś, jeszcze kolejną wrzutkę przecina Hermes, choć gdyby nie jego powrót sam na sam z Mielcarzem stanąłby Kryszałowicz... Jeszcze przy rzucie rożnym dla Wisły, pod bramkę Korony wędruje nawet Majdan, ale rozpaczliwe ataki wiślaków są po prostu... rozpaczliwe, nic więcej...

To Korona miała dzisiaj tą jedną akcję, która dała jej zwycięstwo. Pewnie zasłużone, bo wiślacy zagrali dobrze tylko do straty tej właśnie bramki.

Teraz przyjdzie pewnie dla Wisły czas rozliczeń. Oby zrobionych z głową, bo ostatnio właśnie „głowy” przy Reymonta brakowało.

Dlatego też na 100-lecie klubu mistrzostwo oddaliło się od Wisły zdecydowanie za bardzo... • Dodał: prz3m (2006-04-21 20:55:45)