2006.08.04 Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 15: Linia 15:
| strzelcy bramek goście =
| strzelcy bramek goście =
| skład gospodarzy = Norbert Witkowski<br>Tomasz Sokołowski II<br>[[Grafika:Zk.jpg]] Piotr Jawny<br>[[Grafika:Zk.jpg]] Krzysztof Sobieraj<br>[[Grafika:Zk.jpg]] Grzegorz Jakosz<br>Damian Nawrocik<br>Krzysztof Przytuła [[grafika: Zmiana.PNG]] (46’ [[Grafika:Zk.jpg]] Piotr Bazler)<br>Bartosz Ława [[grafika: Zmiana.PNG]] (88’ Dariusz Ulanowski)<br>[[Olgierd Moskalewicz]]<br>[[Grzegorz Niciński]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (46’ Grzegorz Pilch)<br>Janusz Dziedzic [[Grafika:Zk.jpg]]<br><BR>trener: [[Wojciech Stawowy]]
| skład gospodarzy = Norbert Witkowski<br>Tomasz Sokołowski II<br>[[Grafika:Zk.jpg]] Piotr Jawny<br>[[Grafika:Zk.jpg]] Krzysztof Sobieraj<br>[[Grafika:Zk.jpg]] Grzegorz Jakosz<br>Damian Nawrocik<br>Krzysztof Przytuła [[grafika: Zmiana.PNG]] (46’ [[Grafika:Zk.jpg]] Piotr Bazler)<br>Bartosz Ława [[grafika: Zmiana.PNG]] (88’ Dariusz Ulanowski)<br>[[Olgierd Moskalewicz]]<br>[[Grzegorz Niciński]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (46’ Grzegorz Pilch)<br>Janusz Dziedzic [[Grafika:Zk.jpg]]<br><BR>trener: [[Wojciech Stawowy]]
-
| skład gości = [[Mariusz Pawełek]]<br>[[Dariusz Dudka]]<br>[[Adam Kokoszka]] [[Grafika:Zk.jpg]]<br>[[Cléber]]<br>[[Nikola Mijailović]]<br>[[Jakub Błaszczykowski]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (86’ [[Marek Penksa]])<br>[[Jacob Burns]]<br>[[Radosław Sobolewski]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (53’ [[Mauro Cantoro]])<br>[[Marek Zieńczuk]]<br>[[Paweł Kryszałowicz]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (64’ [[Hristu Chiacu]]<br>[[Jean Paulista]]<br><br>trener: [[Dan Petrescu]]
+
| skład gości = [[Mariusz Pawełek]]<br>[[Dariusz Dudka]]<br>[[Adam Kokoszka]] [[Grafika:Zk.jpg]]<br>[[Cléber]]<br>[[Nikola Mijailović]]<br>[[Jakub Błaszczykowski]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (86’ [[Marek Penksa]])<br>[[Jacob Burns]]<br>[[Radosław Sobolewski]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (53’ [[Mauro Cantoro]])<br>[[Marek Zieńczuk]]<br>[[Paweł Kryszałowicz]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (64’ [[Hristu Chiacu]])<br>[[Jean Paulista]]<br><br>trener: [[Dan Petrescu]]
| statystyki =
| statystyki =
}}
}}

Wersja z dnia 14:34, 26 sie 2010

2006.08.04, Orange Ekstraklasa, 2. kolejka, Gdynia, Stadion Arki, 20:00
Arka Gdynia 0:0 Wisła Kraków
widzów: 9.500
sędzia: Hubert Siejewicz z Białegostoku
Bramki
Arka Gdynia
Norbert Witkowski
Tomasz Sokołowski II
Grafika:Zk.jpg Piotr Jawny
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Sobieraj
Grafika:Zk.jpg Grzegorz Jakosz
Damian Nawrocik
Krzysztof Przytuła grafika: Zmiana.PNG (46’ Grafika:Zk.jpg Piotr Bazler)
Bartosz Ława grafika: Zmiana.PNG (88’ Dariusz Ulanowski)
Olgierd Moskalewicz
Grzegorz Niciński grafika: Zmiana.PNG (46’ Grzegorz Pilch)
Janusz Dziedzic Grafika:Zk.jpg

trener: Wojciech Stawowy
Wisła Kraków
Mariusz Pawełek
Dariusz Dudka
Adam Kokoszka Grafika:Zk.jpg
Cléber
Nikola Mijailović
Jakub Błaszczykowski grafika: Zmiana.PNG (86’ Marek Penksa)
Jacob Burns
Radosław Sobolewski grafika: Zmiana.PNG (53’ Mauro Cantoro)
Marek Zieńczuk
Paweł Kryszałowicz grafika: Zmiana.PNG (64’ Hristu Chiacu)
Jean Paulista

trener: Dan Petrescu

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


== Źródło: The White Star Division

==

Spis treści

Trudny teren Gdynia

Dwie ostatnie wizyty w Gdyni kończyły się porażkami Wisły. - To będzie bardzo trudny mecz, ale wiem, że moi piłkarze będą chcieli zrehabilitować się za porażkę z Arką w poprzednim sezonie - mówi przed meczem trener Dan Petrescu.

Szkoleniowiec Białej Gwiazdy nie ma ostatnio łatwego życia. Najpierw posypał mu się atak, później obrona. W sezon drużyna Wisły wkroczyła bez Pawła Brożka i Branko Radovanovicia. Ten drugi powoli wraca do zdrowia, za to ze składu wypadają teraz kolejni obrońcy. Do kontuzjowanego Marcina Baszczyńskiego dołączył Arkadiusz Głowacki, a Michael Thwaite wciąż nie może grać z powodu braku odpowiednich dokumentów. - Niestety w mojej sprawie nic się nie zmieniło, nie mamy żadnych sygnałów z FIFA - mówił Australijczyk po środowym treningu.

- Te kontuzje stawiają mnie w bardzo trudnej sytuacji - mówi Petrescu. Przez kolejne urazy będzie musiał pewnie zrezygnować z pomysłu, by na wyjazdach wystawiać Jakuba Błaszczykowskiego w pomocy. "Błaszczu" zagra pewnie w obronie, a miejsce Hristu Chiacu zajmie najprawdopodobniej Marek Penksa. Innych roszad w składzie być nie powinno, bo trener nie ma wielkiego pola manewru. Trudno oczekiwać, by w miejsce słabo spisującego się Pawła Kryszałowicza do podstawowego składu wskoczył Branko Radovanović, który dopiero wyleczył kontuzję. Żadnych szans na grę nie ma natomiast Patryk Małecki. Pozostał w Krakowie i w niedzielę zagra w drużynie rezerw.

Nad morze nie pojechał także Piotr Brożek. W środę odnowił mu się uraz mięśnia dwugłowego i wcześniej opuścił boisko treningowe. - Niestety dwójka znów się odezwała - komentował po zajęciach.

Mecz w Gdyni będzie kolejnym testem, co potrafi nowa Wisła Petrescu. W pierwszej kolejce nie zachwyciła. - Zagraliśmy słabo, ale wygraliśmy. Zdażyło się to pierwszy raz, odkąd jestem trenerem Wisły, wcześniej przegrywaliśmy mimo, że byliśmy lepsi od rywala - mówi trener Wisły. - Ja jednak jestem rozliczany z wyniku, a nie stylu gry, więc w Gdyni najważniejsze będzie dla mnie zwycięstwo.

By nie było o nie łatwo postarają się Wojciech Stawowy - obecny szkoleniowiec Arki, a wcześniej Cracovii, a także Ryszard Szul, który jeszcze niedawno pracował z wiślakami, dzisiaj przygotowuje do gry zawodników z Gdyni.

Spotkanie z Arką na żywo obejrzy selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker. Będzie to szansa dla piłkarzy Wisły, by przekonać do siebie Holendra. Po drugiej kolejce ma on powołać czterech piłkarzy z ligi polskiej, którzy dołączą do kadry na mecz z Danią.

Jak wspomniałem na wstępie, Gdynia to wyjątkowo niewygodny teren dla piłkarzy Wisły. Trzy lata temu przegrali tam w Pucharze Polski 0:2. I nawet mimo, że Wisła do meczu przystępowała w roli mistrza i obrońcy Pucharu Polski, a Arka walczyła o utrzymanie w drugiej lidze. Pod koniec zeszłego roku, po wyjątkowo słabej grze, Biała Gwiazda przegrała w Gdyni 1:0. Tych punktów brakło później w końcowej klasyfikacji, a jak się skończył miniony sezon wszyscy doskonale pamiętamy.

W przerwaniu tej niechlubnej passy nie pomogą Wiśle jej kibice. Zgodnie z przypuszczeniami działacze Arki nie wpuszczą ich na mecz - po raz trzeci z rzędu. Mimo to, będzie to mecz podwyższonego ryzyka, ze względu na to, co stało się po meczu Wisły z Arką w Krakowie. Pozostaje liczyć, że w Gdyni nie dojdzie do podobnych incydentów, które nie powinny mieć miejsca na żadnym stadionie świata. Pewnie równo z końcowym gwizdkiem na boisko wpadnie oddział prewencji, który szybko otoczy piłkarzy Wisły. Takie zachowanie służb ochroniarskich i policji miało miejsce już podczas ostatniego meczu krakowian w Gdyni.

Wiślacy do Trójmiasta udali się pociągiem. Z Krakowa wyjechali w czwartek rano. Nad morzem zostaną do soboty, rano odbędą tam nawet trening. Niedziela dla piłkarzy Petrescu będzie dniem wolnym. Oby była czasem zasłużonego wypoczynku po zwycięstwie.

Prognozowany skład: Pawełek - Błaszczykowski, Cleber, Dudka, Mijailović - Penksa, Burns, Sobolewski, Zieńczuk - Paulista, Kryszałowicz.


wislakrakow.com (zmięty)

Od 25 lat bez bramki

25 lat czekali wiślacy na bramkę w Gdyni i.. nie doczekali się. Wisła remisuje w Gdyni 0:0 tracąc pierwsze punkty w nowym sezonie Orange Ekstraklasy już w 2. kolejce.

Mauro Cantoro w akcji.
Mauro Cantoro w akcji.

W maju 1981 roku do siatki Arki w Gdyni trafiali Kazimierz Kmiecik i Michał Wróbel. Od tego czasu żadnemu z wiślaków nie udało się pokonać bramkarza gdyńskiego zespołu w meczu ligowym w Trójmieście.

Przyznać należy, że szans ku temu było w piątek niewiele. W pierwszej połowie nieliczne akcje Wisła przeprowadzała głównie lewą stroną. Wszystko dzięki niezwykle ruchliwemu Pauliście, który od czasu do czasu starał się rozruszać Marka Zieńczuka czy Pawła Kryszałowicza. Ten ostatni mógł zdobyć przynajmniej dwa gole. Na przykład w 26 minucie dostał dobre podanie od Marka Zieńczuka, wpadł w pole karne, lecz wdał się w pojedynek z dwoma graczami Arki. Sześć minut później po dobrze wystawionej piłce przez Paulistę przestrzelił o metr.

Najlepszą okazję pan Paweł zmarnował w 35 minucie, gdy piłkę przepchnął Adam Kokoszka, a napastnik Wisły znalazł się siedem metrów przed bramką. Uderzył dość mocno, a futbolówka musnęła poprzeczkę i wyszła w trybuny.

Poza tymi sytuacjami dobrze interweniował bramkarz Witkowski. To on poradził sobie ze strzałem z bliska Zieńczuka, broniąc go nogą, miał też szczęście gdy nad poprzeczką główkował Cleber. Partnerzy Witkowskiego z pola próbowali uderzeń z dystansu. Szczególnie Krzysztof Przytuła trzykrotnie chciał dać się we znaki Pawełkowi, który raz musiał piąstkować. Wisła z daleka uderzała tylko raz, uczynił to Radosław Sobolewski, a piłkę wyłapał Witkowski.

Tuż przed przerwą najlepszą sytuację miała Arka. Po stracie Błaszczykowskiego do społu z Dudką długo piłkę holował Ława, by w końcu idealnie w tempo zagrać do Dziedzica. Ten mając przed sobą tylko Mariusza Pawełka dał szansę na interwencję naszemu bramkarzowi, który wyekspediował piłkę na róg.

Pierwsza połowa zapowiadała emocje w drugiej, tymczasem obserwatorzy spotkania srogo się zawiedli. Akcji było jak na lekarstwo, Arka opadła z sił, a Wisła też jakby mniej aktywnie upatrywała tej jednej jedynej szansy. W dodatku z powodu kontuzji zejść musiał Sobolewski, którego zmienił tylko teoretycznie lepszy w ofensywie Cantoro. Trener Petrescu zdjął też z boiska niewidocznego w drugiej połowie Kryszałowicza, wstawiając do ataku Chiacu. Ten też niewiele pokazał.

W końcówce strzał na wiwat z rzutu wolnego oddał Cleber, a o wyniku mógł przesądzić wolej Marka Zieńczuka z 16 metrów po wystawieniu piłki przez Paulistę. Nic z tego, piłka po tym uderzeniu przeszła obok prawego słupka.

Wisła była dziś tylko odrobinę lepsza, co nie znalazło odzwierciedlenia w wyniku. Mecz natomiast nie mógł zachwycić. Znacznie lepsze wrażenie zostawiła tydzień wcześniej kielecka Korona... W Wiśle cieszyć może tylko to, że w dwóch pierwszych meczach nie straciła gola. Niewiele z tego pożytku, gdy równocześnie trafiła do siatki rywali tylko raz i to z rzutu karnego egzekwowanego przez obrońcę.

Z powodów niezależnych od naszej redakcji nie mieliśmy możliwości przeprowadzenia relacji na żywo z tego meczu. Bardzo przepraszamy, jednocześnie informując, że w przyszłym tygodniu opiekę techniczną nad naszym serwisem przejmie nowa, bardziej odpowiedzialna firma.

Statystyki (za Canal+, kolejno Arka, Wisła):

Sytuacje 3 - 6

Strzały 10 - 10

Celne strzały 4 - 3

Czas przy piłce 54% - 46%

Faule 19 - 26

Pomeczowy raport


wislakrakow.com (rav)

Liczby meczu Arka - Wisła

Przedstawiamy kilkanaście liczb, które charakteryzują piątkową konfrontację Wisły z Arką Gdynia, która odbyła się w ramach 2. kolejki Orange Ekstraklasy.


1 - w ligowym meczu Wisły zadebiutował Adam Kokoszka

2 - drugi raz w meczach obu zespołów padł wynik 0:0

3 - w tylu ligowych meczach w Gdyni z rzędu Wisła nie zdobyła gola

5 - tyle lat w Wiśle nie gra już Grzegorz Niciński

7 - tylu obcokrajowców kończyło dzisiejszy mecz w składzie Wisły

7 - tyle meczów ligowych przeciwko Wiśle rozegrał w swej karierze Olgierd Moskalewicz

9 - tylu zawodników nie mogło grać dziś w Wiśle z powodu kontuzji

9 - tyle meczów z rzędu na rozpoczęcie w wyjściowym składzie czeka już Mauro Cantoro

10 - tyle meczów w Wiśle rozegrał już Jacob Burns

17 - tyle ligowych pojedynków rozegrały już między sobą oba zespoły

25 - tyle meczów w Wiśle zaliczył Paweł Kryszałowicz

30 - tyle meczów ligowych ma na swoim koncie Jakub Błaszczykowski 33 - tyle lat kończył w dniu meczu Marek Penksa

53 - tyle minut na boisku przebywał Radosław Sobolewski, jedyny powołany do reprezentacji

55 - tyle meczów ligowych rozegrał już Mariusz Pawełek 220 - tyle minut w bramce Wisły Mariusz Pawełek nie wpuścił gola

Petrescu: Widziałem ich zaangażowanie

Trener Dan Petrescu po meczu z Arką nie narzekał już na zaangażowanie swoich podopiecznych. Jego zdaniem zagrali oni przyzwoicie, zasłużyli na zwycięstwo, a o stracie punktów zadecydował brak skuteczności.

Dan Petrescu:

Dan Petrescu.
Dan Petrescu.

- Mój zespół zagrał zupełnie inaczej pod względem mentalnym niż w ostatnim spotkaniu. Widziałem ich zaangażowanie, nawet jeśli zremisowaliśmy ten mecz. Stwarzaliśmy sobie w pierwszej połowie sytuacje, mogliśmy strzelić bramkę. Pod koniec pierwszej połowy popełniliśmy błąd, po którym to rywal mógł zdobyć gola.

- W drugiej połowie Arka nie była groźna. Atakowaliśmy, ale brakowało ostatniego podania. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, lecz nie udało się. Gratuluję Arce postawy i życzę rywalom szczęścia w następnych meczach.

- W drugiej połowie straciliśmy Radosława Sobolewskiego, który jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Został kopnięty z tyłu i ból uniemożliwiał mu grę. Przebadamy go, mam nadzieję, że będzie mógł zagrać w Wiedniu.

- Przeciwko Mattersburgowi trzeba będzie zrobić wszystko by zdobyć w Wiedniu bramkę. Jestem pewien, że jeśli będziemy stwarzali sytuacje to uda się je wykorzystać.


Wojciech Stawowy (trener Arki):

- Bardzo chcieliśmy zrehabilitować się dziś za porażkę 0:3 w pierwszym meczu. Nadal popełniamy dużo niewymuszonych błędów w kryciu. Dużo niecelnych podań, szczególnie w środkowej strefie boiska. Cieszę się z jednego punktu, drużyna jest w trakcie przebudowy. Chłopcy grali mecze barażowe, co zakłóciło przygotowania do sezonu. Mam nadzieję, że po dzisiejszym meczu będzie lepiej. Jestem optymistą.

Jutro zaprezentujemy wypowiedzi kilku zawodników Wisły po meczu w Gdyni.

Marek Zieńczuk: Mam w Gdyni swój mały fan klub

Marek Zieńczuk zadebiutował w roli kapitana Wisły. W drugiej połowie spotkania z Arką przejął on kapitańską opaskę od kontuzjowanego Radosława Sobolewskiego. Wychowanek Lechii Gdańsk szczególnie nasłuchał się obelg kibiców Arki. - Mam tu swój mały „fan klub” - mówi z ironicznym uśmiechem lewoskrzydłowy „Białej Gwiazdy”.


Kibice Arki bardzo źle Was przyjęli. Czy mając w pamięci wydarzenia z Krakowa nie obawialiście się przyjazdu do Gdyni?

- Nie było strachu przed grą na tym stadionie. Kibice wrogo mnie przyjęli, bo pamiętają, że jestem wychowankiem Lechii Gdańsk. Mam tu swój mały fan klub (ironiczny uśmiech).

Po raz kolejny nie udało Wam się tu wygrać.

- Mieliśmy kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Na pewno Wisła jest takim zespołem, który zawsze gra o zwycięstwo. Mimo wszystko nie przegraliśmy tutaj spotkania i może nie należy się z tego cieszyć, ale nie ma się co załamywać. Trzeba iść do przodu i mam nadzieję, że inne zespoły też będą tracić punkty.

Teraz czeka was mecz w Austrii. Czy z taką skutecznością, jaką teraz prezentujecie, macie szansę coś powalczyć?

- Niestety ten brak skuteczności z poprzedniego sezonu przeniósł się na początek tego i mamy problemy ze zdobywaniem bramek. W tym meczu mieliśmy kilka okazji i można było spokojnie strzelić gole.

Analiza meczu z Arką Gdynia

„Biała Gwiazda” bardzo szybko zanotowała pierwszą stratę punktową w obecnym sezonie. Po słabej jakościowo grze zaledwie zremisowała w 2 kolejce Orange Ekstraklasy z Arką Gdynia. Co spowodowało taką postawę naszego zespołu?


Zapraszam do analizy piątkowego meczu Arka Gdynia-Wisła Kraków.


PIŁKARZE I FORMACJE


Bramkarz: Pawełek – zaliczył przeciętny mecz. Mimo że Arka poza jedną sytuacją z końca pierwszej połowy atakowała słabo i nieskładnie, popełnił kilka istotnych błędów. Był niepewny w grze nogami i na przedpolu jak przyszłość konfliktu na Bliskim Wchodzie. Dwukrotnie piąstkował piłkę w sytuacji, w której powinien ją spokojnie złapać, raz w dodatku przed siebie, idealnie do strzału z dystansu. Na szczęście żaden z piłkarzy Arki akurat nie asekurował napastników na wysokości 20-25 metra od naszej bramki. Raz też wznawiając grę kopnął piłkę wprost na nogę Dziedzica, co mogło skończyć się tragicznie. Klasowy golkiper nie ma prawa popełniać aż tak rażących pomyłek, dlatego ocena jego postawy musi być krytyczna, nawet mimo udanej interwencji w sytuacji sam na sam z 44 minuty.



Obrona: Dudka, Kokoszka, Cleber, Mijailovic


W przekroju całego meczu najlepiej zaprezentował się na boisku w Gdyni Brazylijczyk Ceber, który pewnością interwencji i ustawianiem się bił o głowę wszystkich partnerów z formacji. Nie popełni żadnego poważnego błędu, wygrywał pojedynki indywidualne i dobrze wyprowadzał piłkę z naszej połowy boiska. Miał wysoką średnią celnych podań. Dobrze korygował też ustawienie partnerów. Tym wszystkim potwierdził, że nawet piłkarz ze spadkowicza ligi portugalskiej może być poważnym wzmocnieniem klubów Orange Ekstraklasy.


Nieco mniej efektownie wypadł ligowy debiut Kokoszki. Młody zawodnik nie grał źle, ale popełnił kilka istotnych błędów, szczególnie przy wyprowadzaniu piłki. Brakowało mu też zdecydowania w pojedynkach 1 na 1, gdzie reagował zbyt pasywnie. A zawodnicy gospodarzy atakowali siermiężnie i chaotycznie. Przy silniejszym i sprawniej operującym piłką zespole może mieć jeszcze większe problemy. Niemniej widać, że faktycznie ma talent i potrafi czytać grę, korygować własne ustawienie w zależności od sytuacji na boisku, ma wyczucie. Teraz pozostaje pytanie, co z nim zrobi, czy sukcesywnie będzie czynił postępy, czy też stanie nagle w rozwoju jak ogromna większość polskich młodych zawodników nawet regularnie „ogrywających się” w ekstraklasie. Warto podkreślić dobrą grę w powietrzu tego zawodnika.


Do roli prawego obrońcy trener Petrescu desygnował Dudkę i był to niestety marny wybór. Były reprezentant Polski raz wtóry pokazał, że nie nadaje się do gry na boku boiska, gdzie błędy w ustawianiu się i blokowaniu dośrodkowań przeplata z marazmem w ofensywie. Ani razu nie wyszedł dobrze „na obieg”, nie rzucił żadnej dokładnej centry, atakując jedynie psuł wszystko, co było do zepsucia, najczęściej prosto tracąc piłkę. Nie wniósł nic pozytywnego do zespołu.


Podobnie zaprezentował się Mijailović po lewej stronie, który wprawdzie był w ofensywie aktywniejszy, ale równie nieefektywny. Nie zanotowałem ani jednego udanego dośrodkowania Serba, ani jednego zgubienia krycia na skrzydle, ani jednego strzału. Tradycyjnie próbował dryblować szalenie schematycznie, zawsze schodząc na lewą nogę. W defensywie raz złamał linię spalonego, dzięki czemu Dziedzić znalazł się w pozycji sam na sam z Pawełkiem. Patrząc na dyspozycję Nikoli, nie dziwi, że Petrescu rozglądał się przed sezonem za nowym lewym obrońcą.


Druga linia: Błaszczykowski (85. Penksa), Sobolewski (52. Cantoro), Burns, Zieńczuk


Najsłabsza formacja naszego zespołu, nie potrafiąca zawiązać żadnej sensownej akcji ofensywnej, dynamicznie rozegrać piłki i ataku pozycyjnego. Jedynie gra w destrukcji wyglądała poprawnie, głownie dzięki Sobolewskiemu i Burnsowi, którzy zanotowali kilka ważnych odbiorów. Tylko po nich Wisła była zdolna przeprowadzać akcje, bez niewymuszonych błędów Arkowców nasza konstrukcja nie funkcjonowała


Najgorzej spisywał się najmłodszy – Jakub Błaszczykowski. Kipiał minimalizmem, przeszedł zupełnie obok meczu, tradycyjnie nie dając dośrodkowań i celnych strzałów. Tylko raz skutecznie zgubił krycie na skrzydle i zagrał prostopadle, co jest wynikiem żałosnym dla piłkarza aspirującego do reprezentacji Polski. Obawiam się, że zaczął czerpać zły przykład z wielu rówieśników, „jadących” na samej etykietce wielkiego talentu i nadziei polskiego futbolu. Jeśli myśli, iż to wystarczy, trener Petrescu powinien nim wstrząsnąć, bo nie można wiecznie bazować na jednym-dwóch udanych meczach w okresie minionego roku (Panathinaikos na Reymonta i Cracovia), w pozostałych prezentując się słabiutko. Stanowczo za długo przebywał na murawie, rażąc bezproduktywnością i fatalną grą bez piłki.


Aktywniejszy był Marek Zieńczuk, zwłaszcza w pierwszej połowie, ale i on nie jest typowym skrzydłowym. Nie było żadnego pożytku z jego akcji lewą stroną. Podobnie jak Błaszczykowski, nie rzucił ani jednego sensownego dośrodkowania i kiepsko operował piłką, aczkolwiek kilka razy próbował odszukać napastników prostopadłym podaniem. Jak zwykle udowodnił, że potrafi zepsuć niemal każdą okazje bramkową, albo strzelając wprost w golkipera rywali, albo obok słupka.


W tej sytuacji, przy złej grze obu bocznych pomocników, a także skrajnych obrońców, absolutnie nie mogliśmy oczekiwać udanych akcji oskrzydlających skutecznie rozrywających defensywę Gdynian. Podobnie zresztą jak w wielu meczach poprzedniego sezonu. Aby mogło się to zmienić, potrzebujemy nowych zawodników na powyższych pozycjach, inaczej żaden trener nie zdoła tu nic istotnie zmienić.


Rezerwowi, Marek Penksa i Mauro Cantoro, nie odmienili obrazu gry drugiej linii Wisły. Ten pierwszy miał za mało czasu, drugi podejmował zbyt wolno decyzje w ofensywie. Petrescu niestety nie nauczył Argentyńczyka szybszej gry. Inna sprawa, że przy słabej postawie zespołu w szukaniu wolnego pola i pokazywaniu się do podań, dynamizowanie akcji było marzeniem ściętej głowy, bo niemal każde podanie na wolne pole leciało w pustkę.


Atak: Kryszałowicz (63. Chiacu), Paulista


Czyli zdecydowanie najgorszy i najlepszy piłkarz Wisły podczas piątkowego meczu. „Kryszał” od pierwszej minuty udowadniał, dlaczego nie jest i nigdy nie będzie skutecznym napastnikiem i godnym zastępcą poprzednich „łowców bramek”. Wolny, pasywny, ciężko biegający, ospale reagujący i już po 5 minutach gry wyglądający jakby właśnie ręcznie wyładował cały wagon z węglem. Bez dynamiki, przyspieszenia i jakiegokolwiek zrywu. Dlatego był łatwo neutralizowany przez obronę gospodarzy. Zawsze spóźniony i podejmujący złe decyzje. W pierwszej połowie popisowo zmarnował wszystkie 3 dogodne okazje bramkowe, które stworzyli mu koledzy. Miał problemy nawet z czystym trafieniem nogą w piłkę. .


Zupełnie inaczej prezentował się Paulista – dynamiczny, wytrzymały, najszybszy na boisku. Stanowił jedyne realne zagrożenie dla bramki gospodarzy i problem dla obrońców. Wygrywał sporo pojedynków, łatwo dochodził do pozycji strzeleckich oraz gubił krycie na skrzydłach. W efekcie rzucił kilka niebezpiecznych dośrodkowań, wykładając piłkę kolegom (najlepszą centrę posłał w 88 minucie wprost na woleja Zieńczukowi). Niestety, nie miał z kim grać. Nic dziwnego, że pod koniec meczu sfrustrowany prawie się popłakał nad bezsilnością partnerów i daremnością własnych wysiłków.


Rezerwowy Chiacu popisał się jedynie nieporadnością, nie dając powodów do szerszego komentowania swej postawy. Miejmy nadzieję, że zmieni się to w przyszłości.


PODSUMOWANIE


Wisła straciła pierwsze punkty w nowym sezonie, prezentując się bardzo słabo za sprawą starych i doskonale znanych przynajmniej od roku mankamentów: dysfunkcyjnej drugiej linii i przeraźliwie nieskutecznego ataku. Nie było wartościowych akcji oskrzydlających, ataku pozycyjnego, gry kombinacyjnej, rozegrania, bo w zespole nie ma ani skrzydłowych, ani rozgrywającego, ani dynamicznych napastników z instynktem snajperów, jest tylko jeden szybko biegający Paulista i próby szybkiego ataku po odbiorze piłki - a to za mało w ofensywie nawet na Arkę.


Z taką grą i powyższymi brakami nie można poważnie myśleć zarówno o sukcesie w PUEFA, jak i o ponownym wywalczeniu mistrzostwa Polski. Nawet obrona tytułu wicemistrzowskiego może okazać się niewykonalna. Pytanie tylko, kiedy Bogusław Cupiał to zrozumie? Zaklinanie rzeczywistości wyświechtaną gadaniną, że skład jest dobry i wystarczający na naszą ligę nic nie da, bo to już od dawna nieprawda. Już trzeci trener nie potrafi osiągnąć z nim dobrej jakości gry. Skład „jest dobry” na Orange Ekstraklasę tylko w defensywie, w ofensywie od dawna mamy dramat. W żadnej lidze drużyna, która nie posiada choćby tylko umiarkowanie skutecznych napastników i kreatywnej drugiej linii, nie wygrywa tej ligi i nie odnosi sukcesu w pucharach. Więc obudźcie się panowie i panie z zarządu i obliczcie sobie ile pieniędzy Wisła straci poprzez dalsze utrzymywanie się tej niemocy oraz Wasze decyzje torpedujące wzmocnienia. I nie udawajcie, że znacie się na piłce lepiej od trenerów lub że chodzi Wam jeszcze o jakikolwiek sukces sportowy „Białej Gwiazdy”. Dość tej szopki.


Polityka „góry”, którą bezwzględnie wdraża Roma Piotrowska już od półtora roku zabija Wisłę. Jeśli się nie zmieni, „złota era” będzie tylko rzewnym wspomnieniem. A i cierpliwość kibiców może się wyczerpać, owocując spontanicznymi działaniami, które z pewnością nie pomogą w przyszłej działalności biznesowej Bogusławowi Cupiałowi i Tele-Fonice - o ile nadal nie skorygują jej kursu.


wislakrakow.com (Markus)

== Źródło: Wisła Portal

==

Nudy! Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:0

Krakowska Wisła straciła dzisiaj dwa bardzo ważne punkty. Remis w Gdyni jest naszą porażką, bo z takim zespołem jak Arka drużyna z naszymi ambicjami nie powinna mieć problemów aby wygrać. Zagraliśmy jednak kolejne kiepskie spotkanie, zwłaszcza w II połowie. Przed wyjazdem do Wiednia na mecz z Mattersburgiem ciężko być optymistą...

II kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2006/2007

Gdynia, Stadion MOSiR, 4. sierpnia 2006 r., godz. 20:00

Widzów: 9 000, sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)

Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:0


Składy:

Witkowski

Sokołowski

Jawny

Sobieraj

Jakosz

Nawrocik

Przytuła (46. Bazler)

Ława (88. Ulanowski)

Moskalewicz

Niciński (46. Pilch)

Dziedzic


Pawełek

Dudka

Kokoszka

Cléber

Mijailović

Błaszczykowski (86. Penksa)

Burns

Sobolewski (53. Cantoro)

Zieńczuk

Kryszałowicz

(64. Chiacu) Paulista


Piłkarz meczu:

Cléber

• Oglądanie "popisów" obydwu drużyn było dla każdego kibica prawdziwą próbą. Kto wytrzymał przed telewizorem do końca, temu należą się brawa... Na pewno większe, niż grającym (?) na murawie piłkarzom. Jeszcze po pierwszej połowie można było mieć jakąkolwiek nadzieję, że w spotkaniu tym padną bramki, że zacznie się dziać coś ciekawego. Niestety. Druga całkowicie przyćmiła obraz i tak marnej pierwszej, a całość określić można jednym słowem... padlina.

Szkoda tylko, że kamery Canal+ nie pokazały minuty, w której stadion opuścił obserwujący to spotkanie Leo Beenhakker, bo nie wierzę, że wytrzymał do końca. No i pewnym można być jednego. Po tym meczu nie powoła on z Wisły na mecz z Danią już nikogo. Kto wie czy nie odwoła też powołania dla Sobolewskiego... który zszedł z boiska z kontuzją! Trener Dan Petrescu szybko wyliczył, że to już dwunasta w jego zespole!

Mecz mógł się jednak potoczyć zdecydowanie inaczej, bo już w 7. minucie mogło być 1-0 dla "Białej Gwiazdy", jednak po podaniu Paulisty strzał Marka Zieńczuka bramkarz Arki Witkowski wybił nogą na rzut rożny!

Sześć minut później najaktywniejszy z przodu "Jasiek" został sfaulowany, i po dośrodkowaniu z rzutu wolnego minimalnie nad poprzeczką uderzył Cléber, który rozegrał kolejny dobry mecz w naszych barwach.

Aż do minuty 19. na boisku działo się niewiele, jednak wtedy to głośno zaprotestowali kibice z Gdyni (na początku meczu wywiesili transparent z napisem: "Wisła dla Was tylko pogarda"). W narożniku pola karnego Jacob Burns starł się z Dziedzicem, jednak zamiast oczekiwanej przez kibiców "jedenastki" Dziedzic zobaczył żółtą kartkę za symulowanie faulu. Od tego momentu mecz na chwilę się ożywił, zwłaszcza za sprawą wiślaków, cóż z tego skoro zabrakło dokładności i skuteczności.

W min. 20. ładnie piłkę wywalczył Paweł Kryszałowicz, ale już podanie do Paulisty było fatalne. Po dwóch minutach równie na chwilę aktywny Zieńczuk podał do "Kryszała", ten zaś uderzył z pierwszej piłki, ale Witkowski obronił instynktownie!

Nie mijają jeszcze kolejne cztery minuty, a para naszych napastników solidnie zamieszała obroną gospodarzy, ale i tym razem bez efektów. W odpowiednio 30. i 32. minucie gole znów mógł zdobyć Paweł Kryszałowicz, który mógł śmiało ustrzelić dziś klasycznego hat-tricka, ale najpierw - po podaniu Błaszczykowskiego - został zablokowany, a później - podanie Paulisty - źle trafił w piłkę. W min. 35. Kryszałowicz był najbliżej pokonania bramkarza, ale po zgraniu piłki przez debiutanta Kokoszkę Paweł trafia w poprzeczkę. Wisła ma ogromną przewagę, ale nie potrafi jej wykorzystać. Arka odpowiada jedynie dwoma uderzeniami Przytuły z dystansu, pierwszy - choć trudny, bo po koźle - ładnie łapie Pawełek (24. min.), a drugi mija górą naszą bramkę (36. min.).

W 37. min. gospodarze mieli jeszcze jedną okazję na gola, a sprokurował ją sam nasz bramkarz, podjąc piłkę przy wprowadzaniu jej do gry wprost pod nogi gracza Arki. Skończyło się na strachu i kolejnej interwencji Pawełka, tym razem skutecznej.

Końcówkę I części meczu pieczętują strzał Sobolewskiego z dystansu, ładnie obroniony przez Witkowskiego (41. min.) oraz po fatalnym błędzie naszej defensywy (od środkowych pomocników zaczynając) sytuacja sam na sam z Pawełkiem Dziedzica (44. min.), z której nasz bramkarz wychodzi obronną ręką, szczęśliwie parując piłkę na róg. Była to - jak się później okazało - najlepsza okazja Arki.

Od początku II połowy trener Stawowy chce zmienić styl swojego zespołu, zdejmuje Przytułę, który był bodajże najlepszym piłkarzem Arki, stwarzającym na pewno największe zagrożenie, wpuszczając Bazlera, wprowadza także do gry Pilcha, który potrafił jedynie faulować naszych obrońców (m.in. potargał koszulkę Dudce...). Nic więc dziwnego, że w II połowie Arka nie zagroziła ani razu poważniej naszej bramce.

Niestety wiślacy też nic nie pokazali... a najważniejszymi momentami II połowy były tak naprawdę zmiany, czyli pojawienie się Mauro Cantoro (niestety blady występ, wszedł za kontuzjowanego Radosława Sobolewskiego) oraz dzisiejszego jubilata, Marka Penksy (skończył 33 lata!).

Dla potwierdzenia fatalnej gry obydwu zespołów po przerwie dodam, że jedynymi akcjami, które godne były odnotowania były: strzał Paulisty w obrońcę (58. min.), sytuacja po której Witkowski wybijając piłkę trafił w Chiacu (81. min.), akcja Błaszczykowskiego z Paulistą (86. min.), a także strzał obok słupka Zieńczuka (88. min.) i uderzenie Clébera z rzutu wolnego - z ponad 30 metrów - już w doliczonym czasie gry, nad poprzeczką...

Jak na I-ligowy mecz, który ogląda selekcjoner reprezentacji, dla piłkarzy mających ambicję (?) w niej grać... to gorzej niż źle.

Z taką formą Wisła nie ma szans aby włączyć się do walki o czołowe miejsca w lidze. Grając w takim stylu, tak jak już trzy sezony z rzędu, szybko pożegnamy się z Pucharem UEFA... I jak od kilku lat odjeżdżają nam przeciętni rywale z Europy, tak dzisiaj wydaje się, że sami staliśmy się co najwyżej przeciętną drużyną z Polski... • Dodał: Piotr (2006-08-04 19:31:59)