2009.02.28 Wisła Dyskam Kraków - Limblach Limanowa 61:57

Z Historia Wisły

2009.02.28, II liga, grupa C, Kraków, hala Wisły, 18:30
Wisła AWF Kraków 61:57 Limblach Limanowa
I: 19-16
II: 16-12
III: 19-12
IV: 7-17
Sędziowie: Maciej Guzik, Wojciech Majcherowicz Komisarz: Tadeusz Kamyk Widzów:
Wisła Kraków:
Łukasz Pająk 17, Wojciech Stanisz 11, Adrian Banach 11, Szymon Czepiec 10 (1x3), Wojciech Eliasz-Radzikowski 5, Jakub Dwernicki 4, Dawid Mikina 3 (1x3), Konrad Pilch 0, Michał Dudziewicz 0, Dariusz Depta 0

MKS Limanowa:
Piotr Kwadrans 14 (2x3) i Wojciech Rykała 11 (2x3)


Relacje prasowe

Trzecia z rzędu wygrana Wawelskich Smoków!

Koszykarze Wisły wygrali trzeci mecz ligowy z rzędu, co wydatnie przybliża ich do utrzymania w II lidze. Dziś "Wawelskie Smoki" pokonały we własnej hali MKS Limanową 61-57. Spotkanie było niezwykle zacięte, wiślacy wygrali jednak zasłużenie, oddając gościom inicjatywę tylko w ostatniej kwarcie. Najskuteczniejszym wiślakiem był dziś Łukasz Pająk, zdobywca 17 punktów.

Wisła Dyskam Kraków - MKS Limanowa 61-57 (19-16, 16-12, 19-12, 7-17)

Wisła: Łukasz Pająk 17, Wojciech Stanisz 11, Adrian Banach 11, Szymon Czepiec 10 (1x3), Wojciech Eliasz-Radzikowski 5, Jakub Dwernicki 4, Dawid Mikina 3 (1x3), Konrad Pilch 0, Michał Dudziewicz 0, Dariusz Depta 0.

Najwięcej dla Limanowej: Piotr Kwadrans 14 (2x3) i Wojciech Rykała 11 (2x3).

Pozostałe statystyki:

zbiórki: Łukasz Pająk i Adrian Banach po 9; asysty: Jakub Dwernicki 3; przechwyty: Jakub Dwernicki 6; straty: Jakub Dwernicki 5; bloki: Łukasz Pająk i Szymon Czepiec po 1; eval: Łukasz Pająk 21.

% rzutów: dwójki 52 (20/38); trójki 14 (2/14); osobiste 50 (15/30).

Statystyki zespołowe:

Zbiórki: 33-32, faule: 20-26, straty 24-22, przechwyty 14-18, bloki 2-0, eval. 48-47.

Koszykarze Wisły są coraz bliżsi utrzymania w II lidze, zwłaszcza jeśli z taką ambicją, jak dziś, walczyć będą w kolejnych meczach. A że tej ostatniej nie można im odmówić, więc tragedii w wiślackiej koszykówce być nie powinno.

W meczu z Limanową to goście mogli być uznawani za faworyta. W końcu w dotychczasowych meczach wygrali ich od wiślaków o dwa więcej. Jesienią łatwo ograli też wiślaków we własnej hali. Dziś też to goście rozpoczęli mecz lepiej (9-14), wiślacy dobrze zakończyli jednak pierwsze 10 minut i I kwartę wygrali trzema punktami.

W II prawdziwy koncert gry pokazał Szymon Czepiec, który zdobył 10 punktów z rzędu (jedyne w meczu) i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 31-19. Goście zaczęli jednak bronić na całym parkiecie i taką grą wybili wiślaków z uderzenia. Udało im się odrobić zresztą część strat (31-27). W końcówce I połowy najpierw trafił jednak Adrian Banach, po chwili rzucił też Łukasz Pająk i do przerwy wiślacy wygrywali 35-28.

Początek II połowy należał bezapelacyjnie do wiślaków. To właśnie III kwarta pokazała, że koszykarsko Wisła jest lepsza od siłowo grających zawodników z Limanowej. Świetnie spisywał się Łukasz Pająk, któremu w zdobywaniu punktów partnerował Wojciech Stanisz. To po rzutach tej dwójki, w 25 minucie meczu, Wisła prowadziła 42-34. Ostatecznie prawdziwą wojnę na parkiecie wiślacy zakończyli sześcioma punktami Pająka oraz trafieniem Kuby Dwernickiego, który w II połowie grał z kontuzją.

Przed ostatnimi 10-cioma minutami wiślacy prowadzili aż 54-40 i było to ich najwyższe prowadzenie w meczu. Jak się okazało – niewiele brakowało, a Limanowa wydarłaby jeszcze wiślakom to prowadzenie! W IV kwarcie gościom udało się kilka razy celnie trafić z dystansu, a sami postawili wszystko na jedną kartę i swoją agresywnością sprawiali "Wawelskim Smokom" sporo problemów. Zresztą przez pierwsze 5 minut wiślacy zdołali zdobyć tylko jeden punkt. I dopiero Adrian Banach trafił pierwsze punkty z gry. Przed tym rzutem na tablicy było już tylko 55-49 - po aż trzech "trójkach" gości.

Na cztery minuty przed końcem było już tylko 57-52, na szczęście celnie trafił wtedy Łukasz Pająk, który skutecznie wziął na siebie ciężar gry. Limanowa 90 sekund przed końcem odrobiła kolejne punkty (59-55), jednak na ich nieszczęście goście fatalnie trafiali osobiste. W całym meczu ich skuteczność w tym elemencie wyniosła ledwie 31%.

W końcówce rywale starali się odrabiać straty faulując, z osobistych punkty zdobyli jednak po razie Wojtkowie - Stanisz i Eliasz-Radzikowski, co wystarczyło na dokończenie meczu, tym bardziej, że goście zagrali wtedy kilka razy niedokładnie.

Nerwowa końcówka dołożyła wszystkim emocji, Wisła wygrała jednak zasłużenie i choć czekają ich jeszcze ciężkie mecze - derbowy z Basketem, oraz spotkania ze Startem i Albą – to jeśli nie dojdzie do jakiegoś kataklizmu wiślacy powinni zdobyć jeszcze punkty, które wystarczą do utrzymania.

Źródło: wislaportal.pl