2009.07.15 Wisła Kraków - Levadia Tallin 1:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 81: Linia 81:
wislakrakow.com
wislakrakow.com
 +
===[[Piotr Ćwielong]], piłkarz Wisły===
 +
Piotr Ćwielong zdobył pierwszą bramkę dla Wisły w meczu otwierającym sezon 2009/2010. "Pepe" uratował Białej Gwieździe remis w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów. - Trochę się łudziliśmy, bo zegar zatrzymał się na 85. minucie, a my myśleliśmy, że mamy jeszcze pięć minut i że możemy jeszcze wygrać ten mecz - przyznał napastnik po spotkaniu.
 +
 +
Rzeczywiście, zegar na stadionie przy ul. Kresowej w Sosnowcu zatrzymał się w 85. minucie i do końca meczu widniała na nim właśnie ta liczba. Doprowadziwszy do remisu, podopieczni Macieja Skorży myśleli, że mają jeszcze minimum pięć minut czasu gry... - Sędzia skończył pojedynek wcześniej niż się spodziewaliśmy, więc nasze szanse na zwycięstwo w tym meczu zniknęły - powiedział "Pepe".
 +
 +
Okazało się więc, że Piotr Ćwielong doprowadził do wyrównania w ostatniej akcji meczu. Szansę na uniknięcie porażki stworzył Wiśle defensor Levadii, po którego błędzie piłka trafiła do Pawła Brożka. - To była instynktowna sytuacja. Ktoś wybił piłkę, Paweł wyszedł do niej, myślałem, że sam będzie strzelał, ale podał do mnie. Nie czuję się bohaterem tej akcji, całą drużyną gramy i całą drużyną remisujemy. Wykorzystaliśmy tę sytuację, ale szkoda, że zabrakło czasu na więcej - mówił po meczu wyraźnie strapiony Piotr Ćwielong.
 +
 +
Wisła zremisowała jednak nie dlatego, że nie wystarczyło jej czasu w końcówce gry, a dlatego, że na początku pojedynku pozwoliła gościom dojść do głosu, później pierwsza straciła bramkę, a sama nie wykorzystała wcześniejszych sytuacji. - Nie wiem dlaczego tak zaczęliśmy ten mecz. Ja wszedłem po przerwie, chciałem zagrać jak najlepiej i pomóc drużynie. Spodziewaliśmy się, że Levadia będzie walczyć, nie zaskoczyło nas to, ale mecz niestety tak się ułożył, że przegrywaliśmy i musieliśmy gonić wynik. Szkoda, że udało nam się tylko zremisować, spodziewaliśmy się więcej po tym meczu, ale na więcej musimy poczekać do konfrontacji rewanżowej. Myślę, że w rewanżu zagramy zdecydowanie lepiej.
 +
 +
wislakrakow.com
 +
(nikol)

Wersja z dnia 21:58, 17 lip 2009

2009.07.15, II. runda kwalifikacji do Ligi Mistrzów, Sosnowiec, Stadion Ludowy, 20:30
[[Grafika:|150px]] Wisła Kraków 1:1 (0:1) Levadia Tallin [[Grafika:|150px]]
widzów: 3.500
sędzia: Tommy Skjerven (Norwegia)
Bramki

Piotr Ćwielong 93'
0:1
1:1
Nikita Andriejew 40'

Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek
Wojciech Łobodziński (46' Piotr Ćwielong)
Mariusz Jop
Marcelo
Piotr Brożek
Patryk Małecki
Radosław Sobolewski
Júnior Díaz
Tomáš Jirsák (73' Mauro Cantoro)
Andraž Kirm
Paweł Brożek

trener Maciej Skorża
Levadia Tallin
4-4-2
Martin Kaalma
Kristian Marmor (46' Tihhon Šišov)
Andrei Kalimullin
Igor Morozov
Taijo Teniste
Deniss Malov
Konstantin Nahk
Władisław Iwanow (85' Eino Puri)
Sander Puri
Nikita Andriejew (83' Indrek Zelinski)
Vitali Gussev

trener Igor Prins

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Opis meczu

Dzięki bramce Piotra Ćwielonga w doliczonym czasie gry, Wisła zremisowała 1:1 w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z mistrzem Estonii Levadią Tallin. Krakowianie zagrali bardzo słabe spotkanie i dopiero przyszłotygodniowy rewanż na wyjeździe rozstrzygał będzie o losach awansu.

Zobacz gola Piotra Ćwielonga (video) >>

Przed pierwszym gwizdkiem największy znak zapytania stanowiło zestawienie wiślackiej linii obrony, zdziesiątkowanej kontuzjami. Ostatecznie Maciej Skorża zdecydował się na wystawienie na prawej stronie Wojciecha Łobodzińskiego, zaś w środku wracającego do Wisły po pięciu latach Mariusza Jopa. Pewną niespodzianką był również brak w wyjściowej jedenastce Piotra Ćwielonga, którego zastąpił „podwieszony” pod Pawłem Brożkiem Tomas Jirsak.

Wisła zaczęła nerwowo i to przyjezdni w pierwszych minutach częściej pojawiali się pod naszym polem karnym. Wysoko ustawiona Levadia mądrze uprzykrzała wiślakom ofensywne poczynania. Pierwszą okazję bramkową krakowianie stworzyli sobie dopiero w 17. minucie i to dzięki nieporozumieniu dwójki obrońców drużyny przeciwnej. Przed bramkarza wyszedł Andraż Kirm, próbował dograć do wbiegającego Pawła Brożka, ale Estończyk przeciął podanie, wybijając piłkę na róg. Pięć minut później z dwójką rywali poradził sobie ponownie Kirm, zagrał na skrzydło do Małeckiego, który dostrzegł w środku Pawła Brożka, ale tym razem najlepszy strzelec ekstraklasy zbyt długo zwlekał z uderzeniem na bramkę.

Mistrzowie Polski z biegiem czasu przejęli inicjatywę i raz po raz konstruowali kolejne akcje ofensywne. Brakowało jednak wykończenia i dokładności pod polem karnym. Po dwóch kwadransach gry przyjezdni odpowiedzieli niecelnym strzałem Sandera Puri i jak się później okazało, było to tylko pierwsze ostrzeżenie. W 33. minucie zgromadzeni na trybunach stadionu w Sosnowcu kibice powstali z miejsc po tym, jak Paweł Brożek wypuścił na wolne pole Andraża Kirma, jednak po technicznym, efektownym strzale Słoweńca, gości uratowała poprzeczka (zobacz tą sytuację - video). Na pięć minut przed zakończeniem pierwszej części spotkania pierwszy raz celnie na bramkę Mariusza Pawełka uderzył Nikita Andriejew. Wcześniej ograł Mariusza Jopa, przymierzył przy słupku i pokonał golkipera Wisły. Krakowianie od razu rzucili się do ataku, ale na niewiele się to zdało. Do przerwy rezultat nie uległ zmianie.

W przerwie trener Skorża zdecydował się na przeprowadzenie jednej zmiany. Boisko opuścił Wojciech Łobodziński, zastąpił go Piotr Ćwielong. Nad Sosnowcem od początku spotkania zbierały się ciemne, burzowe chmury. Dokładnie z pierwszym gwizdkiem oznajmiającym początek drugiej połowy, zaczął padać rzęsisty deszcz. Wiślacy rzucili się do natarcia, ale grali nerwowo i niefrasobliwie. W 56. minucie gracze Levadii po raz drugi tego dnia uratowała poprzeczka. Tym razem po rzucie rożnym główkował Junior Diaz. Strzałów z dystansu dwukrotnie próbował jeszcze Jirsak, ale najpierw nie trafił, później już tak, ale wprost w bramkarza.

O grze Wisły w kolejnych minutach trudno powiedzieć coś dobrego, poza tym, że znacznie dłużej od Estończyków utrzymywała się przy piłce. Nie wynikało jednak z tego kompletnie nic. Levadia kilkakrotnie wyszła z groźną kontrą, ale nie potrafiła zakończyć swej akcji celnym strzałem. Z każdą kolejną minutą zarówno na boisku, jak i na trybunach sytuacja wyglądała coraz gorzej. Wiślacy w strugach deszczu bili głową w mur i to niekoniecznie goście tak skutecznie się bronili, a raczej nasz zespół napierał bez pomysłu i wyraźnej koncepcji.

Dopiero w ostatniej minucie doliczonego czasu gry krakowianie przeprowadzili jedyną tego dnia bramkową akcję. Po kiksie obrońcy, Paweł Brożek zgrał piłkę do Piotra Ćwielonga, a ten z pięciu metrów trafił do pustej bramki. Zaraz po tym norweski arbiter zakończył grę. Wisła po bardzo słabym spotkaniu tylko zremisowała u siebie z mistrzem Estonii 1:1, a więc losy awansu do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów ważyć się będą za tydzień w Tallinie.

Tutaj prowadziliśmy relację "na żywo" >>

Wisła Kraków - Levadia Tallin 1:1 (0:1) 0:1 Andriejew 40 min 1:1 Ćwielong 90+2 min

Żółte kartki: Sander Puri, Nakh Sędzia: Tommy Skjerven (Norwegia)

Wisła: Mariusz Pawełek - Wojciech Łobodziński (46 min - Piotr Ćwielong), Mariusz Jop, Marcelo, Piotr Brożek - Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Junior Diaz, Andraż Kirm - Tomas Jirsak (72 min - Mauro Cantoro) - Paweł Brożek

Levadia: Martin Kaalma - Kristian Marmor (46 min - Tihhon Šišov), Igor Morozov, Andrei Kalimullin, Taijo Teniste - Denis Malov, Vladislav Ivanov (83 min - Eino Puri), Konstantin Nahk, Sander Puri - Vitalij Gussew, Nikita Andriejew (81 min - Zelinski)

wislakrakow.com (redakcja)

Pomeczowe wypowiedzi

Maciej Skorża, trener Wisły

- Spodziewaliśmy się, że ten mecz nie będzie z naszej strony super widowiskiem, natomiast liczyłem, że będziemy skuteczniejsi i stworzymy więcej sytuacji pod bramką przeciwnika, a tak do ostatniej minuty walczyliśmy by zremisować - stwierdził po zremisowanym pojedynku z Levadią trener Maciej Skorża.

- Jestem przekonany, że jesteśmy lepszą drużyną i w rewanżu zagramy skuteczniej. Dziś grając słabo stworzyliśmy kilka sytuacji, mam nadzieję, że zagramy w rewanżu i lepiej, i skuteczniej - dodał szkoleniowiec Białej Gwiazdy. - W przeciwieństwie do przeciwników brak nam rytmu meczowego. Mimo wszystko będąc w środku okresu przygotowawczego powinniśmy sobie poradzić, naszym celem jest więc zdobycie przynajmniej jednej bramki więcej na wyjeździe.

W drugiej połowie zmieniony został Wojciech Łobodziński, zmuszony grać od początku na prawej obronie. - Wojtek miał grać bardzo ofensywnie i nie funkcjonowało to tak jak zakładałem. Patryk miał schodzić do środka, a "Łobo" miał być fałszywym skrzydłowym, ale grając na tej pozycji nie potrafił dośrodkować, stąd decyzja o przestawieniu drużyny. Powodem nie było ustawienie drużyny, powodem była generalnie słabszy mecz w wykonaniu całego zespołu.

- Obrazek po meczu jest wymowny, piłkarze Levadii schodzili "na ostatnich nogach". Nam może zabrakło trochę koncentracji od początku. Nie zlekceważyliśmy przeciwnika, ale może za bardzo wierzyliśmy że i tak te bramki padną, bez względu na naszą determinację. Sami sobie zawiesiliśmy wysoko poprzeczkę stratą bramki jako pierwsi.

- Kontuzje? Jest jak jest, musimy awansować takim składem jakim obecnie dysponujemy.

wislakrakow.com

Marko Kristal, drugi trener Levadii

- Przed meczem remis braliśmy w ciemno. Mamy remis, byliśmy już pewnie zwycięstwa, ale remis jest dobrym wynikiem - powiedział drugi trener Levadii Marko Kristal.

- Nie było łatwo sięgnąć po ten wynik. Odrobiliśmy zadanie domowe, rozpracowaliśmy Wisłę i byliśmy blisko zwycięstwa. Wisła wciąż jest faworytem. Mamy przewagę własnego boiska w rewanżu, ale do Wisła wciąż zachowuje większe szanse - dodał asystent szkoleniowca mistrza Estonii.

wislakrakow.com

Kirm

Zremisowane spotkanie pucharowe Wisły z Levadią Tallin było oficjalnym debiutem Andraża Kirma w naszej drużynie. Słoweniec, szczególnie w pierwszej połowie, na tle słabo grających kolegów, zaprezentował się pozytywnie i był bliski strzelenia bramki. W 33. minucie po jego precyzyjnym, technicznym uderzeniu, piłkarzy Levadii uratowała poprzeczka.

- Nie możemy być zadowoleni z rezultatu. Wisła powinna takie mecze wygrywać i zagrać znacznie, znacznie lepiej. Wierzę, że w rewanżu na wyjeździe pokażemy więcej swoich dobrych strony - skomentował postawę swojej drużyny po końcowym gwizdku.

- Druga połowa była toczona w bardzo ciężkich warunkach. Być może nam było nieco trudniej, bo atakowaliśmy, a Levadia się broniła. Mimo tego, powinniśmy się zaprezentować znacznie lepiej. Mamy tydzień na przeanalizowanie swoich błędów, poprawę naszej gry i pokonanie Levadii na jej boisku - dodał.

Słoweniec nie chciał konkretnie omawiać występu "Białej Gwiazdy" oraz błędów, jakie popełniła w starciu z mistrzami Estonii. - Musimy po prostu usiąść i porozmawiać na temat naszej gry oraz tego, co powinniśmy zmienić przed drugim spotkaniem. Myślę, że przede wszystkim wszyscy musimy w rewanżu wznieść się o poziom wyżej - powiedział.

Wkrótce więcej.

wislakrakow.com

Piotr Ćwielong, piłkarz Wisły

Piotr Ćwielong zdobył pierwszą bramkę dla Wisły w meczu otwierającym sezon 2009/2010. "Pepe" uratował Białej Gwieździe remis w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów. - Trochę się łudziliśmy, bo zegar zatrzymał się na 85. minucie, a my myśleliśmy, że mamy jeszcze pięć minut i że możemy jeszcze wygrać ten mecz - przyznał napastnik po spotkaniu.

Rzeczywiście, zegar na stadionie przy ul. Kresowej w Sosnowcu zatrzymał się w 85. minucie i do końca meczu widniała na nim właśnie ta liczba. Doprowadziwszy do remisu, podopieczni Macieja Skorży myśleli, że mają jeszcze minimum pięć minut czasu gry... - Sędzia skończył pojedynek wcześniej niż się spodziewaliśmy, więc nasze szanse na zwycięstwo w tym meczu zniknęły - powiedział "Pepe".

Okazało się więc, że Piotr Ćwielong doprowadził do wyrównania w ostatniej akcji meczu. Szansę na uniknięcie porażki stworzył Wiśle defensor Levadii, po którego błędzie piłka trafiła do Pawła Brożka. - To była instynktowna sytuacja. Ktoś wybił piłkę, Paweł wyszedł do niej, myślałem, że sam będzie strzelał, ale podał do mnie. Nie czuję się bohaterem tej akcji, całą drużyną gramy i całą drużyną remisujemy. Wykorzystaliśmy tę sytuację, ale szkoda, że zabrakło czasu na więcej - mówił po meczu wyraźnie strapiony Piotr Ćwielong.

Wisła zremisowała jednak nie dlatego, że nie wystarczyło jej czasu w końcówce gry, a dlatego, że na początku pojedynku pozwoliła gościom dojść do głosu, później pierwsza straciła bramkę, a sama nie wykorzystała wcześniejszych sytuacji. - Nie wiem dlaczego tak zaczęliśmy ten mecz. Ja wszedłem po przerwie, chciałem zagrać jak najlepiej i pomóc drużynie. Spodziewaliśmy się, że Levadia będzie walczyć, nie zaskoczyło nas to, ale mecz niestety tak się ułożył, że przegrywaliśmy i musieliśmy gonić wynik. Szkoda, że udało nam się tylko zremisować, spodziewaliśmy się więcej po tym meczu, ale na więcej musimy poczekać do konfrontacji rewanżowej. Myślę, że w rewanżu zagramy zdecydowanie lepiej.

wislakrakow.com (nikol)