2010.10.23 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 5:2

Z Historia Wisły

Spis treści

Opis meczu

Lechia rozstrzelana po przerwie!

Po pięciu kolejnych meczach bez zwycięstwa Wisła pokonała u siebie Lechię Gdańsk 5:2! Zaczęło się źle, bo od prowadzenia przyjezdnych i słabiutkiej postawy krakowian. Jednak po przerwie na plac gry weszła jakby zupełnie inna drużyna Wisły, która wpakowała lechistom cztery bramki.

W porównaniu z ostatnim meczem w Zabrzu, trener Maaskant zdecydował się na przeprowadzenie trzech zmian w składzie. Całkowicie przemeblował defensywę. Na ławce pozostawił Clebera, a do gry desygnował Chaveza i Cikosa. Na lewym skrzydle pojawił się natomiast Andraz Kirm.

Choć w odmienionym składzie, wiślacy zaczęli spotkanie od starych i dobrze znanych grzechów. Grali przewidywalnie, niedokładnie i bez pomysłu w ofensywie. Na domiar złego już w 11. minucie gry pokonać dał się Mariusz Pawełek. Precyzyjnie z rzutu wolnego zacentrował Traore, a celną główką popisał się Krzysztof Bąk.

Co gorsza, kolejne minuty upływały pod dyktando Lechii, która stwarzała kolejne sytuacje. Pawełek dwa razy wybronił strzały Traore i Buvala, a raz w ostatniej chwili rywala zablokował Paljić. Dopiero w 29. minucie Kirm oddał pierwszy, choć zupełnie niegroźny, strzał w światło bramki gdańszczan. Minutę później znów pokazał się Słoweniec, wyłożył piłkę Małeckiemu, a ten wykorzystał pierwszą klarowną okazję tego dnia. Mocno huknął po ziemi i nie dał szans Kapsie. Wisła złapała oddech i przez ostatni kwadrans dominowała na boisku. Żadna bramka nie padła, a mogła, gdyby tylko Chavez lepiej główkował na piątym metrze od bramki gdańszczan.

Jak się okazało kwadrans później, Wisła na drugą połowę wyszła odmieniona. Nie bez znaczenia był fakt, że sekundy po przerwie do siatki trafił Radosław Sobolewski, dając zespołowi impuls do lepszej gry. Lechia zaatakowała, nadziewając się na szybkie i wreszcie składne kontry Wisły. W 67. minucie udało się podwyższyć wynik. Kapsa sfaulował w polu karnym Kirma, a "jedenastkę" pewnie wykonał Paweł Brożek. Nie minęły jeszcze dwie minuty, a na stadionowej tablicy wyników już zaświeciła się czwórka. Paljić zagrał świetną, prostopadłą piłkę Kirmowi, który bez problemu zwieńczył trafieniem swój imponujący występ.

Na tym wcale się nie skończyło, bo oto piłkarze Wisły i Lechii postanowili zaserwować nam prawdziwy strzelecki festiwal. Najpierw trafił Tomasz Dawidowski, dobijając futbolówkę wybitą przed siebie przez Mariusza Pawełka, a minutę później drugi raz na listę strzelców wpisał się Kirm. Zaskoczył bramkarza Lechii precyzyjnym strzałem zza szesnastki.

Źródło: The White Star Division


Zaskoczyło! Wisła - Lechia 5-2

W spotkaniu 10. kolejki Ekstraklasy krakowska Wisła wreszcie "zaskoczyła". Wygrana aż 5-2 ze świetnie dysponowaną we wcześniejszych meczach Lechią robi wrażenie. Oby tak dalej panowie! A zwłaszcza Andraž Kirm, którego przed meczem "wywołaliśmy do tablicy". To był mecz Słoweńca, który strzelił dwie bramki, zaliczył asystę, a także wywalczył "jedenastkę". Brawo!

Wisła pechowo rozpoczęła mecz z Lechią, bo już w 11. minucie straciliśmy bramkę “z niczego”. Po rzucie wolnym wrzutka w nasze pole karne zakończyła się celną główką Krzysztofa Bąk, który przeskoczył Osmana Cháveza. Przegrywaliśmy więc 0-1, a kolejne wyjścia lechistów mogły przynieść im dalsze bramki. Piłkarzom z Gdańska brakowało jednak skuteczności, zwłaszcza że wiślacy nie stanowili w defensywie kolektywu.

Mecz “załatwić” mógł do reszty zresztą Gordan Bunoza, który złapał za koszulkę, składającego się do przewrotki Bąka. Sędzia faulu nie dostrzegł o czym pewnie mówić się będzie dość sporo. Ale po tej sytuacji Lechia miała kolejne.

W przysłowiową brodę pluć powinien sobie zwłaszcza Bédi Buval. W 29. minucie w dziecinny wręcz sposób ograł Cháveza, ale zamiast podawać do lepiej ustawionego Pawła Nowaka, strzelał. Mariusz Pawełek uderzenie to obronił i świetna okazja przepadła.

A że niewykorzystane okazje lubią się mścić, to ta zemściła się na Lechii, już minutę później. Ze skrzydła w pole karne gości zagrał Andraž Kirm, do odbitej przez obrońcę piłki dopadł Patryk Małecki i płaskim strzałem doprowadził do wyrównania.

Wisła poszła za ciosem i już sześć minut później przed dobrą szansą stanął Nourdin Boukhari. Strzał Marokańczyka zablokował jednak obrońca i skończyło się na rzucie rożnym. Wiślacy nieźle zagrali końcówkę I połowy, ale wynik nie uległ już w niej zmianie, choć tak naprawdę 1-1 to szczęśliwy rezultat dla gospodarzy. To Lechia była bowiem w pierwszych 45 minutach zespołem lepszym. Tyle że nieskutecznym.

II połowa zaczęła się dla Wisły doskonale. Już pierwsza akcja przyniosła nam bowiem prowadzenie. Radosław Sobolewski huknął w długi róg i było 2-1. Po chwili mogło być jeszcze lepiej, ale kontrę fatalnym kiksem zakończył Boukhari.

I choć kolejne minuty znów należały do podrażnionej Lechii, to wynik podwyższyła Wisła. Nasza kolejna akcja zakończyła się strzałem Pawła Brożka, który odbił Paweł Kapsa. Za uderzeniem poszedł jednak Kirm i został przewrócony przez bramkarza. Jedenastkę pewnie wykorzystał Paweł Brożek i było 3-1.

Kibice jeszcze nie zdążyli się nacieszyć z trzeciego gola, a już padł czwarty. Po skrzydle uciekł bardzo dobrze dysponowany Kirm, który dostał prostopadłą piłkę od "Brozia", wpadł w pole karne i pewnie pokonał Kapsę.

W 73. minucie Słoweniec mógł po raz kolejny podwyższyć wynik, ale nie opanował wystarczająco szybko piłki i skończyło się tylko na rzucie rożnym.

To nie był jednak koniec strzeleckich popisów w tym meczu. W 82. minucie rozmiary porażki spróbował zmniejszyć bowiem Tomasz Dawidowski, ale już minutę później sprzed pola karnego na 5-2 uderzył Kirm.

W końcówce goście mieli jeszcze szanse na zmniejszenie porażki, ale dobrych okazji nie wykorzystali Traoré, Surma i Buval. Przy dwóch z nich świetnie spisał się Pawełek, przy trzeciej bramkarzowi pomógł wracający za akcją Małecki.

Wysoka wygrana przed meczami z Widzewem (PP) i z Lechem (liga) to dla nas świetny prognostyk. Może więc w tym sezonie czeka nas jeszcze więcej miłych, niż niemiłych, gier?! Źródło: Wisła Portal


Piłkarze po meczu

Łukasz Garguła, pomocnik Wisły

- Włożyliśmy w grę dużo serca i zaangażowania, zrobiliśmy kilka fajnych akcji, wreszcie odnosząc efektowne zwycięstwo. Pierwszą połowę miałem lekko ospałą, ale jeśli trener daje mi szansę, robię wszystko by się odbudować i dojść do optymalnej dyspozycji.

Andraż Kirm, pomocnik Wisły

- Cieszę się, że trener dał mi szansę. Może kolejne mecze będą jeszcze lepsze. Przed meczem nasza sytuacja była trudna, ale w ostatnich tygodniach pracowaliśmy bardzo ciężko i w końcu należało nam się to zwycięstwo. Na treningach prezentujemy się naprawdę dobrze, może potrzebowaliśmy tego jednego meczu, by pokazać nasz potencjał.Przed meczem oglądaliśmy Lechię na wideo i boisko tylko potwierdziło to, co wcześniej widzieliśmy. Są silnym zespołem z bardzo solidną drugą linią.

Trenerzy po meczu

Robert Maaskant, trener Wisły

Możecie sobie wyobrazić ulgę, jaką odczuwamy, po wywalczeniu zwycięstwa. Ale graliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy wiele bramek, zatem jestem dość zadowolony z tego co robiliśmy, gdy mieliśmy piłkę. Zupełnie nie byłem zadowolony z pierwszej połowy. Pozwoliliśmy rywalom na stworzenie zbyt wielu sytuacji. W drugiej połowie odwróciliśmy sytuację. Gdy traci się bramkę po 11 minutach to normalne, że trzeba pokazać charakter. Zawodnicy pokazali, że są mężczyznami. Gdy ma się mężczyzn w drużynie można wygrać mecz. Źródło: The White Star Division


Tomasz Kafarski, trener Lechii

Widowisko było atrakcyjne, bo ilość zdobytych goli i sytuacji podbramkowych i spięć na boisku była bardzo duża. Wynik jest dla mnie kompletnie niezrozumiały. 5-2 w takim meczu i przy takiej ilości sytuacji, jakie stworzyliśmy, przy I połowie, gdy do straconej bramki rządziliśmy na boisku i brakowało tylko drugiej i trzeciej bramki, które potwierdziłyby naszą dobrą grę. Dziś wygrała drużyna, która była zdecydowanie skuteczniejsza, ale grająca podobną radosną piłkę w obronie, jak i my. Źródło: Wisła Portal