2011.03.01 Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1

Z Historia Wisły

Spis treści

Relacje

PP: Wisła - Podbeskidzie 0:1

Michaił Siwakow powstrzymywany przez graczy Podbeskidzia
Michaił Siwakow powstrzymywany przez graczy Podbeskidzia
Radość gości po bramce Malinowskiego
Radość gości po bramce Malinowskiego
Pokonani...
Pokonani...

Fatalnie zainaugurowali rundę wiosenną przy Reymonta piłkarze Wisły. Po bramce Piotra Malinowskiego w 89. minucie gry ulegli 0:1 Podbeskidziu Bielsko - Biała. O awansie do półfinału Pucharu Polski zadecyduje rewanż, który za dwa tygodnie zagramy na wyjeździe.

Kibice Wisły po raz pierwszy mogli oglądać na własnym stadionie Sergeia Pareikę, Kew Jaliensa i Michaiła Siwakowa. Czwarty z nowych nabytków - Maor Melikson - rozpoczął spotkanie na ławce, zaś Cwetan Genkow znalazł się poza kadrą meczową.

Pierwsza odsłona spotkania nie przyniosła wielu emocji. Co więcej, nie pokazała wcale, która drużyna wyszła na boisko w roli faworyta. Podbeskidzie z całą pewnością nie przestraszyło sie Wisły. W 14. minucie po raz pierwszy interweniować musiał Pareiko, bo niezłym strzałem z dystansu popisał się Ziajka. Pięć minut później Estończyka sprawdził także Koman. Środkowy pomocnik bielszczan ładnie przyjął piłkę na klatkę piersiową po czym uderzył z powietrza. Bramkarz Wisły był jednak na posterunku i zaliczył kolejna udaną interwencję.

Wisła przez długi czas nie prezentowała żadnych atutów w ofensywie. Pierwszy strzał Kirma dobrze wyglądał jedynie w meczowych statystykach, a próba Garguły znacząco minęła słupek. Aktywnie prawym skrzydłem biegał Małecki, ale jego wrzutki nie dochodziły celu.

Dopiero na sześć minut przed przerwą piłka po raz pierwszy wydawała się zmierzać do siatki Podbeskidzia. Miękko z lewego skrzydła w pole karne wrzucił Siwakow, a "Żuraw" z "Sobolem" dosłownie o centymetry minęli się z futbolówką. W zespole Wisły zupełnie nie radził sobie jedyny na boisku napastnik, podczas gdy Andres Rios musiał kolejny mecz siedzieć zniecierpliwiony na ławce.

Po przerwie "Biała Gwiazda" nieco podkręciła tempo. Przynajmniej dużo częściej przedostawała się w pobliże bramki rywala, choć nadal niewiele z tego wynikało. Najdogodniejszą okazję zmarnował w 60. minucie Kirm. Wisła wyszła ze swojej połowy z szybką kontrą, Żurawski uruchomił podaniem Słoweńca, ale ten nie zmieścił piłki między bramkarzem a słupkiem.

Chwilę później Robert Maaskant przeprowadził pierwszą zmianę. Zupełnie bezbarwnego Gargułę zastąpił Melikson. Niestety, nie przyniosło to jakiejkolwiek poprawy gry, co więcej - po okresie słabszej postawy, coraz odważniej w przednich formacjach radziło sobie Podbeskidzie.

W 89 minucie, po błędzie wiślackiej obrony, na "sam na sam" z Pareiką wyszedł Piotr Malinowski. Ograł bramkarza wybiegającego za pole karne i wpakował piłkę do pustej bramki. W końcówce Wiśle nie pomogła nawet druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka Sebastiana Ziajki.

Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0) 0:1 Piotr Malinowski 88 min

Żółte kartki: Sebastian Ziajka, Michał Osiński (Podbeskidzie) Czerwona kartka: Sebastian Ziajka (90+2 min - druga żółta kartka)

Wisła: Sergei Pareiko - Kew Jaliens, Osman Chavez, Gordan Bunoza, Dragan Paljić - Łukasz Garguła (64 min - Maor Melikson), Radosław Sobolewski, Michaił Siwakow (86 min - Andres Rios) - Patryk Małecki, Maciej Żurawski, Andraż Kirm (78 min - Wojciech Łobodziński)

Podbeskidzie: Richard Zajac - Sławomir Cienciała, Juraj Dancik, Bartłomiej Konieczny, Michał Osiński - Marek Sokołowski (80 min - Dariusz Kołodziej), Piotr Koman, Maciej Rogalski (67 min - Frantisek Metelka), Sebastian Ziajka - Robert Demjan (65 min - Piotr Malinowski), Adam Cieśliński

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock) Widzów: 7500

Źródło: wislakrakow.com


Wisła - Podbeskidzie: sensacja na Reymonta

Wisła przegrała w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski z pierwszoligowym Podbeskidziem Bielsko-Biała i przed rewanżem na stadionie rywala jest w trudnej sytuacji. Trzeba przy tym stwierdzić, że "Górale" mocno na taki wynik sobie zapracowali, bo w Krakowie zagrali bez najmniejszych kompleksów.

Zgodnie z oczekiwaniami trener Robert Maaskant zrobił kilka zmian w wyjściowym składzie. Holender już w poniedziałek zapowiedział, że do pierwszej jedenastki wróci Radosław Sobolewski, który w Gdyni z Arką nie zagrał ponieważ był zawieszony za kartki. Prócz “Sobola" od pierwszego gwizdka sędziego zobaczyliśmy jeszcze: Gordana Bunozę, Łukasza Gargułę i Macieja Żurawskiego.

Holender w poniedziałek zapowiedział też pewnym głosem, że choć szanuje rywala, to: - Jesteśmy Wisłą Kraków i mamy lepszy zespół.

Problem w tym, że jeśli dzisiaj na stadion przy ul. Reymonta zawitał ktoś mało zorientowany w realiach polskiego futbolu, to nie bardzo wiedziałby, która drużyna jest wiceliderem ekstraklasy, a która I ligi.

Nieoczekiwanie lepsze wrażenie w pierwszej połowie zrobili gracze Podbeskidzia. Gdy jeszcze przed meczem trener Robert Kasperczyk zapowiadał, że jego zespół w Krakowie nie będzie się tylko bronił, można było te słowa traktować z przymrużeniem oka. Tyle, że trener pierwszoligowca wcale nie żartował. Ustawił zespół dość wysoko, co zupełnie zaskoczyło Wisłę.

Krakowianie przez pierwszy kwadrans mieli spore problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Mało tego. Goście dwa razy byli bliscy objęcia prowadzenia. Najpierw strzałem z dystansu Pareikę próbował zaskoczyć Ziajka, a następnie Koman. Na szczęście dla Wisły, w obu przypadkach estoński bramkarz stanął na wysokości zadania.

Jak wyglądała odpowiedź Wisły? Marniutko. Dwa niecelne strzały Kirma i Garguły oraz jedyna niezła akcja przed przerwą gdy po dośrodkowaniu Siwakowa bliscy wepchnięcia piłki do bramki byli Kirm i Sobolewski to wszystko na co było stać wiślaków w pierwszej połowie. Były jeszcze dwa ostre dośrodkowana Małeckiego, z którymi jednak bez trudu poradził sobie Zajac. Jak na drużynę mierzącą w dublet to było zawstydzająco mało.

Początek drugiej połowy przyniósł kolejną okazję gościom, ale i tym razem z rywalem poradził sobie Pareiko. Ta sytuacja wreszcie obudziła wiślaków. Zaczęli poruszać się po boisku z większym animuszem i zepchnęli Podbeskidzie do obrony. W końcu też krakowianie zaczęli stwarzać sobie sytuacje na strzelenie bramki. Miał swoją okazję Garguła, ale strzelił nad poprzeczką. Miał i Kirm, ale po szybkiej akcji z Żurawskim Słoweniec uderzył minimalnie obok słupka. Próbował też szczęścia Malecki mocno strzelając z dystansu. Bez skutku, bo dobrze w bramce spisał się Zajac.

Niewiele też pomogło Wiśle wprowadzenie na boisko Meliksona, który starał się co prawda z całych sił, ale bez wymiernych efektów.

Wiślacy gola nie strzelili, a w końcówce go straciła po koszmarnym błędzie obrony, której uciekł Malinowski. Pareiko próbował jeszcze ratować sytuację, ale tym razem był bezradny.

Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0)

Bramka: Malinowski 88. Sędziował: Szymon Marciniak (Warszawa). Widzów: 8000.

Wisła: Pareiko - Jaliens, Chavez, Bunoza, Paljić - Małecki, Sobolewski, Garguła (64 Melikson), Siwakow (86 Rios), Kirm (78 Łobodziński) - Żurawski. Trener: Robert Maaskant.

Podbeskidzie: Zajac - Cieńciała, Dancik, Konieczny, OsińskiŻ - Sokołowski (80 Kołodziej), Koman, Rogalski (67 Metelka), ZiajkaŻŹC - Cieśliński, Dejman (65 Malinowski). Trener: Robert Kasperczyk.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Trenerzy po meczu

Robert Maaskant - trener Wisły

- Nie mam nic do powiedzenia na temat naszej gry. Wielkie słowa uznania dla drużyny Podbeskidzia. Chcemy zrewanżować się w drugim meczu - powiedział trener Robert Maaskant po porażce z Podbeskidziem.

Zapytany o podejście drużyny do gry trener Wisły odparł: - Przygotowywaliśmy się do tego meczu jak zwykle. W pierwszej połowie daliśmy z siebie może 70 procent. Graliśmy więcej na swojej połowie niż na połowie rywala. W drugiej połowie powinniśmy zdobyć bramkę. Mimo że Podbeskidzie zagrało dziś dobrze, to nie wolno nam przegrywać w taki sposób z zespołem z niższej klasy rozgrywkowej.

Źródło: wislakrakow.com

Henryk Kasperczyk - trener gości

Podbeskidzie zaskoczyło Wisłę. Pierwszoligowcy zagrali w Krakowie odważnie i ta taktyka przyniosła rezultat w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski. - My nie umiemy inaczej grać. Gdybym dziś ustawił drużynę 4-5-1, to sam bym sobie strzelił w kolano. - stwierdził trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk.

- Latem zeszłego roku wprowadziliśmy pewne roszady w składzie, żeby dopasować ludzi, także mentalnie, do obranej strategii - wyjaśnił Kasperczak. - Jesień potwierdziła, że była to słuszna strategia. Wiedzieliśmy, że może to się różnie skończyć, ale skoro zdaje to egzamin w Pucharze Polski i w sparingach z drużynami ekstraklasy to ciężko było coś zmieniać. Zrobiłem tak raz, przez 45 minut meczu z Piastem w Pucharze Polski i chłopcy strasznie się męczyli, więc nie chciałem ryzykować. Wisła spodziewała się zespołu cofnietego. Ta taktyka zdała egzamin i to cieszy.

- Od 101 dni nie graliśmy w meczu o stawkę, więc nasza dyspozycja była dziś niewiadomą - powiedział szkoleniowiec gości. - Sparingi to jedno, ale mecz o stawkę drugie. Ranga meczu i klasa przeciwnika wyzwoliły dziś w moich zawodnikach niesamowitą dawkę adrenaliny. Poza kilkoma sytuacjami, życzyłbym sobie w każdym meczu takiej konsekwencji taktycznej jak dziś. Niestety, mecze ligowe są zupełnie inne - u nas rywal muruje bramkę.

- Gratuluję swoim zawodnikom, zrobili pierwszy krok do awansu, ale zdajemy sobie sprawę, że by zagrać w półfinale zostało dużo do zrobienia. I dużo pokory - dodał trener Podbeskidzia.

Źródło: wislakrakow.com

Do obejrzenia - video

Konferencja prasowa po meczu

Gol Malinowskiego

Kibicowsko

Mecz obejrzało około 8 tysięcy kibiców
Mecz obejrzało około 8 tysięcy kibiców