2013.02.17 Wisła Krakbet Kraków – AZS UŚ Katowice 5:0

Z Historia Wisły

Katowice ograne bezproblemowo

Futsalowcy Wisły Krakbet bez najmniejszych kłopotów pokonali dzisiaj we własnej hali AZS UŚ Katowice 5:0.

Dzisiejszy mecz przebiegał tak, jak chcielibyśmy żeby przebiegały wszystkie spotkania naszej drużyny. Wiślacy od pierwszego gwizdka narzucili ostre tempo i przez pełne 40 minut gry nie zmniejszyli go ani na moment. Naprawdę miło było patrzeć, jak wszyscy – bez wyjątku – nasi zawodnicy przez cały mecz poruszali się z werwą po boisku, konstruując raz po raz niebezpieczne akcje.

Pierwsze kilka minut nie zapowiadało jednak tak wysokiego i łatwego zwycięstwa Białej Gwiazdy. Owszem, nasi zawodnicy mieli przewagę, jednak nie za wiele z niej wynikało. Z każdą minutą było jednak widać, że obrona gości wcześniej czy później musi „pęknąć”. I „pękła” w 14. minucie, choć tak naprawdę powinno się to stać trzy minuty wcześniej. Wtedy to Zadorożny, w swoim stylu, kapitalnie przymierzył z dystansu. Piłka trafiła niestety w słupek, omal nie przewracając katowickiej bramki. Co się jednak odwlecze… Pod koniec 14. minuty wiślacy wyprowadzili świetną kontrę. Piłka jak po sznurku powędrowała w trójkącie Czech-Korczyński-Pater. Katowiczanie, choć starali się zapobiec nieszczęściu, nie mieli na to żadnych szans. Pater z bliska dopełnił formalności i było 1:0.

Niespełna minutę później zachwycili Ukraińcy. Vakhula idealnie przekazał piłkę Zadorożnemu. Siergiej przyjął piłkę i momentalnie uderzył. Trafił w samo okienko. 2:0.

Goście ruszyli do ataku. Trzykrotnie groźnie strzelali na naszą bramkę, lecz za każdym razem na posterunku był Nawrat. A że wiślacy naprawdę byli dziś świetnie usposobieni szybkościowo, po trzeciej próbie akademików wyprowadzili zabójczą kontrę. Wyszli z nią Despotović z Vakhulą. Strzał tego pierwszego sparował bramkarz AZS-u, lecz przy dobitce Vakhuli nie miał już szans. 3:0.

Trzy bramki strzelone przez wiślaków w ciągu 74 sekund ustawiły dalszą część meczu. Nie oznacza to wszelako, że nasi zawodnicy osiedli na laurach. Nic z tych rzeczy. Zarówno do końca pierwszej połowy, jak i w drugiej części spotkania w dalszym ciągu grali bardzo agresywnie, nie pozwalając gościom na zbyt wiele. Rzecz jasna jakieś sytuacje zespół z Katowic stwarzał, jednak nie były one na tyle groźne, aby Nawrat miał większe problemy z ich wybronieniem. Znacznie goręcej było pod bramką katowicką. Golkiper gości kilkakrotnie popisał się sporymi umiejętnościami, chroniąc swój zespół przed wyższą porażką. Utratom goli po strzałach Patera i Kiełpińskiego zapobiec jednak nie mógł. A nas niezwykle cieszy to, że obydwie bramki w drugiej połowie padły po składnych, przemyślanych akcjach całego zespołu.

Wisła wygrała dzisiaj wysoko. Bardziej jednak od rozmiarów zwycięstwa cieszy styl, w jakim zostało ono odniesione. Przede wszystkim budujące jest przygotowanie fizyczne drużyny. Nasi zawodnicy zagrali cały mecz na pełnych obrotach i co najważniejsze, z pełnym zaangażowaniem. Raduje to tym bardziej, że przecież po kwadransie mecz był praktycznie rozstrzygnięty i można było nieco odpuścić. Ale nie odpuszczono. I oby tak dalej.

Wisła Krakbet Kraków – AZS UŚ Katowice 5:0 (3:0)

Bramki: Adrian PATER 13’55″, Siergiej Zadorożny 14’43”, Roman VAKHULA 15’09”, Adrian PATER 27’03”, Marcin KIEŁPIŃSKI 31’34”

Wisła Krakbet Kraków: Bartłomiej NAWRAT – Zbigniew MIRGA, Frane DESPOTOVIĆ, Mikołaj ZASTAWNIK, Marcin CZECH, Krzysztof KUSIA, Błażej KORCZYŃSKI, Roman VAKHULA, Siergiej ZADOROŻNYJ, Marcin KIEŁPIŃSKI, Adrian PATER

Źródło: wislafutsal.pl