2013.04.13 Wisła Krakbet Kraków - Clearex Chorzów 2:5

Z Historia Wisły

Zorganizowali sobie pracującą niedzielę. Wisła – Clearex 2:5

Futsalowcy Wisły Krakbet sprawili dzisiaj spory zawód licznie przybyłej do hali przy ul. Reymonta publiczności. Wiślacy po słabym meczu przegrali z Clearexem Chorzów 2:5 i w play-off prowadzą już tylko 2:1. Jutro spotkają się z chorzowianami po raz kolejny.

Dzisiejsze spotkanie od początku nie układało się po myśli zawodników Białej Gwiazdy. I od razu trzeba zaznaczyć, że nie było to przyczyną jakiejś olśniewającej postawy naszych rywali. To wiślacy sami stali się powodem swoich kłopotów. Rozgrywali bowiem piłkę wolno, a podania częstokroć były niezbyt dokładne. Ponieważ zaś goście prezentowali podobne „walory”, przez pierwsze dwanaście minut z boiska wiało nudą. Przełom nastąpił w 13. minucie, kiedy to Salisz zdobył gola dla Clearexu.

Minutę później to już jednak Wisła była na prowadzeniu. Dwie bardzo ładne, składne akcje wiślaków zakończyły się dwoma celnymi trafieniami. Za pierwszym razem stało się to, co prawda, po samobójczym strzale Grecza, lecz gdyby chorzowianin nie interweniował, to bramkę zdobyłby Franz. Drugiego gola strzelił Czech.

Tak więc na początku 14. minuty wszystko wróciło na właściwe tory. Tak przynajmniej nam się wydawało. W przekonaniu tym utwierdziły nas kolejne minuty, kiedy to Biała Gwiazda miała zdecydowaną przewagę. Wiślacy mogli, a wręcz powinni zdobyć przynajmniej jedną bramkę. Najlepsze sytuacje zmarnowali Korczyński oraz Kusia, po którego strzale piłka trafiła w okolice słupka i poprzeczki bramki chorzowian. Pomimo tego wydawało się, że dalsze zdobycze dla Białej Gwiazdy to tylko kwestia czasu. Tymczasem w 19. minucie Miozga uderzył mocno z rzutu wolnego, piłka w jakiś sposób przedostała się przez wiślacki mur, a Dworzecki przepuścił ją przy krótkim rogu. Do przerwy 2:2.

W drugiej połowie powróciły, niestety, demony przeszłości. Wiślacy nieustannie przeważali, jednak klarownych sytuacji było jak na lekarstwo. A że przy okazji naszym zawodnikom zaczęły się przytrafiać fatalne błędy (czy to w ustawieniu w obronie, czy to przy wyprowadzaniu piłki), goście skarcili ich dwoma golami.

Na pięć i pół minuty przed końcem wiślacy wycofali bramkarza. Początkowo na nic się to nie zdało. Potem dwa razy było naprawdę blisko zdobycia kontaktowej bramki. Niestety, sztuka ta nie powiodła się. Kiedy zaś w 38. minucie piątego gola dla chorzowian, strzelając do pustej wiślackiej bramki, zdobył ich bramkarz Pstrusiński, było jasne, że tego meczu już nie wygramy.

Dzisiejsza porażka, choć jak każda przegrana, na pewno jest bolesna, nie musi mieć żadnych poważniejszych konsekwencji. Wystarczy, że wiślacy wrócą jutro do swojej gry i pokonają chorzowian. Czy ich na to stać? Oczywiście! Wszak dwa wypadki przy pracy, i to dzień po dniu, nie mogą się przytrafić.

Wisła Krakbet Kraków – Clearex Chorzów 2:5 (2:2)

1 Krzysztof Salisz 12’10”

1:1 Michał Grecz (samobójczy) 12’48”

2:1 Marcin Czech 13’05”

2:2 Mirosław Miozga 18’53”

2:3 Piotr Łopuch 28’27”

2:4 Tomasz Rabczak 34’29”

2:5 Paweł Pstrusiński 37’53”

W ćwierćfinale play-off Wisła prowadzi 2:1. Gra się do trzech zwycięstw. Kolejne spotkanie jutro o godz. 18 w hali TS Wisła.

Źródło: wislafutsal.pl