2013.04.14 Wisła Krakbet Kraków - Clearex Chorzów 3:2

Z Historia Wisły

Powrócili do równowagi. Są w półfinale

Zgodnie z oczekiwaniami Wisła Krakbet awansowała do półfinału Futsal Ekstraklasy. W dzisiejszym spotkaniu z Clearexem Chorzów krakowianie okazali się drużyną lepszą i wygrali po dogrywce 3:2. Teraz na ich drodze do finału czeka Pogoń Szczecin.

Dzisiejszy mecz miał rzadko spotykaną dramaturgię. Gdyby chciało się go opisać najkrócej jak można, to należałoby chyba użyć słowa: „sinusoida”. Wiślacy rozpoczęli bowiem z wysokiego C, potem znaleźli się w całkowitym dołku, by na koniec znowu trafić do raju. Ale po kolei.

Pierwszą część gry od środka rozpoczęli wiślacy. Piłka trafiła na naszą połowę do Korczyńskiego. Ten rzucił długie podanie w kierunku Kusi. Nasz kapitan pięknie zgasił futbolówkę i uderzył w swoim stylu, czyli nie do obrony. Po 11 (słownie: jedenastu) sekundach Biała Gwiazda prowadziła 1:0.

Tak szybko strzelony gol wcale nie wprowadził w nasze szeregi odprężenia. Wręcz przeciwnie. Na bramkę gości sunął atak za atakiem, a krakowianie sprawiali wrażenie, jak gdyby chcieli zmieść rywali z parkietu. Po trzech minutach powinno być 3:0. Po siedmiu 5:0. Cóż z tego, skoro na tablicy widniało wciąż marne 1:0. Bramkarz chorzowian Pstrusiński dokonywał wręcz cudów, a jeśli nie dawał rady, to sprzyjało mu szczęście. W trakcie pierwszej połowy wiślacy trzykrotnie obijali lewy słupek jego bramki, a kilkakrotnie ich strzały mijały cel o milimetry. Chorzowianie praktycznie nie zagrażali naszej bramce, i właściwie tylko raz stanęli przed szansą na zdobycie gola, kiedy to po strzale Miozgi piłka trafiła w innego zawodnika z Chorzowa, stojącego tuż przed naszą bramką.

Po dwudziestu minutach było więc 1:0, choć jak wspomniano wcześniej, mecz powinien być już wtedy rozstrzygnięty, a Wisła powinna prowadzić kilkoma bramkami.

Druga połowa rozpoczęła się jak czarny sen. Po minucie goście wyrównali, co mocno wytrąciło naszych zawodników z równowagi. Wiślacy, nie wiedzieć czemu, zamiast grać w dalszym ciągu swoją piłkę, zaczęli zachowywać się bardzo nerwowo. A gdy pojawia się nerwowość, pojawiają się też niepotrzebne faule. W 24. minucie Siergiej Zadorożny w niegroźnej sytuacji, na połowie rywali, zbyt ostro potraktował jednego z chorzowian i dostał żółtą kartkę. Gdy minutę później taktycznym faulem powstrzymał kontrę gości, arbiter nie zawahał się (choć chyba mógł) i pokazał wiślakowi żółty kartonik po raz drugi. Siergiej musiał więc opuścić boisko, a krakowianie przez dwie minuty musieli grać w osłabieniu. I na nasze nieszczęście nie przetrzymali tej kary. Po czterdziestu sekundach jej trwania Salisz zdobył z bliskiej odległości drugą bramkę dla Clearexu i teraz go goście znaleźli się w komfortowej sytuacji.

Następne dziesięć minut to były istne męki Białej Gwiazdy. Wiślacy w żaden sposób nie mogli powrócić do rytmu gry z pierwszej części, a każda upływająca minuta zdawała się pogłębiać ich frustrację. Niezadowolenie wzmagał fakt, że Pstrusiński rozgrywał chyba mecz życia. Jeśli już bowiem krakowianie wypracowali sobie dogodną sytuację strzelecką, golkiper gości okazywał się zaporą nie do pokonania.

Na trzy minuty przed końcem Wisła wycofuje bramkarza. Gra w przewadze klei się nie najgorzej, wiślacy stwarzają dwie sytuacje podbramkowe, jednak Pstrusiński znów jest na posterunku.

Jeszcze tylko niespełna dwie minuty do końca. Ładna kombinacja Wisły. Piłka trafia na lewą stronę do Despotovicia. Despa jest sam na sam z Pstrusińskim. Czy trafi? Trafia! Uff! Wszystko zaczyna się od początku.

W dogrywce walka idzie już na całego. Nieco więcej z gry ma Wisła, lecz goście są niezwykle groźni. Oprócz tego Biała Gwiazda musi bardzo uważać, gdyż ma na koncie pięć przewinień. Ale jak połączyć ostrożność z agresywną obroną? Szczęśliwie, wiślakom udaje się ta sztuka.

Ostatnia minuta dogrywki. Piłka trafia na lewą stronę do Franza. Ten „nawija” jednego z obrońców gości. Kąt jest dość ostry, ale „Franek” decyduje się na strzał. Bo niby co w takiej sytuacji, na dwadzieścia kilka sekund przed końcem, miałby zrobić. Uderzenie w długi róg nie jest zbyt mocne, ale niezwykle precyzyjne. Gol! Gol! Gol! Wisła odzyskuje prowadzenie!

Clearex nie zamierza się poddawać. Na dziesięć sekund przed końcem chorzowianie wycofują bramkarza. Jeszcze cztery sekundy. Aut na naszej połowie. Piłka trafia do Miozgi. Ten strzela! Niecelnie! Koniec meczu. Wisła w półfinale.

Postawą w dzisiejszym spotkaniu wiślacy udowodnili, że zawsze warto w nich wierzyć. Pomimo bowiem tego, że w pewnym momencie utracili prawie całkowicie kontrolę nad wydarzeniami na boisku, starali się co sił powrócić do równowagi. I sztuka ta im się powiodła. A to potrafią tylko wielkie drużyny.

Wisła Krakbet Kraków – Clearex Chorzów 3:2 (2:2, 1:0)

1:0 Krzysztof KUSIA 00’11”

1:1 Mirosław MIOZGA 21’03”

1:2 Krzysztof SALISZ 24:56

2:2 Frane DESPOTOVIĆ 38’26”

3:2 Rafał FRANZ 49’33”

Wisła Krakbet: Kamil DWORZECKI – Zbigniew MIRGA, Frane DESPOTOVIĆ , Marcin CZECH, Krzysztof KUSIA, Rafał FRANZ, Błażej KORCZYŃSKI , Roman VAKHULA, Siergiej ZADOROŻNY, Douglas NEUTZLING-FERREIRA.

Źródło: wislafutsal.pl