2013.09.08 Wisła Krakbet Kraków - Rekord Bielsko-Biała 2:4

Z Historia Wisły

Superpuchar nie dla wiślaków

Futsaliści krakowskiej Wisły nie będą miło wspominać początku sezonu 2013/2014. Najpierw pożegnali się bowiem z rozgrywkami UEFA Futsal Cup, a dziś zeszli pokonali z parkietu w potyczce o Superpuchar Polski. We własnej hali przegraliśmy bowiem z Rekordem Bielsko-Biała 2-4!

Wisła Krakbet Kraków - Rekord Bielsko-Biała 2-4 (1-2)

0-1 Rafał Franz (11.)
0-2 Michał Marek (14.)
1-2 Krzysztof Kusia (15.)
1-3 Paweł Machura (21.)
1-4 Andrzej Szłapa (25.)
2-4 Roman Wachuła (33.)

Wisła Krakbet: Kamil Dworzecki, Bartłomiej Nawrat - Douglas Neutzling Ferreira, Mikołaj Zastawnik, Mikołaj Jonczyk, Krzysztof Kusia, Roman Wachuła, Serhij Zadorożnyj, Douglas Alvaralhão dos Santos, Ricardo Gomes Junior, Daniel Lebiedziński, Piotr Morawski.

Po wyrównanym początku błąd w defensywie wiślaków - wykorzystał nasz był zawodnik, Rafał Franz, który pewnym i ładnym uderzeniem pokonał Kamila Dworzeckiego. Po stracie bramki nasz zespół nie zdołał stworzyć sobie choćby jednej dobrej sytuacji do wyrównania, a przegrywaliśmy 0-2. Strzał w krótki róg Michała Marka dał zdobywcy Halowego Pucharu Polski podwyższenie prowadzenia.

Nadzieję na odrobienie strat dał wprawdzie szybko Krzysztof Kusia, który po kontrze w sytuacji sam na sam pewnie pokonał bramkarza Rekordu, ale cóż z tego, skoro tuż po wznowieniu gry po przerwie straciliśmy gola numer trzy, a na kwadrans przed końcem meczu nasz kolejny były zawodnik, Andrzej Szłapa, zwiększył naszą stratę do aż trzech bramek.

Na parkiecie zrobiło się nerwowo, doszło m.in. do solidnych przepychanek między zawodnikami, co sędziowie ukarali żółtymi kartkami, które obejrzeli Douglas Alvaralhão z Wisły i Łukasz Mentel z Rekordu, ale to na pewno nie pomagało odrabiać strat. Wiślacy grali niedokładnie, ich strzały często były blokowane, a gdy już znajdywały drogę w stronę bramki, to w niej dobrze spisywał się Aleksander Waszka.

Nauczony zapewne złym doświadczeniem z meczu UEFA Futsal Cup, z mistrzem Anglii, który przegraliśmy aż 0-7, trener Błażej Korczyński długo nie decydował się na wycofanie bramkarza i bardziej zdecydowaną ofensywę. Wiślakom udało się jednak bez tego manewru znów dać sobie małą nadzieję na odrobienie strat. Mocne uderzenie Romana Wachuli znalazło bowiem drogę do siatki i na siedem minut przed końcem było już tylko 2-4.

Niestety ostatnie fragmenty spotkania, mimo dużej przewagi Wisły i ostatecznie wycofania, na 4 minuty przed końcem gry bramkarza, nie przyniosły już zmiany wyniku, co oznaczało, że Superpuchar trafił do ekipy z Bielska-Białej. I nie ma co się oszukiwać, nie tego się spodziewaliśmy.

Źródło: wislaportal.pl