2013.10.14 Wisła Krakbet Kraków - Pogoń 04 Szczecin 3:3
Z Historia Wisły
Wisła Krakbet Kraków | 3:3 | Pogoń 04 Szczecin | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: Grzegorz Wiercioch, Damian Jaruchiewicz | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Punkt wywalczony w ostatnich sekundach
W meczu 4. kolejki Futsal Ekstraklasy, Wisła Krakbet zremisowała przed własną publicznością z Pogonią ’04 Szczecin,3:3. Wiślacy stracili tym samym fotel lidera na rzecz Gatty Zduńska Wola.
Spotkanie rozpoczęło się dość obiecująco. Obie drużyny do meczu podeszły bardzo agresywnie i z całą pewnością każdy z zawodników w głowie miał tylko zwycięstwo. Krakowianie mieli kilka okazji strzeleckich. I choć nie były one stuprocentowe, to przy odrobinie szczęścia i zimnej krwi pod bramką Pogoni, Wisła mogła objąć prowadzenie.
Niestety, ta sztuka udała się gościom. W 10. minucie na bramkę z dystansu uderzał Shamotti. Po jego strzale Nawrat wybił lecącą w światło bramki futbolówkę, lecz przy dobitce Mikołajewicza pozostał bez szans. 0:1. Po stracie gola wiślacy dwoili się i troili, by jeszcze przed przerwą doprowadzić do wyrównania. Nie było to jednak takie proste. Zespoły walczyły o każdą piłkę, czasami nieprzepisowo zatrzymując akcję rywala.
W 15. minucie krakowianie stanęli przed doskonałą szansą uzyskania remisu. W polu karnym bezmyślnie piłkę ręką zagrał jeden z graczy Pogoni’04 Szczecin, co musiało zakończyć się odgwizdaniem rzutu karnego. Do piłki podchodzi Douglas Alvaralhao. Bierze długi rozbieg. Nie myli się! 1:1.
W bardzo dobrej sytuacji znalazł się chwilę później Daniel Lebiedziński, który po podaniu od Korczyńskiego w mgnieniu oka znalazł tuż przed bramkarzem Pogoni. Niestety, jego trafienie zupełnie instynktownie wybronił Kubrak. Do przerwy 1:1.
Druga połowa zaczęła się od wymiany ciosów. Na akcję Mikołajewicza, podopieczni Błażeja Korczyńskiego odpowiedzieli groźnymi strzałami Zadorożnego i Vakhuli. Piłka kilkukrotnie obijała słupki obu bramek. Dało się wyczuć, że przy takim ogromie nerwowości bramka wisi w powietrzu. Odważnie na strzał z dalekiej odległości zdecydował się Roman Vakhula, a że przymierzył w swoim stylu, Kubrak nie miał nic do powiedzenia i mógł tylko obserwować lecącą do bramki futbolówkę. 2:1!
Kiedy wydawało się, że wiślacy zaczynają kontrolować grę i wynik, a do szczęścia brakuje jednego gola więcej, stało się coś nieprawdopodobnego. Próbujący uratować swój zespół z opresji kapitan Wisły Krakbet Krzysztof Kusia, w zamieszaniu pod bramką Dworzeckiego dwukrotnie pakuje piłkę do własnej bramki. 2:3
Trener Korczyński zdecydował się wycofać bramkarza, jednak rozważnie grający w obronie szczecinianie starali się jak tylko mogli rozbijać nasze ataki. Do końca meczu zostaje kilkanaście sekund. Jest jeszcze promyk nadziei na wyszarpanie chociażby jednego punktu. I na sześć sekund przed końcem gry nasz kapitan pokazał, że niemożliwe nie istnieje! Tuż przed końcowym gwizdkiem Krzysztof Kusia ustala wynik spotkania na 3:3!
Źródło: wislafutsal.pl