2013.10.27 Wisła Kraków - Silesia Volley MOSiR Mysłowice 1:3

Z Historia Wisły

2013.10.27, I liga, runda zasadnicza, Kraków, hala Wisły, 15:00, niedziela
Wisła Kraków 1:3 Silesia Volley MOSiR Mysłowice
(25:21, 18:25, 18:25, 22:25)

ilość widzów: 250


I sędzia: II sędzia: Komisarz:
Luiza Szymańczak Magdalena Niewiarowska (Warszawa)
Wisła Kraków
Silesia Volley MOSiR Mysłowice
Tomasz Klocek
Trenerzy: Sebastian Michalak
Iwona Kuskowska
Anna Mysiak
Patrycja Gądek
Magda Żochowska
Magdalena Tyrańska
Edyta Rzenno
oraz
Lucyna Borek (l)
Anna Postrożny
Sylwia Wąsik
Składy: Izabela Soja
Dominika Najmrocka
Patrycja Ząbek
Barbara Susek
Małgorzata Plebanek
Iwona Kandora
oraz
Joanna Nickowska (l)
Aleksandra Wieczorek
Majka Szczepańska
Sylwia Andrysiak
Angelika Szostok
(l) – libero

Spis treści

Relacje prasowe

Zagrać swoje i usatysfakcjonować kibiców


25 października 2013
Przed siatkarkami Białej Gwiazdy arcyważny mecz. W spotkaniu 4. kolejki I ligi wiślaczki podejmą we własnej hali drużynę Silesii Volley MOSiR Mysłowice i jeśli wygrają za trzy punkty, przeskoczą swoje rywalki w tabeli.

Sztuka ta tylko na pozór może wydawać się łatwa. Bo choć Silesię latem tego roku opuściło aż siedem zawodniczek, to jednak piąta drużyna ubiegłorocznych rozgrywek I ligi prezentuje się personalnie chyba ciut lepiej od nas. Mysłowiczanki, oprócz tych zawodniczek, które pozostały z ubiegłorocznego składu, wzmocniły się bowiem dwiema niezwykle doświadczonymi siatkarkami. Są to: środkowa Iwona Kandora (zawodniczka z kilkuletnim doświadczeniem w Ekstraklasie, dwukrotna mistrzyni Polski w barwach BKS Bielsko-Biała) oraz przyjmująca Małgorzata Plebanek, która dziesięć lat temu reprezentowała w Ekstraklasie Białą Gwiazdę. Oprócz tego do składu zespołu z Mysłowic dołączyło pięć młodych zawodniczek, które wywalczyły w tym roku dla Silesii wicemistrzostwo Polski juniorek.

Wiślaczki są w bojowych nastrojach. Bezdyskusyjna porażka w Ostrowcu nie pozostawiła na dziewczynach poważniejszego śladu i w przedmeczowych zapowiedziach obiecują one to co zwykle: - "Pokażemy ładną siatkówkę".

W mijającym tygodniu nasza drużyna nie dość, że ostro trenowała, to jeszcze rozegrała dwa mecze sparingowe. We wtorek z Pogonią w Proszowicach było 4:0, zaś w środę z Ekstrimem Gorlice (mecz rozegrano w Krakowie, w hali Wandy) 2:1. Mamy nadzieję, że wyniki te są dobrym prognostykiem przed starciem z Silesią.

Jeśli idzie o sprawy zdrowotne, oprócz wciąż kontuzjowanej Sandry Biernatek, na lekkie problemy z kręgosłupem uskarża się Ala Nabielec. Nie jest to nic poważnego, jednak decyzja o tym, czy wystąpi w niedzielę zapadnie przed samym meczem.

Wszystkich naszych sympatyków, którzy zdecydują się spędzić niedzielne popołudnie z siatkarkami Białej Gwiazdy, czeka kilka niespodzianek. Przede wszystkim swój debiut będzie miał "Kącik Malucha", w którym to profesjonalny personel będzie umilał czas najmłodszym fanom Białej Gwiazdy (będą konkursy, malowanie twarzy i wiele innych atrakcji). Przy wejściu do hali będą także rozdawane specjalne chorągiewki, które będą równocześnie czymś w rodzaju kuponu konkursowego. Ci kibice, którzy uzbierają komplet chorągiewek ze wszystkich meczów rozgrywanych przez wiślaczki w naszej hali, wezmą udział w konkursie z nagrodami. Co nimi będzie? Na razie nie możemy jeszcze tego zdradzić.

Serdecznie zapraszamy!

Wisła Kraków - Silesia Volley MOSiR Mysłowice, niedziela, 27 października, godz. 15:00, Hala Główna TS Wisła, ul. Reymonta 22.

Źródło: http://siatkowka.tswisla.pl

Półtora seta i po meczu


27 października 2013
Siatkarki Wisły doznały czwartej z rzędu porażki w rozgrywkach I ligi. Wiślaczki, grając poprawnie tylko w pierwszym i do połowy drugiego seta, uległy dziś na własnym parkiecie Silesii Volley MOSiR Mysłowice 1:3.

Pierwszy set rozpoczął się nie najlepiej, bo od czterech straconych punktów. Wiślaczki szybko jednak opanowały nerwy i błyskawicznie zaczęły odrabiać straty. Po chwili było 3:5, potem 5:6, aż wreszcie po bloku Edyty Rzenno krakowianki wyrównały na 6:6. Przy stanie 8:8 na zagrywkę wędruje Iwona Kuskowska. Atak mysłowiczanek pięknie broni Borek. Druga próba zespołu gości. Świetny blok Żochowskiej i Wisła po raz pierwszy w dniu dzisiejszym wychodzi na prowadzenie.

Następna akcja trwa bardzo długo. Wreszcie piłka trafia do Gądek. Skuteczny atak i 10:8. Kuskowska dalej kąśliwie zagrywa. Piłka po taśmie przetacza się na stronę rywalek. 11:8.

Przy stanie 12:10 naszym dziewczynom przydarzają się dwa niewymuszone błędy w przyjęciu i robi się remis. Na szczęście, trzy następne akcje padają łupem wiślaczek. I jest to przełomowy moment seta. Po chwili serią bardzo trudnych zagrywek popisuje się Tyrańska, Żochowska punktuje raz za razem. 23:17. Zawodniczki Silesii próbują walczyć. Nie na wiele się to zdaje. Atak z prawego skrzydła Tyrańskiej po prostej kończy seta. 25:21.

Druga partia była do pewnego momentu typową walką na przełamanie. Toczyła się dość ostra wymiana ciosów, i choć to Wisła była prawie ciągle na prowadzeniu, to nie udało jej się osiągnąć przewagi większej niż jeden punkt. Silesia także nie mogła odskoczyć, a w początkowej części seta jedyne dwupunktowe prowadzenie mysłowiczanki osiągnęły przy stanie 6:4. Wokół remisu wynik oscylował do stanu 14:14. Wtedy to wiślaczki straciły dwa punkty przy zagrywce gości. To nie była jeszcze oczywiście tragedia. Ta przytrafiła się chwilę później, przy stanie 15:16. Wiślaczki straciły wówczas w jednym ustawieniu pięć punktów i stało się jasne, że tego seta będzie bardzo trudno wygrać. Tak też się stało. Skończyło się na 17:25.

Kolejna partia rozpoczęła się jak marzenie. Po zagrywkach Gądek i pięknych atakach Żochowskiej wyszliśmy na kilkopunktowe prowadzenie Przy stanie 5:2 nastąpiła kluczowa akcja seta. Edyta Rzenno chyba prawidłowo zdobyła punkt z przechodzącej piłki, jednak sędzina dopatrzyła się błędu wiślaczki. Nasze zawodniczki straciły po chwili prowadzenie, i pomimo że odzyskały go niebawem, nie zdołały już powrócić do dobrej gry z początku seta. Ostatni raz prowadziły 8:7, a potem były już tylko mnożące się błędy. Set został przegrany z kretesem 18:25.

Patrząc na twarze wiślaczek wychodzących na czwartą odsłonę dzisiejszego meczu, trudno było być optymistą. Nasze siatkarki najwyraźniej nie potrafiły zapomnieć o tym, co działo się w secie drugim i trzecim, i wyglądały jakby trochę zaczynały godzić się z porażką.

Set od początku przebiegał pod dyktando Silesii, a nasza drużyna prowadziła tylko raz (4:3). Iskierka nadziei zaświtała, gdy rozprężone już nieco mysłowiczanki pozwoliły na zniwelowanie swojej przewagi z pięciu do jednego punktu. Co więcej, gdyby przy stanie 18:19 nasze dziewczęta nieco mądrzej rozegrały kontrę, mógł być remis. Niestety, tak się nie stało, a skuteczny blok rywalek spowodował, że w dalszym ciągu miały one dwa punkty w zapasie. Po chwili zwiększyły swoją przewagę do trzech oczek i było po meczu.

Podsumowując dzisiejsze spotkanie, trzeba zwrócić uwagę na dwie sprawy. I niestety, obydwie - póki co - nie napawają zbytnim optymizmem. Po pierwsze, braki w ograniu na poziomie pierwszoligowym kilku naszych siatkarek będą jeszcze przez jakiś czas dawały się we znaki. Po drugie zaś, będące nieco pochodną pierwszego, Wiśle gra idzie w miarę tylko do momentu, w którym rywalki nie rozgryzą naszych słabych i mocnych stron. Potem jest już znacznie trudniej, tym bardziej, że odporność psychiczna wiślaczek na pojedyncze wpadki pozostawia sporo do życzenia.

Co w takiej sytuacji może być naszym sprzymierzeńcem? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jest to upływający czas. Każde kolejne zajęcia treningowe, każdy sparing, każdy następny mecz ligowy powinien wyglądać lepiej. A skoro tak, to bardzo dobrze, że następny pojedynek o punkty rozegramy dopiero za dwa tygodnie, kiedy to w Sosnowcu spotkamy się z tamtejszym SMS-em. I jedno jest pewne. Tego boju już nie będzie można przegrać.

Wisła Kraków - Silesia Volley MOSiR Mysłowice 1:3 (25:21, 17:25, 18:25, 22:25)

Źródło: http://siatkowka.tswisla.pl

Drużyny bidne, jeszcze solidne

W spotkaniu ciekawym tyleż sportowo, co jako lekcja poglądowa na kondycję I ligi siatkarek, Wisła Kraków uległa Silesii Volley Mysłowice, 1:3.

Przez pewien czas zapowiadało się na odwrotny wynik, bo Lucyna Borek perfekcyjnie spisywała się na libero, kryjąc ogromną połać pola w przyjęciu, większość serwisów biorąc na palce, a Magda Żochowska kończyła prawie wszystko co trzeba z prawego skrzydła. Po falstarcie (0:4) było 5:6, 7:8, 11:8, 15:12, 16:13, 16:15, 19:15, 23:17. Wymienionej dwójce pomagały – zwłaszcza w obronie i bloku – koleżanki, choćby Edyta Rzenno, która nie mogła wystąpić w poprzednim meczu ligowym w Ostrowcu, pięć dni w sprawach prywatnych spędziła za granicą i wyglądało jakby przywiozła stamtąd zagrywkę z wyskoku, bo dawno jej nie stosowała. - Dosłownie na ostatnim treningu kilka razy sobie „podrzuciła”. Może będzie to niezła broń w przyszłości – zastanawia się szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, Tomasz Klocek. Ślązaczki próbowały gonić, kilka razy środkiem przedarła się Patrycja Ząbek, Klocek brał czas przy stanie 23:19 i 24:21. Po każdej z przerw jego podopieczne atakowały skutecznie – najpierw „Żocho”, potem Magdalena Tyrańska (zresztą serdeczna przyjaciółka Ząbek).

W drugiej partii losy się wahały – 1:2, 3:2, 4:6, 7:6, 10:8, 10:10, 13:12 – aż ekipa gości zaczęła przechylać szalę, dzięki modyfikacji ofensywy. - Dziewczyny były pierwotnie „napalone” na bicie z całej siły. Chwała im za zrozumienie, że nie przyniesie to skutków przy takiej grze Wisły w obronie. Zaczęły realizować postawione wtedy zadania: kiwać i uderzać po prostej – wyjaśnia prowadzący mysłowiczanki Sebastian Michalak. Jego podopieczne odskoczyły na 16:14, 21:15, 21:17, 24:17, 25:19, skuteczna była Barbara Susek, wszechstronna (nawet zaatakowała z II linii po swoim podaniu) – środkowa Iwona Kandora, a krakowianki ułatwiały im sprawę, myląc się lub serwując na dobrze spisującą się libero, Joannę Nickowską. Udaną zmianę zaliczyła Sylwia Andrysiak. Trzecia odsłona zaczęła się od 3:0 i 5:1 dla gospodyń (trzy ścięcia Żochowskiej, as Anny Mysiak), ale przewaga szybko rozpadła się pod ciosami Dominiki Najmrockiej i wracającej na stare śmieci byłej wiślaczki, Małgorzaty Plebanek (5:5, 8:8, 10:12). Kiedy Najmrocka i Izabela Soja dołożyły asy (ta druga w każdym secie przeżywała taką satysfakcję) zrobiło się 15:11 i 17:12, a zaraz 19:12. Na finiszu pokazała się jeszcze za linią końcową najlepsza zagrywająca tegorocznych mistrzostw Polski juniorek, Majka Szczepańska (16:23), a całość zamknęły Plebanek i Najmrocka.

- Czy wysiadłyśmy kondycyjnie? Nie, czasami brakuje oddechu, ale to nie jest główna przyczyna okresów naszej słabszej gry – uważa Magda Żochowska. – Nasza postawa jest spójna z tym co robią rywalki – rozkręciły się i pozwoliły nam na mniej, a u nas siadły kolejne elementy: przyjęcie, serwis i atak. Ale miałyśmy dzisiaj naprawdę udane fragmenty i mam nadzieję, że w każdym meczu będzie ich coraz więcej. W czwartej części taką chwilą stała się pogoń – od 13:18 i 15:19 do 18:19 i 20:21. Przyjezdne, które prowadziły wcześniej prawie bez przerwy (0:2, 4:6, 6:9, 8:11), nie dały sobie wyrwać tego także na ostatnich metrach. Ciągnąca je dotąd, Susek zbiła i teraz (20:22), as Szczepańskiej zaświecił na tablicy 21:24, a nieporozumienie po stronie miejscowych – 22:25. - Trochę w pewnym momencie „zapaliło się” moim zawodniczkom w głowach. Widzę ich postępy na treningach, ale nie mogą się wszystkie na raz w trakcie jednego meczu spotkać z formą - analizuje Tomasz Klocek.

Niedzielna konfrontacja była o tyle symptomatyczna, że stanęły naprzeciwko siebie jedne z najuboższych (a może i najuboższe) ekip pierwszoligowych. Szczególnie w przypadku Wisły bezprzedmiotowe stają się wszelkie tradycyjne kryteria oceny poziomu sportowego. Byt drużyny został uratowany w ostatniej chwili (tydzień później miała nastąpić rezygnacja z występów w lidze) przez firmę Proxima-Service. Kilka stypendiów dokłada do tego Akademia Górniczo-Hutnicza. Budżet można oszacować na około ćwierć miliona, co jest najprawdopodobniej rekordem oszczędności na zapleczu ekstraklasy w ciągu wielu poprzednich sezonów. Poza 4-osobowym, doświadczonym trzonem (z którego tuż przed sezonem kontuzja wykluczyła podstawową przyjmującą, Sandrę Biernatek), kadra została pozbierana we wrześniu z dziewcząt, które zagrać w Wiśle mogły/chciały/nie bały się podjąć wyzwania (kilka innych, z różnych powodów, wtedy odmówiło). Znalazły się w niej: - 19-letnia Magda Tyrańska, która przez dwa ostatnie sezony w MKS MOS Wieliczka broniła się w play out przed spadkiem z II ligi, a wcześniej występowała w III lidze; - 19-letnia Patrycja Gądek, która do końca września pracowała w Irlandii, w ostatnim sezonie wraz z Sandecją Nowy Sącz zajęła 7. miejsce w II lidze, a wcześniej występowała w różnych klubach w III lidze; - 20-letnia Anna Postrożny, która w ostatnimi sezonie występowała z Patrycją w Sandecji, a wcześniej na przemian spadała z II ligi bądź awansowała z III w barwach Sandecji albo Popradu Stary Sącz - 20-letnia Ania Mysiak, która w ostatnim sezonie występowała w III lidze w Bronowiance Kraków, a przez kilka wcześniejszych w II-ligowej Siarce Tarnobrzeg - 22-letnia Alicja Nabielec, która przez wiele sezonów występowała w III-ligowej Armaturze Kraków, a przez pół ostatniego w II-ligowym MKS MOS Wieliczka, póki nie wyłączyła jej kontuzja kręgosłupa (dzisiaj też nie została wpuszczona na boisko ze względów ostrożnościowych – plecy znowu dały znać o sobie) - Edyta Rzenno, która ma 30 lat, ale trzy ostatnie zabrała jej poważna kontuzja kolana – w tym okresie zaliczyła nie więcej niż kilkanaście meczów w ekstraklasie i I lidze - kilka 16- i 17-letnich dziewcząt z grup młodzieżowych Wisły Jesienią są już w zupełnie innym miejscu niż w lecie; nie tylko przez fakt przynależności, ale i postępy – w sparingach ogrywają lokalnych II-ligowców, podejmują walkę w I lidze, momentami prezentują się widowiskowo (np. z Karpatami Krosno), lecz przykładanie do nich takiej samej miary jak do klasycznie selekcjonowanych i przygotowywanych drużyn jest mało sensowne. One zwyczajnie muszą przegrać swoje, żeby przejść kolejny etap nauki, a po momentach euforii będą jeszcze nie raz wychodzić z nich – jak to nazywa trener – atawizmy: np. serwisy w dolną taśmę, czy ataki w pół siatki.

Silesia Volley również jest po poważnych przejściach, począwszy od odłączenia się wiosną ośrodka chorzowskiego (pisaliśmy o tym TUTAJ). Sebastian Michalak mógł wprawdzie nieco więcej wybierać w kwestiach personalnych, ale w ramach ograniczonych funduszy. - My też mamy skromny budżet, pewnie tylko jakieś 20-30 procent więcej niż Wisła – mówi. W tym tygodniu doszło do kolejnej nieoczekiwanej zmiany; rozwiązano umowę z Elżbietą Zając, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, jedną z głównych animatorek mysłowickiej siatkówki – zarówno halowej jak ligowej. – Stało się to w czwartek. Dostaliśmy zapewnienie, że sezon zakończymy normalnie, ale w tej chwili nikt nic nie wie, co się będzie dalej działo. MOSiR, gdzie pracujemy, miał być przekształcany, ale od tego odstąpiono – opowiada Michalak. – Wracając do siatkówki, staram się być dobrej myśli, bo dzisiaj okresami gra wyglądała przyzwoicie. Wydaje mi się, że mamy szanse na wejście do „szóstki”, dającej spokój już po rundzie zasadniczej.

PAWEŁ FLESZAR

WISŁA Kraków – SILESIA VOLLEY MOSiR Mysłowice 1:3 (25:21, 18:25, 18:25, 22:25)

Sędziowały: Luiza Szymańczak i Magdalena Niewiarowska (Warszawa). Widzów: 250.

WISŁA: Kuskowska, Gądek, Mysiak, Żochowska, Tyrańska, Rzenno oraz Borek (l), Postrożny, Wąsik. Trener: Tomasz Klocek.

SV: Soja, Najmrocka, Ząbek, Susek, Plebanek, Kandora oraz Nickowska (l), Wieczorek, Szczepańska, Andrysiak, Szostok. Trener: Sebastian Michalak.

Źródło: http://sportkrakowski.pl