2014.11.26 Wisła Can-Pack Kraków - UMMC Ekaterinburg 56:66

Z Historia Wisły

Faworyt musiał się natrudzić, ale wygrał. UMMC ogrywa Wisłę Can-Pack

Koszykarki krakowskiej Wisły mocno postawił się zespołowi UMMC Jekaterynburg, ale w konfrontacji z głównym kandydatem do wygrania całej Euroligi w tym sezonie - niestety z parkietu schodzimy jako zespół pokonany. W hali przy ulicy Reymonta "Biała Gwiazda" przegrywa bowiem z mistrzyniami Rosji 56-66.

Spotkanie z faworyzowanym UMMC Jekaterynburgiem koszykarki "Białej Gwiazdy" rozpoczęły bardzo dobrze. Po punktach Allie Quigley, Farhiyi Abdi oraz Jantel Lavender prowadziliśmy bowiem 6-0. Rezultat ten podrażnił jednak bez wątpienia przyjezdne, bo mistrzynie Rosji zdobyły aż 12 punktów z rzędu i rezultat zmienił się na 6-12. Nic jednak dziwnego, bo nie tylko to UMMC zaczęło grać lepiej, ale przede wszystkim to Wisła mocno się zatrzymała. Dotyczy to także takich gwiazd naszej drużyny jak Lavender, która nie potrafiła m.in. wykończyć akcji stojąc samotnie pod koszem. Co zwyczajnie nie ma prawa jej się przecież zdarzyć. Naszą niemoc przerwała w końcu Justyna Żurowska-Cegielska, a Quigley doprowadziła do stanu 10-12. Tyle, że UMMC także dorzuciło kolejne punkty. I choć "trójką" odpowiedziała Abdi, to już do końca pierwszej kwarty lepszy był zespół z Rosji. Po 10 minutach było 13-20, a wynik ten ustaliła nasza była zawodniczka - Ewelina Kobryn.

Drugą kwartę szczęśliwą "trójką" zaczęła dla nas dobrze punktująca Quigley, ale podobnym rzutem odpowiedziała Silvia Domínguez - i choć z dalekiego dystansu trafiła także Cristina Ouviña, to w UMMC dobrze punktowała Candance Parker i na tablicy było 19-28. Przewagę znów dwukrotnie zmniejszyła Quigley (23-28), ale za punktowanie wzięła się nie tylko Sandrine Gruda, ale też po niesamowitej "trójce" Diana Taurasi! To dało 10-punktową przewagę naszym gościom (25-35). Ostatecznie jednak, dzięki dwóm udanym akcjom Gintarė Petronytė, pierwszą połowę kończymy na minus osiem (29-37).

Początek trzeciej kwarty był wyrównany - obydwa zespoły grały można powiedzieć "kosz za kosz", choć dzięki udanym akcjom Petronytė zrobiło się 37-43, a po kolejnych nieskutecznych próbach UMMC i trafieniu Courtney Vandersloot było już tylko 39-43 i trener UMMC poprosił o czas. Po nim obydwa zespoły długo były nieskuteczne, ale w końcu "trójkę" rzuca nam Kristi Toliver, a wynik dla gości podwyższa jeszcze Kobryn, co oznaczało, że na 12 minut przed końcem spotkania przegrywaliśmy 39-48. Wiślaczki nie zamierzały się jednak poddawać. Ważny i celny rzut oddała Żurowska-Cegielska, a stająca na linii rzutów Abdi dokłada dla nas jeden punkt. To oznacza, że po 30 minutach na tablicy wyników było 42-48. Wiślaczki wciąż miały więc szansę na doścignięcie rosyjskiego potentata.

Na początku czwartej kwarty bardzo dobrze punktowała dla gości Gruda, ale dla nas trafiają Quigley, Ouviña i Lavender co dało wynik 48-52. Kolejne punkty rzucają nam jednak Toliver i Domínguez, co znów daje UMMC bezpieczną przewagę (48-57). Wiślaczki wciąż nie mają jednak zamiaru oddać pola gry. Żurowska-Cegielska oraz Lavender zmniejszają naszą stratę - mimo kolejnych punktów Toliver - do siedmiu oczek (52-59), a wszystko to na pięć minut przed finałem tego spotkania. Niestety w kolejnych akcjach wiślaczki się mylą, w tym po ładnej akcji Abdi, a że swoją próbę udanie zakończyła Tatjana Popowa, więc na cztery minuty przed końcem przegrywaliśmy 52-61 i trener Štefan Svitek poprosił o czas. Po nim obydwa zespoły w kolejnych swoich akcjach nie trafiają, ale znów nie myli się Popowa i zwiększa przewagę UMMC do 11 punktów. To oznaczało już niewielką szansę wiślaczek, tym bardziej, że zespół z Rosji bardzo dobrze grał końcówkę tego spotkania w defensywie. Ostatecznie przegrywamy 56-66, ale na pewno porażka ta wstydu nam nie przynosi. Z drugiej zaś strony - faworyt kontrolował przebieg tego spotkania i tak naprawdę końcowy wynik nie był dla niego niestety zagrożony.

Źródło: wislaportal.pl

Galeria

Zdjęcia: Krzysztof Porębski
Źródło: wislaportal.pl

Zdjęcia: Leszek Stępień
Źródło: wislacanpack.pl