2016.02.24 TS Wisła Kraków - KŚ AZS PŚ Gliwice 85:50

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 15: Linia 15:
Wartość zwycięstwa powiększa fakt, że AZS Politechniki Śląskiej plasuje się na czwartym miejscu w tabeli grupy C, a w tym sezonie był pierwszą drużyną, która – dopiero w 10. kolejce – pokonała Polonię Bytom. Dochodzi do tego też aspekt ambicjonalny, wszak w pierwszej konfrontacji wiślaków z gliwiczanami przeciwnicy odrobili 18-punktową stratę w czwartej kwarcie i okazali się lepsi po dogrywce.
Wartość zwycięstwa powiększa fakt, że AZS Politechniki Śląskiej plasuje się na czwartym miejscu w tabeli grupy C, a w tym sezonie był pierwszą drużyną, która – dopiero w 10. kolejce – pokonała Polonię Bytom. Dochodzi do tego też aspekt ambicjonalny, wszak w pierwszej konfrontacji wiślaków z gliwiczanami przeciwnicy odrobili 18-punktową stratę w czwartej kwarcie i okazali się lepsi po dogrywce.
-
- Cieszę się poza tym, że wreszcie wygraliśmy w swojej hali. W ostatnich tygodniach udawało się to tylko na wyjazdach, u siebie „dostawaliśmy w ryj”. To też powinno być przełamanie dla chłopaków - uważa szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, Piotr Piecuch.
+
- Cieszę się poza tym, że wreszcie wygraliśmy w swojej hali. W ostatnich tygodniach udawało się to tylko na wyjazdach, u siebie „dostawaliśmy w ryj”. To też powinno być przełamanie dla chłopaków - uważa szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, Piotr Piecuch.
Jego podopieczni tylko na starcie mieli problemy z rywalami, którzy – wśród wielu strat z obu stron – prowadzili dwoma punktami. Wynik odwrócił świetną penetracją i „trójką” Rafał Zgłobicki (5:2), a wkrótce w towarzystwie Jakuba Żaczka i – przede wszystkim - Kamila Kameckiego opanował tablicę gości. Próbował im się odgryzać z obwodu Patryk Polczyk, ale na każdy jego ruch mieli po kilka odpowiedzi. Co odzwierciedlają zdobycze po pierwszej kwarcie: Polczyk uzbierał 7 „oczek”, jego koledzy – 4, a gospodarze 22, z czego „Kamyk” i „Żaku” po 7, a „Zgłobi” – 5.
Jego podopieczni tylko na starcie mieli problemy z rywalami, którzy – wśród wielu strat z obu stron – prowadzili dwoma punktami. Wynik odwrócił świetną penetracją i „trójką” Rafał Zgłobicki (5:2), a wkrótce w towarzystwie Jakuba Żaczka i – przede wszystkim - Kamila Kameckiego opanował tablicę gości. Próbował im się odgryzać z obwodu Patryk Polczyk, ale na każdy jego ruch mieli po kilka odpowiedzi. Co odzwierciedlają zdobycze po pierwszej kwarcie: Polczyk uzbierał 7 „oczek”, jego koledzy – 4, a gospodarze 22, z czego „Kamyk” i „Żaku” po 7, a „Zgłobi” – 5.
Następną odsłonę przyjezdni zaczęli z animuszem, zredukowali różnicę do 24:18, lecz kombinacja Sebastiana Dąbka z Kameckim przestawiła wajchę na dawne położenie. Zgłobicki pokazywał wjazdy efektowniejsze jeden od drugiego, a Wojciech Gorgoń i Jakub Natkaniec wspierali szturm ostrzałem z dystansu. – Ostatnio nie wiem, co się z nami dzieje, przecież przyzwyczailiśmy siebie i obserwatorów do innej koszykówki – kręci głową trener Politechniki, Sylwester Walczuk. – Mam wrażenie, że na naszą niekorzyść podziałało tak szybkie zrealizowanie podstawowego założenia, jakim było utrzymanie w II lidze. Osłabieniem jest też kontuzja Krzysztofa Wąsowicza.
Następną odsłonę przyjezdni zaczęli z animuszem, zredukowali różnicę do 24:18, lecz kombinacja Sebastiana Dąbka z Kameckim przestawiła wajchę na dawne położenie. Zgłobicki pokazywał wjazdy efektowniejsze jeden od drugiego, a Wojciech Gorgoń i Jakub Natkaniec wspierali szturm ostrzałem z dystansu. – Ostatnio nie wiem, co się z nami dzieje, przecież przyzwyczailiśmy siebie i obserwatorów do innej koszykówki – kręci głową trener Politechniki, Sylwester Walczuk. – Mam wrażenie, że na naszą niekorzyść podziałało tak szybkie zrealizowanie podstawowego założenia, jakim było utrzymanie w II lidze. Osłabieniem jest też kontuzja Krzysztofa Wąsowicza.
-
42:25 do przerwy. Wychodząc na drugą połowę akademicy skupili się w kółeczku, koncentrując przed odrabianiem strat. Dąbek (dwie „trójki”) i spółka szybko rozbili jednak ich mobilizację, w ciągu 5,5 minuty notując run 14:0. - Obrona była najważniejsza; wszystkie dobre rzeczy biorą się z obrony – zaznacza Piecuch. - Kiedy w ostatnią sobotę wyszarpali zwycięstwo w Rudzie Śląskiej, to był ewenement, bo udało nam się to, mimo że przegraliśmy „deskę” 27:43. Dzisiaj już bardzo dobrze zastawiali i zbierali.
+
42:25 do przerwy. Wychodząc na drugą połowę akademicy skupili się w kółeczku, koncentrując przed odrabianiem strat. Dąbek (dwie „trójki”) i spółka szybko rozbili jednak ich mobilizację, w ciągu 5,5 minuty notując run 14:0. - Obrona była najważniejsza; wszystkie dobre rzeczy biorą się z obrony – zaznacza Piecuch. - Kiedy w ostatnią sobotę wyszarpali zwycięstwo w Rudzie Śląskiej, to był ewenement, bo udało nam się to, mimo że przegraliśmy „deskę” 27:43. Dzisiaj już bardzo dobrze zastawiali i zbierali.
Krakowianie nie pofolgowali również w czwartej kwarcie, choć mieli 30 punktów zapasu. Bili się zaciekle w defensywie; jeździli na pośladkach (Natkaniec i Mateusz Piotrowski powinni mieć przetarte w tym miejscu spodenki), „Kamyk” złapał trzy faule w ciągu minuty, a Dąbek wpakował się w przeciwnika z takim impetem, że zczepieni wylądowali na leżąco za linią końcową.
Krakowianie nie pofolgowali również w czwartej kwarcie, choć mieli 30 punktów zapasu. Bili się zaciekle w defensywie; jeździli na pośladkach (Natkaniec i Mateusz Piotrowski powinni mieć przetarte w tym miejscu spodenki), „Kamyk” złapał trzy faule w ciągu minuty, a Dąbek wpakował się w przeciwnika z takim impetem, że zczepieni wylądowali na leżąco za linią końcową.

Wersja z dnia 20:13, 28 lut 2016

25 lutego 2016

Nareszcie u siebie!

Doczekali się wreszcie kibice drugoligowego zespołu koszykarzy na zwycięstwo u siebie w Nowym Roku.

Ostatni triumf na własnym parkiecie miał miejsce 30.10.2015 roku, więc prawie cztery miesiące temu, a pomimo tego stała grupa wiernych i oddanych sympatyków drużyny cierpliwie czekała na przełamanie drużyny. Zaczęło się niepewnie i niemrawo, bo od dwóch strat i wyniku 0:2. Szybko jednak chłopaki opanowali nerwy i zaczęli grać tak jak dawno na hali przy Reymonta im się nie zdarzyło. Bardzo dobra obrona a przede wszystkim wygrana tablica oraz wyprowadzane po zbiórkach szybkie akcje kończone skutecznymi rzutami mogły się naprawdę podobać. Pomimo dużej rotacji stosowanej przez trenera Piecucha zespół nie gubił rytmu i systematycznie powiększał przewagę. Nareszcie widać było zespołowe granie, dzielenie się piłką a co najważniejsze widać było, że gra sprawia każdemu z zawodników autentyczną przyjemność. Popisowe były pierwsze minuty trzeciej kwarty, kiedy Smoki zanotowały run 14: 0 (56: 25) i w tym momencie rozstrzygnęły się losy meczu, choć trener wolał dmuchać na zimne mając w pamięci wyjazdowe spotkanie i porażkę pomimo wysokiego prowadzenia (18 pkt po trzech kwartach). Ostatnie dziesięć minut też na korzyść gospodarzy i szansa gry dla zmienników, którą skrzętnie wykorzystali i cała dwunastka meczowa. Zaliczyła minuty

Razem z Przemkiem Bilińskim gratulujemy zwycięstwa naszym podopiecznym i cieszymy się, że długo oczekiwana wygrana na swoim parkiecie dokonała się właśnie w takim stylu. Bez dwóch zdań kluczem do efektownego zwycięstwa była obrona i wygrana rywalizacja na tablicach. To, co działo się w ataku wynikało właśnie z defensywy, stąd duża ilość wyprowadzanych szybkich ataków, choć na tym polu tkwią w zespole ciągle duże rezerwy. Radość jest tym większa, że widzieliśmy po meczu zadowolone twarze naszych wiernych sympatyków, którzy są z nami na dobre i złe. Dziś się cieszymy, jutro odpoczywamy a od piątku znowu ciężka praca i następne mecze. Ciągle mamy nóż na gardle i każde zwycięstwo jest na wagę złota. Jeszcze mamy z trenerem dwie drobne, ale bardzo ważne kwestie do wyjaśnienia z drużyną, ale to już załatwimy sobie we własnym gronie i mam nadzieję, że chłopaki już nie zboczą z obranego sobie dziś kursu. Oby tak dalej - podsumował mecz trener Piotr Piecuch

TS Wisła Kraków - KS AZS PŚ Gliwice 85:50 (22:11, 20:14, 19:10, 24:15)

Źródło: http://www.wawelskiesmoki.pl

Kamyki w trybach Politechniki

W efektownym stylu koszykarze Wisły Kraków rozprawili się z wyżej notowaną ekipą z Gliwic, a na wynik 85:50 złożyła się między innymi seria 14:0 w trzeciej kwarcie.

Wartość zwycięstwa powiększa fakt, że AZS Politechniki Śląskiej plasuje się na czwartym miejscu w tabeli grupy C, a w tym sezonie był pierwszą drużyną, która – dopiero w 10. kolejce – pokonała Polonię Bytom. Dochodzi do tego też aspekt ambicjonalny, wszak w pierwszej konfrontacji wiślaków z gliwiczanami przeciwnicy odrobili 18-punktową stratę w czwartej kwarcie i okazali się lepsi po dogrywce. - Cieszę się poza tym, że wreszcie wygraliśmy w swojej hali. W ostatnich tygodniach udawało się to tylko na wyjazdach, u siebie „dostawaliśmy w ryj”. To też powinno być przełamanie dla chłopaków - uważa szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, Piotr Piecuch.

Jego podopieczni tylko na starcie mieli problemy z rywalami, którzy – wśród wielu strat z obu stron – prowadzili dwoma punktami. Wynik odwrócił świetną penetracją i „trójką” Rafał Zgłobicki (5:2), a wkrótce w towarzystwie Jakuba Żaczka i – przede wszystkim - Kamila Kameckiego opanował tablicę gości. Próbował im się odgryzać z obwodu Patryk Polczyk, ale na każdy jego ruch mieli po kilka odpowiedzi. Co odzwierciedlają zdobycze po pierwszej kwarcie: Polczyk uzbierał 7 „oczek”, jego koledzy – 4, a gospodarze 22, z czego „Kamyk” i „Żaku” po 7, a „Zgłobi” – 5.

Następną odsłonę przyjezdni zaczęli z animuszem, zredukowali różnicę do 24:18, lecz kombinacja Sebastiana Dąbka z Kameckim przestawiła wajchę na dawne położenie. Zgłobicki pokazywał wjazdy efektowniejsze jeden od drugiego, a Wojciech Gorgoń i Jakub Natkaniec wspierali szturm ostrzałem z dystansu. – Ostatnio nie wiem, co się z nami dzieje, przecież przyzwyczailiśmy siebie i obserwatorów do innej koszykówki – kręci głową trener Politechniki, Sylwester Walczuk. – Mam wrażenie, że na naszą niekorzyść podziałało tak szybkie zrealizowanie podstawowego założenia, jakim było utrzymanie w II lidze. Osłabieniem jest też kontuzja Krzysztofa Wąsowicza. 42:25 do przerwy. Wychodząc na drugą połowę akademicy skupili się w kółeczku, koncentrując przed odrabianiem strat. Dąbek (dwie „trójki”) i spółka szybko rozbili jednak ich mobilizację, w ciągu 5,5 minuty notując run 14:0. - Obrona była najważniejsza; wszystkie dobre rzeczy biorą się z obrony – zaznacza Piecuch. - Kiedy w ostatnią sobotę wyszarpali zwycięstwo w Rudzie Śląskiej, to był ewenement, bo udało nam się to, mimo że przegraliśmy „deskę” 27:43. Dzisiaj już bardzo dobrze zastawiali i zbierali.

Krakowianie nie pofolgowali również w czwartej kwarcie, choć mieli 30 punktów zapasu. Bili się zaciekle w defensywie; jeździli na pośladkach (Natkaniec i Mateusz Piotrowski powinni mieć przetarte w tym miejscu spodenki), „Kamyk” złapał trzy faule w ciągu minuty, a Dąbek wpakował się w przeciwnika z takim impetem, że zczepieni wylądowali na leżąco za linią końcową. Dominację w ataku najlepiej oddaje fakt, że kiedy „Seba” mierząc za trzy zaświecił na tablicy 77:40, aż pięciu wiślaków miało dwucyfrową zdobycz punktową, a u rywali – nikt. Później konto poprawił Daniel Pełka, a miejscowi wyżywali się w kolejnych popisach. W akcji juniorskiej Natkaniec zaksięgował swój szósty przechwyt, w dryblingu poradził sobie z dwoma gliwiczanami i obsłużył Jakuba Miszkurkę, który trafił lewym hakiem. Michael Ejiofor po odebraniu piłki gościom nie oddał jej nikomu, przekozłował 3/4 boiska i rzucił z obiegnięciem obręczy. Olaf Bloda wcelował z ośmiu metrów przez ręce przeciwnika, a po wolnym Ejiofora było nawet 85:45. W ostatnich 7 sekundach krakowianie już nie bronili, ale Artur Donerstag dwutaktem dołożył dwa „oczka” do wyniku.

Wisła nie ma już szans na awans do ósemki występującej w play off, gdyż na dwa spotkania przed finiszem sezonu zasadniczego ma 2 pkt. straty do Pogoni Ruda Śląska i niekorzystny bezpośredni bilans z tą drużyną. - Te mecze są jednak bardzo ważne! I dzisiejszy, i poprzednie, i dwa pozostałe. W play out zagramy w czwórce każdy z każdym, ale z zaliczeniem wcześniejszego dorobku - tłumaczy Piotr Piecuch. - W tej chwili jest siła i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Kiedy grają zespołowo, to są dobrym zespołem, a gdy każdy gra sam, to nic nie ma…

PAWEŁ FLESZAR

WISŁA Kraków – AZS POLITECHNIKI ŚLĄSKIEJ Gliwice 85:50 (22:11, 20:14, 19:10, 24:15)

Sędziowali: Rajmund Lewiński i Rafał Bogdan. Widzów: 70.

WISŁA: Żaczek 16 (2×3, 7 zb.), Zgłobicki 15 (1×3, 11 zb., 2 prz.), Kamecki 13 (6 zb., 2 prz.), Dąbek 11 (3×3, 5 as.), Natkaniec 10 (2×3, 6 prz., 4 as.) oraz Piotrowski 7 (4 zb.), Gorgoń 3 (1×3), Ejiofor 3 (6 zb.), Bloda 3 (1×3), Cepuchowicz 2, Miszkurka 2, Czajka. Trener: Piotr Piecuch.

PŚG: Pełka 16 (3×3, 5 zb., 3 prz.), Krupa 9 (8 zb.), Donerstag 4, Rybicki, M. Wąsowicz oraz Polczyk 7 (2×3, 2 prz.), Żmuda 4, Keller 4, Lukawski 4, Witek 2, Bączyński. Trener: Sylwester Walczuk.

Źródło: http://www.sportkrakowski.pl