2016.10.21 Wisła Kraków - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2:0

Z Historia Wisły

2016.10.21, Ekstraklasa, 13. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 8°C
Wisła Kraków 2:0 (1:0) Termalica Bruk-Bet Nieciecza
widzów: 11.347
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy.
Bramki
Zdeněk Ondrášek 26' (g)
Zdeněk Ondrášek 69' (k)
1:0
2:0
Wisła Kraków
Łukasz Załuska
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki
Richárd Guzmics
grafika:zk.jpg 54' Maciej Sadlok
Rafał Boguski
Denis Popovič
grafika:zk.jpg 46' Krzysztof Mączyński
Mateusz Zachara grafika:zmiana.PNG (46' Paweł Brożek)
Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (90' Petar Brlek)
grafika:zk.jpg 90' Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Krzysztof Pilarz
Patryk Fryc
Kornel Osyra grafika:zk.jpg 68'
Artem Putiwcew
Dalibor Pleva
Roman Gergel grafika:zmiana.PNG (79' Bartłomiej Smuczyński)
Vlastimir Jovanović grafika:zmiana.PNG (61' Wojciech Kędziora)
Mateusz Kupczak
Bartłomiej Babiarz grafika:zmiana.PNG (61' Dawid Nowak)
Guilherme
Vladislavs Gutkovskis

Trener: Czesław Michniewicz
Ławka rezerwowych: Michał Miśkiewicz, Rafał Pietrzak, Krzysztof Drzazga, Adam Mójta, Tomasz Cywka


Bramki: 2-0 (1-0)
Posiadanie (w %): 55-45 (61-39)
Strzały: 11-9 (7-4)
Strzały celne: 4-4 (3-1)
Strzały niecelne: 4-4 (1-3)
Strzały zablokowane: 3-1 (3-0)
Rzuty rożne 2-4 (2-2)
Faule: 13-13 (3-5)
Żółte kartki: 3-1 (0-0)
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Przed meczem

===NEWS „Ciężki” rywal. Wisła vs Bruk-Bet Termalica===

Niewielka wieś niemal na szczycie, wielkie miasto na dnie Ekstraklasy. Po tym meczu spodziewać możemy się wszystkiego.

Czas ruszyć w górę

W piątek do Krakowa przyjedzie drużyna, która w obecnych rozgrywkach spisuje się zaskakująco dobrze. Termalica przed 13. kolejką zajmuje 3 miejsce ze stratą zaledwie punktu do liderującej Lechii. Słonie w ostatnim czasie świetnie radzą sobie zwłaszcza w meczach wyjazdowych, co sprawia że mogą być jutro wyjątkowo ciężkim rywalem dla Wiślaków. BG mimo świetnej formy i punktu wywalczonego w niedzielę w Poznaniu, ciągle okupuje dno tabeli. Do tej pory Wiślakom udało się zgromadzić 11 pkt, dzięki czemu tracą tylko 4 do 8 pozycji.

Porażki dawno nie oglądane

Po złej serii, ciągnącej się za Wiślakami od początku sezonu, przyszedł czas na znacznie przyjemniejszą. To już 4 mecze ligowe bez porażki, a licząc z Pucharem Polski i sparingiem aż 6. Jeszcze lepsza passa towarzyszy spotkaniom Słoni, oni nie doznali klęski od 7 gier. Ostatnio w meczu na szczycie zremisowali w Niecieczy 0:0 z Jagiellonią. W sumie w całym sezonie doznali oni zaledwie 2 porażek, obu wyjazdowych – w Lubinie 0:2 i w Szczecinie 0:5. Kolejne 3 gry w delegacjach to już zwycięstwa – w Gdańsku 2:1, w Chorzowie 1:0 i we Wrocławiu 2:1. Piłkarze Bruk-Betu znacznie gorzej niż w lidze poradzili sobie w PP, odpadając już po pierwszym meczu, z Wigrami Suwałki, przegranym na Podlasiu 1:2.

Powrót „Baszcza”

Po raz kolejny niezwykle komfortową sytuację przed spotkaniem ma trener Wdowczyk, który może skorzystać ze wszystkich zawodników. W stosunku do zremisowanego meczu z Lechem możemy spodziewać się dwóch rotacji. Od pierwszej minuty zapewne na boisko wybiegnie Paweł Brożek, który w Poznaniu po wejściu na murawę zapewnił nam 1 punkt. „Brozio” zdobywając 2 bramkę w tym sezonie, wskoczył na 10. miejsce w klasyfikacji wszechczasów Ekstraklasy! Za pewne między słupki wróci Michał Miśkiewicz, który z Kolejorzem nie zagrał, bo nie był w stu procentach gotowy.

Ze strony „Słoni” największą uwagę zawodnicy BG muszą zwrócić na będącego w tym sezonie w doskonałej formie napastnika, autora 5 trafień, Vladislava Gutkovskisa. Barw Bruk-Betu bronią dwaj byli zawodnicy Wisły – Patryk Fryc, a także Dariusz Trela. Dyrektorem ds. marketingu jest doskonale znany pod Wawelem Marcin Baszczyński, a trenerem bramkarzy, były golkiper BG Mariusz Mucharski.

Piszemy nową historię

Historia starć obu zespołów jest niezwykle krótka. Mecze o stawkę ograniczają się zaledwie do poprzedniego sezonu. Najpierw w Krakowie padł bezbramkowy remis. W rewanżu w Niecieczy, pierwszym meczu pod wodzą Wdowczyka, Wiślacy wygrali 4:2. W rundzie finałowej przy R22 byliśmy świadkami szalonego meczu, zakończonego rezultatem 2:2, ustalonym w ostatniej minucie przez bramkarza Słoni. Wcześniej do skutku doszedł zaledwie 1 mecz sparingowy, w 2012 roku Wisła wygrała 3:1. Z obecnej kadry, w barwach Wisły do bramki Niecieczan po 1 razie trafiali: Brożek, Boguski, Małecki i Popović.

Po karne do Raczkowskiego

Arbitrem piątkowego starcia będzie Paweł Raczkowski. Sędzia z Warszawy poprowadził w tym sezonie 10 meczów Ekstraklasy, 1 mecz Ligi Europy, a także w ubiegły weekend, 3-ligowe derby Łodzi. W sumie w 12 meczach pokazał 58 żółtych kartek, 3 czerwone i podyktował 3 rzuty karne. 2 z tych jedenastek zostały podyktowane przeciwko Wiśle, w meczach z Jagiellonią i Wisłą Płock (jedynych sędziowanych przez Raczkowskiego w tych rozgrywkach). 33 letni arbiter gwizdał zaledwie w 4 spotkaniach Słoni w tym wygranym 2:0 z Arką w tym sezonie.

Termalica buduje swoją markę

W piątkowy wieczór możemy spodziewać się ciekawego starcia. Najprawdopodobniej Wiślacy wzorem poprzednich gier spróbują przejąć inicjatywę i prowadzić grę przez większość spotkania. Taki układ pasował będzie też przyjezdnym, którzy znani są ze świetnych kontrataków. Dla Bruk-Betu to już drugi sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej i widać, że z każdym meczem czują się w niej coraz pewniej. Tabela, a także ostatnie wyniki pokazują, że absolutnie nie można lekceważyć drużyny z niewielkiej wsi pod Tarnowem. Niemniej jednak wydaje się, że to gospodarze będą faworytami tego starcia. Czy tak właśnie będzie i czy w końcu uda się odbić od dna, przekonamy się za jakieś 24 godziny. Początek meczu o 20:30. Zapraszamy gorąco na stadion!

NORF
Źródło: wislalive.pl


Nawet krakowskie słonie!

Dokładnie miesiąc wszyscy fani Białej Gwiazdy musieli czekać na kolejne domowe spotkanie swojej drużyny w Lotto Ekstraklasie. Stęsknieni piłkarskich wrażeń przy Reymonta wracamy na nasz stadion w 13. kolejce, na mecz z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Już za kilka godzin Wiślacy zmierzą się z popularnymi Słonikami, które w tym sezonie są w naprawdę dobrej formie. Nasi piłkarze po swojej stronie będą mieć nie tylko gorący doping swoich najwierniejszych kibiców, ale także słonie z Krakowskiego Ogrodu Zoologicznego, które całkiem niedawno wytypowały zwycięzcę nadchodzącego starcia.

Wisła i Bruk-Bet Termalica po raz pierwszy spotkały się 4 lata temu w meczu towarzyskim, który 3:1 wygrała Biała Gwiazda. W samej Ekstraklasie do tej pory mieliśmy trzy starcia tych zespołów, a ich bilans przemawia na naszą korzyść. W dotychczasowych meczach raz lepsi byli Wiślacy, a pozostałe dwa spotkania zakończyły się remisami.

Bramkarz, a może napastnik?

Wszystkie trzy spotkania w Ekstraklasie pomiędzy Białą Gwiazdą a Słoniami, o których piszemy wyżej, odbyły się w poprzednim sezonie. Jesienią przy R22 oba kluby podzieliły się punktami remisując bezbramkowo. W ramach rewanżu Bruk-Bet podejmował Wisłę 14 marca 2016 roku. Nasi piłkarze, po raz pierwszy prowadzeni przez trenera Dariusza Wdowczyka, pokonali gospodarzy 4:2.

Najciekawsze było jednak trzecie starcie tych drużyn, rozegrane w rundzie finałowej 25 kwietnia. Niespełna godzinę musieli czekać kibice na pierwszą bramkę, którą z rzutu karnego zdobył Denis Popović. Kilka minut później stan rywalizacji wyrównał Wojciech Kędziora, ale prawdziwe emocje zaczęły się w doliczonym czasie gry. Najpierw prowadzenie Wiśle swoim golem dał Donald Guerrier, a później stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym wyskoczył bramkarz gości Sebastian Nowak i zapewnił Słonikom remis.

Czterech strzelców

We wszystkich ekstraklasowych meczach pomiędzy Wisłą i Bruk-Betem padło 10 bramek. Nasi piłkarze zdobyli 6 goli, a dzisiejsi goście 4. W zespole Białej Gwiazdy jest obecnie czterech zawodników, którzy mają na koncie choć jedno trafienie przeciwko Słoniom, a są to: Rafał Boguski, Paweł Brożek, Patryk Małecki oraz Denis Popović.

Przed tygodniem ekipa z Niecieczy bezbramkowo zremisowała przed własną publicznością z Jagiellonią Białystok. Wiślacy również podzielili się punktami z przeciwnikiem, remisując 1:1 na wyjeździe z Lechem Poznań.

Mecz Wisła Kraków - Bruk-Bet Termalica Nieciecza rozpocznie się o godzinie 20.30.

Widzimy się na R22!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Odbić się wreszcie od dna. Wisła podejmuje Bruk-Bet Termalikę

Są takie spotkania w naszej Ekstraklasie, na które nie trzeba nikogo motywować. I to mamy na myśli nie tylko piłkarzy, ale także kibiców. Są jednak też takie, które dla przyzwyczajonych do "dobrego" fanów motywujące są jakby mniej. Wiele osób znalazłoby zapewne na piątkowy wieczór o wiele lepszy sposób na spędzenie czasu, niż oglądanie piłkarskiej rywalizacji, w której wystąpi zespół z maleńkiej Niecieczy. Ten jest jednak w bieżącym sezonie rewelacją rozgrywek i po tuzinie meczów bieżącego sezonu jest na ligowym podium!

Teraz zmierzy się on z naszą Wisłą i zapowiada nam się bardzo ciekawe widowisko, na które serdecznie Was zapraszamy. W końcu to derby Małopolski...

I tutaj na pewno mała ciekawostka, bo też niecieczanie - od kiedy awansowali do Ekstraklasy - nigdy nie doznali porażki z zespołem... Cracovii. Nigdy natomiast nie udało się im pokonać Wisły, więc ekipa prowadzona od tego sezonu przez Czesława Michniewicza będzie mieć na piątkowy wieczór właśnie takie zadanie - tym bardziej, że ewentualna wygrana "Słoników" przy Reymonta - dałaby im awans na fotel lidera Ekstraklasy - i to co najmniej do niedzieli!

Gra dla Bruk-Betu Termaliki jest więc o sporą stawkę i to nawet jeśli Michniewicz i spółka mówią jak mantra, że ich celem nadrzędnym jest awans do "ósemki". I ten realizowany jest niezwykle konsekwentnie. Taka też jest zresztą postawa piłkarzy z Niecieczy, którym wspomniany trener wpoił żelazną taktykę w ich grze - przede wszystkim defensywnej, z którą nie poradzili sobie ligowi faworyci. "Słoniki" mają już bowiem w bieżących rozgrywkach "na rozkładzie" m.in. zdecydowanie wyżej notowaną Lechię (2-1 w Gdańsku), nie mówiąc już o Legii (2-1 w Niecieczy). Jakby tych zachwytów nad grą niecieczan było mało to warto zwrócić również uwagę na fakt, że w aż pięciu spotkaniach nie pozwolili sobie strzelić choćby bramki! Szczelna defensywa i umiejętność kontrataków - to najważniejsza broń naszego dzisiejszego rywala. I tego można się w piątkowy wieczór spodziewać.

Wisła na tle tego zespołu nie może na pewno pochwalić się zdobyczą punktową (11 do 24), czy bilansem bramek (-10 do +1), ale faktem jest, że nasza drużyna w ostatnich meczach spisuje się naprawdę nieźle. Dwa poprzednie spotkania to nasze wyjazdy i wiślacy przywieźli z nich 4 oczka. Z taką samą regularnością Wisła zagrała też dwa poprzednie mecze u siebie i można dopisać do tego teorię o tym, że nasza drużyna po fatalnym starcie w sezon - zaczyna swoją zwyżkującą formę stabilizować. A to pozwala nam liczyć, że siedem ligowych porażek z rzędu to już tylko i wyłącznie smutna przeszłość, która nie ma już prawa się powtórzyć, a wiślacy postarają się o kolejną zdobycz, która oznaczałaby, że "Biała Gwiazda" wreszcie po tej kolejce opuści o ile nie miejsce spadkowe, to przynajmniej mało zaszczytne - ostatnie.

Pomóc ma w tym pełna kadra, którą ma do dyspozycji trener Dariusz Wdowczyk. Nikt z tej szerokiej nie pauzuje bowiem z powodu kontuzji, na szczęście tym razem nie ma jeszcze żadnych absencji za kartki (patrz ramka obok), ma więc trener w czym wybierać, a nam nie pozostaje nic innego, jak stawić się na stadionie i mocno wspierać wiślaków!

Do zobaczenia na Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl


Relacje

Czeskie gole, zwycięstwo i wreszcie awans w tabeli! Wisła - Bruk-Bet Termalica 2-0

Po dwóch trafieniach Zdenka Ondráška krakowska Wisła pokonuje w meczu 13. kolejki ligowej zespół Bruk-Betu Termalica Nieciecza 2-0. To sprawia, że "Biała Gwiazda" opuszcza po tej kolejce mało zaszczytne ostatnie miejsce w ligowej tabeli, na którym zasiedliśmy po 5. serii spotkań bieżącego sezonu.

Dobra gra przed niespełna tygodniem w Poznaniu sprawiła, że trener Dariusz Wdowczyk na mecz z Bruk-Betem Termaliką nie dokonał żadnych zmian w naszym składzie. Wyszła dokładnie ta sama jedenastka i zgodnie z przewidywaniami - to Wisła od pierwszych minut była stroną dominującą. Już zresztą w 4. minucie mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale do dośrodkowania Denisa Popoviča nie doszedł Zdeněk Ondrášek, a piłka dograna przez Słoweńca o centymetry minęła bramkę.

Kolejne minuty były wciąż pod kontrolą wiślaków, ale nie udawało nam się znaleźć sposobu na skomasowaną defensywę zespołu gości, który po kwadransie sam miał okazję do kontrataku. Vladislavs Gutkovskis uciekł wprawdzie Richárdowi Guzmicsowi, ale uderzył ponad bramką. Było to jednak incydentalne wyjście naszych gości, bo za chwilę swoją okazję mógł mieć Mateusz Zachara, który zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego, ale został zablokowany.

Nikt nie był natomiast w stanie zablokować w 26. minucie Ondráška. Ten po krótko rozegranym rzucie rożnym dostał świetną wrzutkę od aktywnego Patryka Małeckiego i uderzeniem głową pokonał Krzysztofa Pilarza. 1-0!

Strata gola pobudziła wprawdzie do bardziej ofensywnej gry gości, ale niewiele zdziałali już do końca pierwszej połowy. Swoje szanse miała natomiast Wisła. W 32. minucie do odbitej przed pole karne piłki dopadł Popovič, uderzył ładnie i bez zastanowienia, ale pomylił się nieznacznie. O wiele groźniej pod bramką gości było jednak w minucie 44. Piłka trafiła do Ondráška, ten z nią zatańczył, ale uderzenie nie znalazło drogi do bramki. Poprawić próbował to jeszcze Zachara, ale ostatecznie na przerwę obydwa zespoły zeszły z wynikiem 1-0.

Na drugą część spotkania wspomnianego Zachary - z powodu kontuzji barku - już zabrakło i to goście jako pierwsi stworzyli sobie dobrą sytuacje do zdobycia bramki. Bardzo biernie wiślacy atakowali Vlastimira Jovanovicia, ale ten zwlekał z uderzeniem i ostatecznie został na nasze szczęśćie zablokowany, co ułatwiło interwencję grającemu po raz pierwszy przy Reymonta Łukaszowi Załusce. Nie zmienia to faktu, że pierwszy kwadrans po przerwie to zdecydowanie bardziej wyrównana walka, niż to było dotychczas, ale spora w tym oczywiście zasługa niecieczan, którzy przegrywając próbowali wyjść z grą o wiele wyżej i wreszcie ofensywniej. Ta jednak, z założenia trenera, miała dopiero nastąpić, bo od 61. minuty Czesław Michniewicz posłał do gry aż dwóch napastników - zmieniając przy tym pomocników! Miał więc w sumie na boisku aż trzech zawodników pierwszej iinii.

W 63. minucie to jednak Wisła mogła podwyższyć wynik, ale najpierw uderzenie głową Ondráška nie znalazło drogi do bramki, a zamykający to wszystko Małecki - źle trafił w piłkę. Wszystko dla nas jak należy było już jednak pięć minut później. Boban Jović świetnie przerzucił na drugą stronę do Małeckiego, a ten upadł w polu karnym po kontakcie z obrońcą. Sędzia Paweł Raczkowski zinterpretował całe zdarzenie jako faul i wskazał na rzut karny! Do "jedenastki" podszedł Ondrášek i nie dał żadnych szans Pilarzowi. Od 69. minuty było więc 2-0!

Ostatnie 20 minut wiślacy mogli więc grać już "na spokojnie". I tak też było. Inicjatywę przejęli oczywiście goście, ale grali niedokładnie i nie znajdowali tym samym sposobu na stworzenie sobie dogodnej sytuacji do zdobycia choćby honorowej bramki.

Wisła w pełni zasłużenie ogrywa więc ekipę z Niecieczy i jak już wspomnieliśmy we wstępie - opuszcza ostatnie miejsce w ligowej stawce. I oby już na zawsze!

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Dariusz Wdowczyk: - Mamy dobrą passę i chcemy ją podtrzymywać

- Miło jest się spotykać po wygranym meczu, miło jest się spotykać po zainkasowaniu trzech punktów. Nie było to dla nas łatwe spotkanie, nie był to łatwy mecz - przebijając się przez dziesięciu zawodników naprawdę trzeba być cierpliwym, trzeba konstruować akcje i stwarzać sobie sytuacje. Myślę, że tych stworzyliśmy sobie dzisiaj więcej, niż Termalica - mówił po wygranym 2-0 meczu z Bruk-Betem Termaliką trener "Białej Gwiazdy", Dariusz Wdowczyk.

- Cieszy to, że zagraliśmy na zero z tyłu, że nie straciliśmy żadnej bramki i właściwie nie dopuściliśmy rywala do tego, żeby mógł nam poważniej zagrozić. Dobre spotkanie w wykonaniu naszej drużyny, z niełatwym rywalem do pokonania. Cieszę się z tego niezmiernie - dodał trener.

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o bohatera zespołu, czyli Zdenka Ondráška, który zdobył swoje dwa pierwsze gole w bieżącym sezonie. Wdowczyk został więc zapytany, czy Czech pokazywał na treningach taką właśnie zwyżkową formę strzelecką?

- Zdeněk kryje się na treningach i nie pokazuje pełni swoich umiejętności, więc zupełnie nie było tego widać, że strzelił dziś dwie bramki. Oczywiście cieszymy się, że wydostaliśmy się z ostatniego miejsca, ale różnice punktowe w tabeli są bardzo małe. Kilka wygranych meczów może wywindować nas w górę, bądź też zostaniemy tam gdzie jesteśmy. Na razie mamy dobrą passę i chcemy to nadal podtrzymywać. I iść w tym kierunku, który sobie obraliśmy, piąć się w górę tabeli - dodał trener.

Wdowczyk przyznał ponadto, że zmiana Mateusza Zachary, już w przerwie, podyktowana była kontuzją jego operowanego w tym roku barku.

Na początku meczu wiślacy mogli natomiast trochę zaskoczyć rywala, bo Rafał Boguski z Patrykiem Małeckim pierwszy kwadrans zamienili się stronami, na których normalnie grają.

- To był element naszej taktyki. Z naszych obserwacji wynikało, że Patryk Fryc jest bardziej agresywnym zawodnikiem i częściej włącza się do akcji ofensywnych, dlatego przerzuciliśmy Rafała, żeby bardziej przypilnował nam tej strony i angażował siebie i przeciwnika bardziej w grę obronną. Po drugiej był Guilherme i wynikało z tego, że Patryk może na tej stronie pomieszać więcej, niż po swojej. Po kwadransie popatrzyłem, że "Mały" przyzwyczaił się do tej strony, po której gra nominalnie. Powiem szczerze, że i ja się do tego przyzwyczaiłem, bo jak go ustawiłem na tej prawej stronie, to wszystkie papiery, wszystkie stałe fragmenty gry pisałem go oczywiście po lewej i trzeba było to zmieniać. Cieszę się, że wrócił na tę swoją pozycję i te zwroty i nawinięcia przeciwnika oraz pójście do lewej nogi było tego u niego zdecydowanie więcej po tej stronie, po której nominalnie gra - mówił opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

Teraz przed wiślakami krótka przerwa, bo już we wtorek czeka nas pierwszy mecz 1/4 finału Pucharu Polski z Lechem w Poznaniu.

- Na pewno nie będziemy odpuszczali, zagramy optymalnym składem, na jaki będzie nas stać - powiedział Wdowczyk, który nie chciał jednak zdradzać żadnych większych szczegółów. - Nie zastanawiałem się jeszcze nad Lechem. Dziś cieszę się z tych trzech zdobytych punktów, chwila radości, a o Lechu będziemy myśleć od jutra.

- Są jeszcze drobne myślę zaległości, ale to są już drobne. Wychodzimy z tego kryzysu i cieszę się że zarząd staje na wysokości zadania i te wszystkie sprawy związane z finansami, czy organizacją klubu działają zdecydowanie lepiej, niż to miało miejsce wcześniej. To są naczynia połączone. Jeśli dobrze funkcjonuje wszystko w klubie, to przekłada się na grę zespołu. I niech tak zostanie - niech zarząd robi swoje, a my postaramy się robić swoje na boisku - tak z kolei trener skomentował ostatnie doniesienia o uregulowaniu zaległości finansowych w klubie.

Źródło: wislaportal.pl


Czesław Michniewicz: - Nie mam pretensji do sędziego

- Trzynasta kolejka nie okazała się dla nas szczęśliwa. Po siedmiu meczach bez porażki musieliśmy tutaj w Krakowie przełknąć jej gorycz. Wisła wygrała 2-0, strzeliła dwie bramki po stałych fragmentach gry, a miała też kilka niezłych momentów, kiedy mogła strzelić jeszcze jedną, a może "półtorej" bramki - mówił po meczu z Wisłą trener Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, Czesław Michniewicz.

- Nie dopilnowaliśmy Ondráška - przy pierwszej sytuacji wykorzystał swoje warunki, a obawialiśmy się tego zawodnika, bo wiedzieliśmy, że świetnie potrafi grać głową. Dobre dośrodkowanie i bramka. Drugi gol to rzut karny, a o nich zawsze można dyskutować w dwie strony, czy był, czy nie był. Moim zdaniem w tej sytuacji być go nie powinno, ale nie mam o to pretensji do sędziego, byłem, podziękowałem. Był tak, a nie inaczej ustawiony, i nie widział tego zdarzenia. Miałem okazję to teraz obejrzeć w Canal+ i jestem przekonany, że tego rzutu karnego nie było, ale trudno. My nie strzeliliśmy bramki, a to Wisła je strzeliła. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że do 60 minuty niczego nie zmieniamy, gramy dalej w tym samym ustawieniu. Wtedy przeszliśmy jednak na dwójkę napastników, odkryliśmy się bardziej w środku pola. Wisła tego nie wykorzystała, ale my też z kolei nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu sytuacji dla Wojtka Kędziory i Dawida Nowaka, a taki był cel. Trenowaliśmy od wielu tygodni różne ustawienia na wypadek, gdy trzeba będzie - tak jak dzisiaj - gonić wynik. Ustawienie Gutkovskisa na prawej pomocy też nie było przypadkowe, bo grywał na tej pozycji. Było trzech napastników na boisku, ale bramki nie zdobyliśmy. W końcówce częściej byliśmy na połowie Wisły, operowaliśmy piłką na jej połowie, ale zabrakło tego kluczowego podania. Być może podania prostopadłego, jakiegoś elementu zaskoczenia i może trochę też szczęścia, bo tych dośrodkowań w którymś momencie meczu było bardzo dużo, ale najczęściej lądowały na głowach piłkarzy Wisły. Nam brakowało tych kilku centymetrów, żeby zdążyć i stąd też porażka. Przykro, wracamy do ciężkiej pracy i myślimy o kolejnym meczu - bo to kolejny wyjazd. Zostało 17 spotkań do końca, jeszcze 7 jesienią i postaramy się zdobyć jak najwięcej punktów - dodał w swojej obszernej wypowiedzi Michniewicz.

- Gościłem teraz w "Super Piątku" i padło takie zdanie, że Bruk-Bet Termalica broni się dziesięcioma zawodnikami. Ja się pytam państwa, którzy piszecie o piłce, jak powinien się zespół bronić, jak traci piłkę? Ilu powinno bronić? Pięciu? Sześciu? Czterech zawodników Waszym zdaniem? W koszykówce ilu broni po stracie piłki? Jak można pięcioma bronić, po co? Trzech wystarczy, prawda? My jesteśmy taką drużyną, która jest zdyscyplinowana. Wszyscy bronią i ktoś zarzuca nam, że bronimy w ten sposób. My się tego nauczyliśmy. Nie jest łatwo po stracie piłki biec 40 metrów na swoją pozycję i czekać na to co zrobi przeciwnik. To nie jest łatwo i myślę, że tym chłopcom należy się więcej szacunku za tę ciężką pracę i za sposób w jaki oni pracują i zdobywają punkty, bo od pewnego czasu dostrzegam taką ironię. Nie dość, że jesteśmy z małej miejscowości, to dodatkowo jeszcze Bruk-Bet gra tak, a nie inaczej. My gramy inaczej od wszystkich. Mamy wielką dyscyplinę i dzięki temu mamy 24 punkty. U nas nie ma machania rękami po stracie piłki, jak zwróciliście państwo uwagę. W innych zespołach taka sytuacja jest. Ktoś macha rękoma, kłóci się między sobą. U nas nikt się nie kłóci. Czy to ten najbardziej wysunięty Gutkovskis, czy inny zawodnik, wraca za piłką i broni. To jest nasz największy atut i o tym warto mówić pozytywnie, a odbierają to chłopcy w ten sposób, że robi się im z tego zarzut. Mówią trenerze - może zagrajmy inaczej, bo wszyscy nas za to krytykują. A ja mówię - nie. Będziemy tak grali, bo to jest jedyny sposób do tego, żeby zrobić fundament pod solidną drużynę. Mamy fundament w postaci solidnego wypłacalnego klubu. Jest on zdrowy finansowo. Mamy świetną bazę treningową i budujemy zespół. Tak to wygląda, cegiełka do cegiełki, kostka do kostki i ten zespół będziemy układać. Innej drogi ja osobiście nie widzę. Nie będziemy silić się na jakieś górnolotne granie, z którego nic nie wynika, że po stracie piłki siedmiu zawodników będzie zostawało, a trzech będzie broniło i będą wyniki 7-4. Może kiedyś taki mecz przyjdzie, że stracimy więcej bramek, ale my tego nie chcemy - powiedział ponadto trener zespołu z Niecieczy.

Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Zdeněk Ondrášek: - Jestem bardzo szczęśliwy, bo te punkty były dla nas bardzo ważne

⁃ Najważniejsze po tym meczu jest to, że zdobyliśmy trzy punkty i że nie jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli. Oczywiście jestem zadowolony z bramek i z tego, że wreszcie pomogłem drużynie. Dziś nie był to dla nas łatwy mecz, ale mamy trzy punkty - mówił strzelec aż dwóch bramek w rywalizacji Wisły z zespołem z Niecieczy, Zdeněk Ondrášek.

⁃ Bramki, które zdobywałem dla Wisły z rzutów karnych zawsze były w sytuacji, gdy prowadziliśmy. Nie wiem czy łatwiej się strzelało, bo miałem już bramkę na koncie? Zobaczymy następnym razem. Bardzo chcieliśmy zdobyć też trzeciego gola, ale Termalica walczyła do samego końca i nie było nam łatwo. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale mamy trzy punkty i to jest najważniejsze - dodał.

⁃ Jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy, więc musimy szukać punktów w każdym meczu. Wiedzieliśmy, że Termalica bardzo dobrze gra w obronie, więc ten pierwszy gol był dla nas bardzo ważny. Szczerze powiedziawszy, nie ma łatwych meczów w Ekstraklasie - uważa czeski napastnik Wisły.

⁃ Tak jak mówiłem już kiedyś, to był najdłuższy okres bez zdobytej bramki w mojej karierze. W poniedziałek oglądałem spotkanie Manchesteru United z Liverpoolem i podobno Wayne Rooney, jeden z moich idoli, nie strzelił bramki w dziesięciu spotkaniach. Takie sytuacje zdarzają się najlepszym i to dało mi trochę więcej mocy. Jestem bardzo szczęśliwy, bo te punkty były dla nas bardzo ważne - przyznał wiślak.

⁃ W pierwszej połowie dostałem bardzo dobre podanie od Denisa i stanąłem przed bardzo dobrą szansą na zdobycie bramki. Trochę źle uderzyłem w piłkę, odbił ją bramkarz i przed sytuacją stanął Mateusz Zachara. Nie strzeliliśmy w tej sytuacji bramki, ale teraz nie ma to żadnego znaczenia. Jeżeli dziś nie wygralibyśmy tego meczu, to chyba bym kogoś zabił, pewnie siebie - śmiał się Czech. - Teraz nie jest to już ważne, jestem zadowolony z bramek i ze zwycięstwa. Następnym razem, gdy stanę przed podobną sytuacją, to muszę ją wykorzystać.

⁃ We wtorek mamy spotkanie w Pucharze Polski w Poznaniu. Jedyna różnica w porównaniu do meczu niedzielnego jest taka, że nie będzie kibiców. Wiemy jednak jak gra Lech, wiemy że są silnym zespołem. Musimy być gotowi, bo ten mecz jest już za cztery dni. Lubię gdy kibice głośno dopingują, więc szkoda, że ich nie będzie na trybunach. Futbol to przede wszystkim kibice i atmosfera. Nigdy nie grałem przed pustymi trybunami, więc będzie to dla mnie coś nowego - zakończył.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Odpowiednio wyregulować emocje

⁃ Chcemy wierzyć, że ta dobra seria meczów bez porażki będzie trwała. To pozwoli nam się piąć coraz wyżej w tabeli. Musimy być jednak bardzo ostrożni, bo różnie to bywa. Licho nie śpi. Jeżeli za bardzo uwierzymy w siebie i nie będziemy ostrożni i pokorni, to może to się dla nas źle skończyć. Wierzę że uda nam się odpowiednio wyregulować emocje i w następnych meczach podchodzić do tych pojedynków z należytym skupieniem i motywacją - powiedział po meczu z Bruk-Betem Termaliką kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

Dla popularnego "Głowy" spotkanie z zespołem z Niecieczy było 400. ekstraklasowym występem.

- To miłe, że rozegrałem 400. mecz, dowiedziałem się o tym z telebimu. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, bo skoro rozegrałem tyle meczów, to oznacza, że jest coraz bliżej końca. Można to rozpatrywać w różnych aspektach. Mimo wszystko bardzo się cieszę, bo zaprezentowaliśmy się dobrze jako zespół, byliśmy drużyną z prawdziwego zdarzenia, która walczy w każdym miejscu boiska. Zdobyliśmy trzy punkty, wygraliśmy 2-0, jest dobrze, a najważniejsze, że jest duża szansa na to, aby się wygrzebać ze strefy spadkowej. Zobaczymy jak się ułożą kolejne mecze - powiedział nasz kapitan.

⁃ Mamy teraz spotkanie w Pucharze Polski z Lechem, to świetna drużyna i uważam, że będzie to dla nas o wiele trudniejsze spotkanie, niż to niedzielne - ligowe, w którym zremisowaliśmy 1-1. Myślę, że ten mecz ligowy… Lech podchodził do tego meczu tak jak do gry z outsiderem, teraz będzie trochę bardziej zmotywowany - uważa "Głowa".

⁃ Jak najbardziej "tak dla Patryka Małeckiego w kadrze". Myślę jednak, że trener Adam Nawałka ma tak duże rozeznanie, że na pewno wie jakie decyzje podjąć. Ja nie zamierzam wychodzić przed szereg, nie zamierzam być selekcjonerem. Jak Patryk gra, każdy widzi. Na pewno selekcjoner widzi to najlepiej - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Paweł Brożek: - Będziemy chcieli piąć się w górę

- Może nie było to wybitne spotkanie, ale kontrolowaliśmy ten mecz i zasłużenie wygraliśmy. A co do miejsca, które zajmujemy w tabeli, to będziemy chcieli piąć się w górę. Myślę, że w następnym meczu ligowym, w Lubinie, potwierdzimy tę swoją wyższą formę i powalczymy o trzy punkty - powiedział po meczu z zespołem z Niecieczy Paweł Brożek.

Wprawdzie gol zdobyty przed tygodniem w meczu w Poznaniu z Lechem pozwolił popularnemu "Broziowi" znaleźć się w dziesiątce najlepszych strzelców w historii Ekstraklasy, ale potyczkę z Bruk-Betem Termaliką rozpoczął on na ławce.

- Spokojnie czekam. Były takie momenty, gdy bez przygotowania wchodziłem w spotkanie i różnie to wyglądało. Teraz spokojnie trenuję i dochodzę do dyspozycji, która będzie lepsza z meczu na mecz - skwitował napastnik.

- Jesteśmy w takiej sytuacji, kiedy trzy punkty były nam bardzo potrzebne i musieliśmy zabezpieczyć swoje tyły. Termalica to groźny zespół, mają dobre stałe fragmenty, dlatego graliśmy bardzo uważnie, szczególnie w obronie - powiedział ponadto wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Trener dał mi na boisku swobodę

- Najwięcej zawdzięczam trenerowi Wdowczykowi. Kiedy przyszedł - postawił na mnie, uwierzył w moje umiejętności, dał mi na boisku swobodę, każe mi grać to co lubię, a u innych trenerów bywało to różnie. Ile mogę tyle na boisku daję od siebie i tak jak powiedziałem - ta forma nie jest jakimś przypadkiem. Dzięki trenerowi Wdowczykowi wróciłem "do żywych" i dzięki niemu gram tak, jak gram - mówił w pomeczowym studiu stacji Canal+ Sport, po spotkaniu z Bruk-Betem Termaliką, pomocnik Wisły Kraków, Patryk Małecki.

- Wczoraj przed meczem ćwiczyliśmy takie stałe fragmenty gry - tak wiślak skwitował pytanie, czy dośrodkowanie, po którym w meczu z Bruk-Betem Termaliką padła pierwsza bramka dla Wisły było "wyćwiczone". - Wiedzieliśmy, że przy rzucie rożnym podchodzi tylko jeden zawodnik, wykorzystaliśmy to, fajnie wyszła wrzutka i cieszę się, że Zdeněk w końcu strzelił bramkę i się przełamał, bo wiem jak bardzo pracuje dla zespołu i bardzo czekał na te bramki.

- Moją rolą jest to, aby wygrać pojedynek "1 na 1" i przede wszystkim wrzucić tę piłkę, a czy zagram dokładnie, czy nie, to weryfikuje boisko. Staram się dawać te podania jak najlepsze. Czasami to wypada dobrze, czasami mniej, ale jakoś się nie załamuje tylko staram się w następnej sytuacji poprawiać te wrzutki - dodał wiślak.

- Do wykonywania rzutu karnego było wyznaczonych trzech zawodników. Z tego co mi wiadomo - pierwszy był wyznaczony Zdeněk Ondrášek, wziął piłkę, w trudnym momencie strzelił na 2-0 i ten mecz trochę uspokoił. Zdeněk Ondrášek jest fajnym człowiekiem, fajnym zawodnikiem i zostawia bardzo dużo serca dla zespołu. Wiedziałem że czeka na tę bramkę. Nie załamywał się - tak jak powiedziałem - pracuje dla zespołu i w końcu musiały przyjść te bramki. Cieszę się, że przełamał się w takim meczu i mam nadzieję, że te bramki będzie strzelał już do końca sezonu - zakończył Małecki.

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Podsumowanie 13. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Po 13. kolejkach bieżącego sezonu niesamowicie spłaszczyła nam się tabela Ekstraklasy. Pomiędzy 5. a 16. miejscem są zaledwie cztery punkty różnicy! Dzięki wygranej 2-0 z ekipą z Niecieczy wreszcie ostatnie miejsce w tabeli opuściła Wisła. Za to w czubie bardzo wygodnie usadowiła się Lechia, która pokonała Piasta, a przy porażkach zespołów za jej plecami - ma już czteropunktową przewagę. Górę tabeli, przy sporej pomocy sędziów, gonić zaczęła Legia, która po niemalże metrowym spalonym zdobyła bramkę na wagę trzech punktów w szlagierze z Lechem.


Piątek, 21 października:

Arka Gdynia 0-3 Pogoń Szczecin

0-1 Adam Frączczak (35.)
0-2 Adam Frączczak (39.)
0-3 Mateusz Matras (90.)

Niesamowite dni przeżywa ostatnio Adam Frączczak, który zalicza drugi z rzędu mecz z dubletem po stronie zdobytych bramek. Co ciekawe wszystkie trzy gole tego spotkania wpadły po... asystach zawodników Arki, która jest ostatnio zdecydowanie "w odwrocie". Po serii naprawdę niezłych meczów gdynianie w ostatnich czterech zdobyli tylko jedną bramkę i dopisali do swojego dorobku zaledwie dwa punkty. Powody do zadowolenia mają natomiast w Szczecinie, bo Pogoń wygrywa drugi mecz z rzędu.


WISŁA KRAKÓW 2-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza

1-0 Zdeněk Ondrášek (26.)
2-0 Zdeněk Ondrášek (69. k.)

Wisła zasłużenie pokonała rewelację bieżącego sezonu z Niecieczy i po długim okresie spędzonym na ostatnim miejscu w tabeli tę mało zaszczytną lokatę - i to bez względu na wyniki pozostałych spotkań - opuszcza. Oczywiście po tym spotkaniu może być wiele dyskusji o niesłusznie podyktowanym rzucie karnym, ale faktem jest też to, że przyjezdni nie stworzyli sobie w Krakowie choćby jednej naprawdę dogodnej sytuacji bramkowej, więc punkty zasłużenie zostają dopisane do wiślackiego konta.


Sobota, 22 października:

Wisła Płock 1-2 Górnik Łęczna

0-1 Grzegorz Piesio (85.)
1-1 José Kanté (88.)
1-2 Seweryn Kiełpin (90. sam.)

To jeden z meczów pt. "niewiarygodne". I wszystko to w takim nastroju rozpoczął Gruzin Giorgi Merebaszwili, który w 8. minucie ograł obrońcę Górnika, ograł też bramkarza, po czym nie trafił do opuszczonej bramki. Ten sam zawodnik miał jeszcze w pierwszej połowie dwie kolejne okazje i po niej powinno być 3-0, a gruziński zawodnik "Nafciarzy" cieszyć mógł się z hat-tricka. Nic takiego nie miało miejsca, a prawdziwe emocje rozpoczęły się dopiero w końcówce. Dwa soczyste uderzenia dały dwa gole, ale i tak najbardziej "niewiarygodna" była bramka w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Bramkarz zespołu z Płocka tak niefortunnie piąstkował dośrodkowanie z rzutu rożnego, że futbolówka wpadła do bramki! "Nafciarze" przegrywają więc trzeci mecz z rzędu, a za tydzień pojadą do Poznania.


Śląsk Wrocław 2-2 Cracovia

1-0 Peter Grajciar (7.)
2-0 Peter Grajciar (57.)
2-1 Miroslav Čovilo (64.)
2-2 Damian Dąbrowski (90. k.)

To spotkanie na pewno pozostanie długo w pamięci zwłaszcza fanów Śląska. Wrocławianie prowadzili już bowiem różnicą dwóch bramek, ale wszystko roztrwonili. Pomógł też w tym sędzia Piotr Lasyk, który w doliczonym czasie gry gwizdnął mocno kontrowersyjną "jedenastkę" dla gości, poniekąd prezentując im jeden punkt.


Legia Warszawa 2-1 Lech Poznań

1-0 Nemanja Nikolić (64.)
1-1 Marcin Robak (90. k.)
2-1 Kasper Hämäläinen (90.)

Ligowe szlagier często kończą się "piłkarskimi zakalcami", ale tym razem nikt raczej się nie nudził. I to nawet jeśli pierwszy celny strzał zobaczyliśmy dopiero po przerwie. Wcześniej głównie za sprawą Nikolicia mieliśmy trochę piłkarskiego kabaretu, bo najlepszy snajper Legii pudłował "jak nie on". W końcu jednak swój główny atut wykorzystał i gospodarze wyszli na prowadzenie. Czystego konta jednak nie utrzymali, bo w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Marcin Robak wyrównał z rzutu karnego. Doliczone minuty należały jednak do... sędziów. Z wyraźnego spalonego bramkę dla Legii zdobył... były piłkarz "Kolejorza", Kasper Hämäläinen, i jak zawsze lżony przez stołeczne trybuny Szymon Marciniak, wraz ze swoim asystentem, "zapewnili" komplet punktów zespołowi z Warszawy.


Niedziela, 23 października:

Lechia Gdańsk 3-2 Piast Gliwice

1-0 Sławomir Peszko (9.)
1-1 Uroš Korun (28.)
1-2 Saša Živec (64.)
2-2 Flávio Paixão (79. k.)
3-2 Flávio Paixão (86.)

Takie spotkania kibice lubią chyba najbardziej, choć oczywiście tylko Ci - zwycięskiego zespołu oraz nazwijmy ich - "postronni". Spora była tutaj bowiem huśtawka nastrojów, sporo emocji, ale ostatecznie siła ofensywna Lechii wzięła górę. Gdańszczanie uciekają dzięki tej wygranej reszcie stawki i robią poważny krok w kierunku zakończenia pierwszej rundy bieżącego sezonu na pozycji lidera. Piasta nie ucieszy zapewne fakt, że Saša Živec zdobył gola, który może śmiało pretendować do miana "bramki miesiąca". Punktów za to bowiem nie ma.


Jagiellonia Białystok 1-2 Zagłębie Lubin

1-0 Jacek Góralski (35.)
1-1 Martin Nešpor (49.)
1-2 Arkadiusz Woźniak (52.)

Wystarczyły trzy minuty nieuwagi i z meczu, który zapowiadał się wiceliderowi bardzo dobrze, zrobił się dla niego piłkarski koszmar. Lubinianie doganiają więc na ledwie punkt ligowe podium, a marzenie "Jagi" o powrocie na pozycję lidera trzeba będzie na czas jakiś odłożyć. Nie zmienia to faktu, że kibice oglądając ten mecz nie mogli się na pewno nudzić.


Poniedziałek, 24 października:

Ruch Chorzów 4-0 Korona Kielce

1-0 Jarosław Niezgoda (16.)
2-0 Łukasz Moneta (61.)
3-0 Piotr Ćwielong (77.)
4-0 Paweł Oleksy (85.)

Trener Waldemar Fornalik na mecz z Koroną postawił na ofensywę. Dwóch napastników od pierwszych minut i zdecydowane nastawienie gospodarzy na zdobywanie bramek. I to przełożyło się na efekty na murawie. "Niebiescy" w pełni zasłużenie ogrywają więc kielczan i przerywają swoją serię, na którą złożyły się cztery kolejne porażki. Taką kontynuuje za to Korona, sama przegrywa po raz piąty, spada na ostatnie miejsce w tabeli, a w następnej kolejce zagra z Legią.

Źródło: wislaportal.pl