2017.03.11 TS Wisła Kraków - AZS Politechnika Częstochowa 74:51

Z Historia Wisły

14 marca 2017

Tak blisko, a jednak wciąż bardzo daleko

Od zwycięstwa rozpoczęła Krakowska Wisła batalię o utrzymanie się w kolejnym sezonie w szeregach zespołów drugoligowych.

Sobotni mecz i stawka zawodów ściągnęła na trybuny dużą liczbę kibiców sympatyzujących z gospodarzem spotkania, ale była też grupa, która ściskała kciuki za drużynę gości z Częstochowy. Gospodarze dobrze weszli w zawody i od początku objęli prowadzenie, choć akademicy z Politechniki nie zamierzali ani na chwile oddawać pola gospodarzom, dlatego mecz od początku toczony był w szybkim tempie a obie ekipy wkładały w grę mnóstwo zaangażowania i ambicji. Pomimo tego Wiślacy kontrolowali wynik zawodów grając dobrze w obronie i skutecznie w ataku, co pozwoliło im zejść na przerwę z 15 punktową zaliczką. Na początku trzeciej kwarty kontuzji skręcenia stawu skokowego doznał grający do tej pory świetne zawody Michał Chrabota i zespół zaabsorbowany tym, co się stało na chwilę stracił koncentrację, co skrzętnie wykorzystali goście niwelując przewagę do różnicy 10 oczek. Na szczęście po chwilowym tylko kryzysie kilka zespołowych akcji kończonych skutecznie zarówno z bliskiej i dalekiej odległości od kosza pozwoliły zakończyć mecz zdecydowanym i przekonującym zwycięstwem

Najbardziej mnie cieszy fakt, że chłopaki nie spalili się psychicznie przed zawodami, co niestety już kilkakrotnie im się już w tym sezonie zdarzało. Zagrali pewnie, konsekwentnie, co najważniejsze bardzo zespołowo, bo właśnie wtedy jesteśmy najbardziej groźnym przeciwnikiem dla drużyn przeciwnych. Jednak to dopiero pierwszy, choć bardzo ważny krok w drodze do osiągnięcia upragnionego celu. Bardzo mi szkoda Michała, bo od długiego już czasu prześladuje go pech w postaci różnych kontuzji podobnie jak Janka Reraka czy Marcina Rachelskiego. Wierzę, że pomimo przeciwności losu chłopcy szybko się pozbierają, zresztą znając ich nawet nie zakładam innego scenariusza. Jestem pewien, że moja drużyna w meczu wyjazdowym znowu pokaże charakter i zrobi wszystko żeby po raz kolejny zwyciężyć, choć zdaję sobie sprawę, że trudny teren w Częstochowie gdzie poległ już niejeden klasowy zespół będzie twierdzą ciężką do zdobycia. Nie odpuścimy jednak na pewno, nawet przez sekundę - to komentarz trenera Piotra Piecucha

TS Wisła Kraków - AZS Politechnika Częstochowa 74:51 (19:12, 19:11, 13:8, 23:20)

Źródło: http://www.wawelskiesmoki.pl

Można zabrać gdzieś dziewczynę

Koszykarze Wisły Kraków w dobrym stylu pokonali Politechnikę Częstochowa, 74:51, i potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa do utrzymania w II lidze.

W sezonie zasadniczym obie ekipy wygrały po cztery razy, zanotowały też identyczny bilans bezpośrednich spotkań (obydwa rozstrzygane różnicą 11 „oczek”). Dopiero lepszy stosunek małych punktów zdecydował, że „Biała Gwiazda” z wyższej pozycji przystąpi do play out – będzie gospodarzem pierwszego spotkania i ewentualnego trzeciego.

W sobotnie popołudnie taka równowaga utrzymywała się tylko do stanu 4:4, kiedy pierwszą z czterech swoich „trójek” zaaplikował przeciwnikom Marcin Siwak. Drugą, przez ręce obrońcy, dołożył Piotr Łucka, a Michał Chrabota zabrał im piłkę przy wyprowadzaniu, trafił, a po przerwie wziętej przez trenera gości Dariusza Szynkiela, wzbogacił to osobistym za odgwizdane w tamtym dwutakcie przewinienie. 17:4, Politechnikę starali się poderwać Tomasz Nogalski i Przemysław Łaszewski, którzy przy stanie 19:14 mieli po 6 pkt. Melodia do zdobywania ważnych koszy przgrywała jednak dzisiaj Siwakowi. Znowu strzelił za trzy (24:14), wdarł się w strefę rywali, został sfaulowany, wykorzystał wolne (28:19), jeszcze raz, w trudnej pozycji, przy upływającym czasie akcji, ukłuł z dystansu (31:19) i wreszcie odpowiedział natychmiast „trójką” na „trójkę” Nogalskiego (36:22). Na swój benefis w I połowie mierzący 178 cm Marcin zaliczył zbiórkę, dając kolegom szansę na ponowienie, w którym Chrabota skutecznie dobijał do wtóru syreny (38:23). – Symptomy poprawy widziałem już od meczu z Katowicami, w ubiegłym tygodniu przyłożyłem na treningach, ale w Sosnowcu też było nieźle, a dzisiaj mieliśmy bardzo przyzwoite zawody – uważa prowadzący krakowian Piotr Piecuch. – Kluczem jest psychika, kiedy są „przepompowani”, ręka robi się sztywna, więc starałem się zdejmować z nich presję. Postawiłem też na mniej taktyki, a więcej prostego basketu.

Zaraz po pauzie Marcin Majcherek i Jarosław Fomiczow zredukowali straty do 38:28, ale szybko ostudził ich Chrabota rzucając tyle samo w pojedynkę (43:28). Niedługo później jednak, po gwałtownym zatrzymaniu, odniósł bolesną kontuzję stawu skokowego i resztę konfrontacji przesiedział przy ścianie za linią końcową, z lodowym okładem. – Jestem zmartwiony tą kontuzją, bo chyba już w tym sezonie nie wystąpi. Czekam na dokładną diagnozę. Strata dla nas, bo Michał lubi mecze pod presją, i szkoda chłopaka, który ma papiery na ligę wyższą niż druga – mówi Piecuch, w którego teamie zabrakło Jana Reraka i Jakuba Wojciechowskiego. – Jasiek też już w play out nie wróci, natomiast liczę na Kubę, którego absencja była nietypowa. Nie odniósł żadnego wyraźnego urazu na zajęciach, ale wczoraj rano nie mógł postawić nogi. Dominujący na atakowanej desce Łaszewski wraz z kolegami podciągnęli jeszcze wynik na początku czwartej odsłony (53:40), ale później zmarnowali łatwego lay-up’a, a Jakub Żaczek odpowiedział akcją 2+1. Resztę załatwił Wojciech Gorgoń, który przejął pałeczkę od Siwaka: przymierzył czterokrotnie z daleka, zapisując serię: 2, 3, 3, 3. Tak zrobiło się 67:44, a przyjezdnych dobił najniższy wśród wiślaków Dawid Cepuchowicz. Może nie tyle strzałem za trzy (obok dryblingu są jego specjalnością), ale wyłapaniem „przelotu” tuż za obręczą i dobitką. 74:51.

Za tydzień Wisła zmierzy się z Politechniką na wyjeździe. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw i jeśli teraz lepsi będą częstochowianie – za dwa tygodnie dojdzie do ostatniej konfrontacji Krakowie. – Chcielibyśmy przesądzić o wszystkim już w Częstochowie. Powiedziałem chłopakom, że jeśli mamy zasługiwać na utrzymanie, to musimy sobie poradzić także bez Michała. Musi pokazać się nasza wartość jako zespołu – podkreśla szkoleniowiec. Nie ma premii za utrzymanie, ale i tak nowością w porównaniu z kilkoma poprzednimi rozgrywkami są stypendia. – Nie za wysokie, ale na pewne rzeczy można sobie pozwolić. Na przykład zabrać gdzieś dziewczynę – wyjaśnia z humorem Piotr Piecuch. – To chyba zależy od dziewczyny, jakie ma potrzeby? – Myślę, że wystarczy nawet na parę wyjść na miasto. Mam nadzieję, że zostaniemy w II lidze i już w marcu będę mógł zacząć chodzenie po sponsorach i układanie wszystkiego na następny sezon.

PAWEŁ FLESZAR

WISŁA Kraków – POLITECHNIKA Częstochowa 74:51 (19:12, 19:11, 13:8, 23:20)

Sędziowali: Paweł Berdyczko i Wojciech Dąbrowski. Widzów: 80.

WISŁA: Siwak 14 (4×3, 2 prz.), Chrabota 14 (1×3), Łucka 9 (2×3, 6 zb., 4 as.), Żaczek 9 (6 zb., 3 prz.), Rachelski 2 (5 zb.) oraz Gorgoń 19 (3×3), Cepuchowicz 5 (1×3), Gębala 2, Czajkowski 5 (zb.), Miszkurka (4 zb.), Natkaniec. Trener: Piotr Piecuch.

POLITECHNIKA: Nogalski 15 (1×3), Łaszewski 12 (14 zb.), Majcherek 3 (1×3, 6 zb.), Gazarkiewicz 3, Orlikowski oraz Fomiczow 16 (3×3), Mysłek 2, Wydra, Szulc, Szlufik, Guidon. Trener: Dariusz Szynkiel.

Źródło: http://sportkrakowski.pl/

Galeria