2017.05.03 Ślęza Wrocław - Wisła Can-Pack Kraków 80:53

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:26, 2 cze 2017; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Relacje z meczu

Zadecydował własny parkiet. Ślęza mistrzem, Wisła Can-Pack tym razem druga

Koszykarkom Wisły Can-Pack nie udało się po raz czwarty z rzędu wywalczyć tytułu mistrzyń Polski. W finałowej batalii sezonu 2016/2017, pomiędzy wiślaczkami i Ślęzą Wrocław, zadecydowały bowiem mecze rozgrywane na własnym parkiecie. We Wrocławiu wygrywała Ślęza, w Krakowie Wisła Can-Pack - i niestety dla nas decydujące spotkanie rozegraliśmy na wyjeździe, przegrywając je wysoko, bo aż 53-80. Dla klubu z Wrocławia to drugie w historii mistrzostwo Polski, na które czekano tam dokładnie 30 lat.

Potwierdziła się dla nas niestety specyfika tych finałów, w których wygrywał tylko gospodarz. Wiślaczki po dwóch porażkach w pierwszych meczach finału, rozegranych we Wrocławiu, w spotkaniach w Krakowie doprowadziły do wyrównania rywalizacji, bo po czterech potyczkach było 2-2 - i wszyscy mieliśmy prawo liczyć, że na tej fali nasze koszykarki pójdą za ciosem i zwyciężą po raz trzeci z rzędu... Niestety tak się nie stało.

Wiślaczki prowadziły bowiem tylko na samym początku, 3-0 po inauguracyjnej skutecznej akcji "dwa plus jeden" Eweliny Kobryn oraz 5-3, gdy trafiła Meighan Simmons, a także 7-6, gdy znów zapunktowała Kobryn. Od tego momentu skuteczniejszą koszykówkę prezentowały gospodynie, które po trafieniu Agnieszki Kaczmarczyk na 7-8 swojego prowadzenia już nie oddały. Ślęza zaliczyła bowiem dziewięciopunktową serię (7-15), którą przerwały wprawdzie Simmons oraz "trójką" Hind Ben Abdelkader, co sprawiło, że przegrywaliśmy tylko 15-17, ale końcówka pierwszej kwarty należała do Ślęzy. Wrocławianki dwukrotnie za sprawą Kaczmarczyk oraz raz po rzucie Marissy Kastanek dziurawiły nasz kosz "trójkami", co sprawiło, że po dziesięciu minutach przegrywaliśmy 22-30.

Dobra pierwsza kwarta nakręciła bez dwóch zdań gospodynie na kolejne fragmenty meczu, tym bardziej, że skuteczniejsza gra Ślęzy, przy słabej dziś defensywie Wisły, sprawiała że przewaga wrocławskiego zespołu rosła. Niestety podobnie jak końcówkę pierwszej kwarty, nasze koszykarki "zawaliły" też końcówkę drugiej, którą celną "trójką" podsumowała Kastanek, a po której przegrywaliśmy aż 29-44!

Oczywiście nie takie straty w koszykówce udawało się odrabiać, ale nie wiślaczkom i nie tym razem. W połowie trzeciej kwarty Ślęza uciekła nam już na ponad 20 punktów, bo po trafieniu Sharnee Zoll przegrywaliśmy aż 36-57 i wtedy w szansę w kolejne mistrzostwo dla Wisły Can-Pack przestali już chyba wierzyć nawet Ci najwierniejsi kibice. Tym bardziej, że nasza gra wciąż się nie układała.

Ostatecznie wiślaczki smutno kończą finałową rywalizację ze Ślęzą, bo przegrywamy bardzo wysoko, różnicą aż 27 punktów.

We Wrocławiu mogą się więc cieszyć z mistrzostwa, a my - mimo wszystko - także mamy powody do zadowolenia. Wisła Can-Pack po raz siódmy z rzędu grała bowiem w wielkim finale polskiej ligi i bilans tych występów to pięć tytułów mistrzowskich oraz dwa wicemistrzostwa. I to bez wątpienia również należy docenić.

Sezon 2016/2017 kończymy więc z jednym trofeum, którym jest Puchar Polski. Dokładamy do tego wicemistrzostwo oraz ćwierćfinał FIBA EuroCup.



Źródło: wislaportal.pl