Andrzej Bahr

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 32: Linia 32:
*Andrzej Bahr – trener przygotowania ogólnego grup juniorskich
*Andrzej Bahr – trener przygotowania ogólnego grup juniorskich
*Janusz Adamczyk – trener bramkarzy w grupach juniorskich
*Janusz Adamczyk – trener bramkarzy w grupach juniorskich
 +
==Artykuły prasowe. Wywiady==
 +
===Andrzej Bahr: Tydzień jak minuta===
 +
Data publikacji: 01-10-2006 14:59
 +
 +
 +
 +
Dla trenera Andrzeja Bahra to był pracowity tydzień. Do obowiązków trenera drugiej drużyny doszła współpraca ze sztabem szkoleniowym trenera Okuki. Ten tydzień nie był jednak wyjątkiem - teraz każdy kolejny będzie tak samo pracowity. Jak poradzić sobie z tyloma obowiązkami - o tym trener Bahr opowiadał w rozmowie z nami.
 +
 +
Czy spodziewał się Pan po zmianach, jakie zaszły w sztabie szkoleniowym, że to Panu zostanie zaproponowana funkcja asystenta trenera Okuki?
 +
 +
W zawodzie trenera jest tak, że gdziekolwiek zaczyna się pracę, to ma się tą perspektywę, że kiedyś dostanie się inna propozycję: gorszą, lepszą. To jest normalne w tym zawodzie. Można to porównać do tego, że każdy żołnierz, jak to było w armii Napoleona, nosił w plecaku buławę marszałkowską, zachowując oczywiście odpowiednie proporcje. Jak się pracuje w zawodzie trenera, to cały czas jest możliwość pracy z inną grupą. W Wiśle pracowałem z tyloma grupami, że nic mnie już nie zaskoczy.
 +
 +
Zastanawiał się Pan nad przyjęciem propozycji?
 +
 +
Nad każdą decyzją człowiek się zastanawia. Na razie to wszystko się dogrywa, w związku z tym, że zmiany były dynamiczne. Była zmiana trenera, przyszedł nowy dyrektor do spraw sportowych. Ta propozycja wyszła niedawno, ja ją przyjąłem. Teraz wszystko się tak szybko dzieje: mecz z Iraklisem, z Legią. Są to takie mega wydarzenia. Dopiero pewnie po tym poukładamy to wszystko tak, jak to sobie każdy by wyobrażał – zarówno trener Okuka, prezes Nawała jak i ja.
 +
 +
 +
Jak Pan teraz poukłada swoje obowiązki?
 +
Na miejscu jestem obciążony obowiązkami począwszy od prowadzenia zespołu rezerw, przez treningi indywidualne, aż do koordynacji pracy wszystkich trenerów z młodzieżą. Nie da się więc tego wszystkiego tak w jednej chwili zostawić. Poszukaliśmy takiego rozwiązania, przynajmniej w najbliższym okresie czasu, żebym był pomocny trenerowi Okuce na tyle, na ile on tego oczekuje. To jeszcze wymaga określonych ustaleń, przyjdzie z czasem.
 +
 +
Kiedy więc przyjdzie czas na te dokładne ustalenia?
 +
 +
Trzeba patrzeć na to spokojnie. Nie da się przerwać nagle jednej rzeczy i zacząć kolejnej. Ja mam na tyle doświadczenia, ze jestem w stanie sobie to wszystko poukładać. Oczywiście, jest to rozwiązanie na krótki okres. Pociąg jechał, nie można go było zatrzymać i wszystkiego układać na nowo. Dzieje się to w lekkim pośpiechu, ale nie oznacza to, że nie jest to przemyślane.
 +
 +
Do końca roku ma Pan na pewno prowadzić zespół rezerw. A co potem – rezygnacja z pracy z drugą drużyną, czy ze współpracy z trenerem Okuką?
 +
 +
Zobaczymy. Do każdego rozwiązania można się przygotować. Na wszystko trzeba patrzeć spokojnie – tego się nauczyłem. Zobaczymy, jak to wszystko będzie działało, funkcjonowało. Teraz wszystko dzieje się tak szybko, że trudno nawet popatrzeć na to z jakiegoś dystansu. Są określone zamierzenia klubu poustawiania tego. Jestem już po rozmowach z trenerem Okuką i prezesem Nawałką. Są określone pomysły, plany. Niby to już tydzień na nowej funkcji, ale to dzieje się tak szybko, że ten tydzień minął jak jedna minuta.
 +
 +
Jakie zadania postawił przez panem w tych rozmowach trener Okuka?
 +
 +
To jest to, o czym mówił publicznie trener Okuka odnośnie oczekiwań wobec trzeciego asystenta. Ma on się zajmować zawodnikami, którzy dochodzą po kontuzjach i pomagać w trakcie samych treningów. Oczywiście szczegóły będziemy jeszcze uzgadniać – tak sobie powiedzieliśmy.
 +
 +
Pracuje Pan teraz zarówno z pierwszym, jak z i drugim zespołem. Czy ułatwi to w jakiś sposób zawodnikom rezerw wchodzenie do pierwszej drużyny?
 +
 +
Nic się nie zmieni. Od wielu lat polegało to na współpracy między sztabem szkoleniowym pierwszego i drugiego zespołu. Głównym zadaniem chłopców z drugiego zespołu jest dobrze grać. Nigdy nie będzie tak, że ktoś będzie się na trzecioligowym poziomie wyróżniał i nie będzie zauważony przez pierwszy zespół. Trzeba mieć jednak świadomość, że ta droga jest bardzo długa. Dobre wstępy w drugim zespole torują im drogę najpierw do ewentualnych treningów z pierwszym zespołem – tam też się trzeba pokazać. Potem wchodzi się na stałe na te treningi. Następny etap to wejście na stałe do kadry treningowej, dopiero potem jest pukanie do kadry meczowej. Doświadczenie uczy, że ta droga jest wydłużona. Są oczywiście takie błyskawiczne awanse, jak Kuby Błaszczykowskiego, ale to dzieje się bardzo rzadko. Dobrze będzie, jeśli z zespołu rezerw w kilkuletnim okresie czasu będzie wchodził do pierwszej drużyny co roku przynajmniej jeden zawodnik. Trzeba pamiętać, że tu poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko. Przejście z młodzieżowej piłki, czy trzecioligowej do czołowej drużyny pierwszej ligi jest bardzo trudne.
 +
 +
Nad czym trzeba będzie najwięcej pracować z piłkarzami pierwszej drużyny – wytrzymałością, motoryką, kondycją?
 +
 +
Nie można tego rozdzielać, bo to są naczynia połączone. Generalnie najważniejsza jest głowa. Mentalność, inteligencja to rzecz najważniejsza. Piłka nożna wbrew pozorom nie wymaga takiego przygotowania motorycznego, jak na przykład lekkoatletyka. Gdy obserwujemy najlepszych zawodników, to tym, co się wybija, jest ich inteligencja boiskowa przekładająca się nie tylko na świetne zagrania, ale też na pracę na treningu, umiejętność uczenia się. Oczywiście, trzeba też dysponować określonymi umiejętnościami motorycznymi. Z moich obserwacji wynika, że wybili się ci chłopcy, który byli mentalnie przygotowani do uprawiania sportu - ci, którzy potrafili się uczyć, potrafili pokonywać przeszkody, byli bardzo cierpliwi. Tym się różnią polscy piłkarze od zachodnich. Wbrew pozorom w technice czy motoryce nie ma takich wielkich różnic. Problemem jest traktowanie piłki nożnej, która powinna być dla młodego zawodnika najważniejsza na świecie. Jeśli jest ona przy okazji, to nawet najzdolniejszy się nie przebije.
 +
 +
Jakie są Pana plany na najbliższy tydzień, gdzie będzie można Pana spotkać?
 +
 +
Na razie ustaliliśmy, że nie będę się pokazywał na ławce. Jestem potrzebny gdzie indziej. Może na razie nie będę na świeczniku, ale moja rola też jest ważna. Nie wszyscy mogą siedzieć na przedzie, miejsca są porozdzielane.
 +
 +
Dziękujemy za rozmowę
 +
 +
Rozmawiali Wit i Marcin Górski
 +
 +
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA
 +
 +
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
[[Kategoria: Trenerzy (piłka nożna)]]
[[Kategoria: Trenerzy (piłka nożna)]]

Wersja z dnia 11:35, 6 paź 2014

Andrzej Bahr.
Andrzej Bahr.

Andrzej Bahr urodził się 24 listopada 1957 roku w Krakowie. Jest wychowankiem Garbarni, absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Ma uprawnienia trenera I klasy. Dwukrotnie był szkoleniowcem Cracovii. Pracował też m.in. w Hutniku. W 2002 roku związał się z Wisłą jako trener przygotowania ogólnego grup juniorskich, później został szkoleniowcem rezerw, zaś od 26 września 2006 roku (gdy trenerem był Dragomir Okuka) jest członkiem sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny Białej Gwiazdy. Pracę w Wiśle Andrzej Bahr łączył ze szkoleniem futsalowców AZS Politechniki Krakowskiej.

29 marca 2012 roku trener Michał Probierz zrezygnował ze współpracy z Bahrem, którego zastąpił Zbigniew Jastrzębski.

Ojciec Bahra to były piłkarz ręczny Garbarni, zaś żoną Andrzeja Bahra jest była szczypiornistka Pasów.


Czytaj też:

"- Będzie to moje trzecie podejście do Cracovii - powiedział nam wczoraj Andrzej Bahr, który jako piłkarz grał w Garbarni (był jej wychowankiem), Prądniczance. - Pracowałem w tym klubie w latach 1988 - 94 z juniorami, potem seniorami Cracovii. Jako asystent Janusza Sputy sięgnąłem z drużyną juniorów po tytuł mistrza kraju, potem powtórzyłem ten sukces już jako pierwszy trener. Po odejściu z Cracovii miałem krótki, 3-miesięczny epizod w Garbarni, potem dwa lat pracowałem w Hutniku. Wróciłem do Cracovii w sezonie 1996/97, byłem asystentem trenera Łyski. Ostatnie 3 lata spędziłem w Szkole Mistrzostwa Sportowego." (21.06.2000) dziennik.krakow.pl


"- Gdzie oni tak długo tego Bahra ukrywali? - pytał z zadumą doświadczony obrońca "Białej Gwiazdy" Marcin Baszczyński. Drugi trener wypełniający też obowiązki fizjologa Andrzej Bahr jest zachwalany przez wszystkich piłkarzy. Przy Reymonta pracuje już od pięciu lat, ale dopiero kilka miesięcy z pierwszym zespołem. Każdy z wiślaków chce już zapomnieć o współpracy z Danem Petrescu. - Zero pojęcia o taktyce, mordercze treningi biegowe miały wypróbować nasz charakter, a nie przygotować do meczów, więc wszyscy wyglądaliśmy, jakbyśmy ciągnęli wagony towarowe - dowodził jeden z liderów drużyny." (21.02.2007) krakow.gazeta.pl

Andrzej Bahr
Andrzej Bahr

"Andrzej Bahr, najbliższy współpracownik Henryka Kasperczaka, jako pierwszy trener prowadził Cracovię. W III lidze, w sezonach 1993/94 i 2000/01. - Pracowałem w Cracovii od 1985 do 1994 roku, później jeszcze przez rok - wspomina Andrzej Bahr. - To były zupełnie inne czasy, można powiedzieć, że była to "romantyczna" Cracovia, z problemami finansowymi, z ogromnymi kłopotami." (11.05.2010) Dziennik Polski


Pełen skład kadry szkoleniowej - czerwiec 2002

  • Henryk Kasperczak – trener / menedżer I zespołu
  • Jerzy Kowalik – II trener / kierownik drużyny
  • Ryszard Szul – trener przygotowania fizycznego
  • Marek Holocher – trener bramkarzy
  • Antoni Szymanowski – trener II zespołu (rezerw)
  • Henryk Szymanowski – trener juniorów starszych
  • Andrzej Turczyński – trener juniorów młodszych
  • Andrzej Bahr – trener przygotowania ogólnego grup juniorskich
  • Janusz Adamczyk – trener bramkarzy w grupach juniorskich

Artykuły prasowe. Wywiady

Andrzej Bahr: Tydzień jak minuta

Data publikacji: 01-10-2006 14:59


Dla trenera Andrzeja Bahra to był pracowity tydzień. Do obowiązków trenera drugiej drużyny doszła współpraca ze sztabem szkoleniowym trenera Okuki. Ten tydzień nie był jednak wyjątkiem - teraz każdy kolejny będzie tak samo pracowity. Jak poradzić sobie z tyloma obowiązkami - o tym trener Bahr opowiadał w rozmowie z nami.

Czy spodziewał się Pan po zmianach, jakie zaszły w sztabie szkoleniowym, że to Panu zostanie zaproponowana funkcja asystenta trenera Okuki?

W zawodzie trenera jest tak, że gdziekolwiek zaczyna się pracę, to ma się tą perspektywę, że kiedyś dostanie się inna propozycję: gorszą, lepszą. To jest normalne w tym zawodzie. Można to porównać do tego, że każdy żołnierz, jak to było w armii Napoleona, nosił w plecaku buławę marszałkowską, zachowując oczywiście odpowiednie proporcje. Jak się pracuje w zawodzie trenera, to cały czas jest możliwość pracy z inną grupą. W Wiśle pracowałem z tyloma grupami, że nic mnie już nie zaskoczy.

Zastanawiał się Pan nad przyjęciem propozycji?

Nad każdą decyzją człowiek się zastanawia. Na razie to wszystko się dogrywa, w związku z tym, że zmiany były dynamiczne. Była zmiana trenera, przyszedł nowy dyrektor do spraw sportowych. Ta propozycja wyszła niedawno, ja ją przyjąłem. Teraz wszystko się tak szybko dzieje: mecz z Iraklisem, z Legią. Są to takie mega wydarzenia. Dopiero pewnie po tym poukładamy to wszystko tak, jak to sobie każdy by wyobrażał – zarówno trener Okuka, prezes Nawała jak i ja.


Jak Pan teraz poukłada swoje obowiązki? Na miejscu jestem obciążony obowiązkami począwszy od prowadzenia zespołu rezerw, przez treningi indywidualne, aż do koordynacji pracy wszystkich trenerów z młodzieżą. Nie da się więc tego wszystkiego tak w jednej chwili zostawić. Poszukaliśmy takiego rozwiązania, przynajmniej w najbliższym okresie czasu, żebym był pomocny trenerowi Okuce na tyle, na ile on tego oczekuje. To jeszcze wymaga określonych ustaleń, przyjdzie z czasem.

Kiedy więc przyjdzie czas na te dokładne ustalenia?

Trzeba patrzeć na to spokojnie. Nie da się przerwać nagle jednej rzeczy i zacząć kolejnej. Ja mam na tyle doświadczenia, ze jestem w stanie sobie to wszystko poukładać. Oczywiście, jest to rozwiązanie na krótki okres. Pociąg jechał, nie można go było zatrzymać i wszystkiego układać na nowo. Dzieje się to w lekkim pośpiechu, ale nie oznacza to, że nie jest to przemyślane.

Do końca roku ma Pan na pewno prowadzić zespół rezerw. A co potem – rezygnacja z pracy z drugą drużyną, czy ze współpracy z trenerem Okuką?

Zobaczymy. Do każdego rozwiązania można się przygotować. Na wszystko trzeba patrzeć spokojnie – tego się nauczyłem. Zobaczymy, jak to wszystko będzie działało, funkcjonowało. Teraz wszystko dzieje się tak szybko, że trudno nawet popatrzeć na to z jakiegoś dystansu. Są określone zamierzenia klubu poustawiania tego. Jestem już po rozmowach z trenerem Okuką i prezesem Nawałką. Są określone pomysły, plany. Niby to już tydzień na nowej funkcji, ale to dzieje się tak szybko, że ten tydzień minął jak jedna minuta.

Jakie zadania postawił przez panem w tych rozmowach trener Okuka?

To jest to, o czym mówił publicznie trener Okuka odnośnie oczekiwań wobec trzeciego asystenta. Ma on się zajmować zawodnikami, którzy dochodzą po kontuzjach i pomagać w trakcie samych treningów. Oczywiście szczegóły będziemy jeszcze uzgadniać – tak sobie powiedzieliśmy.

Pracuje Pan teraz zarówno z pierwszym, jak z i drugim zespołem. Czy ułatwi to w jakiś sposób zawodnikom rezerw wchodzenie do pierwszej drużyny?

Nic się nie zmieni. Od wielu lat polegało to na współpracy między sztabem szkoleniowym pierwszego i drugiego zespołu. Głównym zadaniem chłopców z drugiego zespołu jest dobrze grać. Nigdy nie będzie tak, że ktoś będzie się na trzecioligowym poziomie wyróżniał i nie będzie zauważony przez pierwszy zespół. Trzeba mieć jednak świadomość, że ta droga jest bardzo długa. Dobre wstępy w drugim zespole torują im drogę najpierw do ewentualnych treningów z pierwszym zespołem – tam też się trzeba pokazać. Potem wchodzi się na stałe na te treningi. Następny etap to wejście na stałe do kadry treningowej, dopiero potem jest pukanie do kadry meczowej. Doświadczenie uczy, że ta droga jest wydłużona. Są oczywiście takie błyskawiczne awanse, jak Kuby Błaszczykowskiego, ale to dzieje się bardzo rzadko. Dobrze będzie, jeśli z zespołu rezerw w kilkuletnim okresie czasu będzie wchodził do pierwszej drużyny co roku przynajmniej jeden zawodnik. Trzeba pamiętać, że tu poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko. Przejście z młodzieżowej piłki, czy trzecioligowej do czołowej drużyny pierwszej ligi jest bardzo trudne.

Nad czym trzeba będzie najwięcej pracować z piłkarzami pierwszej drużyny – wytrzymałością, motoryką, kondycją?

Nie można tego rozdzielać, bo to są naczynia połączone. Generalnie najważniejsza jest głowa. Mentalność, inteligencja to rzecz najważniejsza. Piłka nożna wbrew pozorom nie wymaga takiego przygotowania motorycznego, jak na przykład lekkoatletyka. Gdy obserwujemy najlepszych zawodników, to tym, co się wybija, jest ich inteligencja boiskowa przekładająca się nie tylko na świetne zagrania, ale też na pracę na treningu, umiejętność uczenia się. Oczywiście, trzeba też dysponować określonymi umiejętnościami motorycznymi. Z moich obserwacji wynika, że wybili się ci chłopcy, który byli mentalnie przygotowani do uprawiania sportu - ci, którzy potrafili się uczyć, potrafili pokonywać przeszkody, byli bardzo cierpliwi. Tym się różnią polscy piłkarze od zachodnich. Wbrew pozorom w technice czy motoryce nie ma takich wielkich różnic. Problemem jest traktowanie piłki nożnej, która powinna być dla młodego zawodnika najważniejsza na świecie. Jeśli jest ona przy okazji, to nawet najzdolniejszy się nie przebije.

Jakie są Pana plany na najbliższy tydzień, gdzie będzie można Pana spotkać?

Na razie ustaliliśmy, że nie będę się pokazywał na ławce. Jestem potrzebny gdzie indziej. Może na razie nie będę na świeczniku, ale moja rola też jest ważna. Nie wszyscy mogą siedzieć na przedzie, miejsca są porozdzielane.

Dziękujemy za rozmowę

Rozmawiali Wit i Marcin Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl