Artykuły, wywiady. Koszykówka mężczyzn 1984/1985

Z Historia Wisły

Spis treści

Artykuły, wywiady. Koszykówka mężczyzn 1984/1985

  • Koszykarze przed sezonem.

nr 237 5 nr 233 4

  • Koszykarze po sezonie. 5

1985


Ludwik Miętta, prowadzący kadrę polskich koszykarek i równocześnie pierwszoligowy zespół Wisły

Echo Krakowa. 1984, nr 142 (19 VII) nr 11680

JEDNYM z najbardziej zapracowanych polskich trenerów jest bez wątpienia Ludwik Miętta, prowadzący kadrę polskich koszykarek i równocześnie pierwszoligowy zespół Wisły, popularne „Wawelskie smoki”. Jak on to godzi, jak potrafi podołać obowiązkom, jest już tajemnicą warsztatu szkoleniowca. A że potrafi godzić, świadczą wyniki tak dziewcząt, jak i chłopców, którymi się zajmuje. Pan Ludwik wie wszystko o polskim „baskecie”, jest na każdej ważniejszej imprezie, spotkać go można na meczach ligowych ekstraklasy i drugiej ligi, często obserwuje juniorki Przed paroma dniami właśnie wrócił z Poznania, gdzie oglądał zmagania koszykarek w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży.

— Jak Pan to godzi? — Jakoś sobie daję radę, choć muszę przyznać, że nie jest to łatwe. Z koszykarzami Wisły będę związany jeszcze tylko przez jeden sezon. Czuję się bardziej trenerem żeńskich zespołów, z nimi, a konkretnie z Wisłą i obecnie z kadrą, pracuję od wielu, wielu lat. Rozmowa pierwsza

Zacznijmy więc naszą rozmowę od spraw reprezentacji.

Jak Pan ocenia aktualną siłę, obecne możliwości naszej żeńskiej koszykówki? — Reprezentacja jest w ciągłej przebudowie kadrowej, bo mam co roku kolosalne ubytki związane z urlopami macierzyńskimi, tak że na dobrą sprawę wciąż trzeba zaczynać od nowa.

Ale to specyfiką pracy z kobietami, naturalna przecież kolej rzeczy, że wychodzą za mąż, zostają matkami, Te, które mam teraz do dyspozycji pracują bardzo dobrze i sądzę, że — może nie w najbliższym czasie, ale w pewnej perspektywie — można oczekiwać, iż nawiążą do tradycji lat 80—81, kiedy to Polki były dwukrotnie wicemistrzyniami Europy. Cieszę się, że po latach przerwy polskie zespoły mistrzowskie (Wisła i Lech) wróciły w szranki europejskich pucharów. Doda to bodźca klubowej pracy, wyzwoli dodatkową energię, zapał w treningach i powinno przyczynić się do podniesienia poziomu gry, ożywienia pracy szkoleniowej w klubach. Wróciły także do wałki na europejskich arenach nasze kadetki, najmłodsze zawodniczki, grają w mistrzostwach kontynentu juniorki, więc jest szansa podniesienia poziomu i pierwszej drużyny, do której będą trafiać najlepsze, najbardziej utalentowane dziewczęta, mające już za sobą pewne obycie w międzynarodowych występach.

— Czy mamy dziś młode koszykarki o reprezentacyjnych predyspozycjach? — W tej chwili raczej nie. Tak na dziś, na już. Ale sądzę, że z dużego grona utalentowanej młodzieży coś się wreszcie wykluje.

Dlatego z zaciekawieniem obserwowałem poznańską Spartakiadę.

Był tam autentyczny entuzjazm, zapał do gry, wielka waleczność.

To frajda oglądać takie gry, choćby ich poziom nie był najwyższy. Myślę, że z tych dziewcząt, które widziałem w Poznaniu, kilka, przy odpowiedniej pracy, może za jakiś czas wyrosnąć na naprawdę dobre koszykarki.

— Plany kadry na najbliższy okres? — 2 sierpnia rozpoczynamy zgrupowanie w Zakopanem i po dwóch tygodniach jedziemy do Moskwy na silnie obsadzony turniej. Potem w dniach 7—9 września gramy w Katowicach eliminacyjne zawody przed mistrzostwami Europy.

— Jak Pan ocenia przydatność do reprezentacji zawodniczek krakowskiej Wisły? — Grażyna Sewerynowa jest kapitanem reprezentacji, waleczną i rutynowaną zawodniczką, bardzo przydatną w zespole. Marta Starowiczowa to w tej chwili trzecia rozgrywająca obrończyni.

Anna Jaskurzyńska zrobiła kolosalne postępy, szczególnie po turniejach w ChRL i na Kubie. Nabrała rutyny, pewności i także należy do podstawowych graczy zespołu. Tamara Czelakowska ma jeszcze sporo braków technicznych, nie najlepszy rzut z półdystansu i od niej, jej pracy, zależy dalsza kariera tej koszykarki. W każdym razie jest nadal w kadrze, została powołana na zakopiańskie zgrupowanie.



— Wspomniał Pan, że jeszcze tylko sezon będzie Pan pracował z koszykarzami Wisły, popularnymi „Wawelskimi smokami”.„ — Tak umówiłem się z kierownictwem klubu. Liczę, iż w międzyczasie wróci do kraju Andrzej Seweryn, znakomity przed laty koszykarz tej drużyny, obecnie przebywający w Luksemburgu, i zajmie moje miejsce.

— Krążą w krakowskim światku sportowym wieści, że Krzysztof Fikiel nosi się z zamiarem opuszczenia naszego miasta. Czy to prawda? — „Baca” złożył podanie ó zmianę barw klubowych, wyrażając pragnienie gry w warszawskiej Legii. Jego żona — Barbara, czołowa siatkarka naszego klubu, też złożyła wypowiedzenie z pracy. Ale kierownictwo klubu nie wyraziło zgody na prośbę Fikiela i mam nadzieję, że ten czołowy polski koszykarz, będzie jednak grał nadal w zespole „smoków”.

— A inni gracze? — Zostają w zespole, poza Krzysztofem Klimczykiem, który występował w Wiśle przez dwa sezony, zgodnie z naszą umową z Hutnikiem. Teraz stał się na powrót zawodnikiem klubu z Suchych Stawów. Lecz jak słyszałem nosi się z zamiarem gry w wałbrzyskim Górniku. Czy zostanie w Krakowie, czy też uzyska zgodę na wyjazd do Wałbrzycha, trudno mi powiedzieć.

Wprowadzamy do zespołu naszych juniorów. Trójkę najzdolniejszych włączyłem do pierwszej drużyny. Są to Łukasz Malec, syn świetnego naszego byłego zawodnika, wielokrotnego reprezentanta Polski, Czesława oraz liczący powyżej dwóch metrów wzrostu Marek Wójtach i Jacek Szupryczyński. Będą ćwiczyć teraz z pierwszym zespołem, jeśli się sprawdzą, udowodnią, że mogą już występować w ekstraklasie, jeśli będą rzetelnie pracować nad rozwojem swych talentów zostaną w składzie ligowego zespołu, jeśli nie wrócą do rezerwy. W tej chwili wszystko zależy od nich. Mają szansę, jak ją wykorzystają, czas pokaże.

— W nowym sezonie ligowym wprowadzone zostaną, przygotowywane już od dość dawna, pewne zmodyfikowane przepisy gry. M. in. na boiskach wyznaczone zostaną linie, spoza których celny rzut będzie miał wartość trzech punktów. Czy to korzystna dla Wisły innowacja? — Sądzę, że tak. Duet naszych rozgrywających: Jacek Międzik — Janusz Seweryn, wiele punktów w meczach zdobywa rzutami z dystansu. Teraz ten ich walor nabierze szczególnego znaczenia, każdy taki celny strzał to przecież trzy punkty! — Będzie więc Wisła walczyć ó krajowy prymat? — Jeżeli zostanie Fikiel, gracze podstawowi, ci najlepsi — Bogucki, Kudłacz, Seweryn, Międzik nie doznają jakichś poważnych kontuzji, no i o ile wszyscy zawodnicy będą pracować tak solidnie, jak w minionym sezonie, wówczas szanse walki o mistrzostwo istnieją. Ale podstawowym warunkiem jest praca na treningach i ogromne zaangażowanie w walkę podczas zawodów.

— Jak wygląda plan przygotowań do sezonu? — Rozpoczynamy, po urlopowej przerwie, zajęcia treningowe 23 lipca. Przez czternaście dni ćwiczyć będziemy w swojej hali, petem jedziemy na dwa tygodnie do Zakopanego. Następnie kolejne zajęcia w Krakowie, może jakieś krótkie wyjazdy, starty w turniejach i pod koniec września (28—30) tradycyjne zawody o „Błękitną wstęgę Wisły” stanowiące, podobnie jak co roku, nasz ostatni sprawdzian przed inauguracją rozgrywek ligowych. Mistrzostwa ekstraklasy zaczynamy wyjazdowym meczem z beniaminkiem Ekstraklasy — Zastałem w Zielonej Górze.

Dziękuję Panu za informacje JERZY LANGIER


Koszykarze Wisły w niezmienionym składzie przystąpią do rozgrywek

Echo Krakowa. 1984, nr 198 (5/7 X) nr 11736

Koszykarze Wisły w niezmienionym składzie przystąpią do rozgrywek i znów zapowiadają walkę o medalową lokatę. Nowe przepisy, a szczególnie ten o możliwości zdobywania 3 punktów za celny rzut z dystansu, winien sprzyjać zespołowi Ludwika Miętty, bowiem Jacek Międzik i Janusz Seweryn są koszykarzami specjalizującymi się w strzałach z dalszej odległości. A więc liczymy na zespól "Wawelskich smoków”, oczekując dobrej, skutecznej gry i mniejszych wahań formy niż to zdarzało się w przeszłości.

„Wawelskie Smoki”: aspiracje medalowe.

Gazeta Krakowska. 1984, nr 238 (4 X) nr 11115


57 drużynie „Wawelskich Smoków” nie ma prawie żadnych zmian. Odszedł tylko K.

Klimczyk do Hutnika, a do drużyny włączono juniorów: Łukasza Malca (syna byłego koszykarza Czesława), Wojtacha (205 cm), Szupryczyńskiego (200 cm).

A oto kadra zespołu: Międzik, J. Seweryn, Fikiel, Kudłacz, Bogucki, Michalczyk, Suda, Cybula, Bieliński, Czaja. Sadok, Szaflik, Wąchał, Malec, Wójtach, Szupryczyński.

Trener Ludwik Miętta uważa, że jego drużyna powinna wałczyć o jeden z medali. O jaki — trudno na razie powiedzieć.

Najgroźniejsze w walce o tytuł mistrzowski będą Lech (bez Jechorka, ale z Pucem), Zagłębie, Górnik Wałbrzych i prawdopodobnie Śląsk (wzmocniony Jechorkiem i Dolińskim).

Piękna inicjatywa wiślaków dla uczczenia pamięci Z. Dąbrowskiego, T. Pacuły, i S. Wójcika

Echo Krakowa. 1984, nr 224 (13 XI) nr 11762


LATA sławy koszykarzy Wisły, kiedy to ochrzczeni zostali przydomkiem „Wawelskich smoków”, nieodłącznie są związane z nazwiskami: Zdzisława Dąbrowskiego, Macieja Wężyka, Stefana Wójcika, Tadeusza Pacuły, Jerzego Bętkowskiego. Ryszarda Niewodowskiego, Wincentego Wawry. Wiesławą Langiewicza. Bohdaną Likszy. Czesława Malca.

Za ich sprawą koszykówka zyskała w Krakowie ogromną popularność, hala Wisły zapełniała się na każdym ligowym meczu nadkompletem publiczności, istniał nawet czarny rynek przed wejściami, na którym „koniki” handlowali biletami. Z tej wspaniałej generacji sławnych zawodników trzech już nie żyje. Zmarli: Zdzisław Dąbrowski. Tadeusz Pacuła i Stefan Wójcik.

Ich koledzy: Jerzy Bętkowski, Bohdan Likszo, Ryszard Niewodowski, Roman Pyjos, Maciej Wężyk, a także starsi, poprzednicy, równie sławni koszykarze — Paweł Stok. Jacek Ariet, współtwórca potęgi wiślackiej koszykówki — Jan Janowski, znakomity trener — Ludwik Miętta i prezes OZKOsz w Krakowie, także były zawodnik Wisły — Edward Surówka postanowili ufundować nagrody dla zawodników dziś grających, nagrody, które będą nosiły. imiona wielkiej wiślackiej trójki.

Tadeusz Pacuła był znakomitym graczem w defensywie i wzbudzał zachwyt celnymi rzutami z dystansu, pomysłodawcy pragną więc ufundować nagrodę dla zawodnika, który w sezonie zdobędzie najwięcej punktów rzutami z dystansu, dziś premiowanymi trzema punktami. Zdzisław Dąbrowski był wybornym środkowym graczem, tak w klubie jak i w reprezentacji Polski, świetnym strzelcem, zdobywającym w meczach zwykle najwięcej punktów z całej drużyny. Nagrodę jego imienia pragną fundatorzy przeznaczać dla „króla strzelców” w każdym sezonie ligowym. Stefan Wójcik był także błyskotliwym strzelcem, popisującym się nieszablonowymi akcjami i rzutami, ale jego główną zaletą było znakomite. reżyserowanie gry, organizowanie obrony i akcji ofensywnych zespołu czy reprezentacji. Nagrodą jego imienia chcą fundatorzy honorować najlepszego dyrygenta gry w ekstraklasie, który byłby wyłoniony drogą plebiscytu spośród trenerów zespołów I ligi.

Propozycja skierowana została do redakcji „Przeglądu Sportowego”. który od lat koszykówce poświęca wiele miejsca na swych łamach, jego obecny szef — Łukasz Jedlewski jest równocześnie wiceprezesem Polskiego Związku Koszykówki. A w latach, kiedy na boisku występowali Dąbrowski. Pacuła i Wójcik, nieżyjący już także red. Witold Szeremeta poświęcał basketowi wiele miejsca na łamach warszawskiej gazety, on był inicjatorem akcji wprowadzenia nazw dla poszczególnych drużyn, to właśnie za jego czasów popularne stały się w polskim sporcie określenia: „Czarne koszule”. „Wawelskie smoki”, nowohuccy „Mściciele”, „Gdańscy korsarze” itp.

Mam nadzieję, że redakcja „Przeglądu Sportowego” i Polski Związek Koszykówki podejmą inicjatywę wiślaków. że ten piękny pomysł doczeka się szybkiej realizacji. i przyczyni się do dalszej popularyzacji koszykówki, a równocześnie do utrwalenia pa­ mięci wspaniałych koszykarzy, wielokrotnych reprezentantów Polski, którzy w młodym wieku odeszli z tego świata. (1).


Echo Krakowa. 1985, nr 79 (23 IV) nr 11873

W TRAKCIE minionego sezonu koszykówki byli zawodnicy i działacze Wisły postanowili ufundować nagrody imienia wielkiej trójki wiślackich koszykarzy — Zdzisława Dąbrowskiego, Tadeusza Pacuły i Stefana Wójcika, chcąc utrwalić w pamięci sportowców i kibiców nazwiska tych młodo zmarłych wspaniałych zawodników. Koszykarze zakończyli mistrzostwa, fundatorzy przyznali trofea. Nagrodę dla najlepszego Strzelca ligowego, im. Zdzisława Dąbrowskiego otrzymał Eugeniusz Kijewski z Lecha, nagrodę im. Tadeusza Pacuły dla zdobywcy największej ilości punktów rzutami z dystansu (za 3 pkt) osiągnął Jacek Mię dzik z Wisły a nagrodę im. Stefana Wójcika dla najlepszego. rozgrywającego zawodnika ekstraklasy przyznano Dariuszowi Szczubiałowi z sosnowieckiego Zagłębia.

Gazeta Krakowska. 1985, nr 94 (23 IV) nr 11281

Nagrody „Wisły” i „PS”

GTS „Wisła” wspólnie z redakcją „Przeglądu Sportowego” ustanowiły nagrody, których celem było uczczenie pamięci byłych wybitnych zawodników klubu, reprezentantów kraju: Zdzisława DĄBROWSKIEGO, Tadeusza PACUŁY i Stefana WÓJCIKA.

Nagrodę im. Z. Dąbrowskiego dla najlepszego Strzelca minionego sezonu otrzymał Eugeniusz Kijewski (Lech), nagrodę im. S.

Wójcika dla najlepszego rozgrywającego — Dariusz Szczubiał (Zagłębie) i nagrodę im. T. Pacuły dla zdobywcy największej ilości koszy za 3 punkty — Jacek Międzik (Wisła).

Rozgrywki ligi oldboyów

Echo Krakowa. 1984, nr 231 (22 XI) nr 11769

PO 4 LATACH przerwy, staraniem ZW TKKF w Krakowie i ogniska TKKF „Prasa” przy wybitnej pomocy KS „Cracovia” rozpoczynają się rozgrywki ligi oldboyów w koszykówce. Organizatorzy wprowadzili tylko jedno ograniczenie — wiek — uczestniczyć mogą wszyscy, którzy ukończyli 40 lat. Poczta pantoflowa zrobiła swoje i wydaje się, że impreza cieszyć się będzie dużą popularnością, zgłosiło się kilka drużyn, których człon stanowią byli zawodnicy „Wisły”, Cracovii”, „Korony”, „Sparty”, „Wawelu”, „AZS”, „Krowodrzy” i innych drużyn, których kilkanaście lat temu w Krakowie było sporo, znacznie więcej niż dziś.


KOSZYKARZE zakończyli drugą rundę rozgrywek

Echo Krakowa. 1985, nr 29 (9 II) nr 11823

KOSZYKARZE zakończyli drugą rundę rozgrywek i teraz przed nimi ostatnia faza mistrzostw — play off. W pierwszej turze spotkają się: Zagłębie z Hutnikiem (pierwszy mecz w Krakowie), Lech z Gwardią, Śląsk ze Stalą i Wisła z Górnikiem (pierwszy mecz w Wałbrzychu). Rozegrane zostaną po dwa mecze i zespoły które uzyskają w nich lepszy bilans awansują dalej. Dopuszczalne są remisy, a jeżeli po dwóch spotkaniach stan pojedynków będzie równy, grane będą dogrywki aż do wyłonienia zwycięzcy

Echo Krakowa. 1985, nr 31 (13 II) nr 11825

KOSZYKARZE zakończyli drugą rundę rozgrywek, teraz przed nimi ostatnia faza mistrzostw, mecze według tzw. systemu play off.

Czyli inaczej mówiąc, systemu pucharowego, w którym przegrywający odpada z rywalizacji. Zestawienie par zostało dokonane według miejsc zajętych w tabeli po dwóch rundach i teraz grają pierwsza drużyna ź ósmą, druga z siódmą, trzecia z szóstą i czwarta z piątą, z tym że gospodarzami pierwszych meczów są zespoły, które zajęły niższe lokaty w tabelach. A więc plus dla tych, którzy są wyżej, bo w rewanżach będą już mieli mniej więcej wyjaśnioną sytuację, będą wiedzieli iloma punktami muszą wygrać rewanż, aby przejść dalej.

Po raz pierwszy też w rozgrywkach naszej ligi koszykówki mecze będą się mogły kończyć remisami. Jeżeli, dla przykładu, Wisła wygra w Wałbrzychu z Górnikiem (a to jej pierwszy przeciwnik) jednym punktem, a u siebie zremisuje, wówczas nie będzie żadnej dogrywki, tylko krakowianie przejdą do dalszych gier. Gdyby suma punktów, tak dużych jak i małych, po dwóch meczach była równa, wówczas grać się będzie dogrywkę lub kilka dogrywek, aż do czasu, gdy jeden z zespołów uzyska przewagę. Będą to więc zapewne rozgrywki ciekawe, ale bardzo denerwujące i chyba niezbyt sprawiedliwe. Teraz bowiem jeden słabszy dzień jedno potknięcie, może zniweczyć cały dotychczasowy dorobek. Gdyby np. Zagłębie, które jest na pierwszym miejscu po dwóch rundach, miejscu wywalczonym po 22 meczach, teraz nagle zostało np. osłabione wskutek kontuzji czy chorób Szczubiała, Węglorza i nie mogło wystąpić w pełnym składzie, gdyby przegrało rywalizację z Hutnikiem, nie zdobędzie już nie tylko pierwszego, ale żadnego z medalowych miejsc.

Ale tak ustalono w PZKosz., na to zgodziły się kluby (bo chyba musiały) więc już teraz nic zmienić się nie da. Pozostanie loteria zwana z angielska play off.

Oceniając postawę krakowskich zespołów w dotychczasowych grach, o wiele więcej pochwał należy się, bez wątpienia, koszykarzom Hutnika. To ich pierwszy sezon w ekstraklasie, sezon do którego przystąpili bez specjalnych wzmocnień. Byli zespołem o najniższej przeciętnej wzrostu w lidze. Musieli więc ten brak nadrabiać agresywnością, szybkością, walecznością. I nadrobili z powodzeniem. Dziewięć wygranych spotkań to doprawdy imponujące osiągnięcie zespołu. Kiedy w czasie ostatniego meczu, ze Śląskiem, hutnicy grali nieco słabiej, na trybunach hali na Suchych Stawach rozlegały się gwizdy, wyrazy dezaprobaty dla zawodników. Zachowanie świadczące o braku sportowej kultury i wiedzy kibiców z Nowej Huty. Hutnik grał ze Śląskiem w niepełnym składzie (bez kontuzjowanego Klimczyka), grał przeciwko zespołowi, który potencjalnie należy do faworytów rozgrywek. Czy można mieć pretensje, że przegrał? Przykro było słuchać tych wrogich okrzyków, wyrazów dezaprobaty, zwłaszcza w sytuacji, gdy za to co osiągnęli, należą się podopiecznym Marcina Kasperca słowa najwyższego uznania. Należą się szczere i serdeczne gratulacje! Bo już osiągnęli więcej niż, tak na dobrą sprawę, winni byli, mogli byli uzyskać. Grali z pasją, ambicją i poświęceniem doprawdy rzadko oglądaną na naszych boiskach koszykówki.

Znacznie mniej słów zachwytu można napisać pod adresem Wisły. To zespół o potencjalnie ogromnych możliwościach, drużyna która winna przewodzić stawce, być na czele tabeli Ale poprzegrywała spotkania ze słabszymi rywalami (Pogoń. Polonia, Gwardia, Hutnik) i te cztery, niespodziewane porażki sprawiły, że zamiast na pierwszym, wylądowała na czwartym miejscu w tabeli.

Znacznie poniżej możliwości, znacznie poniżej oczekiwań. Nonszalancja, brak zaangażowania w meczach ze słabszymi, teoretycznie, od siebie przeciwnikami, były główną przyczyną tych czterech przegranych. Lecz szanse wiślaków na mistrzostwo nadal istnieją. System play off jest dla nich dodatkową okazją. Czy ją wykorzystają? Wierzę, że krakowianie zmobilizują na ten ostatni okres walki o tytuł wszystkie siły, że już do każdego meczu „przyłożą się” tak jak należy.

Mają znakomite warunki do treningu, mają doskonałego trenera, mają odpowiedni wzrost, talent i umiejętności, by być pierwszymi w kraju. Czekamy więc na ich dobrą grę i zwycięstwa